mógł zbłądzić, umiał w to potrafić. Lecz pódźmy do metryki familijej jego, Skąd był, czym się rad bawił i z przodka którego? Ten przezacny MATYSEK był z przodka zacnego. Jeszcze małym będący z świniami chyżego Skakał jako żółw jaki; o wielka mądrości, Gdy na pisczałce grawał z wielkiej roztropności. Własny, isty następca Orfeusa cnego, Trzody, świnie uciekły ze stada swojego. I mogę go przyrównać lutniście zacnemu, Własny to był Amfijon, równy we wszym jemu. Kiedy grał, aże echo niebo przebijało, Co żywo się aż w niebie, słyszę, dziwowało, Moc była tak w nim wielka, jak w dziecku maluchnym,
mógł zbłądzić, umiał w to potrafić. Lecz pódźmy do metryki familijej jego, Skąd był, czym sie rad bawił i z przodka którego? Ten przezacny MATYSEK był z przodka zacnego. Jescze małym będący z świniami chyżego Skakał jako żółw jaki; o wielka mądrości, Gdy na pisczałce grawał z wielkiej roztropności. Własny, isty następca Orfeusa cnego, Trzody, świnie uciekły ze stada swojego. I mogę go przyrównać lutniście zacnemu, Własny to był Amfijon, równy we wszym jemu. Kiedy grał, aże echo niebo przebijało, Co żywo sie aż w niebie, słyszę, dziwowało, Moc była tak w nim wielka, jak w dziecku maluchnym,
Skrót tekstu: WierszŻałBad
Strona: 10
Tytuł:
Naema abo wiersz żałosny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
by za inne dosyć uczynić.
17. Dla czego potrzeba/ aby tenże Wybawiciel nasz był prawdziwym Bogiem?
Aby mocą Bóstwa swego ciężar gniewu Bożego/ na ciele swym wydzierżeć mógł: a nam żywot stracony naprawić/ i sprawiedliwość przywrócić. 18. Któż wzdy ten jest posrzednik/ który i prawy Bóg/ także i isty i doskonale sprawiedliwy człowiek jest? Więtszy.
Pan nasz Jezus Krystus/ który zstał się nam od Boga mądrością/ sprawiedliwością/ poświęceniem/ i odkupieniem.
19. Skąd to wiesz?
Z Ewangeliej/ którą Pan Bóg napierwej w Raju oznajmił: a potym przez Patriarchy i proroki roszerzał/ Toż wonych zakonnych ofiarach i ceremoniach
by zá inne dosyc vczynić.
17. Dla czego potrzebá/ áby tenże Wybáwićiel nász był prawdźiwym Bogiem?
Aby mocą Bostwá swego ćiężar gniewu Bożego/ ná ćiele swym wydzierżeć mogł: á nam żywot strácony nápráwić/ y spráwiedliwość przywroćic. 18. Ktoż wzdy ten iest posrzednik/ ktory y práwy Bog/ tákże y isty y doskonále spráwiedliwy człowiek iest? Więtszy.
Pan nász Iezus Krystus/ ktory zstał śię nam od Bogá mądrośćią/ spráwiedliwośćią/ poświęceniem/ y odkupieniem.
19. Zkąd to wiesz?
Z Ewángeliey/ ktorą Pan Bog napierwey w Ráiu oznáymił: á potym przez Patryárchy y proroki roszerzał/ Toż wonych zakonnych ofiárách y ceremoniach
Skrót tekstu: RybMKat
Strona: 15
Tytuł:
Katechizmy
Autor:
Maciej Rybiński
Drukarnia:
Andrzej Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
pisma religijne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1619
Data wydania (nie wcześniej niż):
1619
Data wydania (nie później niż):
1619
góry z niejakim Szarlejem dzierżeli. Lecz gdy go być skarbnika a ducha ziemnego Poznali: wzbrzydzili się towarzystwem jego. Szarlej skarbnik Bytomski.
Więc by go jakokolwiek od siebie zagnali/ Rozmaite mu przykrości zawżdy wyrządzali. Karaktery pisali/ krzyżyki dotego Czynili: A to kładli więc na kruszce jego.
Bacząc ich zmowę Szarlej on isty takową/ Powiedział im (wywiódłszy je do gór) rzecz nową/ Której nie barzo radzi od niego słyszeli/ Ze kruszec (prze onę swą złość) utracić mieli. Rozkazał wszytkim z trzaskiem którzy byli w gorze/ By na wierzch uciekali: bo woda jak morze Prędko góry zaleje/ i tak zaraz wstała Woda wielka
gory z nieiákim Szárleiem dźierżeli. Lecz gdy go bydź skárbniká á duchá źiemnego Poználi: wzbrzydźili sie towárzystwem iego. Szárley skárbnik Bytomski.
Więc by go iákokolwiek od śiebie zágnáli/ Rozmáite mu przykrośći záwżdy wyrządzáli. Káráktery pisáli/ krzyżyki dotego Czynili: A to kłádli więc ná kruszce iego.
Bacząc ich zmowę Szárley on isty tákową/ Powiedźiał im (wywiodszy ie do gor) rzecz nową/ Ktorey nie bárzo rádźi od niego słyszeli/ Ze kruszec (prze onę swą złość) vtrácić mieli. Roskazał wszytkim z trzaskiem ktorzy byli w gorze/ By ná wierzch vćiekáli: bo wodá iák morze Prędko gory záleie/ y ták záraz wstáłá Wodá wielka
Skrót tekstu: RoźOff
Strona: G4v
Tytuł:
Officina ferraria
Autor:
Walenty Roździeński
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
hutnictwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
żyli/ tam skończyli/ i w tym legli grobie. Fraszek. O Kaznodziei
DObry jest Kaznodzieja/ i porusza zgoła/ Jak pocznie kazać/ zaraz lud ruszy z Kościoła. Kupido
KUpidyna lub miłość/ wszytko owym Dzieckiem Malują/ a on dawno dziadem Staroświeckiem. Czyli ze wszytkie nasze starzeją się dzieje/ Ten to isty mołodec/ im starszy młodnieje. SS. Piotr i Paweł.
Heretycy Piotrowe lekce wazą Klucze/ Aleć jest i miecz Pawłów/ który ich potłucze. Niech go lekce niewazą iże malowany/ Bo w ręku Apostołskich/ żywe daje rany. O Neronie.
NErona wszytkim Królom/ za obraz wystawiąm/ Ni się dla asercji
zyli/ tám skończyli/ y w tym legli grobie. Frászek. O Káznodźiei
DObry iest Káznodźieiá/ y porusza zgołá/ Iak pocznie kazać/ záraz lud ruszy z Kośćiołá. Kupido
KVpidyná lub miłość/ wszytko owym Dźieckiem Máluią/ á on dawno dźiádem Stároświeckiem. Czyli ze wszytkie nasze stárzeią sie dźieie/ Ten to isty mołodec/ im stárszy młodnieie. SS. Piotr y Páweł.
HAEretycy Piotrowe lekce wazą Klucze/ Aleć iest y miecz Páwłow/ ktory ich potłucze. Niech go lekce niewazą ize málowány/ Bo w ręku Apostolskich/ żywe dáie rány. O Neronie.
NEroná wszytkim Krolom/ zá obraz wystáwiąm/ Ni sie dla ássertiey
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 36
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
wadzi? Boję się/ ze i żółtek aż na wirzch wysadzi. Lelowski Nektar.
DO Lelowa/ od różnych na targ Zboże chodzi/ Za co i groszem wielom/ i piwem dogodzi. To kiedy się podstoi/ do tej przydzie chluby/ Ze przechodzi Falerny Maszyk i Cecuby. O Legulejuszu.
FUka na mię ten isty/ w Trybunalski sieni/ Ja mu też Figę zszedszy/ pokazę wkiesieni. Urodzony Polak.
Z. STANISŁAW Biskup i Męczennik. POlak rzeczon od pola/ i powinna blisko/ Rzecz się trzymać/ jako brzmi/ jej własne nazwisko. Święty Prałacie w polu/ ty się urodziwszy Niewiem/ jeźli nad ciebie/ był
wádźi? Boię się/ ze y zołtek ász ná wirzch wysádźi. Lelowski Nektár.
DO Lelowá/ od rożnych ná targ Zboże chodźi/ Zá co y groszem wielom/ y piwem dogodźi. To kiedy sie podstoi/ do tey przydźie chluby/ Ze przechodźi Fálerny Mászyk y Cecuby. O Leguleiuszu.
FVka ná mię ten isty/ w Trybunálski śieni/ Ia mu tesz Figę zszedszy/ pokazę wkieśieni. Vrodzony Polak.
S. STANISŁAW Biskup y Męczennik. POlak rzeczon od polá/ y powinna blisko/ Rzecz się trzymáć/ iáko brzmi/ iey własne nazwisko. Swięty Práłaćie w polu/ ty się vrodźiwszy Niewiem/ ieźli nád ćiebie/ był
Skrót tekstu: KochProżnEp
Strona: 50
Tytuł:
Epigramata polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
by śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani dba nic na miłe najpierwej pytanie, ani się on odzywa na głośne wołanie, swą rzecz prawi. Tak czynił isty w onej dobie. Nie powiadał o piosnkach nic ani o sobie;
a wszakże też i język, zapomniawszy mowy, nie umiał nic innego, tylko swymi słowy przypominał pochodnie nigdy nie zgaszone, łuczko i strzałki w swoje piersi zawiedzione. Powiedał, jako swojej pannie usługuje, jako jej przyjacielem być się obiecuje, jaką z
by śpiewał, często się pytali, lecz on, na sercu nosząc rany niezgojone, nie powiadał a kończył piosnki zaczynione. Jako więc pospolicie odszedszy od siebie, któżkolwiek słuchu próżen oczy trzyma w niebie, ani dba nic na miłe najpierwej pytanie, ani się on odzywa na głośne wołanie, swą rzecz prawi. Tak czynił isty w onej dobie. Nie powiadał o piosnkach nic ani o sobie;
a wszakże też i język, zapomniawszy mowy, nie umiał nic innego, tylko swymi słowy przypominał pochodnie nigdy nie zgaszone, łuczko i strzałki w swoje piersi zawiedzione. Powiedał, jako swojej pannie usługuje, jako jej przyjacielem być się obiecuje, jaką z
Skrót tekstu: WieszczSielGur
Strona: 35
Tytuł:
Sielanki albo Pieśni
Autor:
Adrian Wieszczycki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1634
Data wydania (nie wcześniej niż):
1634
Data wydania (nie później niż):
1634
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory poetyckie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Anna Gurowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2001
Do gospodarza twarz swą obrócił onego I rzecze: „Dosyćeśmy cierpieli twojego Fałszu, który namniejszej nie ma prawdy w sobie; Nabajałeś się, bracie: czas już milczeć tobie.
LXXVII.
I temu ja nie wierzę, coć tę historią Powiedział, nienawiścią rzecz swą zdobisz czyją. Choćby ewangelista dobrze beł ten isty: Już tu hojnie jad wylał na nich oczywisty I złem raczej mniemaniem mówił uwiedziony I z rozsądka zdrowego beł snać obnażony. Słyszałbyś beł, przysięgę ja tobie, od niego Insze słowa, gdyby gniew nie wrzał w sercu jego. PIEŚŃ XXVIII.
LXXVIII.
I kiedyby beł prawdę chciał powiedzieć tobie, Szersze
Do gospodarza twarz swą obrócił onego I rzecze: „Dosyćeśmy cierpieli twojego Fałszu, który namniejszej nie ma prawdy w sobie; Nabajałeś się, bracie: czas już milczeć tobie.
LXXVII.
I temu ja nie wierzę, coć tę historyą Powiedział, nienawiścią rzecz swą zdobisz czyją. Choćby ewangelista dobrze beł ten isty: Już tu hojnie jad wylał na nich oczywisty I złem raczej mniemaniem mówił uwiedziony I z rozsądka zdrowego beł snać obnażony. Słyszałbyś beł, przysięgę ja tobie, od niego Insze słowa, gdyby gniew nie wrzał w sercu jego. PIEŚŃ XXVIII.
LXXVIII.
I kiedyby beł prawdę chciał powiedzieć tobie, Szersze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 375
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
tęskliwą niebogę. Albowiem ocknąwszy się coraz to inaczy — Tak jak się śnił — i opak każdy sen tłumaczy Do swej stosujący go imprezy zaczętej. Tak ją ten zawojował umysł przedsięwzięty, Iż dla niego strapiona dni prowadzi liche, Dla niego w ciemnej nocy sny przerywa ciche. PUNKT III Argument Znowu probuje Dama, jeżeli ow isty Nie wkroczy z nią w przyjazne z komplementem listy. Jakoż dał się nachylić, kredens na papierze Przyjmuje i nań poseł wdzięczny reskrypt bierze. Mąż szaty każe krajać, ale na to zgody Nie masz, bo żonka woli czekać nowej mody.
Nazajutrz, gdy się krwawa z wod morskich wynurzy Jutrzenka i pochmurne niebo
teskliwą niebogę. Albowiem ocknąwszy sie coraz to inaczy — Tak jak sie śnił — i opak kożdy sen tłumaczy Do swej stosujący go imprezy zaczętej. Tak ją ten zawojował umysł przedsięwzięty, Iż dla niego strapiona dni prowadzi liche, Dla niego w ciemnej nocy sny przerywa ciche. PUNKT III Argument Znowu probuje Dama, jeżeli ow isty Nie wkroczy z nią w przyjazne z komplementem listy. Jakoż dał sie nachylić, kredens na papierze Przymuje i nań poseł wdzięczny reskrypt bierze. Mąż szaty każe krajać, ale na to zgody Nie masz, bo żonka woli czekać nowej mody.
Nazajutrz, gdy sie krwawa z wod morskich wynurzy Jutrzenka i pochmurne niebo
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 35
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
szczerze Mnie z tym szuka afektem; to się na papierze Da widzieć. Ja się zatem reflektuję, żeby Nie wpaść — jako to bywa — w ptaki bez potrzeby, Więc czekam na ten kredens«. Tak rzekszy do góry Powraca, ablegat też do zwyczajnej dziury Pchnie się wskok z rezolucją tą, że już on isty Korespondować z sobą pozwala przez listy.
Co skoro usłyszała owa mościwica, Wnet jej przyszkarłaciła ta nowina lica. W triumf zaraz kobieta przed tymże się chwali Sprawicielem, że swego jak wpuł dokazali. »Już to mój pewny ptaszek!« — przystępem do ucha Znacznie się umizgając, mówi do eunucha. A potym z
szczerze Mnie z tym szuka affektem; to sie na papierze Da widzieć. Ja sie zatem reflektuję, żeby Nie wpaść — jako to bywa — w ptaki bez potrzeby, Więc czekam na ten kredens«. Tak rzekszy do gory Powraca, ablegat też do zwyczajnej dziury Pchnie sie wskok z rezolucją tą, że już on isty Korrespondować z sobą pozwala przez listy.
Co skoro usłyszała owa mościwica, Wnet jej przyszkarłaciła ta nowina lica. W tryumf zaraz kobieta przed tymże sie chwali Sprawicielem, że swego jak wpuł dokazali. »Już to moj pewny ptaszek!« — przystępem do ucha Znacznie sie umizgając, mowi do eunucha. A potym z
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 37
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949
alicuius et casum/ których dla tej suspicji samej do więzienia osadzono. etc. nempe quo violancerit illius sororem. Seł hoc .b ini micis desun cti Regis di[...] ulgti est.
Piszą też (ale jest falsum) z Wenety/ że złoczyńca dał się słyszeć że mu dał Król Anse jakoś.
Miał jakieś (ten isty) charaktery na sobie/ które miały go muisibilem reddere/ takież też są i na pujnale jego którym zabił/ lecz mu to nic nie pomogło.
Dano też znać i otymże (gdy mu powiedzia no że już Król umarł) miał rzec: Teraz mi nie zal umrzeć gdy słysze żem już upadkowi wszytkiego Chrześcijaństwa
alicuius et casum/ ktorych dla tey suspitiey sámey do więźieniá osádzono. etc. nempe quo violancerit illius sororem. Seł hoc .b ini micis desun cti Regis di[...] ulgti est.
Piszą też (ále iest falsum) z Wenety/ że złocżyńcá dał się słyszec że mu dał Krol Anse iákoś.
Miał iákieś (ten isty) cháráktery ná sobie/ ktore miáły go muisibilem reddere/ tákiesz też są y ná puynale iego ktorym zábił/ lecż mu to nic nie pomogło.
Dano też znáć y otymże (gdy mu powiedźia no że iuż Krol vmárł) miał rzec: Teráz mi nie zal vmrzeć gdy słysze żem iuż vpadkowi wszytkiego Chrześćiáństwá
Skrót tekstu: JudCerem
Strona: D2v
Tytuł:
Ceremonie i porządek w koronowaniu Marii de Medici
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Bazyli Judycki
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610