Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Lirycorum Polskich Pieśń XXII. Hojność według miary. Do PP. APICIVSZÓW POLSKICH.
CNy Podczaszy jak chcesz pisz ty; Do Sąsiadów gęste listy/ I trąbić każ na Ziemiany Strojąc Bankiet zawołany. Nierad widzę gdzie zbior wszytek/ Na stołowy idzie zbytek: Jedzą/ piją/ huczą/ grają: A Wsi całkiem połykają. Dzisia lusztyk/ dzisia husto: A wspizarni potym pusto: Lukullowe dzisiaj gody Tantalowe lutro głody Chwalę co się piędzią mierzą Obiad miarkując z Wieczerzą: I tak Sąsiad swych hodują: Ze na jutro zostawują. Bo uczczęsz ja tym Sąsiady/ Pyszne kładąc im obiady? Kto znich
Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. Lyricorum Polskich PIESN XXII. Hoyność według miary. Do PP. APICIVSZOW POLSKICH.
CNy Podczászy iak chcesz pisz ty; Do Sąśiádow gęste listy/ Y trąbić każ ná Zięmiány Stroiąc Bánkiet záwołány. Nierad widzę gdźie zbior wszytek/ Ná stołowy idźie zbytek: Iedzą/ piią/ huczą/ gráią: A Wśi całkiem połykáią. Dźiśia lusztyk/ dźiśia husto: A wspizárni potym pusto: Lukullowe dźiśiay gody Tántálowe lutro głody Chwalę co się piędźią mierzą Obiad miárkuiąc z Wieczerzą: Y ták Sąśiad swych hoduią: Ze ná iutro zostáwuią. Bo vczczęsz ia tym Sąśiády/ Pyszne kłádąc im obiády? Kto znich
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 190
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, żeby Pod kolany mu, lub wiele lub mało, Zadrżeć nie miało.
Śmierć przed oczyma lata, gdy się szyki Straszne mieszają, brzmią nieba okrzyki, Świata nie widać, dzień z nocą zrownany, Z piaskiem zmieszany.
Tak rzeki szumią, kiedy z gór spadają, Tak wiatry, kiedy drzewa wywracają, Tak huczy nagłym wichrem poruszone Morze szalone.
Tak niebo trzaska, gdy straszne powodzi Z gradem spadają a piorun ugodzi W zamek wyniosły lub w dąb zastarzały Lub w morskie skały.
W takowym razie, chocieś sławy chciwy, Choć masz dość serca, choć koń natarczywy, Próżno w nim, próżno w inszym tam rynsztunku Szukasz ratunku.
, żeby Pod kolany mu, lub wiele lub mało, Zadrżeć nie miało.
Śmierć przed oczyma lata, gdy się szyki Straszne mieszają, brzmią nieba okrzyki, Świata nie widać, dzień z nocą zrownany, Z piaskiem zmieszany.
Tak rzeki szumią, kiedy z gor spadają, Tak wiatry, kiedy drzewa wywracają, Tak huczy nagłym wichrem poruszone Morze szalone.
Tak niebo trzaska, gdy straszne powodzi Z gradem spadają a piorun ugodzi W zamek wyniosły lub w dąb zastarzały Lub w morskie skały.
W takowym razie, chocieś sławy chciwy, Choć masz dość serca, choć koń natarczywy, Prożno w nim, prożno w inszym tam rynsztunku Szukasz ratunku.
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 343
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wycisną wtenczas i z obory Pędzą w ugory.
Tam buhaj ryczy, sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem; to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone.
To szumią drzewa powoli ruszone, Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone. To wonność z rosy dają wszytkie zioła, Pociechy zgoła.
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z góry po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło
wycisną wtenczas i z obory Pędzą w ugory.
Tam buhaj ryczy, sroży się rogami, Kopie i ziemię rozmiata nogami, Tam capi skaczą a rozliczną sztuką Wzajem się tłuką.
A kiedy już noc czarnymi skrzydłami Świat ten okryje, nie między ścianami, Lecz w sadzie abo otwartej stodole Spoczywać wolę.
Tam niepodobnym swej urodzie huczy Bąk wodny głosem; to niedźwiadek kruczy, To powtarzają pieśni ulubione Żabki zielone.
To szumią drzewa powoli ruszone, Gdy nimi chwieją zefiry pieszczone. To wonność z rosy dają wszytkie zioła, Pociechy zgoła.
To czyste wody w przejrzystym strumieniu Szemrzą spadając z gory po kamieniu, Aż i na młyńskie woda lecąc koło Szumi wesoło
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 349
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Łupy bogate.
Co też piechocie pomogło do skruchy, Wiedząc, że tam nie tatarskie kożuchy Ani kozackie guńki, lecz splendory, Aziej zbiory.
Krzyknęło zatym rycerstwo do Pana Wojsk nieśmiertelnych, żeby była dana Pomoc aniołów świętych chrześcijaństwu Przeciw pogaństwu.
Wraz też poczęła grać artyleria, Gęsty żelazny grad się z niej uwija, Huczą moździerze, granaty trzaskają, Turków mieszają.
Generał Kącki, choć przyznać, że umie Zażyć armaty i że ją rozumie, Do czego jednak powinność go budzi, Wiodł swoich ludzi
Do szturmu, zdawszy pod komendę Szczuki Armatę, z której wyprawował sztuki, Gdy z srogiej burze i ognistej łuny Rzucał pioruny.
I zaś,
, Łupy bogate.
Co też piechocie pomogło do skruchy, Wiedząc, że tam nie tatarskie kożuchy Ani kozackie guńki, lecz splendory, Aziej zbiory.
Krzyknęło zatym rycerstwo do Pana Wojsk nieśmiertelnych, żeby była dana Pomoc aniołow świętych chrześcijaństwu Przeciw pogaństwu.
Wraz też poczęła grać artyleria, Gęsty żelazny grad się z niej uwija, Huczą moździerze, granaty trzaskają, Turkow mieszają.
Generał Kącki, choć przyznać, że umie Zażyć armaty i że ją rozumie, Do czego jednak powinność go budzi, Wiodł swoich ludzi
Do szturmu, zdawszy pod komendę Szczuki Armatę, z ktorej wyprawował sztuki, Gdy z srogiej burze i ognistej łuny Rzucał pioruny.
I zaś,
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 487
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
śpiewa, Niechaj go swym pogrzebnym głosem opłakiwa; I drugi łabęć, który będąc sławnym mężem, Achillesowym poległ, Priamczyk, orężem; I Progne szczebietliwa niech tam lamentuje, Jako gdy syna rzeże i męża nim truje; I Filomela znowu wstydu straconego Niech żałuje wymysłem gardła subtelnego; I asyryjska pani w gołębiej postaci Niech tak huczy, jako gdy samca w lesie straci.
Na ostatek, zawiózszy już do grobu ciało, Obaczywszy, jeśli-ć się w budynku dość stało, Niech ciało poetowie na ręce podniosą I tak szlachetny ciężar w wczas podziemny wniosą: Najprzedniej Owidyjusz z Wirgilim Maronem, Bo oni z narodami pod zimnym tryjonem Z łaski jego ich
śpiéwa, Niechaj go swym pogrzebnym głosem opłakiwa; I drugi łabęć, który będąc sławnym mężem, Achillesowym poległ, Pryjamczyk, orężem; I Progne szczebietliwa niech tam lamentuje, Jako gdy syna rzeże i męża nim truje; I Filomela znowu wstydu straconego Niech żałuje wymysłem gardła subtelnego; I asyryjska pani w gołębiej postaci Niech tak huczy, jako gdy samca w lesie straci.
Na ostatek, zawiózszy już do grobu ciało, Obaczywszy, jeśli-ć się w budynku dość stało, Niech ciało poetowie na ręce podniosą I tak szlachetny ciężar w wczas podziemny wniosą: Najprzedniej Owidyjusz z Wirgilim Maronem, Bo oni z narodami pod zimnym tryjonem Z łaski jego ich
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 137
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
trzodzie swej błogosławić będziesz. Którą skończywszy pompę i obrzędy, Wesołe Jo! będzie brzmiało wszędy, Że na te pociechy twoje, Ruszy ze dna Nimfy Wisła swoje. Amalte róg swój otworzy wtem złoty Dostatków wszelkich. Dodadzą ochoty Ceres i Liber wesoły, Bluszczem wonne umaiwszy stoły. Tedy zakwitną cymenty i wina, Będzie dwór huczał, zacna rodzina, Na wiele głosów i chórów, Żyj na wieki, przeżyj Nestorów. Będą chcieć zawsze stawać pogotowiu, Przy twej ozdobie, powadze i zdrowiu. Cześć im i sława od ciebie, Jako gwiazdom od słońca na niebie. Acześ wpadł i tu nie w nieprzyjaciele, Masz Pomiańczyków i krewnych tak wiele
trzodzie swej błogosławić będziesz. Którą skończywszy pompę i obrzędy, Wesołe Io! będzie brzmiało wszędy, Że na te pociechy twoje, Ruszy ze dna Nimfy Wisła swoje. Amalthe róg swój otworzy wtem złoty Dostatków wszelkich. Dodadzą ochoty Ceres i Liber wesoły, Bluszczem wonne umaiwszy stoły. Tedy zakwitną cymenty i wina, Będzie dwór huczał, zacna rodzina, Na wiele głosów i chórów, Żyj na wieki, przeżyj Nestorów. Będą chcieć zawsze stawać pogotowiu, Przy twej ozdobie, powadze i zdrowiu. Cześć im i sława od ciebie, Jako gwiazdom od słońca na niebie. Acześ wpadł i tu nie w nieprzyjaciele, Masz Pomiańczyków i krewnych tak wiele
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 67
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
je przyznawa, Jemu rządy i państwo krakowskie oddawa. Tu, nieba pochyliwszy, wdzięcznem pojrzy okiem, Oto wódz twój na krześle zasiadł już wysokiem, Którego z pierwszych pieluch między ojczystemi Wychowała Bellona triumfy polskiemi. Ona kaftan wojenny dziecinie, i ona Twardą zbroję na miękkie cisnęła ramiona. Hełmem oczy zaćmiła, a w trąby huczała, I między ogromnemi bębny kołysała, Tak gdy drzewem i tarczą igrał sobie zrazu, Przywykłego Marsowi oddała żelazu. Ucałował, i mile Bóg przyjął go krwawy: Stąd podniósł na Tatary wźrok swój niełaskawy. Pogroził nim w Tracji hardym bisurmanom, On rogi utrze czerni, on karki tyranom. Miasta strwoży i kraje, Dunaj
je przyznawa, Jemu rządy i państwo krakowskie oddawa. Tu, nieba pochyliwszy, wdzięcznem pojrzy okiem, Oto wódz twój na krześle zasiadł już wysokiem, Którego z pierwszych pieluch między ojczystemi Wychowała Bellona tryumfy polskiemi. Ona kaftan wojenny dziecinie, i ona Twardą zbroję na miękkie cisnęła ramiona. Hełmem oczy zaćmiła, a w trąby huczała, I między ogromnemi bębny kołysała, Tak gdy drzewem i tarczą igrał sobie zrazu, Przywykłego Marsowi oddała żelazu. Ucałował, i mile Bóg przyjął go krwawy: Ztąd podniósł na Tatary wźrok swój niełaskawy. Pogroził nim w Tracyi hardym bisurmanom, On rogi utrze czerni, on karki tyranom. Miasta strwoży i kraje, Dunaj
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 79
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
I spać bezpiecznie w nadzieje twe będą. Ty jako orzeł z wysoka, Sam czuć będziesz, ani zmruszysz oka. Śmiertelne siły nie zdołąjąć nigdy, Ale przez hahi takie i Charybdy, Wątpić o tem ci nie trzeba, Dojdziesz dziadów i dosiężesz nieba. Jo triumfie! Tedy nie krzyczymy, lo triumfie! Tedy nie huczymy. W Indach i Tule dalekiej, Żyje królem Władysław na wieki. ODE HORATIANA.
Beatus ille, qui procul negotiis, Ut prisca gens mortalium Paterna rura bobus exercet suis etc Lib. Epod. Ode 2.
O! jako błogosławiony, Ten, który pracowitym ojczyste zagony (Jako starzy) orze pługiem, Ani żadnym
I spać bezpiecznie w nadzieje twe będą. Ty jako orzeł z wysoka, Sam czuć będziesz, ani zmruszysz oka. Śmiertelne siły nie zdołąjąć nigdy, Ale przez hahi takie i Charybdy, Wątpić o tem ci nie trzeba, Dojdziesz dziadów i dosiężesz nieba. Io tryumfie! Tedy nie krzyczymy, lo tryumfie! Tedy nie huczymy. W Indach i Tule dalekiej, Żyje królem Władysław na wieki. ODE HORATIANA.
Beatus ille, qui procul negotiis, Ut prisca gens mortalium Paterna rura bobus exercet suis etc Lib. Epod. Ode 2.
O! jako błogosławiony, Ten, który pracowitym ojczyste zagony (Jako starzy) orze pługiem, Ani żadnym
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 92
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i jagody, Latorośle i prace własnej swej nagrody! Które on przy sporym dzbanie, Ofiarujeć, o jasny strażniku Sylwanie. Miło mu, gdzie się zieleni Wdzięczna trawa, w jodłowej przesypiać się cieni. Gdzie ze żródeł wody huczą Lekkim szumem, a w brzegach Nereidy mruczą. Gdzie i dzięby kwilą w lesie, Która oczom muzyka pożądny sen niesie. Cóż? gdy na świat spuści śniegi, I cierpliwym Jupiter ściśnie lodem brzegi, Już on ze psy po krzewinie
Cieka, i na parkany duże goni świnie. Już sieci na soszkach w doły,
z miękkich strzyże wełen, Albo gdy głowę osuje Ciężki jabłki Autumnus, o jako smakuje Gruszki sobie i jagody, Latorośle i prace własnej swej nagrody! Które on przy sporym dzbanie, Ofiarujeć, o jasny strażniku Sylwanie. Miło mu, gdzie się zieleni Wdzięczna trawa, w jodłowej przesypiać się cieni. Gdzie ze żródeł wody huczą Lekkim szumem, a w brzegach Nereidy mruczą. Gdzie i dzięby kwilą w lesie, Która oczom muzyka pożądny sen niesie. Cóż? gdy na świat spuści śniegi, I cierpliwym Jupiter ściśnie lodem brzegi, Już on ze psy po krzewinie
Cieka, i na parkany duże goni świnie. Już sieci na soszkach w doły,
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 93
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
osobne naznaczył gdzieś w niebie, Które niegdy Leliusz kochankowi swemu, We śnie Afrykanowi pokazał wielkiemu. A zaraz pobudzając siedzących za stołem, Żeby także i oni z tymi chcąc być społem, Drogami ich chodzili, a mają gotową Do udania cnoty swej wielką tę królową. Nie próżne te języki i trąby nie próżne, Ale huczy któremi na obadwa różne Światy i oceany, co kto u wielkiego, I więcej nad człowieka sprawi śmiertelnego W którym gdy się zapomnią wdzięku i słodkości, A bankietu onego i uroczystości Miał być koniec, nowa rzecz i zmiana się dzieje; Bo oto wnet niewiedzieć gdzie się co podzieje: I pałac on, i oraz
osobne naznaczył gdzieś w niebie, Które niegdy Leliusz kochankowi swemu, We śnie Afrykanowi pokazał wielkiemu. A zaraz pobudzając siedzących za stołem, Żeby także i oni z tymi chcąc być społem, Drogami ich chodzili, a mają gotową Do udania cnoty swej wielką tę królową. Nie próżne te języki i trąby nie próżne, Ale huczy któremi na obadwa różne Światy i oceany, co kto u wielkiego, I więcej nad człowieka sprawi śmiertelnego W którym gdy się zapomnią wdzięku i słodkości, A bankietu onego i uroczystości Miał być koniec, nowa rzecz i zmiana się dzieje; Bo oto wnet niewiedzieć gdzie się co podzieje: I pałac on, i oraz
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 140
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861