ten czas Marszałka Sejmowego, niemniej sub activitate Ichmciów PP: Marszałków i Konsyliarzów, jako także na ten czas Posłów Ziemskich wkspedyowany być ma: wcale zachowując wykonanie Prawa na dalsze czasy względem odprawowania Sejmów walnych Ordynaryjnych, co dwie lecie, według opisania Konstytucji.
§. 3. Na koniec, aby przeciwko wszelakim wnętrznym i postronnym insultom, dostateczne zupełne, mocne, i istotne opatrzone było bezpieczeństwo Majestatowi Pańskiemu i wolności, jako Stany Rzpltej niepotrzebując Wojsk Saskich, albo jakiego inszego Narodu, obronę Królestwa tego, wewnątrz i zewnątrz, mianowicie przeciwko następującej na Prowincje i Państwa Rzpltej inkursyj Szwedzkiej na się biorą, oraz Monarchom przeciwko spolnemu nieprzyjacielowi Królowi Szwedzkiemu, skolligowanym
ten czas Marszałka Seymowego, niemniey sub activitate Jchmćiow PP: Marszałkow y Konsyliarzow, iako także na ten czas Posłow Ziemskich wxpedyowany bydź ma: wcale zachowuiąc wykonanie Prawa na dalsze czasy względem odprawowania Seymow walnych Ordynaryinych, co dwie lećie, według opisania Konstytucji.
§. 3. Na koniec, aby przećiwko wszelakim wnętrznym y postronnym insultom, dostateczne zupełne, mocne, y istotne opatrzone było beśpieczeństwo Majestatowi Pańskiemu y wolnośći, iako Stany Rzpltey niepotrzebuiąc Woysk Saskich, albo iakiego inszego Narodu, obronę Krolestwa tego, wewnątrz y zewnątrz, mianowićie przećiwko następuiącey na Prowincye y Państwa Rzpltey inkursyi Szwedzkiey na się biorą, oraz Monarchom przećiwko spolnemu nieprzyiaćielowi Krolowi Szwedzkiemu, zkolligowanym
Skrót tekstu: TrakWarsz
Strona: E
Tytuł:
Traktat Warszawski dnia trzeciego Nowembra 1716 roku zkonkludowany
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1717
/ zaczym na kilka lat obawiać się trzeba Efektów złośliwych Komety. Ten Prognostyk zebrany jest z Ptolemaeusza ex Quadripartiti Libro 2. Cap. 9. Do tego/ ktokolwiek urodził się pod znakami Wodnika/ Ryb/ Barana/ abo Byka/ trzeba aby się ciepło chował/ i fortuny osobliwym sposobem zatrzymawał/ póki nie miną te Insulty złośliwych Płanetów: czego się łatwo dowie od Matematyków/ i tak Pana Najwyższego błagając za nieprawości/ może być w cale zachowany. Tenże Ptolomaeus uczy Centiloquio centesimo tak: Stellae verò Cometae, quae vndecim à Sole signis distant, si apparebunt in Angulo, aut Princeps aliquis, aut Magnus in Regno morietur. Et si
/ záczym ná kilká lat obawiáć się trzebá Effektow złośliwych Komety. Ten Prognostyk zebrány iest z Ptolemaeuszá ex Quadripartiti Libro 2. Cap. 9. Do tego/ ktokolwiek vrodźił się pod znákámi Wodniká/ Ryb/ Báráná/ ábo Byká/ trzebá áby się ćiepło chował/ y fortuny osobliwym sposobem zátrzymawał/ poki nie miną te Insulty złosliwych Płánetow: czego się łátwo dowie od Máthemátykow/ y ták Páná Naywyższego błagáiąc zá niepráwośći/ może bydź w cále záchowány. Tenże Ptolomaeus vczy Centiloquio centesimo tak: Stellae verò Cometae, quae vndecim à Sole signis distant, si apparebunt in Angulo, aut Princeps aliquis, aut Magnus in Regno morietur. Et si
Skrót tekstu: CiekAbryz
Strona: B3v
Tytuł:
Abryz komety z astronomicznej i astrologicznej uwagi
Autor:
Kasper Ciekanowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
astrologia, astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
będę i karany
Ostatnia jest rzecz. Skarżę się Ich Mościom Moim Mościwym Panom, że jeżeli kiedy mógł być oprimowanego Szlachcica przykład, ja jestem: Cowiedzieć jako mię niecnotliwie udają jako mię wymyślne nieprzyjaciół obracają sztuki podając mię na odia Wojsku i Rzeczypospolitej niemoże to być Ich Mościom Moim Mościwym Panom tajno, jakie już poniosłem insulty, mianowicie Jego Mość Pan Podkanclerzy będąc we Lwowie na Komisiej przypatrzył się i przysłuchał moim, w niewinności, która jasna jest, obrotom, a to umyślnie, aby przez te potwarzy z Konfidencji wyzuć mię możono Cokolwiek tedy udawano tam omie, proszę aby temu Ich Mość wiary niedawali. Z łaski Bożej nienaruszonego Ojczyzny Ciuem
będę y karány
Ostátnia iest rzecz. Skárżę się Ich Mośćiom Moim Mośćiwym Pánom, że ieżeli kiedy mogł bydź opprimowánego Szláchćicá przykład, ia iestem: Cowiedźieć iáko mię niecnotliwie vdáią iáko mię wymyślne nieprzyiaćioł obracáią sztuki podáiąc mię ná odia Woysku y Rzeczypospolitey niemoże to bydź Ich Mośćiom Moim Mośćiwym Pánom táyno, iákie iuż poniosłem insulty, miánowićie Iego Mość Pan Podkánclerzy będąc we Lwowie ná Commissiey przypátrzył się y przysłuchał moim, w niewinnośći, ktora iásna iest, obrotom, á to vmyślnie, áby przez te potwarzy z Confidentiey wyzuć mię możono Cokolwiek tedy vdawano tám omie, proszę áby temu Ich Mość wiáry niedawáli. Z łáski Bożey nienáruszonego Oyczyzny Ciuem
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 114
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
. Urszuli, Cmentarz tameczny Umarłych nie przyjmuje: nawet Dzieci po chrzcie zmarłe, tam wdzień pochowane, w nocy wyrzuca z admiracją Obywatelow,y Lindana o tym piszącego. TYTUŁ DWUDZIESTY TRZECI TEJ KSIĘGI SŁONCE między UMBRAMIJASNE, LILIA między CIERNIEM, SZKOPUŁ między FLUKTAMI, albo WIARA ŚWIĘTA KATOLICKA. Między tyle Niedowiarstw i Herezyj insultami (które się tu wyliczają) mocno STOIĄCA.
NIe daję Ja tu o Wierze Świętej nauki jakiej Teologicznej, ani katechizmu, tylko nie które Necesaryn i curiosa do tejże Wiary się regulujące Światu podaję. Ta wiara Święta w Starym Testamencie pod ciemnemi ukryta figurami, Żydom była in umbra, potym Chrześcijanom, in Claritate jest
. Urszuli, Cmentarz tameczny Umarłych nie przyimuie: nawet Dzieci po chrzcie zmarłe, tam wdzień pochowane, w nocy wyrzuca z admiracyą Obywatelow,y Lindana o tym piszącego. TYTUŁ DWUDZIESTY TRZECI TEY KSIĘGI SŁONCE między UMBRAMIIASNE, LILIA między CIERNIEM, SZKOPUŁ między FLUKTAMI, albo WIARA SWIĘTA KATOLICKA. Między tyle Niedowiarstw y Herezyi insultami (ktore się tu wyliczaią) mocno STOIĄCA.
NIe daię Ia tu o Wierze Swiętey nauki iakiey Teologiczney, ani katechismu, tylko nie ktore Necesarin y curiosa do teyże Wiary się reguluiące Swiatu podaię. Ta wiará Swięta w Starym Testamencie pod ciemnemi ukryta figurami, Zydom była in umbra, potym Chrześcianom, in Claritate iest
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1007
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
pod gardłem Chrześcijanom zakazany akces, chybaby kto odważył się ich Bożka Amidę adorować, na sobie nosić ich sekty Insygne, a Krzyż podeptać Chrystusów, A to kto się odważy ucyjnić?
Na Insułach Marianae nazwanych, Światło Religii Chrystusowej Roku 1665 przez X. Ludwika de S, Victore Soc: IESU zajafniało, długiemi Pogan insultami tłumione, przecież po dziś dzień nie zgaszone; gdzle Kościoły, Szkoły erygowane, młode zaraz geniusze Obywatelów zbawiennemi imbuunt maksymami
Na Insułach Filipine, na Imię Filipa Il Króla Hiszpańskiego rzeczonych, przez Magellanesa A D 1520 znalezionych, Wiara Z. kwitnie Katolicka' ale nie na wszystkich, Dziesięć tysięcy tych liczą Insuł. Ztych 50
pod gardłem Chrześcianom zakazany akces, chybaby kto odważył się ich Bożka Amidę adorować, na sobie nosić ich sekty Insigne, a Krzyż podeptać Chrystusow, A to kto się odważy ucyynić?
Na Insułach Marianae nazwanych, Swiatło Religii Chrystusowey Roku 1665 przez X. Ludwika de S, Victore Soc: IESU zaiafniało, długiemi Pogan insultami tłumione, przecież po dziś dzień nie zgaszone; gdzle Kościoły, Szkoły erigowane, młode zaraz geniusze Obywatelow zbawiennemi imbuunt maxymami
Na Insułach Philippinae, na Imie Filippa Il Krola Hiszpańskiego rzeczonych, przez Mágellanesa A D 1520 znalezionych, Wiara S. kwitnie Katolicka' ale nie na wszystkich, Dziesięć tysięcy tych lićzą Insuł. Ztych 50
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1016
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
szpady była zirytowana. Gdybym był przytomny na sejmiku, wzywam Pana Boga na świadectwo, że o ile tylko możności mojej, starałbym się, aby ad hanc extremitatem nie przychodziło. Wszakżem na nikogo nigdy nikogo nie namawiał, od moich nawet nieprzyjaciół odwracałem zawsze, zgadzając do nich szlachty pretensje, wszelkie insulta.
Począłem się mocno ekskuzować i zdawało się, że książę kanclerz moje justyfikacje akceptował. Na resztę rzekł, że:
— Mci panie, co było, to było, żyjmy sobie w dawnej przyjaźni i poufałości. Przyjadę zaraz po Nowym Roku do Wołczyna,
bądźże tam wm. pan u mnie, abyśmy
szpady była zirytowana. Gdybym był przytomny na sejmiku, wzywam Pana Boga na świadectwo, że o ile tylko możności mojej, starałbym się, aby ad hanc extremitatem nie przychodziło. Wszakżem na nikogo nigdy nikogo nie namawiał, od moich nawet nieprzyjaciół odwracałem zawsze, zgadzając do nich szlachty pretensje, wszelkie insulta.
Począłem się mocno ekskuzować i zdawało się, że książę kanclerz moje justyfikacje akceptował. Na resztę rzekł, że:
— Mci panie, co było, to było, żyjmy sobie w dawnej przyjaźni i poufałości. Przyjadę zaraz po Nowym Roku do Wołczyna,
bądźże tam wm. pan u mnie, abyśmy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 461
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Augustburgiem a Orangebaum. Infanteria zaś blisko młyna w tyle Orangebaum, i właśnie ex opposito Rygi. Nad tym Młynem nie daleko na gorze, Król I. Mć kazał wysypać Reduttę jednę z palisadami, z linią komunikacyj tegoż Młyna z Reduttą aż do Jeziora które było z tyłu. A to wszytko czyniono dla zasłonienia od insultów Nieprzyjacielskich, in quantum by się Obóz ruszył dalej, mając tam Prowianty i Magazyny z Piekarzami dla Wojska, i tym barziej potrzebniejsze były wszytkie praecautiones, do konserwacyj tegoż Młyna, dla tego; iż może dla całego Wojska prowidować, mając sześć koł, które ustawicznie idą, i wodą zawsze zboże może do niego przypływać
Augustburgiem á Orángebáum. Infánteryá záś blisko młyná w tyle Orángebaum, y włáśnie ex opposito Rygi. Nád tym Młynem nie dáleko ná gorze, Krol I. Mć kázał wysypáć Reduttę iednę z pálisádámi, z linią komunikácyi tegoż Młyná z Reduttą áż do Ieźiorá ktore było z tyłu. A to wszytko czyniono dla zásłonienia od insultow Nieprzyiaćielskich, in quantum by się Oboz ruszył dáley, máiąc tám Prowiánty y Mágázyny z Piekárzámi dla Woyská, y tym bárźiey potrzebnieysze były wszytkie praecautiones, do konserwácyi tegoż Młyná, dla tego; iż może dla cáłego Woyská prowidowáć, máiąc sześć koł, ktore vstáwicznie idą, y wodą záwsze zboże może do niego przypływáć
Skrót tekstu: RelWyj
Strona: 1
Tytuł:
Relacja wyjazdu jego królewskiej mości z Warszawy
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1700
Data wydania (nie później niż):
1700
wasz lekko sobie/ Wiele tego życzyło/ snadź i ty wiesz o tym/ Wiele dokupowało kosztownym się złotem/ Żeby ich to potkało/ co tobie bez prace Szczęście dawa! świadkami tego te Pałace Wieczną brzmiące muzyką/ i wspierane ściany/ Które choćby nadużych Pergamów tarany Dobydz mogły. Jam jednak wszytkich tych umiała Ujść insultów/ i co jest miłość nie wiedziała/ Tyś dopiero pieszczoną i swobodną szyję Poddał Kupidynowi/ że niewolą czyję Znać już muszę. Odiąłeś i sen mi w niespaniu/ I smak zwykły w potrawach. Ciebie na świtaniu Ciebie słońce gdy gaśnie/ i w pół dnia/ i nocy Z dusze pragną jednego. Owo masz
wasz lekko sobie/ Wiele tego życzyło/ snadź y ty wiesz o tym/ Wiele dokupowáło kosztownym się złotem/ Zeby ich to potkáło/ co tobie bez prace Szczęście dawa! swiádkámi tego te Páłáce Wieczną brzmiące muzyką/ y wspieráne ściány/ Ktore choćby nadużych Pergámow tárány Dobydz mogły. Iám iednák wszytkich tych vmiáłá Vyść insultow/ y co iest miłość nie wiedziáłá/ Tyś dopiero pieszczoną y swobodną szyię Poddał Kupidynowi/ że niewolą czyię Znáć iuż muszę. Odiąłeś y sen mi w niespániu/ Y smák zwykły w potráwách. Ciebie ná świtániu Ciebie słonce gdy gáśnie/ y w puł dniá/ y nocy Z dusze prágną iednego. Owo mász
Skrót tekstu: TwarSPas
Strona: 25
Tytuł:
Nadobna Paskwalina
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1701
Data wydania (nie wcześniej niż):
1701
Data wydania (nie później niż):
1701
Rusią, z Prusakami-poganami natenczas, z Krzyżakami, z Masławem i z inszymi nieprzyjacioly swoimi o rozprzestrzenienie państw swoich i o utrzymanie dóbr raz nabytych wojowali. Teraz zaś ta miłość dobra pospolitego w wielu tak wygasła, że za ofiarowaniem korupcji na alienacyją prowincyj polskich ochotnie gotowi pozwolić, nie chcąc też odwagi swojej na nieprzyjacielskie insulty nadstawić vassallatum Prussie i wrócenia jej do siebie nadzieje prawie utracili, w prawie do Kijowa, do Smoleńska, do Czernihowa i do Siewierszczyzny nadmoskiewskiej same sobie tytuły zostawili, prawo do Multan, Wołoch cale nam zginęło, świeże też eksperiencyje jawnie nam pokazały, że za każdą cudzoziemską rewolucyją Polacy przeciwko Polakom dla utrzymania cudzoziemskich interesów wojują
Rusią, z Prusakami-poganami natenczas, z Krzyżakami, z Masławem i z inszymi nieprzyjacioly swoimi o rozprzestrzenienie państw swoich i o utrzymanie dóbr raz nabytych wojowali. Teraz zaś ta miłość dobra pospolitego w wielu tak wygasła, że za ofiarowaniem korrupcyi na alienacyją prowincyj polskich ochotnie gotowi pozwolić, nie chcąc też odwagi swojej na nieprzyjacielskie insulty nadstawić vassallatum Prussiae i wrócenia jej do siebie nadzieje prawie utracili, w prawie do Kijowa, do Smoleńska, do Czernihowa i do Siewierszczyzny nadmoskiewskiej same sobie tytuły zostawili, prawo do Multan, Wołoch cale nam zginęło, świeże też eksperiencyje jawnie nam pokazały, że za każdą cudzoziemską rewolucyją Polacy przeciwko Polakom dla utrzymania cudzoziemskich interesów wojują
Skrót tekstu: DobraDuchRzecz
Strona: 74
Tytuł:
Krzywo patrzących na dobra duchownych oczy polskich
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1726
Data wydania (nie wcześniej niż):
1726
Data wydania (nie później niż):
1726
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Rzeczpospolita w dobie upadku 1700-1740. Wybór źródeł
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef Gierowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
obóz uderzyła. Potym tegoż dnia na godzin półtorej Przed zaściem słońca wypadnie zza góry Ufiec tatarski i — jakoby razem Przez szyki przepaść miał z swojem żelazem Darsko do wojska parują polskiego Chcąc poprobować dzieła rycerskiego. Wtym Koniecpolski, syn niegdy wielkiego Hetmana w Polsce bardzo szczęśliwego, Marsowe plemię, mąż z ojca serdeczny, Ten insult widząc w ordyńcach bezpieczny Rzecze: „Mój Boże, jak ci, co samego Imienia ojca bali się mojego, Teraz Fortunę tak prędko łapają, A jako wilcy do nas się wkradają! Mnie, Królu polski, mnie, mój Panie drogi, Każ na szczęśliwe wojny wstąpić progi! Po mnie obaczysz, jakie szczęście będzie
obóz uderzyła. Potym tegoż dnia na godzin półtorej Przed zaściem słońca wypadnie zza gory Ufiec tatarski i — jakoby razem Przez szyki przepaść miał z swojem żelazem Darsko do wojska parują polskiego Chcąc poprobować dzieła rycerskiego. Wtym Koniecpolski, syn niegdy wielkiego Hetmana w Polszcze bardzo szczęśliwego, Marsowe plemię, mąż z ojca serdeczny, Ten insult widząc w ordyńcach bezpieczny Rzecze: „Mój Boże, jak ci, co samego Imienia ojca bali się mojego, Teraz Fortunę tak prędko łapają, A jako wilcy do nas się wkradają! Mnie, Królu polski, mnie, mój Panie drogi, Każ na szczęśliwe wojny wstąpić progi! Po mnie obaczysz, jakie szczęście będzie
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 108
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971