mu warkocz ostrzyżony Odrósł, a siły z nim się powróciły, Jak się ujął mocno słupa, Nieprzyjaciół swych nakładł z sobą trupa;
A Pan przez zdrajcę przedany I niechętnymi związany łańcuchy, Na wzgardę z hańbą podany, Naigrawany i bity bez skruchy, Wtenczas gdy się słupa trzyma, Śmierć, piekło i grzech zabija i ima.
Wiernemu Izraelowi Słup raz ognisty, drugi raz z obłoku, Prowadząc ich ku domowi, Nieoderwany strzegł ustawnie boku, Świecąc im jasnym promieniem W obłędnej nocy, w dzień kryjąc ich cieniem;
A nam słup, od biczów krwawy, Jest przewodnikiem do niebieskiej włości I skaże gościniec prawy, Gdzie zastarzałe mamy złożyć złości,
mu warkocz ostrzyżony Odrósł, a siły z nim się powróciły, Jak się ujął mocno słupa, Nieprzyjaciół swych nakładł z sobą trupa;
A Pan przez zdrajcę przedany I niechętnymi związany łańcuchy, Na wzgardę z hańbą podany, Naigrawany i bity bez skruchy, Wtenczas gdy się słupa trzyma, Śmierć, piekło i grzech zabija i ima.
Wiernemu Izraelowi Słup raz ognisty, drugi raz z obłoku, Prowadząc ich ku domowi, Nieoderwany strzegł ustawnie boku, Świecąc im jasnym promieniem W obłędnej nocy, w dzień kryjąc ich cieniem;
A nam słup, od biczów krwawy, Jest przewodnikiem do niebieskiej włości I skaże gościniec prawy, Gdzie zastarzałe mamy złożyć złości,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 216
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
do Zamku ledwie uskrobali. Ale i tam ścisnieni, dopiero się proszą Porzucając Chorągwie. W-czym łaske odnoszą. Miasto na łup i Obóz Żołnierzom podany, Wódz czemuś za okupem eliberowany. A on miał był przynamniej w-sprawiedliwym żalu Długo naszyjm, za Ojca słusznie być na palu. Lanckoroński w Ostropolu Krzywonosika ima
Ledwie tu do Obozu wielkiego przychodzi Wieść wesoła, aż druga nowa się urodzi; Ze Przyjemski, pospołu Hulewicza mając Zwibał wyciął na giowe, acz wprzód oświadczając Czerni także ściśnionej, że się krwią ich brzydzi, Niechby rece podali. Lecz gdy i tych widzi Tak upornych, że wolą oślep wszyscy ginąć, Każe z
do Zámku ledwie uskrobáli. Ale i tam śćisnieni, dopiero sie proszą Porzucaiąc Chorągwie. W-czym łáske odnoszą. Miasto na łup i Oboz Zołnierzom podany, Wodz czemuś zá okupem eliberowány. A on miał był przynamniey w-spráwiedliwym żalu Długo nasziym, za Oycá słusznie bydź ná palu. Lánckoroński w Ostropolu Krzywonośika ima
Ledwie tu do Obozu wielkiego przychodźi Wieść wesoła, áż druga nowa sie urodźi; Ze Przyiemski, pospołu Hulewiczá maiąc Zwibał wyćiął na giowe, ácz wprzod oświadczaiąc Czerni także sćiśnioney, że sie krwią ich brzydźi, Niechby rece podali. Lecz gdy i tych widźi Ták upornych, że wolą oślep wszyscy ginąć, Każe z
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 50
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
to nie na długo, i wszytko w-opale Noc ona przepłyneła. Gdy tu ciężkie żale Ogarną Chmielnickiego, tu go gniew popada I wstyd razem, że jego do tąd nic nie składa Garść tak mała furiom; a tym mu żarliwszy, Han przynagla, im swoich znacznie uroniwszy Razem spolnym boleje. Czemu nas nie ima? (Wyrzucając na oczy) i długo go trzyma W-słowie próżnym? Wiec znowu, i znowu się kusi, Podpadając raz poraz; wszakże zawsze musi lak od deski odpadać. Póki sa m nakoniec Słoneczny z-Antypodów dobywszy się Goniec, Jego do tąd ukrytych konsztów nie objawi, I od takich
to nie na długo, i wszytko w-opale Noc ona przepłynełá. Gdy tu ćieszkie żale Ogarną Chmielnickiego, tu go gniew popada I wstyd razem, że iego do tąd nic nie składa Garść tak mała furyom; á tym mu żárliwszy, Han przynagla, im swoich znacznie uroniwszy Razem spolnym boleie. Czemu nas nie ima? (Wyrzucaiąc na oczy) i długo go trzyma W-słowie prożnym? Wiec znowu, i znowu sie kuśi, Podpadáiąc raz poraz; wszakże zawsze muśi lák od deski odpadać. Poki sa m nakoniec Słoneczny z-Antypodow dobywszy sie Goniec, Iego do tąd ukrytych konsztow nie obiáwi, I od takich
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 66
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
, wyleźć musiał ze wstydem z krzewistego ziela. Nie ochronią i Etny siarczyste płomienie ani skryte łogowisk dzikich bestyj cienie. Doznał paszcz lwich łaskawych medzki chłopiec mały, gdy go jamy chaldejskie lwim zębom oddały. Nie pomogą do jaskiń wejścia barzo ciemne ani ciał pogrzebionych grobowce podziemne. Zakrytego cię, Locie, w skałach Pan twój ima, i ty, bracie, spod ziemie wołasz na Kaima. Czy wspomnieć, jak się Jonasz topił w bystrej wodzie, któremu sprzyjać morze nie chciało w przygodzie, i ryba, która go już w się połknęła była, znowu go nazad z siebie cało wyrzuciła. Szklanej tylko jest u mnie szklanne morze wiary, bo
, wyleźć musiał ze wstydem z krzewistego ziela. Nie ochronią i Etny siarczyste płomienie ani skryte łogowisk dzikich bestyj cienie. Doznał paszcz lwich łaskawych medzki chłopiec mały, gdy go jamy chaldejskie lwim zębom oddały. Nie pomogą do jaskiń wejścia barzo ciemne ani ciał pogrzebionych grobowce podziemne. Zakrytego cię, Locie, w skałach Pan twój ima, i ty, bracie, spod ziemie wołasz na Kaima. Czy wspomnieć, jak się Jonasz topił w bystrej wodzie, któremu sprzyjać morze nie chciało w przygodzie, i ryba, która go już w się połknęła była, znowu go nazad z siebie cało wyrzuciła. Szklanej tylko jest u mnie szklanne morze wiary, bo
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 62
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
i gdy mówił/ ucierpiał wiele przeciwnych języków; i gdy czynił co/ wiele miał w sprawach swoich podstrzegaczów/ miał wswoich mękach naśmiewce/ przy śmierci urągacze. Patrz jako zamiłował? Czytaj tegoż Ojca ś. Serm: 11. in Cantica. Idzie dalej Wojciech ś. O duszy o grzesznej Sam Bóg pieczą ima/ Diabłu ją odejma: Gdzież to sam króluje/ Tam ją ksobie przyjmuje. Lania ta błogosławiona zaranna (tak Chrystusa Pana tytułuje w jednym Psalmie Dawid ś.) Jelonek ten ukochany porwał się do jam/ i maclochów wężowych/ i gadzin rozmaitych/ aby z nich powyciągał jadowite wszytkie żmije/ a strawił
y gdy mowił/ vćierpiał wiele przećiwnych ięzykow; y gdy czynił co/ wiele miał w spráwách swoich podstrzegáczow/ miał wswoich mękách naśmiewce/ przy śmierći vrągácze. Pátrz iáko zámiłował? Czytay tegoż Oycá ś. Serm: 11. in Cantica. Idźie dáley Woyćiech ś. O duszy o grzeszney Sam Bog pieczą ima/ Dyabłu ią odeyma: Gdźież to sam kroluie/ Tám ią ksobie przyimuie. Lániá tá błogosłáwiona záránna (ták Chrystusá Páná tytułuie w iednym Psálmie Dawid ś.) Ielonek ten vkochány porwał się do iam/ y máclochow wężowych/ y gádźin rozmáitych/ áby z nich powyćiągał iádowite wszytkie żmiie/ á strawił
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 21
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
) na co i kto tego używa? po czem starszyznę poznać, czemu kijków nie mają w ręku, czemu pułkownik miał buławę pełną, a drudzy rogatą? (na buzdygan) czemu pogwizdują? co za obyczaje, co za zabawki, jako legfią, długoli sypiają, długoli żyją, jeśli się ich broń albo kula ima? i t. d. Owo zgoła aż ledwie racji na każdą rzecz stawało. Z wielką tedy ode wszech obecnych pochwałą przeszedłszy stanowisko arcyksiążęce, poszli wciąż do stanowiska swego. Nazajutrz ruszył się arcyksiążę obozem ku Spirze, miasta i miasteczka w ten tydzień według wczorajszej Ewangelii odbierając, bo wtenczas którekolwiek mu jeno miasto przywiedziono do
) na co i kto tego używa? po czem starszyznę poznać, czemu kijków nie mają w ręku, czemu pułkownik miał buławę pełną, a drudzy rogatą? (na buzdygan) czemu pogwizdują? co za obyczaje, co za zabawki, jako legfją, dlugoli sypiają, długoli żyją, jeśli się ich broń albo kula ima? i t. d. Owo zgoła aż ledwie racyi na każdą rzecz stawało. Z wielką tedy ode wszech obecnych pochwałą przeszedłszy stanowisko arcyksiążęce, poszli wciąż do stanowiska swego. Nazajutrz ruszył się arcyksiążę obozem ku Spirze, miasta i miasteczka w ten tydzień według wczorajszej Ewangielii odbierając, bo wtenczas którekolwiek mu jeno miasto przywiedziono do
Skrót tekstu: DembPrzew
Strona: 94
Tytuł:
Przewagi elearów polskich
Autor:
Wojciech Dembołęcki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Biblioteki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1859
jak się chwyta rączkami różanej szyje Matuchny swej niepokalanej niebieskie Dziecię, jako Matkę czuje, jako się do Niej ciśnie i całuje. Patrz, jako wzajem Synaczka małego Panna obłapia i całuje swego. Nie tak do sośniej bluszcz się przywięzuje, jak Ta do Syna, co Go tak miłuje; nie tak się rószczka winna tyki ima, jako się Dziecię to Matki swej trzyma. O Dziecię wdzięczne, o śliczna Matuchno, jeszcze się, jeszcze ściskajta miluchno! Nie będzie nigdy, póki świata stanie, tak słodkie matki z synem całowanie. II. CÓRY SYJOŃSKIE Z JÓZEFEM
Joseph en, agedum probate, tutor
Józefie, dobry człowiecze, który masz w
jak się chwyta rączkami różanej szyje Matuchny swej niepokalanej niebieskie Dziecię, jako Matkę czuje, jako się do Niej ciśnie i całuje. Patrz, jako wzajem Synaczka małego Panna obłapia i całuje swego. Nie tak do sośniej bluszcz się przywięzuje, jak Ta do Syna, co Go tak miłuje; nie tak się rószczka winna tyki ima, jako się Dziecię to Matki swej trzyma. O Dziecię wdzięczne, o śliczna Matuchno, jeszcze się, jeszcze ściskajta miluchno! Nie będzie nigdy, póki świata stanie, tak słodkie matki z synem całowanie. II. CÓRY SYJOŃSKIE Z JÓZEFEM
Ioseph en, agedum probate, tutor
Józefie, dobry człowiecze, który masz w
Skrót tekstu: GrochWirydarz
Strona: 35
Tytuł:
Wirydarz abo kwiatki rymów duchownych o Dziecięciu Panu Jezusie
Autor:
Stanisław Grochowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1608
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Justyna Dąbkowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
wszytkie rzeczy do tego kresu/ któryć się nawięcej podoba. Abo też niemasz sił tak barzo rzeźwich i więtszych nad twych przeciwników; a na ten czas/ gdyżci schodzi na sile/ masz zażywać fortelów i rozumu; i łapać za okazjami i za czasem to/ czego teraz nie możesz sprawić siłą. Turczyn iż ima się Impres pospolicie/ mając wielką i prawie zbytnią górę nad nieprzyjacielem/ otrzymawszy zwycięstwo/ i wziąwszy jakie miasto abo też królewstwo/ podaje mu bez odwłoki takie sposoby i rządy/ jakie mu się podobają: wykorzenia zaraz pany i domy zacniejsze: odejmuje wolność i majętności poddanych: obraca miasta we wsi i w folwarki/ pałace
wszytkie rzeczy do tego kresu/ ktoryć się nawięcey podoba. Abo też niemasz śił ták bárzo rzeźwich y więtszych nád twych przećiwnikow; á ná ten czás/ gdyżći schodźi ná śile/ masz záżywáć fortelow y rozumu; y łápáć zá occásiámi y zá czásem to/ czego teraz nie możesz spráwić śiłą. Turczyn iż ima się Impres pospolićie/ máiąc wielką y práwie zbytnią gorę nád nieprzyiaćielem/ otrzymawszy zwyćięstwo/ y wźiąwszy iákie miásto ábo też krolewstwo/ podáie mu bez odwłoki tákie sposoby y rządy/ iákie mu się podobáią: wykorzenia záraz pány y domy zacnieysze: odeymuie wolność y máiętnośći poddánych: obráca miástá we wśi y w folwárki/ páłace
Skrót tekstu: BotŁęczRel_V
Strona: 46
Tytuł:
Relacje powszechne, cz. V
Autor:
Giovanni Botero
Tłumacz:
Paweł Łęczycki
Drukarnia:
Mikołaj Lob
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
może, jako w opłakanym stanie teraz jest Rzplta nasza. My naszych przez tak wiele sejmów żebrzemy praw własnych, my się o to, jako u pana, domawiamy obyczajnie, a KiM. nie tylko nie pozwala, ale surowe responsa daje, z wojski i z żołnierzem kwarcianym, z miejsca uprzywilejowanego zwiedzionym, następuje, ima, więzi, na kark i na zdrowie wielkiemu senatorowi, książęciu zacnemu, szlachcicowi starożytnemu, in toga et armis w Rzpltej dobrze zasłużonemu, i braci naszej naciska, pozwalać, podpisować na swoje velle przymusza, a tego, w czem pp. senatorowie, traktując z IMciami, upewnienie swe dali, nie tylko nie iści
może, jako w opłakanym stanie teraz jest Rzplta nasza. My naszych przez tak wiele sejmów żebrzemy praw własnych, my się o to, jako u pana, domawiamy obyczajnie, a KJM. nie tylko nie pozwala, ale surowe responsa daje, z wojski i z żołnierzem kwarcianym, z miesca uprzywilejowanego zwiedzionym, następuje, ima, więzi, na kark i na zdrowie wielkiemu senatorowi, książęciu zacnemu, szlachcicowi starożytnemu, in toga et armis w Rzpltej dobrze zasłużonemu, i braci naszej naciska, pozwalać, podpisować na swoje velle przymusza, a tego, w czem pp. senatorowie, traktując z JMciami, upewnienie swe dali, nie tylko nie iści
Skrót tekstu: OpisPrawCz_III
Strona: 153
Tytuł:
Opisanie prawdziwe i porządne traktatów pod Janowcem
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
. A małoż takich Jezu namilszy/ którzy na trzcinie polegają? a małoż takich którzy się płonnych rzeczy chwytają? i że w słabości nadzieje pokładają/ marnie też giną. Kto w rzeczach Boskich na gruncie się nie osadza/ ale na jakiej słabości; za nic u niego wszytkie dobroci. Kto nie do gruntu ima się umartwienia/ ale tak tylko powierzchownie/ tak tylko z ceremonią/ tak tylko po troszeczce/ tak dla zwyczaju/ abo dla oka ludzkiego nic zgoła w duchownym biegu nie sprawi. Na trzcinie polec/ a nie na krzyżu/ który wszytkie moc do złe czynienia odejmuje/ jest zgoła złości nie odstępować/ jest chcieć być
. A máłoż tákich IEZV namilszy/ ktorzy ná trzćinie polegáią? a máłoż tákich ktorzy się płonnych rzeczy chwytáią? y że w słábośći nadźieie pokłádáią/ márnie też giną. Kto w rzeczách Boskich ná grunćie się nie osadza/ ale ná iákiey słábośći; zá nic v niego wszytkie dobroći. Kto nie do gruntu ima się vmartwienia/ ale tak tylko powierzchownie/ tak tylko z ceremonią/ ták tylko po troszeczce/ ták dla zwyczaiu/ ábo dla oká ludzkiego nic zgołá w duchownym biegu nie spráwi. Na trzćinie polec/ a nie ná krzyżu/ ktory wszytkie moc do złe czynieniá odeymuie/ iest zgoła złośći nie odstępowáć/ iest chćieć być
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 464
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636