wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak Korydon głupi, Zły jako diabeł
wysysają czarci, Wybornych cnót niebieskie zakładacie barci. Przyjmcież pierwsze chęci mych ku sobie dowody, Wszak i pszczółki pierwej wosk, niźli robią miody. A jeśli mnie z kochanym bratem Bóg nie liczy, Bądźcie pewni przy wosku ode mnie słodyczy; Jeśli opak, ochotę moję miejcie darem: On choć trochą, woskiem się kontentuje jarem, Który tym, co dopiero zostawią maciory, Nie może być z starymi równo młodym spory; Między siedmią lichtarzów, a każdy był złoty, Jan go widział, musiał tam i wosk być, i knoty. 336 (P). STULTITIAM PATIUNTUR OPES
Szpetnyś jak Ezop, jak Korydon głupi, Zły jako diaboł
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 332
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wolą; Nikomu się nie zwierzy, serdecznie się wstydzi, Spać tylko nie może, lecz tego nikt nie widzi. Zazdrość przeklęta w oczu tak ma wielkie noże, Kiedy patrzyć na cudzą fortunę nie może. W najjadowitszej takiej nie znajdziesz cebuli Trucizny, ale tylko przy sercu się tuli. Fraszka sól i blask ognia słonecznego jary: Nad zazdrość nie masz oczom bólu końca, miary. 495. KAŻDE JEDNYM ŻYWIOŁEM ŻYJE Z TYCH
Wiatrem chamaleonci, samą wodą śledzie, Kret ziemią, salamandra ogniem żywot wiedzie. Każde swoim osobnym na świecie żywiołem; Człowiek ledwie wszytkimi czterema żyw społem. 496 (P). CO RZADKIE, TO I DROGIE CO
wolą; Nikomu się nie zwierzy, serdecznie się wstydzi, Spać tylko nie może, lecz tego nikt nie widzi. Zazdrość przeklęta w oczu tak ma wielkie noże, Kiedy patrzyć na cudzą fortunę nie może. W najjadowitszej takiej nie znajdziesz cebuli Trucizny, ale tylko przy sercu się tuli. Fraszka sól i blask ognia słonecznego jary: Nad zazdrość nie masz oczom bólu końca, miary. 495. KAŻDE JEDNYM ŻYWIOŁEM ŻYJE Z TYCH
Wiatrem chamaleonci, samą wodą śledzie, Kret ziemią, salamandra ogniem żywot wiedzie. Każde swoim osobnym na świecie żywiołem; Człowiek ledwie wszytkimi czterema żyw społem. 496 (P). CO RZADKIE, TO I DROGIE CO
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 404
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Aboby też chudzina z tym wszytkim czekała; Jeszcze się też uprzeda na przednowne długi, Na czynsz, nuż na pobiory, na domowe sługi, A ostatek, gdzieby nas znowu miała tępić, Boże odpuść, małoby nie lepiej to przepić.
BARTOSZ. Nie szuć, kmotrze, już-ci-em ja tak umyślił sobie Jarego żyta obić kopie razem obie, Owsa kopę do tego, grochu ze dwie kicie, Bo mam-li już utracać, niech tracę okwicie. Wie to Bóg, kto doczeka takiego kiermasza, A co weń zażyjemy, wszytka roskosz nasza.
KMOŚ. Toś teraz słowo wyrzekł, niechaj nasza praca, Póki się w
Aboby też chudzina z tym wszytkim czekała; Jeszcze się też uprzeda na przednowne długi, Na czynsz, nuż na pobiory, na domowe sługi, A ostatek, gdzieby nas znowu miała tępić, Boże odpuść, małoby nie lepiej to przepić.
BARTOSZ. Nie szuć, kmotrze, już-ci-em ja tak umyślił sobie Jarego żyta obić kopie razem obie, Owsa kopę do tego, grochu ze dwie kicie, Bo mam-li już utracać, niech tracę okwicie. Wie to Bóg, kto doczeka takiego kiermasza, A co weń zażyjemy, wszytka roskosz nasza.
KMOŚ. Toś teraz słowo wyrzekł, niechaj nasza praca, Póki się w
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 6
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
wdzięku, Miło im na rotmistrza patrzyć i na wodza. Jako kiedy daleka znuży kogo chodzą, Odwag, zdrowia i kosztów znaczne czyniąc cugi, Za zasługami chodzić powinny wysługi; Które, jeśli tak rychło metu nie dożeną, Pospolicie swą zwłokę nagradzają ceną. CHORUS PANIEN
Idź, sędzia, na trybunał, kędy słońcem jarym Boskim cię sprawiedliwość oświeci wikarym. Niechaj cnota pociechę, niechaj grzech wet wetem, Niewinność ma za twoim obronę dekretem. Sądź, rządź długo bez wszelkiej z tego szczęścia gluzy — Tegoć bracia i życzą z Apollinem muzy, Które już powracając w swoje Helikony, Na twe przyszłe honory głośne ciągną struny I nie będzie im ciężko
wdzięku, Miło im na rotmistrza patrzyć i na wodza. Jako kiedy daleka znuży kogo chodzą, Odwag, zdrowia i kosztów znaczne czyniąc cugi, Za zasługami chodzić powinny wysługi; Które, jeśli tak rychło metu nie dożeną, Pospolicie swą zwłokę nagradzają ceną. CHORUS PANIEN
Idź, sędzia, na trybunał, kędy słońcem jarym Boskim cię sprawiedliwość oświeci wikarym. Niechaj cnota pociechę, niechaj grzech wet wetem, Niewinność ma za twoim obronę dekretem. Sądź, rządź długo bez wszelkiej z tego szczęścia gluzy — Tegoć bracia i życzą z Apollinem muzy, Które już powracając w swoje Helikony, Na twe przyszłe honory głośne ciągną struny I nie będzie im ciężko
Skrót tekstu: PotSielKuk_I
Strona: 119
Tytuł:
Sielanka
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1676
Data wydania (nie wcześniej niż):
1676
Data wydania (nie później niż):
1676
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
; a dopieroż Święty KAZIMIERZ Królewicz. Bogusław, BOGU sława: Czeflaw Czechów sława; Bogdan, BOGU dany, po łacinie Deodatus, vel Theodatus: Mieczysław, Mieczem sławny: Ziemomyśl, o ziemi albo o Królestwach myślący: Wojciech, niby wojnę cieszący: Gryzisław, sławę gryzący, obmowca: Jarosław Książę, niby Jary sławą czerstwy: Dobrogniewa, niby dobra w gniewie, Kazimierza Pierwszego Króla Polskiego Zona: Świętosława, niby Świętej Pani sława: Grzymisława, niby głośna jak grzmot,sławą: Bona Dobra: Bibiana, niby napijająca się, lepiej kiedy Modesta. Strzeżysława, Gryzosław, Przesław, etc. SCJENCJA
Z Greckiej, Łacińskiej, lub
; a dopieroż Swięty KAZIMIERZ Krolewicz. Bogusław, BOGU sława: Czeflaw Czechow sława; Bogdán, BOGU dany, po łacinie Deodatus, vel Theodatus: Mieczysław, Mieczem słáwny: Ziemomyśl, o ziemi albo o Krolestwach myślący: Woyciech, niby woynę cieszący: Gryzisław, słáwę gryzący, obmowca: Iarosłáw Xiąże, niby Iary słáwą czerstwy: Dobrogniewa, niby dobra w gniewie, Kazimierza Pierwszego Krola Polskiego Zona: Swiętosława, niby Swiętey Pani sława: Grzymisława, niby głośna iak grzmot,sławą: Bona Dobra: Bibiana, niby napiiáiąca się, lepiey kiedy Modesta. Strzeżysława, Gryzosław, Przesław, etc. SCYENCYA
Z Greckiey, Łacińskiey, lub
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 60
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
mniejsze dla większej suchości. Dla większego krzewienia obserwować mają ogródnicy, aby obojej płci były w ogrodach drzewa. Dąb jeden jest ozimy twardy, szary we środku, z którego liście nie zaraz opada, a ten jest do fabryki lepszy, osobliwie tą stroną, którą stoi na pułnoc, z której jest gęstszy. Drugi jest jary dąb, a ten miętki, kruchy, prędzej zaczyna kwitnąć, a tamten późno; liście z niego opada prędzej. Drzew rodzących, aby bydlęta i zwierzęta nie ogryzały, jako to krowy, kozy, zające etc. Weź raków rzecznych najmniej dziesięć, włóż w wodę na dni ośm, zatkawszy połóż pod niebem, aby
mnieysze dlá większey suchości. Dla większego krzewienia obserwować maią ogrodnicy, aby oboiey płci były w ogrodach drzewa. Dąb ieden iest ozimy twardy, szary we srodku, z ktorego liście nie zaraz opada, á ten iest do fabryki lepszy, osobliwie tą stroną, ktorą stoi na pułnoc, z ktorey iest gęstszy. Drugi iest iary dąb, á ten miętki, kruchy, prędzey zaczyna kwitnąć, á tamten pozno; liście z niego opada prędzey. Drzew rodzących, aby bydlęta y zwierzęta nie ogryzały, iako to krowy, kozy, zaiące etc. Weź rakow rzecznych naymniey dziesięć, włoż w wodę na dni ośm, zatkawszy położ pod niebem, aby
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 380
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
dubrze weź zielenicę i stłucz, potym omknąwszy piołun, z tym wszytkim uwarz w garku nowym, wlej w koryto, posol dobrze, daj im jeść; czyń to po razu na Miesiąc. Weź O Ekonomice, mianowicie o Folwarku.
wierzbowego drzewa, spal, popiół ten zmieszawszy z solą, daj owcom. Albo jarego żyta spalić na popiół, z solą zmieszawszy dawać owcom. Aby owce i krowy wiele dawały mleka, z zielonym opichem zmieszaną sól im dawać lizać, jąk przychodzą z pola. KOZY śmierdzące sierść swoję dają po śmierci na derhy, na torby etc. mieszając z włosami końskiemi.
Samce między końmi trzymane, konie sprawują swym
dubrze weź zielenicę y stłucz, potym omknąwszy piołun, z tym wszytkim uwarz w garku nowym, wley w koryto, posol dobrze, day im ieść; czyń to po razu na Miesiąc. Weź O Ekonomice, mianowicie o Folwarku.
wierzbowego drzewa, spal, popioł ten zmieszawszy z solą, day owcom. Albo iarego żyta spalić na popioł, z solą zmieszawszy dawać owcom. Aby owce y krowy wiele dawały mleka, z zielonym opichem zmieszaną sol im dawać lizać, iąk przychodzą z pola. KOZY smierdzące szerść swoię daią po smierci na derhy, na torby etc. mieszaiąc z włosami końskiemi.
Samce między końmi trzymane, konie sprawuią swym
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 406.
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
w jednej Bibliotece 18000 czyli 20000 w drugiej samych Manusskryptów 3000 traktujących o Maurów Religija Bardzo go pożar oszpecił Roku 1671. Tąkże o mil 3. od Madrytu jest Pałac Anrajwez, z ogrodem większym od Wersalu Francuskiego, przyozdobionym Statuami, z pod których misternie wypadają Fontanny: Góra Parnassus wyrobiona rzuca wody i Kupidyn miasto Strzał: Jara Austriaka Statua kamienna z włosów swoich wypuszcza wodę cum admiratione spectatorum. Wtejże KASTILII Nowej koło Miasteczka Barchan de Blaj[...] ; znaleziony Zamek La mora Encada Roku 1657 w gorze zasypany; z rewelacyj żołnierza 18 miesięcy otym sen mającego. Znać dawno bardzo trzęsieniem ziemi był zawalony, albo za grzechy obywatelów zasypany.
W KasztelI zwanej od
w iedney Bibliotece 18000 czyli 20000 w drugiey samych Manusskryptow 3000 traktuiących o Maurow Religiia Bardzo go pożar oszpecił Roku 1671. Tąkże o mil 3. od Madrytu iest Pałac Anraywez, z ogrodem większym od Wersalu Francuskiego, przyozdobionym Statuami, z pod ktorych misternie wypadaią Fontanny: Gora Parnassus wyrobiona rzucá wody y Kupidyn miasto Strzał: Iara Austryaka Statua kamienna z włosow swoich wypuszcza wodę cum admiratione spectatorum. Wteyże KASTILII Nowey koło Miasteczka Barchan de Blay[...] ; znaleziony Zamek La mora Encada Roku 1657 w gorze zasypany; z rewelácyi zołnierza 18 miesięcy otym sen maiącego. Znać dawno bardzo trzęsieniem ziemi był zawalony, albo za grzechy obywatelow zasypany.
W KASTELLI zwaney od
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 177
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
Matki jagniątek różnym Wabią bekiem, lecz próżnym.
Skoro wyżmą nabrane wymiączka kucharki, Puszczą do nich cygarki; Niedługo się chudziątko z macierzą ucieszy, Choć się tak barzo śpieszy: Nam zachowane, dziatki, Mleko,a wam serwatki.
I gospodarz, z przyszłego miarę biorąc żniwa, Wiotche strzechy poszywa, Brogi stawia na jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą
Matki jagniątek różnym Wabią bekiem, lecz próżnym.
Skoro wyżmą nabrane wymiączka kucharki, Puszczą do nich cygarki; Niedługo się chudziątko z macierzą ucieszy, Choć się tak barzo śpieszy: Nam zachowane, dziatki, Mleko,a wam serwatki.
I gospodarz, z przyszłego miarę biorąc żniwa, Wiotche strzechy poszywa, Brogi stawia na jare i ozime zboża, Bo blisko łaska boża. Klepie kosę zawczasu, Łąki zrosły do pasu.
Brzemienne sady wspiera, ale drzewa zbytnie W czerwcu siekierą wytnie. Źrebce mu się po cudnych co dzień klaczach rodzą, Drugie już w cugu chodzą. Gęsto się roi pczoła, Ledwie ulom podoła.
Już barciami szeroką poosadzał puszczą
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 524
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
podobieństwa nie ma. Także i miejscem/ gdzie są sobie różne. Żywiec Skalny nigdziej indzie/ tylko miedzy skałami. Zankiel chocia na górach roście/ ale zielnych nie skalistych. Także w miejscach dolnych i wilgotnych. Otoż z tych miar niemoże być Żywcem Skalnym/ ani Pięćpersem/ jako drudzy rozumieli. Trzeci/ Jarym Mleczem go mieć chcieli/ a ci nagorzej. Gdyż ani przyrodzeniem/ ani skutkami/ ani jakim namniejszym podobieństwem może mu być przyrównany. Pośledni/ z Łacinników Saniculam à fanando imię mu dali od leczenia. My także Polacy niemając mu imienia własnego dać/ od Łacinników pożyczalismy/ trochę odmieniwszy od Sanicula, Zankiel. Także
podobieństwá nie ma. Tákże y mieyscem/ gdźie są sobie rozne. Zywiec Skálny nigdźiey indźie/ tylko miedzy skáłámi. Zánkiel choćia ná gorách rośćie/ ále źielnych nie skálistych. Tákże w mieyscách dolnych y wilgotnych. Otoż z tych miar niemoże być Zywcem Skálnym/ áni Pięćpersem/ iáko drudzy rozumieli. Trzeći/ Iárym Mleczem go mieć chćieli/ á ći nagorzey. Gdyż áni przyrodzeniem/ áni skutkámi/ áni iákim namnieyszym podobieństwem może mu być przyrownány. Pośledni/ z Láćinnikow Saniculam à fanando imię mu dáli od leczenia. My tákże Polácy niemáiąc mu imieniá własnego dáć/ od Láćinnikow pożyczálismy/ trochę odmieniwszy od Sanicula, Zánkiel. Tákże
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 251
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613