półtory niedzieli bawił. Na wyjezdnym febra mię wzięła, dla której jejmość na Ruś dla skalkulowania się i odebrania Smiłowicz wyprawiłem. Samem się został i tam kilka przebywszy paroksyzmów, a do siebie przyszedłszy, do Usnarza wyjechałem: tamem się jejmości w kilka dni doczekał. Z Usnarza żona moja 19 Junii do Królewca jechała; po drodze wstąpiliśmy do Siderki, gdzieśmy traktowani byli bardzo pańsko u ip. Chaleckiego starosty nowosielskiego. Przeprowadzałem żonę moją za mil 12.
1ma Julii do Kurkl jechałem. W Grodnie zabawiłem się dwa dni u ip. podskarbiego w. księstwa lit., do Wilna stanąłem 6^go^; stamtąd
półtory niedzieli bawił. Na wyjezdnym febra mię wzięła, dla któréj jejmość na Ruś dla skalkulowania się i odebrania Smiłowicz wyprawiłem. Samem się został i tam kilka przebywszy paroxyzmów, a do siebie przyszedłszy, do Usnarza wyjechałem: tamem się jejmości w kilka dni doczekał. Z Usnarza żona moja 19 Junii do Królewca jechała; po drodze wstąpiliśmy do Siderki, gdzieśmy traktowani byli bardzo pańsko u jp. Chaleckiego starosty nowosielskiego. Przeprowadzałem żonę moją za mil 12.
1ma Julii do Kurkl jechałem. W Grodnie zabawiłem się dwa dni u jp. podskarbiego w. księstwa lit., do Wilna stanąłem 6^go^; ztamtąd
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 42
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
oczy bardzo blisko strzelił, był w strachu i ledwie mię nie schwytał, gdybym się w śnieg głęboki padłszy nie schował; konno potem ze psy pędziłem jednego, ale noc nastąpiła i nie marzłe błota przeszkodziły do ubicia.
28^go^ jejmość moja mając siła interesów moich, odemnie uproszona do Warszawy, do króla imci jechała. Boże jej szczęść w tej drodze i na miejscu, aby zdrowo i sprawiwszy wszystko dobrze, powróciła nazad. Przeprowadzałem ją do Jaczonki, i do Dukszy do ip. Oborskiej wstępowałem i tam nocowałem.
1 Februarii jechałem do Mińska na sejmik gromniczny, na którym byłem mimo imci p. Kryszpina
oczy bardzo blisko strzelił, był w strachu i ledwie mię nie schwytał, gdybym się w śnieg głęboki padłszy nie schował; konno potém ze psy pędziłem jednego, ale noc nastąpiła i nie marzłe błota przeszkodziły do ubicia.
28^go^ jejmość moja mając siła interesów moich, odemnie uproszona do Warszawy, do króla imci jechała. Boże jéj szczęść w téj drodze i na miejscu, aby zdrowo i sprawiwszy wszystko dobrze, powróciła nazad. Przeprowadzałem ją do Jaczonki, i do Dukszy do jp. Oborskiéj wstępowałem i tam nocowałem.
1 Februarii jechałem do Mińska na sejmik gromniczny, na którym byłem mimo imci p. Kryszpina
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 55
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
maskując się rozmaicie, i kto jakie umiał sztuki wyprawując: między któremi był najprzedniejszy kunstmistrz p. Małkowski, lutnista i skrzypek sławny ip. Sapiehy stolnika w. księstwa lit.
We czwartek po Zapustach wyjechałem z żoną, dziećmi i całym dworem na Polesie do Petrykowa, majętności Chodkiewiczowskiej, natenczas w opiece naszej będącej. Jechała z nami ip. Kaczanowska siostra żony mojej, ultimi et nefandi thori. Zastraszono nas drogi niedostępnością, w której cale nie uznaliśmy naprzykrzenia nad jedną noc w puszczy odprawioną sub dio. Stanęliśmy w Petrykowie 7 Martii, przywitani za miastem a populo.
12 Martii swoją ręką zabiłem w łomie leżącą niedźwiedzicę i pięcioro
maskując się rozmaicie, i kto jakie umiał sztuki wyprawując: między któremi był najprzedniejszy kunstmistrz p. Małkowski, lutnista i skrzypek sławny jp. Sapiehy stolnika w. księstwa lit.
We czwartek po Zapustach wyjechałem z żoną, dziećmi i całym dworem na Polesie do Petrykowa, majętności Chodkiewiczowskiéj, natenczas w opiece naszéj będącej. Jechała z nami jp. Kaczanowska siostra żony mojéj, ultimi et nefandi thori. Zastraszono nas drogi niedostępnością, w któréj cale nie uznaliśmy naprzykrzenia nad jedną noc w puszczy odprawioną sub dio. Stanęliśmy w Petrykowie 7 Martii, przywitani za miastem a populo.
12 Martii swoją ręką zabiłem w łomie leżącą niedźwiedzicę i pięcioro
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 107
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ipanów sąsiad pobliższych, choć z wielką to stało się trudnością, bo się tak niespodziewanie wydać i wesela sprawować nie chciało; ale że już consummatum est, niech Bóg im błogosławi.
Na św. Mikołaj odprowadziliśmy córkę naszą do Zdzięcioła, i tam trzydniówkę odprawiwszy, wróciliśmy się nazad do Rohotnej. Żona moja jechała na Ruś do Smiłowicz dnia 19 Decembris. Jam się został w Rohotnej, święta odprawowałem w Zdzięciele, a na Nowy Rok księstwo ichmość i różni goście do mnie przyjechali. Trzeciego dnia książę do Pińska jechał, księżna do Zdzięcioła się wróciła.
Wyjechałem do Pińska 5 Januarii Anno 1711. Nocowałem dwie
jpanów sąsiad pobliższych, choć z wielką to stało się trudnością, bo się tak niespodziewanie wydać i wesela sprawować nie chciało; ale że już consummatum est, niech Bóg im błogosławi.
Na św. Mikołaj odprowadziliśmy córkę naszą do Zdzięcioła, i tam trzydniówkę odprawiwszy, wróciliśmy się nazad do Rohotnéj. Żona moja jechała na Ruś do Smiłowicz dnia 19 Decembris. Jam się został w Rohotnéj, święta odprawowałem w Zdzięciele, a na Nowy Rok księstwo ichmość i różni goście do mnie przyjechali. Trzeciego dnia książę do Pińska jechał, księżna do Zdzięcioła się wróciła.
Wyjechałem do Pińska 5 Januarii Anno 1711. Nocowałem dwie
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 150
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
złociste: ubrany sam w złotogłów perski/ z skrzydłem białym na plecach: czapka złotogłowowa sobola/ przyktórej pióro żorawie barzo piękne/ i zapona z kamieńmi/ mając z obu stron przy sobie dwóch paików po Turecku ubranych/ którzy się puślisk trzymali/ i siekierki długie na ramionach nieśli. Potym z strony Królestwa Ich Mci/ jechała część wielkich Panów i znacznych u nas/ mianowicie Gwardia Duca d'Orleans, princ: de Coonde i Duca Dangeni; druga część prowadziła Panów polaków/ którzy godnością i pokrewnością bliscy byli posłom/ mianowicie/ P. Aleksander Graf ze Bnina Opaleński Brat stryjeczny I. M. P. Wojewody/ Pan Aleksander Sielski Marszałek I.
złoćiste: vbrány sam w złotogłow perski/ z skrzydłem białym ná plecách: czapká złotogłowowa sobola/ przyktorey pioro żorawie bárzo piękne/ y zaponá z kámienmi/ máiąc z obu stron przy sobie dwoch paikow po Turecku vbránych/ ktorzy sie puślisk trzymáli/ y śiekierki długie ná rámionách nieśli. Potym z strony Krolestwá Ich Mći/ iecháłá część wielkich Pánow y znácznych v nas/ miánowićie Gwárdia Duca d'Orleans, princ: de Coonde y Duca Dangeni; druga część prowádźiłá Pánow polakow/ ktorzy godnośćią y pokrewnośćią bliscy byli posłom/ miánowićie/ P. Alexánder Graff ze Bniná Opalenski Brát stryieczny I. M. P. Woiewody/ Pan Alexander Sielski Márszałek I.
Skrót tekstu: WjazdPar
Strona: a4v
Tytuł:
Wjazd wspaniały posłów polskich do Paryża
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Walerian Piątkowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1645
Data wydania (nie wcześniej niż):
1645
Data wydania (nie później niż):
1645
niej powierzonej: Skoro piersiom i twarzy krzywdę udziałała I złotemu włosowi, dwie sośnie wyrwała.
II.
Tem, gdy w ogniu Wulkana były zapalone, Dała moc, że nie mogły nigdy być zgaszone, Które na wozie w ręku po jednej trzymając I zaprzężone lotne smoki poganiając, Po górach, po równinach, po wodach jechała I w lesiech jej i w polach i w rzekach szukała, Na morzu i na ziemi; a skoro zwiedziła Zwierzchni świat, do piekła się na dół obróciła.
III.
By było w mocy, jako było w Orlandowej Żądzej, naśladować żniw obfitych królowej, Szukając Angeliki swojej, w one czasy Zwiedziłby wszytkie także
niej powierzonej: Skoro piersiom i twarzy krzywdę udziałała I złotemu włosowi, dwie sośnie wyrwała.
II.
Tem, gdy w ogniu Wulkana były zapalone, Dała moc, że nie mogły nigdy być zgaszone, Które na wozie w ręku po jednej trzymając I zaprzężone lotne smoki poganiając, Po górach, po równinach, po wodach jechała I w lesiech jej i w polach i w rzekach szukała, Na morzu i na ziemi; a skoro zwiedziła Zwierzchni świat, do piekła się na dół obróciła.
III.
By było w mocy, jako było w Orlandowej Żądzej, naśladować żniw obfitych królowej, Szukając Angeliki swojej, w one czasy Zwiedziłby wszytkie także
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 249
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Wtem przybiegli obadwa tam, gdzie beł ślad pewny Na trawie Sakrypanta i gładkiej królewny.
LVI.
Puścił się Orland w lewo ścieżką ku dolinie, Którą Sakrypant jechał, i biegł po równinie. Ferat ku górom bieżał tam, kędy się zdała Ścieszka, którą królewna świeżo udeptała. Ona wtem zostawiwszy dwu rycerzów w boju, Jechała i trafiła do ciemnego zdroju, Który w swem chłodzie miłe odpoczynki dawał I upragnione często pielgrzymy napawał.
LVII.
Nie myśląc, aby ją tam miał kto zastać w chłodzie, Stanęła przy ciekącej, przejźroczystej wodzie I żadnego przypadku złego, żadnej trwogi/ Nie boi się, na palcu mając pierścień drogi. Naprzód hełm,
Wtem przybiegli obadwa tam, gdzie beł ślad pewny Na trawie Sakrypanta i gładkiej królewny.
LVI.
Puścił się Orland w lewo ścieszką ku dolinie, Którą Sakrypant jechał, i biegł po równinie. Ferat ku górom bieżał tam, kędy się zdała Ścieszka, którą królewna świeżo udeptała. Ona wtem zostawiwszy dwu rycerzów w boju, Jechała i trafiła do ciemnego zdroju, Który w swem chłodzie miłe odpoczynki dawał I upragnione często pielgrzymy napawał.
LVII.
Nie myśląc, aby ją tam miał kto zastać w chłodzie, Stanęła przy ciekącej, przejźroczystej wodzie I żadnego przypadku złego, żadnej trwogi/ Nie boi się, na palcu mając pierścień drogi. Naprzód hełm,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 262
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, Którego być rozumiał nasposobniejszego Między swemi do tego i najwierniejszego; Jakoż miał być ten, jeśli dobrodziejstw tak wiele, Jako on wziął od niego, czynią przyjaciele.
XIII.
Ten miał w dzień naznaczony na zbrojnem okręcie Pojechać i wykonać jego przedsięwzięcie; Jam też zamierzonego kresu pilnowała I z zamkum do ogrodu umyślnie jechała. Odoryk wtem, mając już od spólnego szpiega Wiadomość, żem tam była, w ciemną noc do brzega Okręt przybił pod miasto i wysiadszy z wody, Poszedł cicho z kilkąset zbrojnych pod ogrody.
XIV.
Stamtąd mię do okrętu do morza porwano Pierwej, niżli się o tem w mieście dowiedziano. Ludzie moje bezzbrojne
, Którego być rozumiał nasposobniejszego Między swemi do tego i najwierniejszego; Jakoż miał być ten, jeśli dobrodziejstw tak wiele, Jako on wziął od niego, czynią przyjaciele.
XIII.
Ten miał w dzień naznaczony na zbrojnem okręcie Pojechać i wykonać jego przedsięwzięcie; Jam też zamierzonego kresu pilnowała I z zamkum do ogrodu umyślnie jechała. Odoryk wtem, mając już od spólnego szpiega Wiadomość, żem tam była, w ciemną noc do brzega Okręt przybił pod miasto i wysiadszy z wody, Poszedł cicho z kilkąset zbrojnych pod ogrody.
XIV.
Stamtąd mię do okrętu do morza porwano Pierwej, niżli się o tem w mieście dowiedziano. Ludzie moje bezzbrojne
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 276
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
z strachem zawieszonem krokiem, I tam i sam tak długo lękliwa błądziła, Aż rycerza jednego nad rzeką trafiła.
XLIII.
Kto to beł? - W inszej pieśni będę śpiewał o tem, A teraz się do drugiej wracam, która potem Grabie barzo prosiła, aby nie musiała Zostać tam sama jedna, ale z niem jechała. Orland nie beł od tego i skoro ubrana W wieniec, z różej pleciony, jutrzenka rumiana Po jasnem niebie złote światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I
z strachem zawieszonem krokiem, I tam i sam tak długo lękliwa błądziła, Aż rycerza jednego nad rzeką trafiła.
XLIII.
Kto to beł? - W inszej pieśni będę śpiewał o tem, A teraz się do drugiej wracam, która potem Grabie barzo prosiła, aby nie musiała Zostać tam sama jedna, ale z niem jechała. Orland nie beł od tego i skoro ubrana W wieniec, z różej pleciony, jutrzenka rumiana Po jasnem niebie złote światło roztoczyła, Izabella się w drogę z Orlandem puściła.
XLIV.
I tak z sobą pospołu kilka dni jechali, Aż jednego rycerza na drodze potkali, Który beł, jako więzień związany, wiedziony I
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 284
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
beł całe kraje zwiedził z swemi miasty, Wierzę, żeby beł gorszej nie nalazł niewiasty.
CII.
W Konstantynopolu mu była zachorzała Na bolączkę okrutną i tamże została; A teraz się jej zdrowszej zastać spodziewając I piękniejszej i z nią się cieszyć zamyślając, Słyszy nędznik, że jako skoro ozdrowiała, Z swem do Antiochii gamratem jechała, Bo będąc w takich leciech młodych, jakie miała, Bez towarzysza sypiać tak długo nie chciała.
CIII.
Odtąd, jako tej Gryfon dostał wiadomości, Ustawnie wzdychał, pełny nieznośnej żałości; Wszytkie uciechy, które inszem smakowały, Jemu samemu gwałtem do serca nie chciały - Niech to sobie uważy każdy, który czuje,
beł całe kraje zwiedził z swemi miasty, Wierzę, żeby beł gorszej nie nalazł niewiasty.
CII.
W Konstantynopolu mu była zachorzała Na bolączkę okrutną i tamże została; A teraz się jej zdrowszej zastać spodziewając I piękniejszej i z nią się cieszyć zamyślając, Słyszy nędznik, że jako skoro ozdrowiała, Z swem do Antyochiej gamratem jechała, Bo będąc w takich leciech młodych, jakie miała, Bez towarzysza sypiać tak długo nie chciała.
CIII.
Odtąd, jako tej Gryfon dostał wiadomości, Ustawnie wzdychał, pełny nieznośnej żałości; Wszytkie uciechy, które inszem smakowały, Jemu samemu gwałtem do serca nie chciały - Niech to sobie uważy każdy, który czuje,
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 356
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905