Perskiego zwani, których mogło być na 60. tysięcy Osób za Krucjaty. Od granic Persyj, ku Babilonu, od 400. albo 500. lat, gdy Arabowie opanowali byli Kraj Wschodowy, i osadziwszy się na górach, onych, i uczyniwszy niedostępnemi, na nich się obmurowali. Do owych czasów byli przy wolności nie hołdując ni Kalifom, ni Sołtanom, ni Królom Jerozolimskim, obierając sobie Pana starym, nie od lat zwanego, ale od powagi, Ordynanse i wyroki jego za Boskie mając, z skał się wysokich rzucając, na tysiąc okazji śmierci się narażając, tak zginąwszy, mieli się zaraz za przeznaczonych na żywot wieczny. Panowie im bliscy
Perskiego zwani, ktorych mogło bydź na 60. tysięcy Osob zá Krucyaty. Od granic Persyi, ku Babylonu, od 400. albo 500. lat, gdy Arabowie opanowali byli Kray Wschodowy, y osádziwszy się na gorach, onych, y uczyniwszy niedostępnemi, na nich się obmurowali. Do owych czasow byli przy wolności nie hołduiąc ni Kalifom, ni Sołtanom, ni Krolom Ierozolimskim, obieráiąc sobie Pana starym, nie od lat zwanego, ale od powagi, Ordynanse y wyroki iego zá Boskie maiąc, z skał się wysokich rzucaiąc, ná tysiąc okazyi śmierci się narażaiąc, tak zginąwszy, mieli się zaraz za przeznaczonych na żywot wieczny. Panowie im bliscy
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 874
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
: ale ciz sami interpretes i nuncii pociech ludzkich ápplaudant fortunie W. M. Pana, i stateczne wesela w Domu jego niech prowadzą.
Aplauz 5. Ogłoszoną ad tubam coelestem Gloriam in execelsis, i ja w Domu W. M. Pana nie tylko ją głoszę; ale in fortem jego tak chcę osadzić, aby hołdując wszelka sława Imieniowi jego, co raz wyżej in altũ godności wynosiła.
Respons. Ten sam wyraźny Braterskiego afektu W. M. Pana aplauz za pierwszą na wysokości chwałę w Domu moim być sądzę; za który jak najuniżeniej dziękuję, i życzę, aby redeant in authorem też same aprekacje i najpomyślniejsze vota. POWINSZOWÁNIE Świąt Wielkonocnych
: ále ćiz sámi interpretes y nuncii poćiech ludzkich ápplaudant fortunie W. M. Páná, y státeczne wesela w Domu jego niech prowadzą.
Applauz 5. Ogłoszoną ad tubam coelestem Gloriam in execelsis, y ja w Domu W. M. Páná nie tylko ją głoszę; ále in fortem jego ták chcę osadźić, áby hołdując wszelka słáwa Imieniowi jego, co raz wyżey in altũ godnośći wynośiłá.
Respons. Ten sam wyráźny Bráterskiego áffektu W. M. Páná ápplauz zá pierwszą ná wysokośći chwałę w Domu moim być sądzę; zá ktory ják nayuniżeniey dźiękuję, y życzę, áby redeant in authorem też sáme ápprekácye y naypomyślnieysze vota. POWINSZOWÁNIE Swiąt Wielkonocnych
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: H6v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
u mojego poznała męża, wcale się z osoby nie odmienił. Jego porządne i spokojne życie utrzymywało go tak przy zdrowiu, jakoby dopiero żyć począł. Któz był nad nas szczęśliwszy? Nasze szczęście nikomu w oczy nie wpadło, i dla tegośmy spokojniej zażywać go mogli. Zyliśmy swobodnie, nikogo nie zniewalając, nikomu nie hołdując. Nie potrzeba nam było z naszych zabaw dawać rachunku, prócz sobie samym. Mieliśmy więcej, niżeśmy żądali, i stąd wystarczało, żeśmy i drugim dobrze czynić mogli. Mieliśmy przestawanie, które się do naszych sposobiło skłonności. Zyliśmy na najludniejszym miejscu w największej spokojności. To było naszym żądaniem. Mogli
u moiego poznała męża, wcale śię z osoby nie odmienił. Jego porządne i spokoyne życie utrzymywało go tak przy zdrowiu, iakoby dopiero żyć począł. Ktoz był nad nas szczęśliwszy? Nasze szczęście nikomu w oczy nie wpadło, i dla tegośmy spokoyniey zażywać go mogli. Zyliśmy swobodnie, nikogo nie zniewalaiąc, nikomu nie hołduiąc. Nie potrzeba nam było z naszych zabaw dawać rachunku, procz sobie samym. Mieliśmy więcey, niżeśmy żądali, i ztąd wystarczało, żeśmy i drugim dobrze czynić mogli. Mieliśmy przestawanie, ktore śię do naszych sposobiło skłonności. Zyliśmy na nayludnieyszym mieyscu w naywiększey spokoynośći. To było naszym żądaniem. Mogli
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 43
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, nequitia tamen et auaritia humana, insuper negligentia Praesidum diminutum fuit, jakoż do tych czas się to pokazuje/ gdy ex possessione saecularium, bona Deo et Ecclesiae consecrata, ac pijs manibus benefactorum dedicata, dotąd windykuje. Przy tymże Kościele mieszka niemały poczet Zakonników/ pod tegoż Regułą wielkiego Patriarchy Benedykta ś. hołdując/ we dnie i w nocy nabożeństwa pilnując/ ustawy zakonne we wszytkim obserwując/ i miłosierne uczynki (zjednoczone z ludzkością i skromnością/ według Reguły różnym peregrynom przychodzącym) czyniąc. Kościół ten nie dawnymi czasy wespoły z Klasztorem/ renowacją a prawie z gruntu reformacją od ś. pamięci I. M. X. Stanisława Lubińskeigo
, nequitia tamen et auaritia humana, insuper negligentia Praesidum diminutum fuit, iákoż do tych czas się to pokázuie/ gdy ex possessione saecularium, bona Deo et Ecclesiae consecrata, ac pijs manibus benefactorum dedicata, dotąd windikuie. Przy tymże Kośćiele mieszka niemáły poczet Zakonnikow/ pod tegoż Regułą wielkiego Pátryárchy Benedyktá ś. hołduiąc/ we dnie y w nocy nabożeństwá pilnuiąc/ vstáwy zakonne we wszytkim obserwuiąc/ y miłośierne vczynki (ziednoczone z ludzkośćią y skromnośćią/ według Reguły rożnym peregrynom przychodzącym) czyniąc. Kośćioł ten nie dawnymi czásy wespoły z Klasztorem/ renowácyą á práwie z gruntu reformácyą od ś. pámięći I. M. X. Stánisłáwá Lubińskeigo
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 83
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
/ bez cnoty/ bez wszelkich chwalebnych przymiotów/ tak dalece stwierdzoną/ że jego rozkazanie by najniesprawiedliwsze jest prawem/ jego postępek by najnieprzystojnieszy przykładem/ jego zdanie by najgłupsze/ osobliwie wsprawach publicznych/ nieprzestopnym wyrokiem. Gdy uważam jako unich cnota bez nagrody/ występki bez karania uchodzą/ oboje tylko pożytkowi i interesom Pańskim hołdując. Gdy uważam jako nagle ludzie/ żadnego ani z urodzenia/ ani z zasług/ ani z umiejętności nie mający zalecenia/ na najpierwsze urzędy i Dygnitarstwa wylatnią/ samym tylko szczęściem/ i trafunkowym/ albo przez pochlebstwo pozyskanym u Pana faworem podniesieni. Gdy uważam jako nie mniej prędko z tych wysokich stopniów spadają/ jako ich
/ bez cnoty/ bez wszelkich chwalebnych przymiotow/ ták dálece stwierdzoną/ że iego roskazánie by nayniespráwiedliwsze iest práwem/ iego postępek by naynieprzystoynieszy przykłádem/ iego zdánie by naygłupsze/ osobliwie wspráwách publicznych/ nieprzestopnym wyrokiem. Gdy vważam iáko vnich cnotá bez nagrody/ występki bez karánia vchodzą/ oboie tylko pożytkowi y interessom Páńskim hołduiąc. Gdy vważam iáko nagle ludźie/ żadnego áni z vrodzenia/ áni z zasług/ áni z vmieiętnośći nie máiący zálecenia/ ná naypierwsze vrzędy y Dignitárstwá wylátnią/ sámym tylko szczęśćiem/ y tráfunkowym/ álbo przez pochlebstwo pozyskánym v Páná faworem podnieśieni. Gdy vważam iáko nie mniey prędko z tych wysokich stopniow spadáią/ iáko ich
Skrót tekstu: RicKłokMon
Strona: 2
Tytuł:
Monarchia turecka
Autor:
Paul Ricot
Tłumacz:
Hieronim Kłokocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
mię okuł w pęta swoje/ godzien abyś mię posłał na koło/ abo dawszy mię pod wierną wartę/ z niósł zgoła z świata; niech by kto tobie wierniejszy/ kto mężniejszy/ kto odważniejszy/ kto z sercem lepszym na miejscu moim/ pod twoją chorągwią służył. Czynisz to często z drugimi którzy pod tobą hołdując/ nie tak jak dobrym przynależy się sprawują/ którzy zgorszeniem są ciężkim swojemu towarzystwu. Aleś ty wodzu barzo łaskawy/ nie umiesz tracić mnie zbrodnia przypuszczać do łaski/ umiesz łaskawość wszelką pokazować/ boś samą łaskawością w stajni się stawił mnie grzesznemu/ barankiem w żłobieś się położył znoszącym wszytkigo świata i moje grzechy
mię okuł w pętá swoie/ godźien ábyś mię posłał ná koło/ ábo dawszy mię pod wierną wártę/ z niosł zgołá z świátá; niech by kto tobie wiernieyszy/ kto mężnieyszy/ kto odważnieyszy/ kto z sercem lepszym ná mieyscu moim/ pod twoią chorągwią służył. Czynisz to często z drugimi ktorzy pod tobą hołduiąc/ nie ták iák dobrym przynależy się spráwuią/ ktorzy zgorszeniem są ćiężkim swoiemu towárzystwu. Aleś ty wodzu bárzo łáskáwy/ nie vmiesz tráćić mnie zbrodniá przypuszczáć do łáski/ vmiesz łáskáwość wszelką pokázowáć/ boś samą łáskáwością w stáyni się stáwił mnie grzesznemu/ báránkiem w żłobieś się położył znoszącym wszytkigo świátá y moie grzechy
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 607
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
trzeci wity i pierścień lity.
Pierścień z szczerego cnót branta, w nim drogi safir, od niego w krąg smelców odnogi, co Pan przyjąwszy, dał też rękę onej, już poślubionej.
W tym rzucił na nią niewstydliwe oko młodzieniec zacny, ród licząc wysoko i niezwyczajnym ogniem rozpalony, pragnie jej żony.
Gładkiemy słowy hołdując rodzice, panieńskie serce zna ku sobie dzicze, skąd więcej szalon, śle, czym Tagus płynie, z bogatej skrzynie.
Nie tak więc krzemień w nagim polu twardy, burzącym wichrom zewsząd bywa hardy, jako potężny umysł z każdej strony ma swe uchrony.
Bo wnet, acz rozmów wrodzony wstyd broni, nie cierpi,
trzeci wity i pierścień lity.
Pierścień z szczerego cnót branta, w nim drogi safir, od niego w krąg smelców odnogi, co Pan przyjąwszy, dał też rękę onej, już poślubionej.
W tym rzucił na nię niewstydliwe oko młodzieniec zacny, ród licząc wysoko i niezwyczajnym ogniem rozpalony, pragnie jej żony.
Gładkiemy słowy hołdując rodzice, panieńskie serce zna ku sobie dzicze, skąd więcej szalon, śle, czym Tagus płynie, z bogatej skrzynie.
Nie tak więc krzemień w nagim polu twardy, burzącym wichrom zewsząd bywa hardy, jako potężny umysł z każdej strony ma swe uchrony.
Bo wnet, acz rozmów wrodzony wstyd broni, nie cierpi,
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 160
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
obronę pokłada i czuje. 39
Drży miasto od dział nakoło huczących, A naprzód z zamku mocno ognia dają, Po wałach było dość armat burzących. Które za miastem cekauzy stawiają, Słychać puszkarzów wraz triumfujących, Ponieważ prochów dostatkiem dodają: Kraków w swych murach w opale Marsowym, Bo i w królewskim ogniu obozowym. 40
Hołdując Panu województw orszaki, Wstępują w bramy koronni synowie: Sadzi się modno, strojno jaki taki, Toż czynią z nimi litewscy panowie.
Rynek okryty, ulic pełne szlaki, Nacisk: zbliżają i senatorowie Z biskupy, z posły, wraz wojewodowie Dwojga narodów i kasztelanowie. 41
O, jak poważna ta to kawalkata, Która
obronę pokłada i czuje. 39
Drży miasto od dział nakoło huczących, A naprzód z zamku mocno ognia dają, Po wałach było dość armat burzących. Które za miastem cekauzy stawiają, Słychać puszkarzów wraz tryumfujących, Ponieważ prochów dostatkiem dodają: Kraków w swych murach w opale Marsowym, Bo i w królewskim ogniu obozowym. 40
Hołdując Panu województw orszaki, Wstępują w bramy koronni synowie: Sadzi się modno, strojno jaki taki, Toż czynią z nimi litewscy panowie.
Rynek okryty, ulic pełne szlaki, Nacisk: zbliżają i senatorowie Z biskupy, z posły, wraz wojewodowie Dwojga narodów i kasztelanowie. 41
O, jak poważna ta to kawalkata, Która
Skrót tekstu: SchedMuzaBar_II
Strona: 381
Tytuł:
Muza z Helikonu na wieczny aplauz wjazdu i aktu koronacjej ... Augusta II
Autor:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Oraz wodze puściwszy, jakby mu Fortuna Wszech bogactw dostadczała ze złotego runa. Gdy kto szczęściu dawszy się/ w kraj pędzi daleki/ Gdzie jest Korynt dwojmorzny/ kędy Diarbeki/ Lub gdzie złotem Tag wspienia; by skupiej nabytu Czym biedę zmógł/ wróciwszy do swego się szczytu. Gdy kto Państw jest na łupie/ hołdując Bellonie; Lubo żeby znany był wszelkiej świata stronie: Gdzie wschodzi/ gdzie Foeb pada; lub pod spodnie kraje Lotną łodzią Ocean światopławny kraje: Gdy kto w domu pod hełmem o siedm jedenasty Woła kości z Fortuną; lub czterma Dynasty Zabawia się: Fluszemli; lubo starym paszem: Lub Diony lubym się cieszy halaspasem;
Oraz wodze puśćiwszy, iákby mu Fortuná Wszech bogactw dostadczáłá ze złotego runá. Gdy kto szczęśćiu dawszy się/ w kray pędźi dáleki/ Gdźie iest Korynt dwoymorzny/ kędy Diárbeki/ Lub gdźie złotem Tág wspienia; by zkupiey nábytu Czym biedę zmogł/ wroćiwszy do swego się szczytu. Gdy kto Panstw iest ná łupie/ hołduiąc Bellonie; Lubo zeby znány był wszelkiey świátá stronie: Gdźie wschodźi/ gdźie Phoeb pada; lub pod spodnie kraie Lotną łodźią Oceán światopłáwny kráie: Gdy kto w domu pod hełmem o śiedm iedenasty Woła kośći z Fortuną; lub cztermá Dynásty Zábáwia się: Fluszemli; lubo stárym pászem: Lub Dyony lubym się ćieszy háláspasem;
Skrót tekstu: GawDworz
Strona: 2
Tytuł:
Dworzanki albo epigramata polskie
Autor:
Jan Gawiński
Drukarnia:
Balcer Smieszkowicz
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1664
Data wydania (nie wcześniej niż):
1664
Data wydania (nie później niż):
1664