komorze, Co więc ostatnie posyła tu morze, Radbym się obszedł bez kramu na wieki I bez apteki.
Wystałe piwo domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty. Jeśli też można lepszego rodzaju, Albo z Tokaju
Lub w domu jaki sycony miod stary, Przyjemne pczołek pracowitych dary, Lub naostatek czysty i łagodny Jabłecznik chłodny.
A kiedy jeszcze do pożycia swego Społtowarzysza będziesz miał lubego, Będzieć świat kwitnął, lata coć się krocą, Wzad ci się wrócą.
Fraszka są wszytkie nieprzerachowane, Z samego serca ziemie wykopane Na marną szczęścia płonnego zapłatę, Kruszce bogate.
Fraszka diament i rubin wesoły, Fraszka szafiry, chociaby w
komorze, Co więc ostatnie posyła tu morze, Radbym się obszedł bez kramu na wieki I bez apteki.
Wystałe piwo domowej roboty, I to więc doda gościowi ochoty. Jeśli też można lepszego rodzaju, Albo z Tokaju
Lub w domu jaki sycony miod stary, Przyjemne pczołek pracowitych dary, Lub naostatek czysty i łagodny Jabłecznik chłodny.
A kiedy jeszcze do pożycia swego Społtowarzysza będziesz miał lubego, Będzieć świat kwitnął, lata coć się krocą, Wzad ci się wrocą.
Fraszka są wszytkie nieprzerachowane, Z samego serca ziemie wykopane Na marną szczęścia płonnego zapłatę, Kruszce bogate.
Fraszka dyament i rubin wesoły, Fraszka szafiry, chociaby w
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 352
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
gębę krzywi, I gdzie dochodzą chorzy rady zdrowej, Lecz nie w browarze, piwo z Częstochowej; I głód przymusił, żeś zadnieprską brachę I rozbebłaną pijał sałamachę. Zażyłeś w Kownie warzonego miodu, Wiesz, że dodaje po przepiciu chłodu Pachniący lipiec i że skryte szysze Miód siedmiogrodzki po czele rozpisze; Piłeś jabłecznik przykry i grusznice, Które ma Normand na miejsce macice; Piłeś, gdy wiosna białe spędzi mrozy I miazga w drzewo wstąpi, soki z brzozy, Wódkę z poziomek i chłodne tyzanny, Trunki z purgansem i trunki do wanny, I dla żołądka (a ona ku głowie) Piłeś z pisarzem wódeczkę we Lwowie
gębę krzywi, I gdzie dochodzą chorzy rady zdrowej, Lecz nie w browarze, piwo z Częstochowej; I głód przymusił, żeś zadnieprską brachę I rozbebłaną pijał sałamachę. Zażyłeś w Kownie warzonego miodu, Wiesz, że dodaje po przepiciu chłodu Pachniący lipiec i że skryte szysze Miód siedmigrodzki po czele rozpisze; Piłeś jabłecznik przykry i grusznice, Które ma Normand na miejsce macice; Piłeś, gdy wiosna białe spędzi mrozy I miazga w drzewo wstąpi, soki z brzozy, Wódkę z poziomek i chłodne tyzanny, Trunki z purgansem i trunki do wanny, I dla żołądka (a ona ku głowie) Piłeś z pisarzem wódeczkę we Lwowie
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 55
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
, w którą jeden okręt wnidzie; zamyka się drzewem, fortecą, i z Zamkami z obu stron. Ma trzy Pałace Królewskie, Akademię, Cekauz, Arsenał. Wyspę tę Seelandię starzy zwali Codaniom, stąd sinus Codanus odnoga morska tameczna nazwana. Druga Duńska Insuła, Fionia vulgo Funen rodząca wiele owsa, jabłek na jabłeczniki, miodu, koni w Niemczech in pretio zostających. Między mniejszemi Danii jusułkami, jest jedna Huen, albo Ween, Huennia, albo Wenusia całego Świata, praecipue o DANII
na morzu Sundyckim, gdzie jest Zamek z Miasteczkiem zwany Uranienburg albo Uranopolis, to jest Uranii Bogini Astronomów Miasto, iż tam Tyche Brache sławny Astronom
, w ktorą ieden okręt wnidzie; zamyka się drzewem, fortecą, y z Zamkami z obu stron. Ma trzy Pałace Krolewskie, Akademię, Cekauz, Arsenał. Wyspę tę Seelandię starzy zwali Codaniom, ztąd sinus Codanus odnoga morska tameczna nazwana. Druga Duńska Insuła, Fionia vulgo Funen rodząca wiele owsa, iabłek na iabłeczniki, miodu, koni w Niemczech in pretio zostaiących. Między mnieyszemi Danii iusułkami, iest iedna Huen, albo Ween, Huennia, albo Venusia całego Swiata, praecipuè o DANII
na morzu Sundyckim, gdzie iest Zamek z Miasteczkiem zwany Uranienburg albo Uranopolis, to iest Uranii Bogini Astronomow Miasto, iż tam Tyche Brache sławny Astronom
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 413
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
się uśmierzają bole wszytkie teraz kiedy barszcz pije. Bracie/ słuchaj jedno: prawda to/ że bole ucichną rychlej w ten czas kiedy barszcz pijesz/ bo przedtym rozgorzało się ciało kiedyś się upijał/ bądź to winem/ bądź miodem/ bądź też gorzałką: otoż że się wychładza ciało tym napojem barszcżowym/ jeszczeby jabłecznikiem lepiej: tedy nie dziw/ że i ty do siebie jakoby przychodzisz: gdyż każdy pijanica po przepiciu/ zwykł się więc chłodzić takowemi napojami. Takowych tedy lekkomyślnych i głupich rozumienia jest o tej chorobie Pokuckiej gośćcu: o których inszego czasu może się szerzej co pisać/ jeśli Pan Bóg zdrowia przedłuży: teraz nie mogłem
się vśmierzaią bole wszytkie teraz kiedy barszcż piie. Bráćie/ słuchay iedno: prawdá to/ że bole vćichną rychley w ten cżás kiedy barszcż piiesz/ bo przedtym rozgorzáło się ćiáło kiedyś się vpiiał/ bądź to winem/ bądź miodem/ bądź też gorzałką: otoż że się wychładza ćiáło tym napoiem barszcźowym/ ieszcżeby iábłecżnikiem lepiey: tedy nie dźiw/ że y ty do śiebie iákoby przychodźisz: gdyż każdy piiánicá po przepićiu/ zwykł się więc chłodźić tákowemi napoiami. Tákowych tedy lekkomyślnych y głupich rozumienia iest o tey chorobie Pokuckiey gośćcu: o ktorych inszego cżásu może się szerzey co pisáć/ iesli Pan Bog zdrowia przedłuży: teraz nie mogłem
Skrót tekstu: SykstCiepl
Strona: 202.
Tytuł:
O cieplicach we Skle ksiąg troje
Autor:
Erazm Sykstus
Drukarnia:
Krzysztof Wolbramczyk
Miejsce wydania:
Zamość
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
medycyna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1617
szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym obejść, może i do prasy. Te chowa, drugie suszy: I jabłecznik nie puszy.
Toż gdy w sadach z gałęzi owoc zbierze gibkiej, Wnet po spuszczonych stawach brakuje na rybki: Wziąwszy karpie i szczuki, Puści nazad ich wnuki.
Jest okuń, są karasie; nie tu koniec jeszcze: Są liny w grubej skórze, są i miękkie leszcze; Dogodzą w piątek wielce I płocice
szumno, Ledwie nie puknie gumno.
Leżą drzewa w połogu i nie darmo sochy Stawiał pod nie gospodarz, opatrował lochy, Słusznie się cieszył sadem — Lecą owoce gradem.
Jedne na strychy, drugie wynoszą na lasy; Kto się umie z tym obejść, może i do prasy. Te chowa, drugie suszy: I jabłecznik nie puszy.
Toż gdy w sadach z gałęzi owoc zbierze gibkiej, Wnet po spuszczonych stawach brakuje na rybki: Wziąwszy karpie i szczuki, Puści nazad ich wnuki.
Jest okuń, są karasie; nie tu koniec jeszcze: Są liny w grubej skórze, są i miękkie leszcze; Dogodzą w piątek wielce I płocice
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 526
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
śmierć mam nazywać tyranką na ciele? Nie z turmy, z ognia pod miecz, z haku na plac bierzesz, Ścinaj czym prędzej; długą chorobą mię nie rzeż. Otwórz, nie wiąż, niech wielkość grzechów swych obaczą; Nie chciały na nie w zdrowiu, niech przy śmierci płaczą. 13 (D). JABŁECZNIK I WINO
Dwa trunki diabeł ludziom z swojej beczki toczy: Jeden przez usta, drugi przez uszy i oczy; Ten sercem, tamten brzuchem każdy człek połyka, Oba idą do głowy, jako z alembika. Pierwszy jabłecznik w raju; wino trunek wtóry. Tamten otwiera, że się Adam swej natury Wstydzi; ten zaś
śmierć mam nazywać tyranką na ciele? Nie z turmy, z ognia pod miecz, z haku na plac bierzesz, Ścinaj czym prędzej; długą chorobą mię nie rzeż. Otwórz, nie wiąż, niech wielkość grzechów swych obaczą; Nie chciały na nie w zdrowiu, niech przy śmierci płaczą. 13 (D). JABŁECZNIK I WINO
Dwa trunki diabeł ludziom z swojej beczki toczy: Jeden przez usta, drugi przez uszy i oczy; Ten sercem, tamten brzuchem każdy człek połyka, Oba idą do głowy, jako z alembika. Pierwszy jabłecznik w raju; wino trunek wtóry. Tamten otwiera, że się Adam swej natury Wstydzi; ten zaś
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 361
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
obaczą; Nie chciały na nie w zdrowiu, niech przy śmierci płaczą. 13 (D). JABŁECZNIK I WINO
Dwa trunki diabeł ludziom z swojej beczki toczy: Jeden przez usta, drugi przez uszy i oczy; Ten sercem, tamten brzuchem każdy człek połyka, Oba idą do głowy, jako z alembika. Pierwszy jabłecznik w raju; wino trunek wtóry. Tamten otwiera, że się Adam swej natury Wstydzi; ten zaś Noemu tak oczy zasłoni, Że odkrył, wypłynąwszy z potopowej toni, Co, nie mając czym inszym, liściem Adam z drzewa, Boga za nagie ciało wstydząc się, odziewa. Tak wino głowy, jako jabłecznik naruszy
obaczą; Nie chciały na nie w zdrowiu, niech przy śmierci płaczą. 13 (D). JABŁECZNIK I WINO
Dwa trunki diabeł ludziom z swojej beczki toczy: Jeden przez usta, drugi przez uszy i oczy; Ten sercem, tamten brzuchem każdy człek połyka, Oba idą do głowy, jako z alembika. Pierwszy jabłecznik w raju; wino trunek wtóry. Tamten otwiera, że się Adam swej natury Wstydzi; ten zaś Noemu tak oczy zasłoni, Że odkrył, wypłynąwszy z potopowej toni, Co, nie mając czym inszym, liściem Adam z drzewa, Boga za nagie ciało wstydząc się, odziewa. Tak wino głowy, jako jabłecznik naruszy
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 361
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Pierwszy jabłecznik w raju; wino trunek wtóry. Tamten otwiera, że się Adam swej natury Wstydzi; ten zaś Noemu tak oczy zasłoni, Że odkrył, wypłynąwszy z potopowej toni, Co, nie mając czym inszym, liściem Adam z drzewa, Boga za nagie ciało wstydząc się, odziewa. Tak wino głowy, jako jabłecznik naruszy Pijaństwem, lecz ten gorzej, bo ją pychą puszy.
Czemuż nam z ojcem pycha oczu nie otwiera, Kiedy nas tak na duszy do naga odziera, Jako jego na ciele? gdzie się wstydzić gorzej Niż ciała trzeba, bo wie Bóg, jakie sam stworzy. Ale dusza, którą On swym odział obrazem,
Pierwszy jabłecznik w raju; wino trunek wtóry. Tamten otwiera, że się Adam swej natury Wstydzi; ten zaś Noemu tak oczy zasłoni, Że odkrył, wypłynąwszy z potopowej toni, Co, nie mając czym inszym, liściem Adam z drzewa, Boga za nagie ciało wstydząc się, odziewa. Tak wino głowy, jako jabłecznik naruszy Pijaństwem, lecz ten gorzej, bo ją pychą puszy.
Czemuż nam z ojcem pycha oczu nie otwiera, Kiedy nas tak na duszy do naga odziera, Jako jego na ciele? gdzie się wstydzić gorzej Niż ciała trzeba, bo wie Bóg, jakie sam stworzy. Ale dusza, którą On swym odział obrazem,
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 361
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tylko w Rzekach, albo w dołach jakich zalanych. Te tedy przędziwa miądlic, czesac, na przędziwo gotować, na kamień ważyć etc. Po sprzątnieniu Jarzyn, Ogród mieć na pamięci, aby owe w Jesieni sprawiono, i podorano. Spizarnię różnemi prowiantami suplementować, suchemi fruktami, powidł nasmazic, z leśnych Jabłek i gruszek Jabłecznik czynić, także i Wiśniowy Sok, kasz rozmaitych, i inszych potrzeb dla gospodarstwa, Soli na kuchnią, i dla Nabiałów do Folwarków przysposabiać. Błotnika solnego przysposobić, dla Owiec, krochmal robić. Ścierń na Zycisku , Przeniczysku w ostatni kwadrze tego Miesiąca, dla Jarzyn na Lato podorać, aby przez Zimę dobrze odlezały się
tylko w Rzekách, álbo w dołách iákich zálanych. Te tedy przędźiwá miądlic, czesac, ná przędźiwo gotowác, ná kámien ważyc etc. Po sprzątnieniu Iárzyn, Ogrod miec ná pámięci, áby owe w Ieśieni spráwiono, y podorano. Spizárnię rożnemi prowiántámi supplementowác, suchemi fruktámi, powidł násmáźyc, z leśnych Iábłek y gruszek Iábłecznik czynić, tákźe y Wiśniowy Sok, kasz rozmáitych, y inszych potrzeb dla gospodarstwá, Soli ná kuchnią, y dla Nabiáłow do Folwárkow przysposabiáć. Błotniká solne^o^ przysposobić, dla Owiec, krochmal robić. Sćierń ná Zyćisku , Przeniczysku w ostátni kwádrze tego Mieśiącá, dla Iárzyn ná Láto podoráć, áby przez Zimę dobrze odlezały się
Skrót tekstu: HaurEk
Strona: 113
Tytuł:
OEkonomika ziemiańska
Autor:
Jakub Kazimierz Haur
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
gospodarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
i tu dobrześmy byli traktowani. Tu w tej drodze wszędzie przy drodze gruszek pełno dzikich, srodze wielkie a twarde których zażywają na kwas i to piją, zwłaszcza wieśniacy miasto wina, wprzód ich siekają drobno, potem w beczki kładą, zowią to du Cidre, rzecz jest mocna i prędko zawróci głowę nakształt naszego jabłeczniku, bo to wespół i z jabłkami siekają.
Ipso die pokarmiwszy, jachaliśmy na noc mil 6 do miasta mianowanego Rouen takimże krajem; częścią miejsca są barzo wesołe i lasy. To miasto leży w dole, nad które aż przyjedzie to go obaczy, z wielkiej góry trzeba zjeżdżać do niego. Rzeka tąż
i tu dobrześmy byli traktowani. Tu w tej drodze wszędzie przy drodze gruszek pełno dzikich, srodze wielkie a twarde których zażywają na kwas i to piją, zwłaszcza wieśniacy miasto wina, wprzód ich siekają drobno, potem w beczki kładą, zowią to du Cidre, rzecz jest mocna i prędko zawróci głowę nakształt naszego jabłeczniku, bo to wespół i z jabłkami siekają.
Ipso die pokarmiwszy, jachaliśmy na noc mil 6 do miasta mianowanego Rouen takimże krajem; częścią miesca są barzo wesołe i lasy. To miasto leży w dole, nad które aż przyjedzie to go obaczy, z wielkiej góry trzeba zjeżdżać do niego. Rzeka tąż
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 138
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883