, Nie bóbr, nie tchórz, nie jaźwiec, nie zdeb i nie łaska; Kiego sobie do czapki przyprawił diaska? Wiewiórka, nie wiewiórka; coś poszło na kota. I opuszka cudowna, i czapki robota. Nie zając, nie liszka też. Bodajżeś się skaził Z swą mycką: aż ono tchórz wydrę w jazie złaził. 189 (F). NA WIECZNEGO BANITA
Umarł wieczny infamis. Toć u kata ryby. Kto w Polsce nie ma miejsca, w niebie bez pochyby. Gdzież dłużnicy zapłaty będą szukać sobie? Ten na świecie nic nie miał, nie wiem, chyba w grobie. Grób jest jego dziedzictwem, toć
, Nie bóbr, nie tchórz, nie jaźwiec, nie zdeb i nie łaska; Kiego sobie do czapki przyprawił dyjaska? Wiewiórka, nie wiewiórka; coś poszło na kota. I opuszka cudowna, i czapki robota. Nie zając, nie liszka też. Bodajżeś się skaził Z swą mycką: aż ono tchórz wydrę w jazie złaził. 189 (F). NA WIECZNEGO BANITA
Umarł wieczny infamis. Toć u kata ryby. Kto w Polszczę nie ma miejsca, w niebie bez pochyby. Gdzież dłużnicy zapłaty będą szukać sobie? Ten na świecie nic nie miał, nie wiem, chyba w grobie. Grób jest jego dziedzictwem, toć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 89
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Mści oznajmił, a to tak superbit w potęgę swoją, że dnia dzisiejszego przeszedł na tę stronę Ossy, i postępuje ku Radzynowi. Wieszałem się dziś cały dzień nad nim upatrując sposoby, jakoby się mogło go zażyć; ale iż wszystkę potęgę swą nazad zostawiwszy, bardzo lekko idzie, od swoich fortelów, jeziór, jazów, nieoddalając się, niezdało mi się tak nagle wywodzić z tego miejsca wojska, do któregoby on bliższą i prostszą miał drogę. Już teraz mrokiem odjachałem go między Okuninem i Niewaldem, jeszcze się był niepostanowił z obozem, zaczem niewiem pójdzieli dalej czy tu obnocuje. Posyłam zaraz P.
Mści oznajmił, a to tak superbit w potęgę swoją, że dnia dzisiejszego przeszedł na tę stronę Ossy, i postępuje ku Radzynowi. Wieszałem się dziś cały dzień nad nim upatrując sposoby, jakoby się mogło go zażyć; ale iż wszystkę potęgę swą nazad zostawiwszy, bardzo lekko idzie, od swoich fortelów, jeziór, jazów, nieoddalając się, niezdało mi się tak nagle wywodzić z tego miejsca wojska, do któregoby on bliższą i prostszą miał drogę. Już teraz mrokiem odjachałem go między Okuninem i Niewaldem, jeszcze się był niepostanowił z obozem, zaczém niewiem pójdzieli daléj czy tu obnocuje. Posyłam zaraz P.
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 128
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
I z Tatr bieżący Poprad nieleniwym skokiem, Wisłoka niegłęboka z spokojnym Wisłokiem, I bystrych wód Dunajec sławny łososiami, I Nida pińczowskimi zabawna młynami, I San szkutom niepewny dla prądziny skrytej, I Wisznia, co o Rzeczy słucha Pospolitej, I Tanew czarna, i Wieprz, dla spustnych przekazów Od młynów uwolniony prawem i od jazów, I co dwie województwa Radomierz graniczy, I Pilca, co czopowe pierwsze w Polsce liczy, Bug ruską krwią pamiętny, i Narew gadziny Nie cierpiąca, i pełen Muchawiec kłodziny, I Liw, nad którym kiedyś Jadźwingi siedzieli, I co litewskie księstwo z Podlasiem Piś dzieli, I Świder mazowiecki, i Ossa, co
I z Tatr bieżący Poprad nieleniwym skokiem, Wisłoka niegłęboka z spokojnym Wisłokiem, I bystrych wód Dunajec sławny łososiami, I Nida pińczowskimi zabawna młynami, I San szkutom niepewny dla prądziny skrytej, I Wisznia, co o Rzeczy słucha Pospolitej, I Tanew czarna, i Wieprz, dla spustnych przekazów Od młynów uwolniony prawem i od jazów, I co dwie województwa Radomierz graniczy, I Pilca, co czopowe pierwsze w Polszczę liczy, Bug ruską krwią pamiętny, i Narew gadziny Nie cierpiąca, i pełen Muchawiec kłodziny, I Liw, nad którym kiedyś Jadźwingi siedzieli, I co litewskie księstwo z Podlasiem Piś dzieli, I Świder mazowiecki, i Ossa, co
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 175
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
NIE W GALILEJEJ
Opak tu, niż się działo w Galilejskiej Kanie, Bo się tam prosta woda dobrym winem stanie, Tu wodą dobre wino, wstyd czyniący piwu. Nie nasza rzecz: ustąpmy świętym bożym dziwu. Pijmy wino, któreśmy poczęli pić zrazu. Choćbyś tu z stoku wody, choćbyś przyniósł z jazu, Pewnie lepsze nie będzie, wedle mego rymu; Daj nam samego wina bez tego ipsymu. Chyba że go nie stało; każże przynieść miodu! Nie masz go, dobre piwko z jęczmiennego słodu. Jeśli i tego nie masz, bez wszelkiej ogródki Napijem się poczciwej, gospodarzu, wódki: Niech nadstawi piwnice wódka i
NIE W GALILEJEJ
Opak tu, niż się działo w Galilejskiej Kanie, Bo się tam prosta woda dobrym winem stanie, Tu wodą dobre wino, wstyd czyniący piwu. Nie nasza rzecz: ustąpmy świętym bożym dziwu. Pijmy wino, któreśmy poczęli pić zrazu. Choćbyś tu z stoku wody, choćbyś przyniósł z jazu, Pewnie lepsze nie będzie, wedle mego rymu; Daj nam samego wina bez tego ipsymu. Chyba że go nie stało; każże przynieść miodu! Nie masz go, dobre piwko z jęczmiennego słodu. Jeśli i tego nie masz, bez wszelkiej ogródki Napijem się poczciwej, gospodarzu, wódki: Niech nadstawi piwnice wódka i
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 227
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
trąby mając sekundantem, Woda w znikomej rzece staje się Atlantem. O, jako srogi ciężar, jako wielkie brzemię: I niebo, i sarmacką grzbietem dźwigał ziemię. Waszej to sławy trąby tak was w górę dźwigną, Że jej żadnej zazdrości pióra nie dościgną; Nieprzeżyte cnót waszych stawiając obrazy, Wszytkie tamy i wszytkie pozrucacie jazy. Żadne, żadne Jordanu nie strzymają wstręty, Aż w porcie wiecznej sławy postawi okręty. 346. ŁYSY
Piękne nieurodzaju wielkiego abrysy, Prosząc o defalkatę, mój arendarz łysy Na swej głowie wyraził. „Daj go katu — rzekę — Jeśli sierpem nie urżnę, przynajmniej usiekę. Jeśli nie zbożem pole, musi zaróść perzem
trąby mając sekundantem, Woda w znikomej rzece staje się Atlantem. O, jako srogi ciężar, jako wielkie brzemię: I niebo, i sarmacką grzbietem dźwigał ziemię. Waszej to sławy trąby tak was w górę dźwigną, Że jej żadnej zazdrości pióra nie dościgną; Nieprzeżyte cnót waszych stawiając obrazy, Wszytkie tamy i wszytkie pozrucacie jazy. Żadne, żadne Jordanu nie strzymają wstręty, Aż w porcie wiecznej sławy postawi okręty. 346. ŁYSY
Piękne nieurodzaju wielkiego abrysy, Prosząc o defalkatę, moj arendarz łysy Na swej głowie wyraził. „Daj go katu — rzekę — Jeśli sierpem nie urżnę, przynajmniej usiekę. Jeśli nie zbożem pole, musi zaróść perzem
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 338
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Polskiej, którą sumę Stanko Kuryło dźwignąwszy od przerzeczonego Macieja Toporowicza, wyrzeka się wiecznymi czasy nimiec nic na tym młynie, ale wlewającz prawo swoje, które miał na tym młynie na pomienionego Macieja Toporowicza, niezostawującz na tym młynie dla siebie nic, ani dla swoich potomków, do którego młyna puścili panowie szoltysowie młynarzowi ogrod az do jazu, s którego ogroda powinien młynarz szołtysowi wyrobić na każdy rok dni 15; nadto puścili mu panowie szołtysowie miary, gdyby się trafiło, żeby kto słod gorzalczany oprócz nich meł, tedy te miary tylko samemu młynarzowi przynależec będą, a jeśliby się trafiło, żeby kto postronny przywiozł słodu mleć na piwo, a izby tego
Polskiey, którą sumę Stanko Kuryło dzwignąwszy od przerzeczonego Macieia Toporowicza, wyrzeka sie wiecznymi czasy nimiec nicz na tym młynie, ale wlewaiącz prawo swoie, ktore miał na tym młynie na pomienionego Macieia Toporowicza, niezostawuiącz na tym młynie dla siebie nicz, ani dla swoich potomkow, do ktorego młyna puscili panowie szoltysowie młynarzowi ogrod az do iazu, s ktorego ogroda powinien młynarz szołtysowi wyrobić na kazdy rok dni 15; nadto puscili mu panowie szołtysowie miary, gdyby sie trafiło, zeby kto słod gorzalczany oprocz nich meł, thedy the miary tylko samemu młynarzowi przynalezec będą, a iesliby sie trafiło, zeby kto postronny przywiozł słodu mleć na piwo, a izby thego
Skrót tekstu: KsJasUl_1
Strona: 437
Tytuł:
Księga gromadzka wsi Wola Jasienicka, cz. 1
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wola Jasienicka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1602 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1602
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
reperacyji, według Akosty i Lipsiusza Autorów. Słoń imieniem Hanno, gdy mu w drogę się rozkazano gotować, pokazał swe nie ukontetowanie; ale jak się dowiedział z relacyj Mistrza swego, że w prezencie od Emanuela Króla Luzytańskiego darowany jest Leonowi X. Papieżowi, wtedy się ochoczym pokazał. U Antiocha Króla był słoń imieniem Ajaz, wódz innych słoniów, który gdy na rzekę jednę puścić się nie chciał, a gdy Mistrz rzekł, że ten wodzem będzie, który pierwszy w wodę wnidzie, i zaraz wszedł; a Patroclus słoń, zato z konfuzyj głodem się umorzył, u Pliniusza. Słonia także jednego, gdy mistrz animował do ciągnienia
reperacyii, według Akosty y Lipsiusza Autorow. Słoń imieniem Hanno, gdy mu w drogę się roskazano gotować, pokazał swe nie ukontetowanie; ale iak się dowiedział z relacyi Mistrza swego, że w prezencie od Emmanuela Krola Luzytanskiego darowany iest Leonowi X. Papieżowi, wtedy się ochoczym pokazał. U Antiocha Krola był słoń imieniem Aiaz, wodz innych słoniow, ktory gdy na rzekę iednę puścić się nie chciał, á gdy Mistrz rzekł, że ten wodzem będzie, ktory pierwszy w wodę wnidzie, y zaraz wszedł; a Patroclus słoń, zato z konfuzyi głodem się umorzył, u Pliniusza. Słonia także iednego, gdy mistrz animował do ciągnienia
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 285
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, Amernie, Tartaki, jeśli woda jest donośna, i lasów abundancja. W stawach małych nieżyczę moczyć konopi, gdyż to szkodzi ry- O Ekonomice o Grobli, Młynie, i innych wodnych machinach.
bom: chyba że staw obszerny, woda w nim żywa, bieżąca, to tego nieznać. W końcu stawów Jazy mają być dobrze opatrzone, in omnem eventum, jak może staw zabrać długością, gdy woda wyleje podczas deszczów, albo z śniegów na wiosnę, tak wysoki, lecz niezbyt gęsto zagrodź płot, żebyci ryba z stawu wgórę nie poszła, co się często bardzo dzieje. Stawniczy ma być ostróżny bardzo, aby sekretnie
, Amernie, Tartaki, iezli woda iest donośna, y lasow abundancya. W stawach małych nieżycżę moczyć konopi, gdyż to szkodzi ry- O Ekonomice o Grobli, Młynie, y innych wodnych machinach.
bom: chyba że staw obszerny, woda w nim żywa, bieżąca, to tego nieznać. W końcu stawow Iazy maią bydź dobrze opatrzone, in omnem eventum, iak może staw zabrać długością, gdy woda wyleie podczas deszczow, albo z sniegow na wiosnę, tak wysoki, lecz niezbyt gęsto zagrodź płot, żebyci ryba z stawu wgorę nie poszła, co się często bardzo dzieie. Stawniczy ma bydź ostrożny bardzo, aby sekretnie
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 466
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
podał w ręce twoje/ jako to dziś widzisz. 31. Tedy rzekł PAN do mnie: Otomci już począł podawać w moc Sehona i ziemię jego: poczniże ją posiadać/ abyś odziedziczył ziemię jego. 32. Ruszył się tedy Sehon przeciwko nam/ sam i wszystek lud jego/ chcąc z nami zwieść bitwę w Jaza. 33. Ale go nam podał Pan Bóg nasz w moc i porazilismy go/ i Syny jego/ i wszystek lud jego. 34. I wzięlismy wszystkie miasta jego na on czas/ i wniweczesmy obrócili wszystkie miasta/ mężczyzny i niewiasty/ i dzieci/ nie zostawiwszy z nich nikogo. 35. Tylkośmy bydło
podał w ręce twoje/ jáko to dźiś widźisz. 31. Tedy rzekł PAN do mnie: Otomći już począł podawáć w moc Sehoná y źiemię jego: pocżniże ją pośiadáć/ ábyś odźiedźiczył źiemię jego. 32. Ruszył śię tedy Sehon przećiwko nam/ sam y wszystek lud jego/ chcąc z námi zwieść bitwę w Iázá. 33. Ale go nam podał Pan Bog nász w moc y poráźilismy go/ y Syny jego/ y wszystek lud jego. 34. Y wźięlismy wszystkie miástá jego ná on cżás/ y wniweczesmy obroćili wszystkie miástá/ mężczyzny y niewiásty/ y dźieći/ nie zostáwiwszy z nich nikogo. 35. Tylkosmy bydło
Skrót tekstu: BG_Pwt
Strona: 186
Tytuł:
Biblia Gdańska, Księga Powtórzonego Prawa
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
niechcąc entia multiplicare Sine necessitate przy zabawach wmmę Pana odrywam pióro od Tej przeszkody prosząc abyś moim wmmę Pana zastawił i cokolwiek ex re et necessitate boni publici i usługi wmmę Pana było rozkazał mi 11 Imię Pa komara Sędziego Ziem: Orszan: do Imię P: kancl: wwksLo z Smoleńska 9 apr: 1678.
Jaz w Mści Pa kancelerza wwkślitt: mwmę Pa i Do Miłościwego Lubo oczekiwaniem więcej niż dwuletnim tej drogi te Szczupłę prowizią musiałem znacznie nadwejedzić, a toli jednak choć de proprio teraz nieomieszkałem najmniej do przysługi J: K Mę P: Na Miłł ale zaraz złączywszy się w Mohylowie z X Imię Panem W:
niechcąc entia multiplicare Sine necessitate przy zabawach wmmę Pana odrywam pioro od Tey przeszkody prosząc abys moim wmmę Pana zastawił y cokolwiek ex re et necessitate boni publici y usługi wmmę Pana było rozkazał mi 11 Jmę Pa komara Sędziego Ziem: Orszan: do Jmę P: kancl: wwxLo z Smolenska 9 apr: 1678.
Jaz w Mści Pa kancelerza wwxlitt: mwmę Pa y Do Milosciwego Lubo oczekiwaniem więcey niz dwuletnim tey drogi te Sczupłę prowizią musiałem znacznie nadweiedzić, a toli iednak choc de proprio teraz nieomieszkałem naymniey do przysługi J: K Mę P: Na Miłł ale zaraz złączywszy się w Mohylowie z X Jmę Panem W:
Skrót tekstu: CzartListy
Strona: 145
Tytuł:
Kopie listów do [...] Krzysztofa Paca
Autor:
Michał Czartoryski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678