sobie, Tak smacznego rosołu nie piłyby w żłobie. Toż marchew, która stąd ma osobne zaloty, Że kawałek słoniny, w jarzynie aż poty Od niedziele warzony, na mnie właśnie czekał — A było to we czwartek, drobniuchno usiekał, Dość chędogo na desce z starodawnych sani:
Baby, mamki, piastunki iskały się na niej. Ten ci koniec bankietu; jam jadł barzo mało; Przyznam, że mi się więcej blwać niźli jeść chciało. 183 (P). Z FRANTEM PO FRANTOWSKU
Kiedy czeladź przyjmują zwyczajnie na Gody, Chcąc mi służyć, pachołek przyszedł w dom mój młody. Chwali się; jeśli czytać, pisać
sobie, Tak smacznego rosołu nie piłyby w żłobie. Toż marchew, która stąd ma osobne zaloty, Że kawałek słoniny, w jarzynie aż poty Od niedziele warzony, na mnie właśnie czekał — A było to we czwartek, drobniuchno usiekał, Dość chędogo na desce z starodawnych sani:
Baby, mamki, piastunki iskały się na niej. Ten ci koniec bankietu; jam jadł barzo mało; Przyznam, że mi się więcej blwać niźli jeść chciało. 183 (P). Z FRANTEM PO FRANTOWSKU
Kiedy czeladź przyjmują zwyczajnie na Gody, Chcąc mi służyć, pachołek przyszedł w dom mój młody. Chwali się; jeśli czytać, pisać
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 281
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Jeśli z wygody zdrady nie pomieści? Tu cię za stempel z lontem trzyma siwem, A tam panewka pod inszym krzesiwem. A ty po iskrach nie dońdziesz fortelu, Chybabyś rękę naraził przy celu, Której, ażeby nie była w przeszkodzie, Wielka ostrożność bywa na odwodzie. Że ci włos muska i łagodnie iska, Nic przeto inszy, rozumiesz, nie zyska? U ciebie cudem, jest u nas nie dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy sztukę, godna
, Jeśli z wygody zdrady nie pomieści? Tu cię za stempel z lontem trzyma siwem, A tam panewka pod inszym krzesiwem. A ty po iskrach nie dońdziesz fortelu, Chybabyś rękę naraził przy celu, Której, ażeby nie była w przeszkodzie, Wielka ostrożność bywa na odwodzie. Że ci włos muska i łagodnie iska, Nic przeto inszy, rozumiesz, nie zyska? U ciebie cudem, jest u nas nie dziwem Cudzym wrzeciono zabawne przędziwem. Takiej podobno na pasma kądzieli Albo na szteczki twój krężel nie dzieli, I tej, i tego pewnie nie ubędzie, Choć też kto przy nim z niej sobie uprzędzie. Chwalemy sztukę, godna
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 220
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
go nie ratuje/ Sam ich z siebie zgarnuje. Cóżci mam czynić panie? Sam aż niestotam na nie. Czy się polakom bronić/ Czy tę gadzinę gonić. Trudniej tu niż z Polakiem/ Gdyby każda z pułhakiem Jużby miały z nas siły/ Samyby nas pobiły: Pojedźmi ku Krakowu/ Będziem się iskać znowu. Hiszpan.
HIszpani hakownice/ Muszkiety i ruśnice. Barzo dobre działają/ Tym nad Polaki mają: Wszytkie rzeczy żelazne/ Hiszpańskie barzo raźne. Chłopi trzeźwi i zdrowi/ Do potrzeby gotowi/ I serca nie lękliwe/ Fraszkić ale prawdziwe. Anglikowie.
ANglik/ to kupiec śmiały/ Bo wiedzie koszt niemały. Nawy
go nie rátuie/ Sam ich z śiebie zgárnuie. Cożći mam czynić pánie? Sam áż niestotam ná nie. Czy się polakom bronić/ Czy tę gádźinę gonić. Trudniey tu niż z Polakiem/ Gdyby káżda z pułhakiem Iużby miáły z nas śiły/ Sámyby nas pobiły: Poiedźmi ku Krákowu/ Będźiem się iskáć znowu. Hiszpan.
HIszpani hakownice/ Muszkiety y ruśnice. Bárzo dobre dźiáłáią/ Tym nád Polaki máią: Wszytkie rzeczy żelázne/ Hiszpáńskie bárzo ráźne. Chłopi trzeźwi y zdrowi/ Do potrzeby gotowi/ Y serca nie lękliwe/ Frászkić ále prawdźiwe. Anglikowie.
ANglik/ to kupiec śmiáły/ Bo wiedźie koszt niemáły. Nawy
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B4
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Cnotliwszaś była gołą/ niżeli teraz z brodą. Do Jaguśki piersistej.
MOje drogie Jagniątko coś za ojca miała/ Pewnie kozła/ bo widzę iżeś się weń wdała. Musiał przez cię przeskoczyć kiedysi na trawie/ Gratyć wpadły za kształcik ku twej wielkiej sławie. Alboć leżał na łonie kiedyś go iskała/ Boć jego własna broda/ na dole została. Waszmości moja służba.
NIe raz słyszę przy dworze/ niewiem czy żartują/ Tak listownie/ jak ustnie/ służby ofiarują. A gdy przyjdzie do czego/ to więc boli głowa/ Oferty to nie służby/ obłudne to słowa. Ex omni verbo otioso rationem
Cnotliwszaś byłá gołą/ niżeli teraz z brodą. Do Iáguśki pierśistey.
MOie drogie Iágniątko coś zá oycá miáłá/ Pewnie kozłá/ bo widzę iżeś się weń wdáłá. Muśiał przez ćię przeskoczyć kiedyśi na trawie/ Gratyć wpádły zá kształćik ku twey wielkiey sławie. Alboć leżał ná łonie kiedyś go iskáłá/ Boć iego własna brodá/ ná dole zostáłá. Wászmośći moiá służbá.
NIe raz słyszę przy dworze/ niewiem czy żártuią/ Tak listownie/ iák vstnie/ służby ofiáruią. A gdy prziydźie do czego/ to więc boli głowá/ Oferty to nie służby/ obłudne to słowá. Ex omni verbo otioso rationem
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: C2v
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie, cudze iskać chlewy. Przynuka ich gospodarz: „Nie będziecie jedli Jutro, kiedyście dzisia mięsa nie przywiedli.” Krótko mówiąc, po długiej namowie i oni Poszli radzi nieradzi na czatę dragoni. Źle psa wygnać; i palca nie widzieć na dworze. Więc daleko nie chodząc, na jego oborze Wziąwszy ukalą błotem krowę tłustą,
Na każdą noc z bliskich wsiów wodzili języka; A zawsze ich gospodarz do tego przychciwił, Bo skórę brał za pracą i sam się pożywił. Trafiła się noc ciemna, zimna, że dla słoty I owi też żołdacy spuścili z ochoty. Wolą w cieple swe suknie niźli, po cholewy Brodząc błoto na zimnie, cudze iskać chlewy. Przynuka ich gospodarz: „Nie będziecie jedli Jutro, kiedyście dzisia mięsa nie przywiedli.” Krótko mówiąc, po długiej namowie i oni Poszli radzi nieradzi na czatę dragoni. Źle psa wygnać; i palca nie widzieć na dworze. Więc daleko nie chodząc, na jego oborze Wziąwszy ukalą błotem krowę tłustą,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 526
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Jako z ziemie powstały, w ziemię śmierć odmienia. O inszych się bogactwach pytać, chrześcijanie, Co przygoda ani śmierć nie ma prawa na nie. 169. NA TOŻ SIÓDMY RAZ
Myśli dziś człek o domu, żeby nie zmarzł zimie, Lecie nie zmókł; lada się gadzina go imię; Czy oganiać, czy iskać ciał skażonych ścierwy, Nie wie; na dzieci, czy mu robić na się pierwej. Wszytek leśny, domowy zwierz, ptak, ryby, gady, Rokosz podniósszy buntem, szukają z nim zwady; I jeśli, póki żyje w glinianej skorupie, Nie mogą w ciele pożyć, pastwią się na trupie. Cóż żale
, Jako z ziemie powstały, w ziemię śmierć odmienia. O inszych się bogactwach pytać, chrześcijanie, Co przygoda ani śmierć nie ma prawa na nie. 169. NA TOŻ SIÓDMY RAZ
Myśli dziś człek o domu, żeby nie zmarzł zimie, Lecie nie zmókł; leda się gadzina go imie; Czy oganiać, czy iskać ciał skażonych ścierwy, Nie wie; na dzieci, czy mu robić na się pierwej. Wszytek leśny, domowy zwierz, ptak, ryby, gady, Rokosz podniósszy buntem, szukają z nim zwady; I jeśli, póki żyje w glinianej skorupie, Nie mogą w ciele pożyć, pastwią się na trupie. Cóż żale
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 100
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, kto nie ma wozu ani koni; Kto nie może księdzem być, w kościele niech dzwoni; Nie umie na warsztacie, niech na bojsku młóci, Grać na skrzypcach, niech śpiewa abo gębą nuci. Nie ma na grzbiet koszule, opończe na pluty, Botów na nogi, musi chodzić nie obuty, Częścią się iskać z prochu węgierskiego, częścią Suszyć; kto nie ma chustki, nos uciera pięścią. Taki zwyczaj dawno był, i dziś jest, i będzie Póki świata, nie w Polsce tylko, ale wszędzie. 213. ŁYSKA
Kaczorowego łyska, ptak wodny, rodzaju: Pierza kupa, garść mięsa; że przy każdym jaju Całą
, kto nie ma wozu ani koni; Kto nie może księdzem być, w kościele niech dzwoni; Nie umie na warsztacie, niech na bojsku młóci, Grać na skrzypcach, niech śpiewa abo gębą nuci. Nie ma na grzbiet koszule, opończe na pluty, Botów na nogi, musi chodzić nie obuty, Częścią się iskać z prochu węgierskiego, częścią Suszyć; kto nie ma chustki, nos uciera pięścią. Taki zwyczaj dawno był, i dziś jest, i będzie Póki świata, nie w Polszcze tylko, ale wszędzie. 213. ŁYSKA
Kaczorowego łyska, ptak wodny, rodzaju: Pierza kupa, garść mięsa; że przy każdym jaju Całą
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 124
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
przezwisko, wziął Afrykę całą. Tak haniebnej sromoty, klęski tak plugawej Nie może żadną miarą strawić Osman żwawy, Każe przywojce owe a zbiegłe hajduki W oczach swoich nożami porzezać na sztuki. Zawszeć zdrajcę każdego cicha pomsta ściga, Co się największej złości dla wziątku nie wzdryga; Żre pies psa, choć dopiero lizał go i iskał, Jeśli go kto rozdrażnił, jeśli nań kto ciskał; Albo kamień na ziemię wyrzucony chwyta I głodze go, choć mu ząb wściekły po nim zgrzyta. Osmanowa żałoba CZĘŚĆ SIÓDMA
Tak Osman ckliwy naraz był fortuny swojej, Że się ani tym mordem w zapale ukoi. Trzy dni nie jadł, prócz że swą zjadłą
przezwisko, wziął Afrykę całą. Tak haniebnej sromoty, klęski tak plugawej Nie może żadną miarą strawić Osman żwawy, Każe przywojce owe a zbiegłe hajduki W oczach swoich nożami porzezać na sztuki. Zawszeć zdrajcę każdego cicha pomsta ściga, Co się największej złości dla wziątku nie wzdryga; Żre pies psa, choć dopiero lizał go i iskał, Jeśli go kto rozdrażnił, jeśli nań kto ciskał; Albo kamień na ziemię wyrzucony chwyta I głodze go, choć mu ząb wściekły po nim zgrzyta. Osmanowa żałoba CZĘŚĆ SIÓDMA
Tak Osman ckliwy naraz był fortuny swojéj, Że się ani tym mordem w zapale ukoi. Trzy dni nie jadł, prócz że swą zjadłą
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 230
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
/ Szewcy/ Krawcy/ Kuśnierze/ Kowale/ Wachlarze Szewcy mało co robią/ ustawicznie piją/ Rzadko kiedy co mają/ bo jedno lżą żyją. Lgarstwa się dwaRoki uczą/ a Rzemiesła trzeci/ Więc jako Ocic Lgarzem/ tak i jego dzieci. Ujzrysz Szewca on jedzie lada gdzie na świni/ Ona mniema by ją iskał/ a on rwie szczeciny. Więc owdzie świnei oszuka/ kiedy jaką głupią. A drudz yzdechłą kobyłę lada kędy łupią. Rosołem rzemień wyprawi/ łój w kapustę włoży/ Mówi żem go wysmarował/ a wszytko się boży. Kowale
Kowal stojąc u komina wszytko nędzę klepie/ Wągla w garki na leciało/ w kapuście
/ Szewcy/ Kráwcy/ Kuśnierze/ Kowale/ Wáchlarze Szewcy máło co robią/ vstáwicznie piją/ Rzadko kiedi co máią/ bo iedno lżą żyią. Lgárstwa się dwáRoki vczą/ á Rzemiesłá trzeći/ Więc iáko Oćic Lgarzem/ ták y iego dźieći. Vyzrysz Szewcá on iedźie ládá gdzie ná świni/ Oná mniema by ią iskał/ á on rwie szczećiny. Więc owdzie świnei oszuka/ kiedy iáką głupią. A drudz yzdechłą kobyłę ládá kędy łupią. Rosołem rzemień wypráwi/ łoy w kapustę włoży/ Mowi żem go wysmárował/ á wszytko się boży. Kowale
Kowal stoiąc v kominá wszytko nędzę klepie/ Wągla w garki ná lećiáło/ w kápuście
Skrót tekstu: NowSow
Strona: A4
Tytuł:
Nowy Sowiźrzał abo raczej Nowyźrzał
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
, Zębów za wami brzesząc Zoil nie żałuje. Zbierajcie parę jego na zęby, budujcie Relikwijarze spore, trunnę nań gotujcie. Przesili się i zdechnie dzielny wasz obrońca,
Heretycki u lutrów ma leżeć ochrońca. O, jak to relikwija zacna zęby, która Mym zdaniem po lutrowych pludrach będzie wtóra. Znidą się, nimi iskać zawszone będziecie Swych patriarchów pludry, wżdy-c ich wyiszczecie.
, Zębów za wami brzesząc Zoil nie żałuje. Zbierajcie parę jego na zęby, budujcie Relikwijarze spore, trunnę nań gotujcie. Przesili sie i zdechnie dzielny wasz obrońca,
Heretycki u lutrów ma leżeć ochrońca. O, jak to relikwija zacna zęby, która Mym zdaniem po lutrowych pludrach będzie wtóra. Znidą się, nimi iskać zawszone będziecie Swych patryjarchów pludry, wżdy-c ich wyiszczecie.
Skrót tekstu: PaszkMrTrybKontr
Strona: 258
Tytuł:
Rok trybunalski
Autor:
Marcin Paszkowski
Drukarnia:
Sebastian Fabrowic
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1625
Data wydania (nie wcześniej niż):
1625
Data wydania (nie później niż):
1625
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968