Jakoż mi, przez cały rok, barzo był wygodny; Aż kiedy pakłak wdzieje, guńka z niego spadnie, Naprzód autoryzuje, a potem mię kradnie. Zrazu nóż, łyżka i co tym podobne ginie, Do szkatuły w ostatku siągnie i do skrzynie. I tyś nie mój, natury kiedy przywilejem, Zawsze humorowatym szlachcic, chłop złodziejem. Bywszy potem z ziemiańskim we Gdańsku towarem, Niemczyk mi się spodobał. Więc oń z ojcem starem Kontraktuję, i krótko namawiać go trzeba, Do Polskiej, skąd Gdańszczanie zasiągają chleba. Gdy nie kradł i nie krył się, to była przyczyna, Żem od wszytkiego klucze dał mu,
Jakoż mi, przez cały rok, barzo był wygodny; Aż kiedy pakłak wdzieje, guńka z niego spadnie, Naprzód autoryzuje, a potem mię kradnie. Zrazu nóż, łyżka i co tym podobne ginie, Do szkatuły w ostatku siągnie i do skrzynie. I tyś nie mój, natury kiedy przywilejem, Zawsze humorowatym szlachcic, chłop złodziejem. Bywszy potem z ziemiańskim we Gdańsku towarem, Niemczyk mi się spodobał. Więc oń z ojcem starem Kontraktuję, i krótko namawiać go trzeba, Do Polskiej, skąd Gdańszczanie zasiągają chleba. Gdy nie kradł i nie krył się, to była przyczyna, Żem od wszytkiego klucze dał mu,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Aż ktoś: „Mówże do niej co.” Ten, w rzeczy prostakiem: „Miła donico — rzecze — z twoim wiercimakiem, Zawiodłem się na tobie wiecznie złym frymarkiem, Boś mi nie donicą być miała, ale tarkiem.” 482. EKWIWOKACJA
Słysząc, że się żartami kompanija bawi, Jeden humorowaty: „I ja też kpię — prawi — Skoro sobie podpiję.” Aż mu drugi z boku: „Szkoda się pieścić, wierę, dosyć go w tym roku.” Ów znowu: „I ja też kpię, podpiwszy.” Aż trzeci: „To po trzeźwu cały kiep — odpowie — z Waszeci
Aż ktoś: „Mówże do niej co.” Ten, w rzeczy prostakiem: „Miła donico — rzecze — z twoim wiercimakiem, Zawiodłem się na tobie wiecznie złym frymarkiem, Boś mi nie donicą być miała, ale tarkiem.” 482. EKWIWOKACJA
Słysząc, że się żartami kompanija bawi, Jeden humorowaty: „I ja też kpię — prawi — Skoro sobie podpiję.” Aż mu drugi z boku: „Szkoda się pieścić, wierę, dosyć go w tym roku.” Ów znowu: „I ja też kpię, podpiwszy.” Aż trzeci: „To po trzeźwu cały kiep — odpowie — z Waszeci
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 215
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, to jest studiosam niektórych licentiam w rwaniu Sejmików perspicaci mente upatrzył i na oko wytknął W. Jegomość Pan N. trudno contra solem loqui. Bo cóż być może śmiertelniejszego jako gdy Pacjent alutare recipe od siebie odrzuca, albo znieść nie może? tak co fatalniejszego, jako gdy peccantes humores in corpore Ojczyzny albo Województwa, humorowatesubjecta nauseant in sanis consiliis? Chciejmy jeno Mości Panowie ratione vivere et non affectu, na stronę odłożywszy prywatne interesa, dla których częśtokroć zelus Domus nostrae nas comedyt, do zębów się o nie ujadając, pod pokrywką dobra pospolitego' chciajmy prywatne dyfidencje, emulacje, pod rady publiczne nie podszywać; bo zawsze privata simultas post habenda
, to jest studiosam niektórych licentiam w rwániu Seymikow perspicaci mente upátrzył y ná oko wytknął W. Jegomość Pan N. trudno contra solem loqui. Bo coż być może śmiertelnieyszego jáko gdy Pácyent alutare recipe od śiebie odrzuca, álbo znieść nie może? ták co fátálnieyszego, jáko gdy peccantes humores in corpore Oyczyzny álbo Wojewodztwá, humorowátesubjecta nauseant in sanis consiliis? Chćieymy jeno Mośći Pánowie ratione vivere et non affectu, ná stronę odłożywszy prywátne interessá, dla ktorych częśtokroć zelus Domus nostrae nas comedit, do zębow śię o nie ujadájąc, pod pokrywką dobrá pospolitego' chciaymy prywátne diffidencye, emulácye, pod rády publiczne nie podszywáć; bo záwsze privata simultas post habenda
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: M4v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
się o naszych Sejmikowaniach prawdzić, dana czasom homera mogła pochwała: Haud unquam nos consilium, neque curia dictis audivit pugnare, animo sed semper eodem et sentire eadem, atque eadem decerenere vidit. Boć jako człowieka jedynie zabija distemperies i pugna humorów, tak na corpus Ojczyzny i Województwa nic być nie może fatalniejszego, jako humorowata niezgoda. Tym sposobem Regnum in se divisum desolatur, tym nie tylko Ojczyźnie viri rixae et discordiae, ale i własnemuż vae fabrykują szczęściu. A zaczym stąd zaczynam votum moje, qua finis erat głosów Braterskich, aby się w swoich kontradykcjach chciały uspokoić, a na jedno nolle albo velle się zgodziły. Boć cui
śię o nászych Seymikowániach práwdźic, dána czásom homera mogłá pochwáłá: Haud unquam nos consilium, neque curia dictis audivit pugnare, animo sed semper eodem et sentire eadem, atque eadem decerenere vidit. Boć jáko człowieka jedynie zábija distemperies y pugna humorow, ták ná corpus Oyczyzny y Wojewodztwá nic być nie może fátálnieyszego, jáko humorowata niezgoda. Tym sposobem Regnum in se divisum desolatur, tym nie tylko Oyczyznie viri rixae et discordiae, ále y własnemuż vae fabrykują szczęśćiu. A záczym ztąd zaczynam votum moje, qua finis erat głosow Bráterskich, áby śię w swoich kontrádykcyách chćiały uspokoić, á ná jedno nolle álbo velle śię zgodźiły. Boć cui
Skrót tekstu: BystrzPol
Strona: N5v
Tytuł:
Polak sensat
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Drukarnia:
Drukarnia Akademicka Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
większe poły chłopów: jedne żółte boty Ich szlachectwa, więcej nic nie mają, klejnoty. Dalej sami podczaszy, cześnicy, miecznicy, Grabiowie i niemieccy siedzą urzędnicy. 10 (P). ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWlC
Targował u szlachcica pan jeden ze stania, I już zań sto czerwonych złotych dawał, konia. Szlachcic humorowaty, choć dosyć ubogi, Daruje mu go, kiedy zejdzie się pod nogi: Rozumiał, że mu się to sowicie nagrodzi, Bo za większym dostatkiem większy humor chodzi; Aleć się zawiódł, konia utraciwszy marnie, Gdyż ów podziękowawszy, idzie z nim do psiarnie I sforę mu ogarów ofiaruje z czoła. Zbrania
większe poły chłopów: jedne żółte boty Ich szlachectwa, więcej nic nie mają, klejnoty. Dalej sami podczaszy, cześnicy, miecznicy, Grabiowie i niemieccy siedzą urzędnicy. 10 (P). ZŁOTĄ WĘDĄ RYBY ŁOWlC
Targował u szlachcica pan jeden ze stania, I już zań sto czerwonych złotych dawał, konia. Szlachcic humorowaty, choć dosyć ubogi, Daruje mu go, kiedy zejdzie się pod nogi: Rozumiał, że mu się to sowicie nagrodzi, Bo za większym dostatkiem większy humor chodzi; Aleć się zawiódł, konia utraciwszy marnie, Gdyż ów podziękowawszy, idzie z nim do psiarnie I sforę mu ogarów ofiaruje z czoła. Zbrania
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 527
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Żeby ich nie popluskał, co raz się z nim ćwiczył; Gęby nie śmie otworzyć, chyba na kieliszki, Nawet biednej nie umie dobrze ująć łyżki, W tańcu wodzą jak tura, ni cery, ni wzrostu, Zgoła, w coś go tknął, wielkim błaznem był po prostu; Więc gdy prośbę przyjaciel wniósł humorowaty: „Sobole, rysie do mnie przyjechały w swaty, Człeka pasz — rzecze wdowa. — Jeśli na przedaniu, Zapłacę; nikogo im nie mam na wydaniu. Żeby nie zacnie rodził, tego nikt nie zada; Że szpetnie, nikt nie winien, jego własna wada.” Widząc przyjaciel, z błaznem że trudno
, Żeby ich nie popluskał, co raz się z nim ćwiczył; Gęby nie śmie otworzyć, chyba na kieliszki, Nawet biednej nie umie dobrze ująć łyżki, W tańcu wodzą jak tura, ni cery, ni wzrostu, Zgoła, w coś go tknął, wielkim błaznem był po prostu; Więc gdy prośbę przyjaciel wniósł humorowaty: „Sobole, rysie do mnie przyjechały w swaty, Człeka pasz — rzecze wdowa. — Jeśli na przedaniu, Zapłacę; nikogo im nie mam na wydaniu. Żeby nie zacnie rodził, tego nikt nie zada; Że szpetnie, nikt nie winien, jego własna wada.” Widząc przyjaciel, z błaznem że trudno
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 12
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
sadzają nie wedle humoru, Tylko jako kto godzien respektem honoru, Uraził się, że w Polsce, jako w cudzych krajach, Nie masz na politykę względu w obyczajach: „Honor lada kto kupi, grzeczność się nam wradza, I ten znać nie wędrował, kto gości tak sadza.” Aż siedząc wedle niego ktoś humorowaty: „Kędyż taka błazeńska — rzecze — moda? A ty Po coś wracał do Polskiej, czując się nad bracią Grzeczniejszym, którzy jedną siedzimy połacią?” Toż go w pysk, usłyszawszy słówko uraźliwe, A potem w pudrowaną wszytkie palce grzywę Zawiedzie. Lecz się w szturmie pierwszy raz oszuka. Aż skoro z
sadzają nie wedle humoru, Tylko jako kto godzien respektem honoru, Uraził się, że w Polszcze, jako w cudzych krajach, Nie masz na politykę względu w obyczajach: „Honor leda kto kupi, grzeczność się nam wradza, I ten znać nie wędrował, kto gości tak sadza.” Aż siedząc wedle niego ktoś humorowaty: „Kędyż taka błazeńska — rzecze — moda? A ty Po coś wracał do Polskiej, czując się nad bracią Grzeczniejszym, którzy jedną siedzimy połacią?” Toż go w pysk, usłyszawszy słówko uraźliwe, A potem w pudrowaną wszytkie palce grzywę Zawiedzie. Lecz się w szturmie pierwszy raz oszuka. Aż skoro z
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 51
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Tylko ją trzeba będzie na klocek włożyć, bo się pomiąć musiała; boby też inaczej nie wiedzieć kiedy doszła do rąk Wci serca mego i zima by już tymczasem minęła. Sama ją imp. wojewodzina uwijała i obszywała; a miarę brano z Sieniasia małego, bo się nie godziło brać z lada kogo na tak humorowatego kawalera. Ogonki umyślnie przyszyto, żeby je sam sobie pourywał. Na wiosnę może w niej chodzić, wywróciwszy futrem, tak jako św. Kazimierza malują. Tuzłuczek zrobiony, ale niepodobna to oraz posłać, bo i tak grubo; a do tego, że nie tak wczesny dziecięciu małemu. Taka zaś niesłychanie śliczna i wczesna
Tylko ją trzeba będzie na klocek włożyć, bo się pomiąć musiała; boby też inaczej nie wiedzieć kiedy doszła do rąk Wci serca mego i zima by już tymczasem minęła. Sama ją jmp. wojewodzina uwijała i obszywała; a miarę brano z Sieniasia małego, bo się nie godziło brać z leda kogo na tak humorowatego kawalera. Ogonki umyślnie przyszyto, żeby je sam sobie pourywał. Na wiosnę może w niej chodzić, wywróciwszy futrem, tak jako św. Kazimierza malują. Tuzłuczek zrobiony, ale niepodobna to oraz posłać, bo i tak grubo; a do tego, że nie tak wczesny dziecięciu małemu. Taka zaś niesłychanie śliczna i wczesna
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 264
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962