, zatrwożone tylą zerwanymi sejmami, naznaczyły były liczną dosyć senatorów i posłów komisyją, która do dziś dnia żadnego szczęśliwego nie wzięła skutku. Ale o tym w inszym miejscu obszerniej przypadnie mi mówić. Służyłyby mi tu jeszcze i wielu zacnych, mądrych, prawdziwych patriotów serdeczne nad złym wolności używaniem i nad rwaniem sejmów narzekania i jęki: Kromera, Sarnickiego, Piaseckiego, Fredra, Zawadzkiego, Żałuskiego, Kochowskiego, Szczuki, Brauna i tylu inszych, których wyraźne o tym nieszczęśliwym bezprawiu sentymenta do inszej odkładam tej książki części. Dwóch tu jednak prawdziwie Ojczyznę kochających ziomków naszych pamiętne muszę przytoczyć słowa, wielkiego Szczuki, podkanclerzego litewskiego: Comitiorum ruptura pessimum ad Rempublicam
, zatrwożone tylą zerwanymi sejmami, naznaczyły były liczną dosyć senatorów i posłów komissyją, która do dziś dnia żadnego szczęśliwego nie wzięła skutku. Ale o tym w inszym miejscu obszerniej przypadnie mi mówić. Służyłyby mi tu jeszcze i wielu zacnych, mądrych, prawdziwych patryjotów serdeczne nad złym wolności używaniem i nad rwaniem sejmów narzekania i jęki: Kromera, Sarnickiego, Piaseckiego, Fredra, Zawadzkiego, Załuskiego, Kochowskiego, Szczuki, Brauna i tylu inszych, których wyraźne o tym nieszczęśliwym bezprawiu sentymenta do inszej odkładam tej książki części. Dwóch tu jednak prawdziwie Ojczyznę kochających ziomków naszych pamiętne muszę przytoczyć słowa, wielkiego Szczuki, podkanclerzego litewskiego: Comitiorum ruptura pessimum ad Rempublicam
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 176
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
zawsze pluralitatis nie był; inaczej Rzplta może jeszcze postać podobno cokolwiek, jako jeszcze, choć się mocno chwieje, stoi, ale zawsze, jak upada, będzie coraz głębiej upadać
i niewątpliwie, niż się postrzeżemy, ogołocona z sejmów i z rad tak na ostatek upadnie, że każdy dobry patriota i myśleć o tym bez jęku nie może.
Jeżeli więc znaleźć się może inszy sposób uwolnienia Rzpltej od tej sprawiedliwej bo jaźni, że pluralitas (gdy absolutna dystrybuta wakansów w ręku Dworu zostanie) jej będzie szkodliwa, rozumiemy, że nie masz człowieka tak nierozsądnego, żeby się (nie przenosząc do wakansów elekcji na Rzpltą) tego inszego sposobu chętnie nie chwycił
zawsze pluralitatis nie był; inaczej Rzplta może jeszcze postać podobno cokolwiek, jako jeszcze, choć się mocno chwieje, stoi, ale zawsze, jak upada, będzie coraz głębiej upadać
i niewątpliwie, niż się postrzeżemy, ogołocona z sejmów i z rad tak na ostatek upadnie, że każdy dobry patryjota i myśleć o tym bez jęku nie może.
Jeżeli więc znaleźć się może inszy sposób uwolnienia Rzpltej od tej sprawiedliwej bo jaźni, że pluralitas (gdy absolutna dystrybuta wakansów w ręku Dworu zostanie) jej będzie szkodliwa, rozumiemy, że nie masz człowieka tak nierozsądnego, żeby się (nie przenosząc do wakansów elekcyi na Rzpltą) tego inszego sposobu chętnie nie chwycił
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 281
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
! Ten był dla rządu tutaj na tym zamku, Widzicie — poległ od wielkiego szwanku. Ale i inszych oto macie siła, Których ta klęska zdrowia pozbawiła.” Jęli go Turcy tam wszyscy żałować, A zaraz z zamku nazad ustępować I wezyrowi wszystko powiedzieli, Jako na zamku, co jeno widzieli. Bo tam był jęk, płacz prawie bez przestanku — Co ogień z prochem nabawił ich szwanku! Ten woła: „Dobij!”, ten woła: „Ratujcie!” Drudzy wołają: „Prze Bóg się zmiłujcie!” Gdy wezyrowi tę rzecz objawiono, Janczarów w zamek juże nie puszczono, Już tam posłom spać w namiotach
! Ten był dla rządu tutaj na tym zamku, Widzicie — poległ od wielkiego szwanku. Ale i inszych oto macie siła, Których ta klęska zdrowia pozbawiła.” Jęli go Turcy tam wszyscy żałować, A zaraz z zamku nazad ustępować I wezyrowi wszystko powiedzieli, Jako na zamku, co jeno widzieli. Bo tam był jęk, płacz prawie bez przestanku — Co ogień z prochem nabawił ich szwanku! Ten woła: „Dobij!”, ten woła: „Ratujcie!” Drudzy wołają: „Prze Bóg się zmiłujcie!” Gdy wezyrowi tę rzecz objawiono, Janczarów w zamek juże nie puszczono, Już tam posłom spać w namiotach
Skrót tekstu: MakSRelBar_II
Strona: 189
Tytuł:
Relacja Kamieńca wziętego przez Turków w roku 1672 ...
Autor:
Stanisław Makowiecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
wstrzymać; Aż kkiedy mi się ciężko przyszło z żymać, Skoczywszy baba, zatkała mi usta, Milcz, prawi, wszak to własna twa rozpusta? Na co wyjawiasz głosem swą sromotę? Tak mię łajała mizerną sierotę: A ja com miała czynić nieszczęśliwa? Gdy się ból gwałtem przez krzyk wydobywa; Gdy pohamować niepodobna jęku, Choć baba, bojaźń, i wstyd, broni stęku: Więc aby słówko nie wypadło z gęby, Gwałtem się ślię, gwałtem ścinam zęby: I miasto jakiej w boleściach ochłody, Łzy moje własne, piję nakształt wody; Tu mi gromnicą grozi Libityna, A tu pomocy nie daje Lucyna. Owszem kiedyby
wstrzymáć; Aż kkiedy mi się ćięszko przyszło z żymáć, Skoczywszy bábá, zátkáła mi ustá, Milcz, práwi, wszák to własna twá rospustá? Ná co wyiáwiasz głosem swą sromotę? Ták mię łáiáłá mizerną śierotę: A ia com miáłá czynić nieszczęśliwá? Gdy się bol gwałtem przez krzyk wydobywa; Gdy pohámowáć niepodobna ięku, Choć bábá, boiaźń, y wstyd, broni stęku: Więc áby słowko nie wypádło z gęby, Gwałtem się ślię, gwałtem śćinam zęby: Y miásto iákiey w boleśćiách ochłody, Łzy moie własne, piję nákształt wody; Tu mi gromnicą groźi Lybityná, A tu pomocy nie dáie Lucyná. Owszem kiedyby
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 145
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
woli swej czyniącej, dobrze rozumie i trzyma. Wiesz Dwudziesty trzeci.
WIdząc się (rzecze Job) od was na palu I teraz muszę odpowiedać w żalu, Przez wasze bowiem opaczne uwagi Przydajecie mi jeszcze plag do plagi. Dosyć ciężkości, dosyć mam choroby, Przez rozmate życia mego proby, Do większej jednak gorżkości i jęku Nieznośnych swoich przykładacie ręku. Któżby mi to dał, bym mógł widzieć BOGA, Bym znał, którędy bliższa kniemu droga, O jakbym śpiesznie z błotnego warsztatu Zlałbym się naprzód rzewnych łez strumieniem, I najpodlejszym znając się stworżeniem, Jeślim co w życiu śmiertelnym pokawił, Na Sąd się
woli swey czyniącey, dobrze rozumie i trzyma. Wiesz Dwudźiesty trzeći.
WIdząc się (rzecze Iob) od was ná palu I teraz muszę odpowiedáć w żalu, Przez wásze bowiem opaczne uwagi Przydaiećie mi ieszcze plag do plagi. Dosyć ćiężkośći, dosyć mam choroby, Przez rozmáte żyćia mego proby, Do większey iednák gorżkośći i ięku Nieznośnych swoich przykładaćie ręku. Ktożby mi to dał, bym mogł widźieć BOGA, Bym znał, ktorędy bliższa kniemu drogá, O iákbym śpiesznie z błotnego warsztátu Zlałbym się naprzod rzewnych łez strumieniem, I naypodleyszym znáiąc się stworżeniem, Ieźlim co w żyćiu śmiertelnym pokawił, Ná Sąd się
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 84
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
, Zaraz z dzieciństwa byłem miłosierny. Nigdy przedemną nie był wzgardzon nagi, Nigdy z próżnemi nie odszedł biesagi, Zawszem mu odzież z run trżód moich sprawił, A on mię za to czcił i błogosławił. Chociem też w Sądach był niepośledniejszym, Zawszem udzielał przystępu podlejszym, I na sieroce czasem przykre jęki, Nigdym języka nie podniósł i ręki. Jeżeli to jest, co mowie inaczy, Niechaj się bark mój wykręci i wspaczy, I ramię z swojej wypadły junktury, Żył przyrodzonych ciągłe starga sznury. Bo jakoby mię wód nawałność sroga, Już zalać miała; takem się bał BOGA, I surowego chroniąc się zakazu
, Záraz z dźiećiństwá byłem miłośierny. Nigdy przedemną nie był wzgardzon nagi, Nigdy z prożnemi nie odszedł biesagi, Záwszem mu odźież z run trżod moich spráwił, A on mię zá to czćił i błogosłáwił. Choćiem też w Sądách był niepoślednieyszym, Záwszem udźielał przystępu podleyszym, I ná śieroce czásem przykre ięki, Nigdym ięzyka nie podniosł i ręki. Ieżeli to iest, co mowie ináczy, Niechay się bark moy wykręci i wspáczy, I ramię z swoiey wypadły iunktury, Zył przyrodzonych ćiągłe starga sznury. Bo iákoby mię wod nawałność sroga, Iuż zaláć miáła; tákem się bał BOGA, I surowego chroniąc sie zakazu
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 115
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Grzechy naszemi zirrytowany, I dla tego jest nieubłagany. Samech. Popędliwością swą nas uskromił, I nie przepuścił; aż słusznie zgromił, Obłokiem sobie zagrodził uszy, Ze go i prośba, i płaszcz nie ruszy, Dał nas na wymiot przed Narodami, Abyśmy się też poznali sami. Fe. Nieprzyjaciele na nasze jęki Wywarli jadem groźne paszczęki, A Wieszcze przez swe kłamstwa i z wody Nażonęli nas w sieci w niewody. Więc, gdy swą Córę Pan tak uciska, Słusznie z jej oczu zdrój łez wypryska. Ain. Słusznie boleje i ślocha w cieniu, Bo nie ma folgi w swym utrapieniu, Aż ją obaczy Pan z
Grzechy nászemi zirrytowány, I dla tego iest nieubłagány. Samech. Popędliwośćią swą nas uskromił, I nie przepuścił; aż słusznie zgromił, Obłokiem sobie zagrodźił uszy, Ze go i prośba, i płaszcz nie ruszy, Dał nas ná wymiot przed Narodámi, Abyśmy się też poznali sámi. Phe. Nieprzyiaćiele ná násze ięki Wywarli iadem groźne paszczęki, A Wieszcze przez swe kłamstwa i z wody Nażonęli nas w śieći w niewody. Więc, gdy swą Corę Pan ták ućiska, Słusznie z iey oczu zdroy łez wypryska. Ain. Słusznie boleie i ślocha w ćieniu, Bo nie ma folgi w swym utrápieniu, Aż ią obaczy Pan z
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 193
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Niebieskiemi, chłopi Jako tu Orły, w przepaściach i przerwach Zaprawują się na obmierzłych ścierwach. 28. Płynie Kanałmi Ottomańska jucha Strzymać niemogą tych psów i rynsztoki A w których jeszcze zostało co ducha Żywo Molossi, targają za boki Tych robak toczy; tych zrze biedna mucha Krucy się pastwią; dziobią Wrony, Sroki. Jęk, stęk, szmer, i mruk, i zębów zgrzytanie A toż masz korzyść, hardy Bissurmanie. 29. Uciekaj tedy, jeśliś który żywy Swej tu już słusznie przypłaciwszy buty Ale nie długo Orzeł popędliwy I tam cię z przyszłej sparzy resoluty Bo jeśli cię stąd wygnał zapalczywy Gdzieś miał aprossy i ślepe reduty Jakże
Niebieskiemi, chłopi Iáko tu Orły, w przepáśćiách y przerwách Zápráwuią się na obmierzłych śćierwách. 28. Płynie Kánałmi Otthomáńska iuchá Strzymáć niemogą tych psow y rynsztoki A w ktorych ieszcze zostáło co duchá Zywo Molossi, tárgáią zá boki Tych robak toczy; tych zrze biedna muchá Krucy się pastwią; dźiobią Wrony, Sroki. Ięk, stęk, szmer, y mruk, y zębow zgrzytánie A tosz masz korzyść, hárdy Bissurmánie. 29. Vćiekay tedy, ieśliś ktory żywy Swey tu iuż słusznie przypłaćiwszy buty Ale nie długo Orzeł popędliwy Y tám ćię z przyszłey spárzy resoluty Bo ieśli ćię ztąd wygnał zápálczywy Gdzieś miał ápprossy y ślepe reduty Iákże
Skrót tekstu: ChrośTrąba
Strona: B3v
Tytuł:
Trąba wiekopomnej sławy
Autor:
[Chrościński Wojciech Stanisław]
Drukarnia:
Karol Ferdynand Schreiber
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
panegiryki
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
to wżdy będzie? To ledwo kogut zakrzyknie, aliści ociec zawrzaśnie: „Pądż woły w pole na pasę, a satanas się tu dognijes! Coś za pociecha? Pilnujes-ze ich, żeby tkorego wilk nie posamotał? Abo tes, cego Boże zawaruj, żeby tkorego w trzęsawicy dusycka nie odbiegła; abo, chodząc po Jękach, noski sobie o trzcinę nie narusył”! Przydzies do domu, nie na pociechę! Azci maci zaras okrzyknie: „A korfantegoześ się tam tak długo bawił? Ono drew krzty namniejsej nie mas, przy cym ze uwarzę pościgałków? Uscepaj ze co prędzej”! Tego nie dokońcy, to znowu: „Do roli
to wżdy będzie? To ledwo kogut zakrzyknie, aliści ociec zawrzaśnie: „Pądż woły w pole na pasę, a satanas sie tu dognijes! Cos za pociecha? Pilnujes-ze ich, żeby tkorego wilk nie posamotał? Abo tes, cego Boze zawaruj, żeby tkorego w trzęsawicy dusycka nie odbiegła; abo, chodząc po Iękach, noski sobie o trzcinę nie narusył”! Przydzies do domu, nie na pociechę! Azci maci zaras okrzyknie: „A korfantegoześ się tam tak długo bawił? Ono drew krzty namniejsej nie mas, przy cym ze uwarzę pościgałkow? Uscepaj ze co prędzej”! Tego nie dokońcy, to znowu: „Do roli
Skrót tekstu: BarMazBad
Strona: 271
Tytuł:
Prawdziwa jazda Bartosza Mazura
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
; że jakoby o tem Znać im dawali, co wieczorne zorze Przez dzielny impet, i szturm ich zwycięski, Całemu Miastu przyniosły za klęski, XVII. Za wzięciem murów srogi krzyk powstanie; Obywatele w swych się domach kryją, I dawszy sobie wzajem pożegnianie, Sami się kolą, ścinają, i biją. Brutus słyszący jęk i narzekanie, Rozumiał, ze im łupią substancją, I Woźnym kazał, dla życia warunku Obwołać, żeby przestano rabunku. XVIII. Ale zupełniej przeniknąwszy rzeczy, I żaląc Mężów przywykłych swobodzie, Przez Posły ich swe zgodą ubezpieczy: Niechby się chcieli hamować w przygodzie, Lecz oni Posły zraziwszy z odsieczy, Kończą zaboje
; że iakoby ó tem Znać im dawali, co wieczorne zorze Przez dzielny impet, y szturm ich zwycięzki, Całemu Miastu przyniosły za klęski, XVII. Za wzięciem murow srogi krzyk powstanie; Obywatele w swych się domach kryią, I dawszy sobie wzaiem pożegnianie, Sami się kolą, scinaią, y biią. Brutus słyszący ięk y narzekanie, Rozumiał, ze im łupią substancyą, I Woznym kazał, dla życia warunku Obwołać, żeby przestano rabunku. XVIII. Ale zupełniey przeniknąwszy rzeczy, I żaląc Mężow przywykłych swobodzie, Przez Posły ich swe zgodą ubespieczy: Niechby się chcieli hamować w przygodzie, Lecz oni Posły zraziwszy z odsieczy, Konczą zaboie
Skrót tekstu: ChrośKon
Strona: 218
Tytuł:
Pharsaliej... kontynuacja
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Klasztor Oliwski
Miejsce wydania:
Oliwa
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1693
Data wydania (nie wcześniej niż):
1693
Data wydania (nie później niż):
1693