i jestem teraz wraz z nim w jego majętności, gdzie czas niejaki zabawić myślę.
Gospodarz znający mój humor, zostawił mi zupełną wolność w swoim domu, wstaję więc o tej godzinie z rana, o której mi się podoba, toż samo w czasie spoczynku czynię; Czyli z nim, czyli u siebie obiad lub wieczerzą jem, on się o to nie pyta; nawet kiedy sąsiedzi do niego przyjeżdżają z daleka mnie tylko im pokazuje. Trafiło się, iż gdym się po ogrodzie przechadzał, a oni przez płot chcieli mnie widzieć, słyszałem, jako ich przestrzegał, iż ja tego nie lubię, aby mi się ciekawie przypatrywano. Tym
y iestem teraz wraz z nim w iego maiętności, gdzie czas nieiaki zabawić myślę.
Gospodarz znaiący moy humor, zostawił mi zupełną wolność w swoim domu, wstaię więc o tey godzinie z rana, o ktorey mi się podoba, toż samo w czasie spoczynku czynię; Czyli z nim, czyli u siebie obiad lub wieczerzą iem, on się o to nie pyta; nawet kiedy sąsiedzi do niego przyieżdżaią z daleka mnie tylko im pokazuie. Trafiło się, iż gdym się po ogrodzie przechadzał, á oni przez płot chcieli mnie widzieć, słyszałem, iako ich przestrzegał, iż ia tego nie lubię, aby mi się ciekawie przypatrywano. Tym
Skrót tekstu: Monitor
Strona: 92
Tytuł:
Monitor na Rok Pański 1772
Autor:
Ignacy Krasicki
Drukarnia:
Wawrzyniec Mitzler de Kolof
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1772
Data wydania (nie wcześniej niż):
1772
Data wydania (nie później niż):
1772
w nogi, Ani na powalone obejźry się węgły. Bodaj się tak niewdzięczne gadziny nie lęgły. 261 (F). CUCHNIENIE Z UST
„Jakobym też — rzecze ktoś — wszedł do starej kuchnie — U stołu sąsiadowi — tak ci z gęby cuchnie.” „Nie dziwuj się — odpowie — bo chociaż nie jem nic
Złego, siła sekretów i siła tajemnic W mych piersiach zgniło, bo że nie odchodzą spodem, Muszą usta zarażać, który czujesz, smrodem.” 262 (P). DOWCIP W POTRZEBIE NAJWIĘKSZY DOWCIP BIAŁOGŁOWSKI
Gdy cesarz miasto szturmem brał z rebelizanty, Pozwoli białymgłowom wszytkie wynieść fanty, Które udźwignąć mogą, i w
w nogi, Ani na powalone obejźry się węgły. Bodaj się tak niewdzięczne gadziny nie lęgły. 261 (F). CUCHNIENIE Z UST
„Jakobym też — rzecze ktoś — wszedł do starej kuchnie — U stołu sąsiadowi — tak ci z gęby cuchnie.” „Nie dziwuj się — odpowie — bo chociaż nie jem nic
Złego, siła sekretów i siła tajemnic W mych piersiach zgniło, bo że nie odchodzą spodem, Muszą usta zarażać, który czujesz, smrodem.” 262 (P). DOWCIP W POTRZEBIE NAJWIĘKSZY DOWCIP BIAŁOGŁOWSKI
Gdy cesarz miasto szturmem brał z rebelizanty, Pozwoli białymgłowom wszytkie wynieść fanty, Które udźwignąć mogą, i w
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 115
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
CHCE CZAS DO JEDZENIA KTÓRY
Spytał mnie ktoś, kiedy też obiad jeść najzarowiej. Ubogiemu, gdy może; gdy chce, bogaczowi: Gdy nie ma co ubogi, choć go czczyca łechce, Bogaty, chociaż ma co, nie je, kiedy nie chce. Ja zaś mam słońce w głowie, kompas na żołądku, Jem wedle apetytu i wedle rozsądku. 334 (F). ŁYSY
Za cóż chwytać łysego, kiedy wpadnie w wodę? Jeśliż nie ma na głowie czupryny, za brodę. Tak mu i gębę mocno ściśniesz, że mu się w nią Nie naleje, i ze złej toni wyrwiesz pewnie. 335. SĘDZIA GŁUPI
Słowikowi
CHCE CZAS DO JEDZENIA KTÓRY
Spytał mnie ktoś, kiedy też obiad jeść najzarowiej. Ubogiemu, gdy może; gdy chce, bogaczowi: Gdy nie ma co ubogi, choć go czczyca łechce, Bogaty, chociaż ma co, nie je, kiedy nie chce. Ja zaś mam słońce w głowie, kompas na żołądku, Jem wedle apetytu i wedle rozsądku. 334 (F). ŁYSY
Za cóż chwytać łysego, kiedy wpadnie w wodę? Jeśliż nie ma na głowie czupryny, za brodę. Tak mu i gębę mocno ściśniesz, że mu się w nię Nie naleje, i ze złej toni wyrwiesz pewnie. 335. SĘDZIA GŁUPI
Słowikowi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 141
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Gdy Samiec Piczek piczek będzie bronił. UCZCIWOŚĆ
„Słyszysz, niewiasto — pytam Mazurzyce — Czy dobrze tędy z Warki do Drzewice?” „Ej, słyscie — mówi — niekstałtnie pytacie, I jam tez waseć, a wy to mniemacie, Zem prosta zona. Nie bądźcie tak gruby! Szlachciankam ja tez, jem chleb z swojej gruby
I prosę was nań, zsiądzcie jeno trochę.” Wnidę, a ona ściele mi ciasnochę I na ten obiad nie warzony prosi, Co go i w domu, i na pole nosi. Więc, że nieszpetna, łacno uprosiła, I gościa oraz, i siebie uczciła. I tak to
Gdy Samiec Piczek piczek będzie bronił. UCZCIWOŚĆ
„Słyszysz, niewiasto — pytam Mazurzyce — Czy dobrze tędy z Warki do Drzewice?” „Ej, słyscie — mówi — niekstałtnie pytacie, I jam tez waseć, a wy to mniemacie, Zem prosta zona. Nie bądźcie tak gruby! Slachciankam ja tez, jem chleb z swojej gruby
I prosę was nań, zsiądzcie jeno trochę.” Wnidę, a ona ściele mi ciasnochę I na ten obiad nie warzony prosi, Co go i w domu, i na pole nosi. Więc, że nieszpetna, łacno uprosiła, I gościa oraz, i siebie uczciła. I tak to
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 317
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
znaczą napitek, tylko ruszyć czopa. Dziś, gdy miód w waszmościnym domu piję z smakiem, Żebym muchy nie wypił, staną mi durszlakiem.” „Bez chluby — rzecze pani — proszę, z tym napitkiem. I ja go mam, a wżdy się z tym nie chwalę sitkiem, Przez które, cokolwiek jem i co piję, cedzę, Jako wąsy Waszmości, od siebie przez miedzę.” 33. NA PANA SZELINGA
Szeling szlachcic to dobry, majętny i możny. Cóż! Bojaźliwy czy tak z natury ostrożny, Że i przed końcem palca mdlał, nie tylko noża; Owo się wszelkiego bał na świecie poroża. Odważniejsze tu
znaczą napitek, tylko ruszyć czopa. Dziś, gdy miód w waszmościnym domu piję z smakiem, Żebym muchy nie wypił, staną mi durszlakiem.” „Bez chluby — rzecze pani — proszę, z tym napitkiem. I ja go mam, a wżdy się z tym nie chwalę sitkiem, Przez które, cokolwiek jem i co piję, cedzę, Jako wąsy Waszmości, od siebie przez miedzę.” 33. NA PANA SZELINGA
Szeling szlachcic to dobry, majętny i możny. Cóż! Bojaźliwy czy tak z natury ostrożny, Że i przed końcem palca mdlał, nie tylko noża; Owo się wszelkiego bał na świecie poroża. Odważniejsze tu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 219
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
UPRZYKRZONE MUCHY
Muchy, plugawsze muchy niż wszy i niż gnidy, Wyście na faraonie wymusiły Żydy: Poznał was, tak wielą plag bity, król niekarny. Mam i ja, prawda, Żyda w arendzie browarnej; Jeśli się oń przykrzycie, z moim pozwoleniem, Mnie dawszy pokój, weźmcie pospołu z nadzieniem. Jem, w gębę; piję, w szkleńcę; piszę, w oczy lazą. Panie, gdyś tą chciał człeka nawiedzić zarazą, Dałeś wszytkie potrzebne ciału jego członki, Jednej mu niedostaje na muchy oganki. 235. NOWE POWINOWACTWO
To szwagier, co ma siostrę; tego jak zwać potem, Co moję ciotkę
UPRZYKRZONE MUCHY
Muchy, plugawsze muchy niż wszy i niż gnidy, Wyście na faraonie wymusiły Żydy: Poznał was, tak wielą plag bity, król niekarny. Mam i ja, prawda, Żyda w arendzie browarnej; Jeśli się oń przykrzycie, z moim pozwoleniem, Mnie dawszy pokój, weźmcie pospołu z nadzieniem. Jem, w gębę; piję, w szkleńcę; piszę, w oczy lazą. Panie, gdyś tą chciał człeka nawiedzić zarazą, Dałeś wszytkie potrzebne ciału jego członki, Jednej mu niedostaje na muchy oganki. 235. NOWE POWINOWACTWO
To szwagier, co ma siostrę; tego jak zwać potem, Co moję ciotkę
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 296
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
egzekucyjej, Pewnie go nikt szóstakiem z domu nie odprawi, Alboć, nieboże, nowy róg na głowę stawi. 468. WIERSZ NIEROZMYŚLNY
„Nie myśląc, powiedz nam co o chlebie do składu” — Rzecze jeden z kompanii, siedząc u obiadu. Powiedziałem, że i chleb, i to wszytko, co jem, Z gnoju wyszedszy, przez mą gębę znowu gnojem. „Powiedzże też o mięsie, pedziawszy o chlebie.” Ścierw, który, miasto ziemie, człowiek w brzuchu grzebie. „A kapusta co mówi i wszelka jarzyna?” W uściech chwast bez omasty, w brzuchu wiatr i bździna. „Czymże tedy
egzekucyjej, Pewnie go nikt szóstakiem z domu nie odprawi, Alboć, nieboże, nowy róg na głowę stawi. 468. WIERSZ NIEROZMYŚLNY
„Nie myśląc, powiedz nam co o chlebie do składu” — Rzecze jeden z kompanii, siedząc u obiadu. Powiedziałem, że i chleb, i to wszytko, co jem, Z gnoju wyszedszy, przez mą gębę znowu gnojem. „Powiedzże też o mięsie, pedziawszy o chlebie.” Ścierw, który, miasto ziemie, człowiek w brzuchu grzebie. „A kapusta co mówi i wszelka jarzyna?” W uściech chwast bez omasty, w brzuchu wiatr i bździna. „Czymże tedy
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 391
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
okracać, one przez poselstwa postronne i posługi Rzpltej nakładne i tym podobne sprawy wątląc, drugich potężnych z potężnymi, możnych z możnemi spuszczając, więc w prawa i niepokoje nakładne, które też nie tuczą, one zaciągając. A tem czasem na to miejsce insze subiecta tractabilia sposobiwszy, one beneficiis Reipublicae jako najpotężniej umacniać, auctoritatem jem tak przez jawną familiaritatem swoję KiM. czyniąc, jako też przez one beneficia w nich innym postrach jednając, a zaś przez nie to wszytko, co należy do dobrego Rzpltej postanowienia, w inszych robiąc i one pociągając. Zaczym sensim et pedetentim pierwej, aniż tego licentia nasza postrzeże, będą rzeczy do onego pożądanego skutku przywiedzione
okracać, one przez poselstwa postronne i posługi Rzpltej nakładne i tym podobne sprawy wątląc, drugich potężnych z potężnymi, możnych z możnemi spuszczając, więc w prawa i niepokoje nakładne, które też nie tuczą, one zaciągając. A tem czasem na to miejsce insze subiecta tractabilia sposobiwszy, one beneficiis Reipublicae jako najpotężniej umacniać, auctoritatem jem tak przez jawną familiaritatem swoję KJM. czyniąc, jako też przez one beneficia w nich innym postrach jednając, a zaś przez nie to wszytko, co należy do dobrego Rzpltej postanowienia, w inszych robiąc i one pociągając. Zaczym sensim et pedetentim pierwej, aniż tego licentia nasza postrzeże, będą rzeczy do onego pożądanego skutku przywiedzione
Skrót tekstu: CompNaprCz_III
Strona: 184
Tytuł:
Compendium naprawy Rzpltej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1606 a 1608
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1608
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a któż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę.
modzie? Sześć jej w cugu a siódmy pójdzie na powodzie,
Aleć ponieważ siedmiom tak wraz czyni dosyć, Nic pewniejszego, że się jeden ma jej prosić. 38. MAŁŻEŃSTWO
— „Wdowiec z wdową prawie para” — Powiedziała panna Klara. A panna zaś co Giertruda Mówi? — Bywają tam cuda! Niebo jem czasem gotową Czyni zwadę z czkawką ową. Nuż i za zmarłych jałmużna Z kłopotem — a ktoż nie uzna! Żeństwo takież szło ma dróżkę Mając pieczoną kokoszkę. Dla posiłku w przyszłym chodzie Siedli jeść pod dębem w chłodzie. Dziad przyszedł. Mąż: „Za nieboszkę!” Mówiąc — dał mu kurki troszkę.
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 14
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Pieszych drabów suplement drogą masiruje, A tu na targ z wozem kóz chłop w błocie bobruje. Ratując, jedne mu z nich porwali do tropu: „Koza z woza — lżej kołom” — powiedziawszy chłopu. 84. A TOŻ TOBIE, NIEMCZE
We Gdańsku kupiec — szyprów traktując — przysknera Z winiem olenderskiego dał jem na stół sera. Zażyli go dyskretnie, aleć ich służały Dosiągszy go ma stole — urżnął szmat niemały. Zmarszczy się pan Hans, mówiąc: „Parmazyn tak trzeba Krajać, żeby go przejrzeć, nie grubo — jak chleba!” Aż on w lot zrobił dziurę nożem w parmezanie, Przytchnął od oka: „
Pieszych drabów suplement drogą masiruje, A tu na targ z wozem kóz chłop w błocie bobruje. Ratując, jedne mu z nich porwali do tropu: „Koza z woza — lżej kołom” — powiedziawszy chłopu. 84. A TOŻ TOBIE, NIEMCZE
We Gdańsku kupiec — szyprów traktując — przysknera Z winiem olenderskiego dał jem na stół sera. Zażyli go dyskretnie, aleć ich służały Dosiągszy go ma stole — urżnął szmat niemały. Zmarszczy się pan Hans, mówiąc: „Parmazyn tak trzeba Krajać, żeby go przejrzeć, nie grubo — jak chleba!” Aż on w lot zrobił dziurę nożem w parmezanie, Przytchnął od oka: „
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 27
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950