Sejmie Elekcijnym przytomny będzie, wolnym każdego zezwoleniem, i wolną wolą nowy Król obierany był, i denuntiowany.
Napisano potym.
Trzeba na to Komentarza, ale to dzielności i mądrości czytającego się porucza. NIe już że to podniety i początki były rodzącej się Konfederacji abo nie oczywiścież to pokazuje się, że Wojsko do Konfederacji podbudzono, aby Króla nowego obrało. Jam Elekcji niechciał, dla czego i cierpię, a Konfederacja dla niej wszczęta, jakoż tedy jam jej powodem. Ja to chwaliłem Konfederacją i wynosił pod niebiossa, której najpierwsza furia była na mnie, na dobra, majętości moje Faworyzowała mi to Konfederacja, kiedy Obozy
Seymie Elekciynym przytomny będzie, wolnym káżdego zezwoleniem, y wolną wolą nowy Krol obierány był, y denuntiowány.
Nápisano potym.
Trzebá ná to Commentarzá, ále to dźielnośći y mądrośći czytáiącego się porucza. NIe iuż że to podniety y początki były rodzącey się Confoederácyey ábo nie oczywiśćież to pokázuie się, że Woysko do Confoederácyey podbudzono, áby Krolá nowego obráło. Iam Elekcyey niechćiał, dla czego y ćierpię, á Confoederácya dla niey wszczęta, iákoż tedy iam iey powodem. Ia to chwaliłem Confoederácyą y wynośił pod niebiossá, ktorey naypierwsza furya byłá ná mnie, ná dobrá, máiętośći moie Faworyzowáłá mi to Confoederácya, kiedy Obozy
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 58
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
I do przednich Rycerzów, a współ i do Panów, I do ludu wszytkiego długie miał Kazanie O Bogu, jak o wszytkich pilne ma staranie. Gdy, mówię, zimne serca jak ogniem zagrzewał Boską mową, i jakby coś wdzięcznego śpiewał, Łaska Ducha świętego na wszytkich zstąpiła, I do uczczenia Boskiej czci tak podbudziła, Ze wszystek jednostajnym głosem lud Pogański Wołał w te słowa: Wielki Bóg jest Chrześcijański, On Bóg w Trójcy jedyny, i niemasz inszego Nigdzie Boga na świecie nad Chrześcijańskiego. Rom. 5.
Sprawiedliwym zaś gniewem Abenner zagrzany Uczyniwszy na złote, i srebrne bałwany Impet, które w pałacu miał swym, precz wywraca
Y do przednich Rycerzow, á wspoł y do Pánow, Y do ludu wszytkiego długie miał Kazánie O Bogu, iák o wszytkich pilne ma stáránie. Gdy, mowię, źimne sercá iák ogniem zágrzewał Boską mową, y iákby coś wdźięcznego śpiewał, Łáská Duchá świętego ná wszytkich zstąpiłá, Y do vczczenia Boskiey czći ták podbudźiłá, Ze wszystek iednostáynym głosem lud Pogáński Wołał w te słowá: Wielki Bog iest Chrześćiáński, On Bog w Troycy iedyny, y niemász inszego Nigdźie Bogá ná świecie nád Chrześćiáńskiego. Rom. 5.
Spráwiedliwym záś gniewem Abenner zágrzany Vczyniwszy ná złote, y srebrne báłwány Impet, ktore w páłácu miał swym, precz wywráca
Skrót tekstu: DamKuligKról
Strona: 262
Tytuł:
Królewic indyjski
Autor:
Jan Damasceński
Tłumacz:
Mateusz Ignacy Kuligowski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
żywoty świętych
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
, Uciekajże gdzie oczy wiodą cię Dawidzie. Gdzież już prze bóg uciekać, gdy mnie wszędy znajdzie Utrapienie, niech DAWID za Ocean zajdzie.
I tam za nieszczęśliwym, kłopot z nędzą płyną, Dwaj moi Towarzysze razem zemną zginą. Już ci mi widzę ze Lwy mieszkać trzeba w Puszczy, Kiedy Saula bies coraz podbudzi, poduszczy. Jakoż prędzej Lwią dzikość mogę ułagodzić, Niźli złemu potrafię usłużyć, dogodzić. Zaczym DAWID z zwierzęty zostać w lesie woli, Zamyka się w jaskini, nazwanej Odoli. Tam go skała otwarta w swę głębokość skryła, Większą ludzkość nad Saula, nad nim oświadczyła. I także już, Przejrzenie,
, Uciekayże gdzie oczy wiodą cię Dawidzie. Gdzież iuż prze bog uciekać, gdy mnie wszędy znáydzie Utrápienie, niech DAWID zá Ocean zaydzie.
Y tam zá nieszczęśliwym, kłopot z nędzą płyną, Dway moi Towárzysze rázem zemną zginą. Już ci mi widzę ze Lwy mieszkać trzeba w Puszczy, Kiedy Saula bies coraz podbudzi, poduszczy. Jákoż prędzey Lwią dzikość mogę ułágodzić, Niźli złemu potrafię usłużyć, dogodzić. Záczym DAWID z zwierzęty zostać w lesie woli, Zámyka się w jáskini, názwaney Odoli. Tam go skáła otwarta w swę głębokość skryła, Większą ludzkość nad Saula, nad nim oświadczyła. Y tákże iuż, Przeyrzęnie,
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 31
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
Na niecnotliwym uczę się warsztacie, Tak mię swawola na wszystko uniosła, Piekłu z pożytkiem, a Duszy ku stracie, Teraz gdy z tobą o tym mówię chwilę, Ciężkim się wstydem morduję i silę. W tym widzę w okręt wsiadających ludzi Nie pytam do kąd, i po co popłyną? Tu mię nieczysty znowu Duch podbudzi, Stanie przy uchu prędko z tą nowiną, Nie próżnuj, nie czyń krzywdy swej urodzie, Łowisz na ziemi, dopieroż na wodzie. Prędko pozwalam na szepty zawodne, Wpraszam się z niemi; zaraż okiem rzuce, Czy tu jest jakie stworzenie doródne, Całą myśl z wolą do grzechu obrócę. Właśniem
Ná niecnotliwym uczę się warsztacie, Ták mię swáwola ná wszystko uniosła, Piekłu z pożytkiem, á Duszy ku stracie, Teraz gdy z tobą o tym mowię chwilę, Cięszkim się wstydem morduię y silę. W tym widzę w okręt wsiadaiących ludzi Nie pytam do kąd, y po co popłyną? Tu mię nieczysty znowu Duch podbudzi, Stánie przy uchu prętko z tą nowiną, Nie proznuy, nie czyń krzywdy swey urodzie, Łowisz ná ziemi, dopieroż ná wodzie. Prędko pozwálam ná szepty záwodne, Wprászam się z niemi; záraż okiem rzuce, Czy tu iest iakie stworzenie dorodne, Cáłą myśl z wolą do grzechu obrocę. Właśniem
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 170
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752
na Pułtawskiej Poniatowski jeden Karola salwował: . Jest tu i w drugim miejscu, jako potym in Rugia także Karola w Batalii salwował. A i sam piękną mu stymę czyni lib V. opisując jak był od Karola do Konstantynopolu posłanym: . Sam znowu lib. V. opisuje jak Poniatowski Wielkiego Wezyra Królowi nieżyczliwego zrzucił, podbudziwszy przeciw niemu mocnych aemulos: Poniatowski . Czytaj W. Pan sobie, jak mu się to poszczęściło, aże do tamtych słów: . Wzpomina go i na wojnie pod Prutem: . Jakoż tak się stało. Tylko że Wezyr nie chciał zażyć szczęścia, na Traktacie się tedy rzecz skończyła, w którym jako sam ten
na Pułtawskiey Poniatowski ieden Karola salwował: . Iest tu y w drugim mieyscu, iako potym in Rugia także Karola w Batalii salwował. A y sam piękną mu stymę czyni lib V. opisuiąc iak był od Karola do Konstantynopolu posłanym: . Sam znowu lib. V. opisuie iak Poniatowski Wielkiego Wezyra Krolowi nieżyczliwego zrzućił, podbudźiwszy przećiw niemu mocnych aemulos: Poniatowski . Czytay W. Pan sobie, iak mu śię to poszczęśćiło, aże do tamtych słow: . Wzpomina go y na woynie pod Prutem: . Iakoż tak śię stało. Tylko że Wezyr nie chćiał zażyć szczęśćia, na Traktaćie śię tedy rzecz zkończyła, w ktorym iako sam ten
Skrót tekstu: KonSRoz
Strona: 94
Tytuł:
Rozmowa pewnego ziemianina ze swoim sąsiadem
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
dialogi, pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733