Ze ztem szumnych nagrobków, gdzie mi moja ściele Cnota łoże, tam kości me dolezą całkiem; Brednia malarz i z swojej kitajki kawałkiem! Każ w majdanie szubieńcę na przykład narodom Postawić, niechaj wisi, kto zamyśla do dom!” To kiedy Lipski mówił, za szablę się trzymał, A oczy mu szczery Mars iskrzył i rozdymał. Jeszcze dobrze nie skończył, kiedy krzykną wszyscy, I co dalej namiotu, i co stali bliscy, Że umrzeć na tym placu wszyscy wolą zgodnie, Niźli kroku pogaństwu ustąpić niegodnie! Zgoda! Niech każdy wisi, kto myśli uciekać; W ostatku gotowi go na przykład rozsiekać. W tenże cel i
Ze stem szumnych nagrobków, gdzie mi moja ściele Cnota łoże, tam kości me dolezą całkiem; Brednia malarz i z swojej kitajki kawałkiem! Każ w majdanie szubieńcę na przykład narodom Postawić, niechaj wisi, kto zamyśla do dom!” To kiedy Lipski mówił, za szablę się trzymał, A oczy mu szczery Mars iskrzył i rozdymał. Jeszcze dobrze nie skończył, kiedy krzykną wszyscy, I co dalej namiotu, i co stali bliscy, Że umrzeć na tym placu wszyscy wolą zgodnie, Niźli kroku pogaństwu ustąpić niegodnie! Zgoda! Niech każdy wisi, kto myśli uciekać; W ostatku gotowi go na przykład rozsiekać. W tenże cel i
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 236
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
chce ognia krzesać, Porwę się z łóżka, chcąc go kańczugiem przeczesać. Zaciąwszy raz i drugi: „Nie wstaniesz, zły człecze?” „Jakżeś mię Waszmość znalazł, Dobrodzieju?” — rzecze. „A biedęć cię z trudnością trzeba szukać było! Alboć się, kiedyś ogień krzesał, nie iskrzyło?” 358. JERUZALEM ANAGRAMA. MARŁEŚ JEZU
Że Jezus umarł, Boży Syn, w Jerozolimie, Darmo się ma przeć: samo jej wydaje imię. MARŁEŚ JEZU okrutnym niewinnie zabojem, A co go cięższym czyni, żeś marł w mieście swojem. Tyś trzeci dzień z tak strasznej wstał z martwych
chce ognia krzesać, Porwę się z łóżka, chcąc go kańczugiem przeczesać. Zaciąwszy raz i drugi: „Nie wstaniesz, zły człecze?” „Jakżeś mię Waszmość znalazł, Dobrodzieju?” — rzecze. „A biedęć cię z trudnością trzeba szukać było! Alboć się, kiedyś ogień krzesał, nie iskrzyło?” 358. JERUZALEM ANAGRAMMA. MARŁEŚ JEZU
Że Jezus umarł, Boży Syn, w Jerozolimie, Darmo się ma przeć: samo jej wydaje imię. MARŁEŚ JEZU okrutnym niewinnie zabojem, A co go cięższym czyni, żeś marł w mieście swojem. Tyś trzeci dzień z tak strasznej wstał z martwych
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 424
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Nieba Północna.
jach w Grudniu jeszcze i Listopadzie przeszłym widziano tego Kometę, tu jednak na Horyzoncie Zamojskim dopiero z początku teraźniejszego Roku pokazował się zaraz po zachodzie Słońca, w drugim dziesiątku gradusowy od Merydianu ku Horyzontowi zachodniemu; za Eqwatorem zaś i Zodiakiem, ku północnej stronie: mający swoję deklinacją. Zaraz z początku zmierzchu iskrzył się wprzód niż insze Gwiazdy primae magnitudinis, dalej wypuszczał srebrne promyki, aż debilescente crepusculô, w figurze Komety rozpuszczającego, jak rozgę, ciemniejszą radiacją, rozeznać go już dobrze można było, nie mały czas świecącego po Zachodzie Słońca.
2. Był tedy podczas Nowego Roku nad głową Andromedy drugiej wielkości Gwiazdą, do której zbliżył
Niebá Połnocna.
iách w Grudniu ieszcze y Listopádzie przeszłym widźiáno tego Kometę, tu iednák ná Horizonćie Zamoyskim dopiero z początku teráznieyszego Roku pokázował śię záraz po zachodźie Słońcá, w drugim dźieśiątku gradusowy od Meridianu ku Horizontowi zachodniemu; zá Eqwatorem záś y Zodiákiem, ku połnocney stronie: máiący swoię deklinácyą. Záraz z początku zmierzchu iskrzył się wprzod niż insze Gwiazdy primae magnitudinis, dáley wypuszczał srebrne promyki, áż debilescente crepusculô, w figurze Komety rozpuszczáiącego, iák rozgę, ćiemnieyszą radiácyą, rozeznáć go iuż dobrze można było, nie máły czas świecącego po Zachodźie Słońcá.
2. Był tedy podczás Nowego Roku nád głową Andromedy drugiey wielkośći Gwiazdą, do ktorey zbliżył
Skrót tekstu: DuńCiek
Strona: A2
Tytuł:
Ciekawość o komecie
Autor:
Stanisław Duńczewski
Drukarnia:
Drukarnia Akademii Zamojskiej
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Tematyka:
astronomia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1744
Data wydania (nie wcześniej niż):
1744
Data wydania (nie później niż):
1744