twej Garniemy. Racz użyczyć niestarganej kotwy Miłosierdzia, a z karku, prosim twego Syna, Niech zawściągnie od grzechów serca zdjęta lina, Która, jako go na śmierć, tak nas do żywota Niech wiedzie, gdy przystąpi pokuta i cnota, Żeby pod tym, któregoś nam dał, nauklerem Przestaliśmy być ordzie i Turkom jaserem; Nie tak się pogańskiego boimy zagonu: Niech nas nie wiąże, niech z nas szatan nie ma plonu. Niech nam Jego herbowny puklerz portem będzie, Gdzie byśmy po tak długim wytchnąć mogli błędzie. Zruć brzydkich zbytków żagle, zruć obłudę z masztu, Słusznego gniewu swego przyczynę, a każ tu Uniżoną pokorę przy
twej Garniemy. Racz użyczyć niestarganej kotwy Miłosierdzia, a z karku, prosim twego Syna, Niech zawściągnie od grzechów serca zdjęta lina, Która, jako go na śmierć, tak nas do żywota Niech wiedzie, gdy przystąpi pokuta i cnota, Żeby pod tym, któregoś nam dał, nauklerem Przestaliśmy być ordzie i Turkom jaserem; Nie tak się pogańskiego boimy zagonu: Niech nas nie wiąże, niech z nas szatan nie ma plonu. Niech nam Jego herbowny puklerz portem będzie, Gdzie byśmy po tak długim wytchnąć mogli błędzie. Zruć brzydkich zbytków żagle, zruć obłudę z masztu, Słusznego gniewu swego przyczynę, a każ tu Uniżoną pokorę przy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 86
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Ostatnią na tym miejscu dał próbę swej cnoty, Gdzie zatrząsnąwszy całym pyszny Osman światem, Spadszy z dumy, imprezy przypłacił przed katem. Tu, tu twojej dzielności, póki bystry bieży W swych Dniestr brzegach, Pegazie, wieczny świadek leży, Karol Chodkiewicz, który patrzył z swojej sfery Na mężne Pogończyki, gdy wzięte jasery, Niewinne chrześcijańskie z rąk pogańskich dusze Rok temu odbierali; tu cię wspomnieć muszę, Odważny Radziwile, w ojczystym splendorze, Wielkich wodzów litewskich i hetmanów wzorze. Acz orzeł, co mu pełne dźwięku waszych czynów Trąby pierś rozdymają, sławy twej terminów
Nie kładzie, lecz w tureckiej omoczone jusze Brzmi pióro: Mikołaje, Krzysztofy
, Ostatnią na tym miejscu dał próbę swej cnoty, Gdzie zatrząsnąwszy całym pyszny Osman światem, Spadszy z dumy, imprezy przypłacił przed katem. Tu, tu twojej dzielności, póki bystry bieży W swych Dniestr brzegach, Pegazie, wieczny świadek leży, Karol Chodkiewicz, który patrzył z swojej sfery Na mężne Pogończyki, gdy wzięte jasery, Niewinne chrześcijańskie z rąk pogańskich dusze Rok temu odbierali; tu cię wspomnieć muszę, Odważny Radziwile, w ojczystym splendorze, Wielkich wodzów litewskich i hetmanów wzorze. Acz orzeł, co mu pełne dźwięku waszych czynów Trąby pierś rozdymają, sławy twej terminów
Nie kładzie, lecz w tureckiej omoczone jusze Brzmi pióro: Mikołaje, Krzysztofy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 186
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, skargi Przed trybunał sędziego wszytkich bogów wlecze; Aleć i tej niedługo zegarek dociecze. Idzie z trąb archanielskich ogromny lew hukiem, Co śmierć drapieżną twardym zachełzna munsztukiem, Zdepce temu lwu karki, skruszy wściekłe zęby: Wskrzesiwszy echem swych trąb ludzkich ciał poręby, Spustoszywszy grobowce, które dziś prowadzi Ten zwierz okrutny, niebo jasyrem osadzi. A ty, zacny starosto, idąc za przepisem Nieśmiertelnych wyroków, żyj szczęśliwiej z lisem; Żyj dłużej, niżeś ze lwy żył na świecie dwoma, Niech przystępu do ciebie nie ma śmierć łakoma; Żyj dłużej, żyj pięknych się dochowawszy dzieci. Więc kiedyś do dwu Sreniaw i Drużyny trzeciej Czwartą przyłączył
, skargi Przed trybunał sędziego wszytkich bogów wlecze; Aleć i tej niedługo zegarek dociecze. Idzie z trąb archanielskich ogromny lew hukiem, Co śmierć drapieżną twardym zachełzna munsztukiem, Zdepce temu lwu karki, skruszy wściekłe zęby: Wskrzesiwszy echem swych trąb ludzkich ciał poręby, Spustoszywszy grobowce, które dziś prowadzi Ten zwierz okrutny, niebo jasyrem osadzi. A ty, zacny starosto, idąc za przepisem Nieśmiertelnych wyroków, żyj szczęśliwiej z lisem; Żyj dłużej, niżeś ze lwy żył na świecie dwoma, Niech przystępu do ciebie nie ma śmierć łakoma; Żyj dłużej, żyj pięknych się dochowawszy dzieci. Więc kiedyś do dwu Sreniaw i Drużyny trzeciej Czwartą przyłączył
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 196
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Strzeże, jako zwykł, u fortki, I kto go znieważy, panie, Temu do śmierci nie wstanie.
Odwrócze się, moja rada, Od ogroda i od sada: Łacna zdobycz, mało sławy, Masz ty główniejsze zabawy.
Bij Tatarów pod Komarnem, Uczyń Nuradyna karnem, Dwadzieścia tysięcy cztery Połóż i odbij jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje, Widząc Murzy i Giereje, Gdy drudzy są przy podwikach, U twego rycerstwa w łykach.
Pójdź i dalej i Podole Odbierz, oprzyj się w Stambole, I niech po twym mężnym boju Krzyż triumfuje z zawoju.
Niech Bóg szczęści, kto w tej wojnie, Niech mu się poszczęści
, Strzeże, jako zwykł, u fortki, I kto go znieważy, panie, Temu do śmierci nie wstanie.
Odwróćże się, moja rada, Od ogroda i od sada: Łacna zdobycz, mało sławy, Masz ty główniejsze zabawy.
Bij Tatarów pod Komarnem, Uczyń Nuradyna karnem, Dwadzieścia tysięcy cztéry Połóż i odbij jasyry.
Niech nienawiść z jadu mdleje, Widząc Murzy i Giereje, Gdy drudzy są przy podwikach, U twego rycerstwa w łykach.
Pójdź i dalej i Podole Odbierz, oprzyj się w Stambole, I niech po twym mężnym boju Krzyż tryumfuje z zawoju.
Niech Bóg szczęści, kto w tej wojnie, Niech mu się poszczęści
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 340
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
— Odpowie ów — zaprawdę, nic po tych dysgustach, Kto w zadku większy honor pokłada niż w ustach.” 502. JAKI POGRZEB WESOŁY
Zgadni, jeżeli pogrzeb może być wesoły. Naprzód, kędy są spadki między przyjacioły, Księża kwestem, dziad stypą, robacy się żerem, Czart cieszy duszą, jako własnym swym jaserem. 503. DOKTOROWIE
O, wolność w srogim grzechu, co go nikt nie karze, Kędy człowieka zabić mają moc lekarze! Czego inszy przypłacić zawsze winien garłem, Oni jeszcze posagi biorą za umarłem. Nie wiem, jako się tego w przyszłym sądzie sprawią. Nie ze wszytkim źle czynią Turcy, że ich dawią.
— Odpowie ów — zaprawdę, nic po tych dysgustach, Kto w zadku większy honor pokłada niż w ustach.” 502. JAKI POGRZEB WESOŁY
Zgadni, jeżeli pogrzeb może być wesoły. Naprzód, kędy są spadki między przyjacioły, Księża kwestem, dziad stypą, robacy się żerem, Czart cieszy duszą, jako własnym swym jaserem. 503. DOKTOROWIE
O, wolność w srogim grzechu, co go nikt nie karze, Kędy człowieka zabić mają moc lekarze! Czego inszy przypłacić zawsze winien garłem, Oni jeszcze posagi biorą za umarłem. Nie wiem, jako się tego w przyszłym sądzie sprawią. Nie ze wszytkim źle czynią Turcy, że ich dawią.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 408
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wojnę, cierpiącego tyle, ile opresyj i ruin w własnej nie wycierpiałby wojnie, zdartego z dobrej, a na wiek długi najgorszą skorup prawie, nie pieniędzy zarażonego monetą, świecącego się nieco fortunami prywatnych, ale publicznym strapionego ubóstwem i wysilonego na zbytki, złupionego z millijonów, ogołoconego przez sąsiadów przyjaznych gorzej jak przez tatarski jassyr z kilkudziesiąt tysięcy ludzi, ze wszystkich napastowanego stron, a we wszystkich bezbronnego granicach, wyzutego z przodków sławy, a na grożące Królestwu oderwaniem prowincyj niebezpieczeństwo głęboko śpiącego, nie biorącego się do żadnego ratunku, żadnej nie mającego rady, nie zgromadzającego sejmy, tylko na ich zerwanie i rad publicznych zniszczenie desperującego, żeby już sejm
wojnę, cierpiącego tyle, ile oppressyj i ruin w własnej nie wycierpiałby wojnie, zdartego z dobrej, a na wiek długi najgorszą skorup prawie, nie pieniędzy zarażonego monetą, świecącego się nieco fortunami prywatnych, ale publicznym strapionego ubóstwem i wysilonego na zbytki, złupionego z millijonów, ogołoconego przez sąsiadów przyjaznych gorzej jak przez tatarski jassyr z kilkudziesiąt tysięcy ludzi, ze wszystkich napastowanego stron, a we wszystkich bezbronnego granicach, wyzutego z przodków sławy, a na grożące Królestwu oderwaniem prowincyj niebezpieczeństwo głęboko śpiącego, nie biorącego się do żadnego ratunku, żadnej nie mającego rady, nie zgromadzającego sejmy, tylko na ich zerwanie i rad publicznych zniszczenie desperującego, żeby już sejm
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 300
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
Jego K. Mości, nie cierpieli Przodkowie nasi, ba i zabiegać temu umieli, i śmieli. Dopieroż rad żadnych w Domum moim niemiewał. Chyba żem się na czasy obyczaje poufale przed Sąsiadem uskarżył. Za grzech i to poczytają, że kiedy Tatarowie w Węgrzech, i w Morawie popaliwszy, i Jasyru nabrawszy, a pod bytność w ten czas Króla Jego Mości za Dnieprem, przez Polskę iść chcieli, jam wydał Uniwersały aby
Zem pod czas bliskiego od Tatarów w Węgrzech, i Morawie wojujących niebezpieczeństwom, Uniuersały do Powiatów Województwa Krakowskiego, wniebytności Króla Jego Mości, który w ten czas za Dnieprem z Wojskiem był
Ie^o^ K. Mośći, nie ćierpieli Przodkowie náśi, bá y zábiegáć temu vmieli, y śmieli. Dopieroż rad żadnych w Domum moim niemiewał. Chybá żem się ná czásy obyczáie poufále przed Sąśiádem vskárżył. Zá grzech y to poczytáią, że kiedy Tátárowie w Węgrzech, y w Moráwie popaliwszy, y Iásyru nabrawszy, á pod bytność w ten czás Krolá Iego Mośći zá Dnieprem, przez Polskę iśdź chćieli, iam wydał Vniwersały áby
Zem pod czás bliskiego od Tátárow w Węgrzech, y Moráwie woiuiących niebespieczeństwom, Vniuersały do Powiátow Woiewodztwá Krákowskiego, wniebytnośći Krolá Iego Mośći, ktory w ten czás zá Dnieprem z Woyskiem był
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 122
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Krakowskim wpisany niech każdy obaczy, którego te esentialia są. Dwunasty. Szlachta securitati prospicerent. Uczyniłem to jako Hetman, i Marszałek, widząc być tego gwałtowną salutis publicae potrzebę, bo lepiej żeby byli Tatarowie wpadli.
Mając przestrogi od Jego Mości Pana Franciszka Wesseliniego Palatinusa Węgierskiego, że Tatarowie w Morawie Palą, i z Jasyrem chcą przez Polskę powrócić, luboć (słowa są w Uniwersale formalne) do końca wiary temu nie daję: z Urzędu jednak mego ostrzegam, żeby Obywatele Pograniczni o sobie myślili, Zony, Dzieci, sprzęty i co caristimum jest do bezpiecznych miejsc umykali. Ale nie zdomysłu mego, tylko za listem P. Wojewody
Krákowskim wpisány niech káżdy obaczy, ktorego te essentialia są. Dwánasty. Szláchtá securitati prospicerent. Vczyniłem to iáko Hetman, y Márszałek, widząc bydź tego gwałtowną salutis publicae potrzebę, bo lepiey żeby byli Tátárowie wpádli.
Máiąc przestrogi od Iego Mośći Páná Fránćiszká Wesseliniego Palatinusa Węgierskiego, że Tátárowie w Moráwie Palą, y z Iásyrem chcą przez Polskę powroćić, luboć (słowá są w Vniwersale formálne) do końcá wiáry temu nie dáię: z Vrzędu iednák mego ostrzegam, żeby Obywátele Pográniczni o sobie myślili, Zony, Dźieći, sprzęty y co caristimum iest do bespiecznych mieysc vmykáli. Ale nie zdomysłu mego, tylko zá listem P. Woiewody
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 123
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
prędko nie rozprawisz, I mnie tu w-tych pogrzebach nad trzy dni zabawisz Sam staniesz mi za szkode: i Lachy którymi Rzekłeś mi Krym osadzić, osadzisz go swymi. Han jako Chmielnickiego gromi? Część WTÓRA
Co gdy zgryzie, i Czerni z-Starszyną opowie, Do uwagi podając, albo że Lachowie W Jasser pójdą Hanowi, i tym go ukoją, Albo sami zastąpią niewolą ich swoją. Niechże co chcą obiorą; ponieważ ich minąć Jedno, z-tego nie może; i zarówno ginąć Jeźliże nie zwyciężą. Czym Chłopstwo szalone Więcej niż krwią piekielnej Hydry zajuszone, Wszytko się wysforuje. Dzień był Lipca tedy Dziewietnasty Saturnów
pretko nie rozprawisz, I mnie tu w-tych pogrzebach nad trzy dni zabawisz Sam staniesz mi za szkode: i Lachy ktorymi Rzekłeś mi Krym osadźić, osadźisz go swymi. Han iako Chmielnickiego gromi? CZESC WTORA
Co gdy zgryzie, i Czerni z-Stárszyną opowie, Do uwagi podaiąc, álbo że Láchowie W Iásser poydą Hánowi, i tym go ukoią, Albo sami zastąpią niewolą ich swoią. Niechże co chcą obiorą; poniewasz ich minąć Iedno, z-tego nie może; i zárowno ginąć Ieźliże nie zwyćieżą. Czym Chłopstwo szalone Wiecey niż krwią piekielney Hydry zaiuszone, Wszytko sie wysforuie. Dzień był Lipca tedy Dźiewietnasty Saturnow
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 65
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
laską, w kawałki pokruszył. Roku 1233 Włodzimierz Kurykowicz Książę Kijowskie OO. Dominikanów z Kijowa wypędził. Długos: Crom: Co było ruptur[...] znowu Unii Świętej.
Wte czasy, tojest około Roku 1241 przez Tatarów skarał BÓG Ruś, tak Schizmatyczałą pod Wodzem Batysem, Kijów zgruntu zniósłszy, Książąt Moskiewskich i Ruskich pozabijawszy, Jaser zabrawszy. Wtedy Z. Jacek Najś: SAKRAMENT, i Statuę Alabastrową Matki Najś: przez Dniepr z Kijowa wyniósł suchą nogą. Kwiatkiewicz.
Roku 1250 Ruś za Cyryla Metropolity Kijowskiego z Wschodu przysłanego, przecież Unita, otrzymała Przywilej potwierdzenia na celebrowanie Liturgii, Słowieńskim językiem od nnocentego IV, Kwiatkiewicz.
Dawniej prze
laską, w kawałki pokruszył. Roku 1233 Włodzimierz Kurykowicz Xiąże Kiiowskie OO. Dominikanow z Kiiowa wypędził. Długos: Crom: Co było ruptur[...] znowu Unii Swiętey.
Wte czasy, toiest około Roku 1241 przez Tatarow skarał BOG Ruś, tak Schizmatyczałą pod Wodzem Batysem, Kiiow zgruntu zniosłszy, Xiążąt Moskiewskich y Ruskich pozabiiawszy, Iaser zabrawszy. Wtedy S. Iacek Nayś: SAKRAMENT, y Statuę Alabastrową Matki Nayś: przez Dniepr z Kiiowa wyniosł suchą nogą. Kwiatkiewicz.
Roku 1250 Ruś za Cyrilla Metropolity Kiiowskiego z Wschodu przysłanego, przecież Unita, otrzymała Przywiley potwierdzenia na celebrowanie Liturgii, Słowieńskim ięzykiem od nnocentego IV, Kwiatkiewicz.
Dawniey prze
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 7
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756