próżne Budując splendece różne Lub się przecię zostanie co z tego w domu Puścizna znastępców komu Ale Polski niegubi nic jak bańkiety Drogie Paszty buczne wety/ I Malwatyckie trunki/ Wina z Tokaju Z obcego Alakant kraju. Nie pomierny wszafunku stołowy zbytek Pożyra was dochód wszytek. Gdy wam nie z Indyjskich stół zastawion Jatek Szemrze brzuch na niedostatek. By Rozmarnować zbiorów dziadowskich fanty/ Niech przecię będą bażanty. Sta Kuchtów Rota koło ogniska burzy/ Skąd się dym jak z Etny kurzy. Ognie kominem widać jakie bez mała/ Gdy ludna Troja gorzała. Tu garce wrejąc mruczą/ sam kotły z miedzi/ A w każdym pełno gawiedzi. Gdaczą
prożne Buduiąc splendece rożne Lub się przećię zostánie co z tego w domu Puścizna znastępcow komu Ale Polski niegubi nic iák báńkiety Drogie Pászty buczne wety/ Y Málwátyckie trunki/ Winá z Tokáiu Z obcego Alákánt kráiu. Nie pomierny wszáfunku stołowy zbytek Pożyrá was dochod wszytek. Gdy wam nie z Indyiskich stoł zástáwion Iátek Szemrze brzuch ná niedostátek. By Rozmárnowáć zbiorow dźiádowskich fánty/ Niech przećię będą báżánty. Stá Kuchtow Rotá koło ogniská burzy/ Zkąd się dym iák z Ethny kurzy. Ognie kominem widáć iákie bez máłá/ Gdy ludna Troiá gorzáłá. Tu gárce wreiąc mruczą/ sam kotły z miedźi/ A w kożdym pełno gawiedźi. Gdaczą
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 202
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
/ kark/ szyje/ cudnie wybieliło. Więc/ że druga z Natury/ żółta/ jak słonina/ Nie mogła się wybielić; czy naszasz w tym wina? A pod szyją/ co za krom/ Moda założyła? Co za towar/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyła? Rzekłbym/ że to tu jatki/ gdzie mięso przedają; Widząc/ że tam dwie żywe pieczenie/ dychają/ Lecz wątpię by na przedaj: Bo raz wyglądają: Niby kupca patrzając; drugi raz się tają Czyli/ ostrząc Dianna/ na zwierzynę zęby Do ręki/ na pieczenie/ przywabia Jastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowal
/ kárk/ szyie/ cudnie wybieliło. Więc/ że drugá z Nátury/ żołtá/ iák słoniná/ Nie mogłá się wybielić; czy nászász w tym winá? A pod szyią/ co zá krom/ Modá záłożyłá? Co zá towár/ w tę krupkę rogową/ wtłoczyłá? Rzekłbym/ że to tu iátki/ gdźie mięso przedáią; Widząc/ że tám dwie żywe pieczęnie/ dychaią/ Lecz wątpię by ná przeday: Bo ráz wyglądáią: Niby kupcá pátrzáiąc; drugi raz się táią Czyli/ ostrząc Diánná/ ná źwierzynę zęby Do ręki/ ná pieczęnie/ przywabia Iastrzęby? Choćbym też rzekł/ że to tu/ kowál
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D3
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
do siebie te włości, jeśli Boga w ręku waszych mieć będziecie.
Pan spętanych rozwiązuje ..... Mowa o tych pętach, które niedawnych dni basza Kantemir rzucił był na tak wiele tysięcy szlachty, kmieciów, szlachcianek, i kmiotowek, i dziateczek niewinnych wszytkich, i prowadził do Hordy, jako ba-
rany do jatek rzeźnik okrutny. Prowadził, ale Pan z wielkiego miłosierdzia swego, na polach pokuckich zastąpił rozbójcom bezecnym, i jako niegdy Faraona gromił, stanąwszy przy filarze ognistym swoim, tak i 20 Czerwca stanął przy ognistym swym krzyżu, (kolumnie swojej, przez którą zwycięża) i gromił wojska tatarskie faraońskim onym podobne, i rozwiązał powrozy
do siebie te włości, jeśli Boga w ręku waszych mieć będziecie.
Pan spętanych rozwiązuje ..... Mowa o tych pętach, które niedawnych dni basza Kantemir rzucił był na tak wiele tysięcy szlachty, kmieciow, szlachcianek, i kmiotowek, i dziateczek niewinnych wszytkich, i prowadził do Hordy, jako ba-
rany do jatek rzeźnik okrutny. Prowadził, ale Pan z wielkiego miłosierdzia swego, na polach pokuckich zastąpił rozbójcom bezecnym, i jako niegdy Faraona gromił, stanąwszy przy filarze ognistym swoim, tak i 20 Czerwca stanął przy ognistym swym krzyżu, (kolumnie swojej, przez którą zwycięża) i gromił wojska tatarskie faraońskim onym podobne, i rozwiązał powrozy
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 269
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
Morsztyna, Nie prosto z pieluch w bety: nikogo nie minie, Co ten w swoim przezwisku nosi po łacinie. 87 (N). TREFUNEK W ZWYCZAJ SIĘ OBRACA
Borzuj z Fedorem, mając coś na pinku, W sądeckim z sobą potkają się rynku. Więc skoro oba wspomnią sobie matki, Potną się kędyś niedaleko jatki. Tylko co w gębę ma Borzuj wziąć skosem, Umknął z nią chyżo, ale nie mógł z nosem: Źle ziemię dopadł, czy umyślnie z boku
Strzegł na to kondys, porwał go w rynsztoku. Chciał w skok cyrulik przyszywać go haftem, Gdyby pies chłopca nie uprzedził; a w tem Wypadszy z bliskiej przyjaciel
Morstyna, Nie prosto z pieluch w bety: nikogo nie minie, Co ten w swoim przezwisku nosi po łacinie. 87 (N). TREFUNEK W ZWYCZAJ SIĘ OBRACA
Borzuj z Fedorem, mając coś na pinku, W sądeckim z sobą potkają się rynku. Więc skoro oba wspomnią sobie matki, Potną się kędyś niedaleko jatki. Tylko co w gębę ma Borzuj wziąć skosem, Umknął z nią chyżo, ale nie mógł z nosem: Źle ziemię dopadł, czy umyślnie z boku
Strzegł na to kondys, porwał go w rynsztoku. Chciał w skok cyrulik przyszywać go haftem, Gdyby pies chłopca nie uprzedził; a w tem Wypadszy z bliskiej przyjaciel
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 45
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P). OCCASIO FACIT FUREM
Złym położeniem złodziej, a niewiara druga Przyczyną, że się często psuje wierny sługa. Nie posądzaj, komuś już swych powierzył kluczy. Niejeden, zabiegając zdradzie,
kochany bracie, usług znaczę. 134 (F). MARZEC
O, jakie bezpieczeństwo, zgrzybiałego starca Pytać, jeśli zapustem nie zajemy marca! A ono by podobniej tobie te słowa rzec, Jeżeli w te zapusty nie za je mnie marzec, Młodziku, skoro miną zapustne ostatki, Gdzie dotąd niosą woły, cielęta do jatki. Jedno u śmierci marce, jedno maje, kwietnie: Kiedy chce i kogo chce, bez minuty zetnie. 135 (P). OCCASIO FACIT FUREM
Złym położeniem złodziej, a niewiara druga Przyczyną, że się często psuje wierny sługa. Nie posądzaj, komuś już swych powierzył kluczy. Niejeden, zabiegając zdradzie,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 66
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
kupił mirry, rozkazuje ksieni I daje na nią kopę, dobywszy z kieszeni. Chłop prosty, jako żywo nie słysząc o mirrze, Że mu nie napisali tego na papierze, Że mu nery, nie mirry, kupić do klasztora Kazano, musiał wrócić do domu dla wora. I sprawił, jako pojął: poszedszy do jatek, Kupił ner, wielkich owych wołowych, dostatek. Patrzy ksieni i czeka, rychło li papierki Odda z mirrą, a chłop jej kładzie z worem nerki. „Jam — rzecze ksieni — kupić kazała kadzidła.” Na to chłop: „Jam rozumiał, że nery od bydła.” Więc że już
kupił mirry, rozkazuje ksieni I daje na nię kopę, dobywszy z kieszeni. Chłop prosty, jako żywo nie słysząc o mirrze, Że mu nie napisali tego na papierze, Że mu nery, nie mirry, kupić do klasztora Kazano, musiał wrócić do domu dla wora. I sprawił, jako pojął: poszedszy do jatek, Kupił ner, wielkich owych wołowych, dostatek. Patrzy ksieni i czeka, rychło li papierki Odda z mirrą, a chłop jej kładzie z worem nerki. „Jam — rzecze ksieni — kupić kazała kadzidła.” Na to chłop: „Jam rozumiał, że nery od bydła.” Więc że już
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 177
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pili, dziś sposobem inem, Trzeba mu dać pieniędzy, nie ujmiesz go winem. Wolą teraz brać bracia niżeli się upić; Co przedtem za kieliszek wziął, dziś trzeba kupić. Szpetna rzecz handlem szlachcie bawić się rzeźniczem, Raz Pan wygnał z kościoła wszytkich kupców biczem; Kto gardzi Pańską karą, szlacheckim honorem — Do jatek, dom tu Boży, do flaków z ozorem. 449. NA TOŻ
Siła rzeczy za wojną w Polsce szło na nice. Kto by rzekł, że Jarosław będą Proszowice, Gdzie nie konie, nie woły, nie safijan kozi, Ale wolne na przedaż szlachta głosy wozi. Ten, żeby milczał, ów mu
pili, dziś sposobem inem, Trzeba mu dać pieniędzy, nie ujmiesz go winem. Wolą teraz brać bracia niżeli się upić; Co przedtem za kieliszek wziął, dziś trzeba kupić. Szpetna rzecz handlem szlachcie bawić się rzeźniczem, Raz Pan wygnał z kościoła wszytkich kupców biczem; Kto gardzi Pańską karą, szlacheckim honorem — Do jatek, dom tu Boży, do flaków z ozorem. 449. NA TOŻ
Siła rzeczy za wojną w Polszczę szło na nice. Kto by rzekł, że Jarosław będą Proszowice, Gdzie nie konie, nie woły, nie safijan kozi, Ale wolne na przedaż szlachta głosy wozi. Ten, żeby milczał, ów mu
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 200
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Ten, żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk
. Ten, żeby milczał, ów mu, żeby gadał, płaci; Diabłaż tak nie mają być kramarze bogaci. We dwoje zarabiając, biorą drudzy fryzy; Czemuż by, pytam, płacić nie mieli akcyzy? Aleć by ich najlepiej taką skarać cięgą, Żeby im kat ozory wywłóczył pod pręgą, Inszej jatki, lepszego rzeźnika niegodne, Gdy, przy swych niewolniczych, przedają swobodne, Gdy najżyczliwsze rady i najzdrowsze wota
Tym słówkiem: nie pozwalam, obala niecnota; Gdy bez wszego respektu tak nikczemne wargi Wiodą na rzeź ojczyznę, dla wziątku, na targi. Cóż stąd idzie? I Turczyn nie będzie tak głupi: Miasto wojsk
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 200
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
proszę, kiedy jednym zdole? Albo mniemacie, że wziął inaczej Podole? Niepodobien do tego był ów obóz piwny? Wierę bym ja litewskiej nie dał za to grzywny, Że gorsze nad czernieckie nasze rozhowory On mieszał pod Lublinem przez swoje faktory. 450. DO TEGOŻ NALEŻY
Ślący Ksantus Ezopa po mięso do jatek, Każe co najlepszego kupować dostatek, Chcąc przyjaciół częstować; a gdy ten, po groszu Nakupiwszy języków, w pełnym niesie koszu, Łaje mu pan; Ezop zaś: „Co najlepszych rzeczy Kupiłem, bo językiem Boga dobrorzeczy Wszelkie ciało, język cnót i mądrości uczy, Język pokarm smakuje, język ciało tuczy.
proszę, kiedy jednym zdole? Albo mniemacie, że wziął inaczej Podole? Niepodobien do tego był ów obóz piwny? Wierę bym ja litewskiej nie dał za to grzywny, Że gorsze nad czernieckie nasze rozhowory On mieszał pod Lublinem przez swoje faktory. 450. DO TEGOŻ NALEŻY
Ślący Xantus Ezopa po mięso do jatek, Każe co najlepszego kupować dostatek, Chcąc przyjaciół częstować; a gdy ten, po groszu Nakupiwszy języków, w pełnym niesie koszu, Łaje mu pan; Ezop zaś: „Co najlepszych rzeczy Kupiłem, bo językiem Boga dobrorzeczy Wszelkie ciało, język cnót i mądrości uczy, Język pokarm smakuje, język ciało tuczy.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 201
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ten, po groszu Nakupiwszy języków, w pełnym niesie koszu, Łaje mu pan; Ezop zaś: „Co najlepszych rzeczy Kupiłem, bo językiem Boga dobrorzeczy Wszelkie ciało, język cnót i mądrości uczy, Język pokarm smakuje, język ciało tuczy.” Drugi raz dla ubogich, jako gości mniejszych, Każe mu w jatkach kupić rzeczy najpodlejszych. Znowu Ezop języki. „Długoż tego będzie? — Rzecze Ksantus — co każę, językiem odbędzie!” Sprawia się na to sługa, że podlejszej rzeczy Nad język nie masz, bowiem bliźniego kaleczy Na sławie, Bogu bluźni, i goli, i strzyże; Czym się najbardziej brzydzi człowiek,
ten, po groszu Nakupiwszy języków, w pełnym niesie koszu, Łaje mu pan; Ezop zaś: „Co najlepszych rzeczy Kupiłem, bo językiem Boga dobrorzeczy Wszelkie ciało, język cnót i mądrości uczy, Język pokarm smakuje, język ciało tuczy.” Drugi raz dla ubogich, jako gości mniejszych, Każe mu w jatkach kupić rzeczy najpodlejszych. Znowu Ezop języki. „Długoż tego będzie? — Rzecze Xantus — co każę, językiem odbędzie!” Sprawia się na to sługa, że podlejszej rzeczy Nad język nie masz, bowiem bliźniego kaleczy Na sławie, Bogu bluźni, i goli, i strzyże; Czym się najbardziej brzydzi człowiek,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 201
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987