nas potyka! Mnie stamtąd, gdzie mię mus pański wytyka, Już zalatuje czosnek i z cebulą, I z dziegciem, że się nozdrza w kupę tulą; Czuję, jak Tantal, że mi wpośród strawy Głód zapowiedzą niezwykłe potrawy; Znoju się lękam w niedostatku piwa I żywych prochów z spiskiego przędziwa. A ty zaś jedziesz między grzeczne Niemki, Gdzie więcej niźli z kalendarza Lemki Możesz już sobie szczęścia prorokować, I niż Alkoran swoim obiecować Zwykł bisurmańcom, zażyjesz rozkoszy, Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci, Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć
nas potyka! Mnie stamtąd, gdzie mię mus pański wytyka, Już zalatuje czosnek i z cebulą, I z dziegciem, że się nozdrza w kupę tulą; Czuję, jak Tantal, że mi wpośród strawy Głód zapowiedzą niezwykłe potrawy; Znoju się lękam w niedostatku piwa I żywych prochów z spiskiego przędziwa. A ty zaś jedziesz między grzeczne Niemki, Gdzie więcej niźli z kalendarza Lemki Możesz już sobie szczęścia prorokować, I niż Alkoran swoim obiecować Zwykł bisurmańcom, zażyjesz rozkoszy, Skąd cię zaś potem z trudnością wypłoszy, Tak że choć poseł wróci do pieczęci, Ty w Regenszpurku zostaniesz z swej chęci. Sam cię dwór carski i kawalerowie,
I chęć
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 50
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
„Do diabła trąby w trzewiku po nodze; Czasem i koła brodzą albo leżą w mule, Że się ledwie kucharka dopierze koszule.” 371. DO MYŚLIWEGO
Dawne rzeczy wspominam, widząc cię, mój drogi, Boś oraz i myśliwy, i masz na łbie rogi. Albo nie wiesz, że kiedy z charty jedziesz w łowy, Jupiter do Diany twojej na rozmowy? Zjedząli cię jeszcze psi, bo zastawiasz kmiecie, Inszego Akteona nie trzeba na świecie. 372. TREFUNEK
Wyjechawszy na koniu, na drygancie raczej, Potkał ktoś w polu dziewkę, jadącą na klaczy. I ten, i ów do sprawy, aż trzeci ktoś jedzie
„Do diabła trąby w trzewiku po nodze; Czasem i koła brodzą albo leżą w mule, Że się ledwie kucharka dopierze koszule.” 371. DO MYŚLIWEGO
Dawne rzeczy wspominam, widząc cię, mój drogi, Boś oraz i myśliwy, i masz na łbie rogi. Albo nie wiesz, że kiedy z charty jedziesz w łowy, Jupiter do Dyjany twojej na rozmowy? Zjedząli cię jeszcze psi, bo zastawiasz kmiecie, Inszego Akteona nie trzeba na świecie. 372. TREFUNEK
Wyjechawszy na koniu, na drygancie raczej, Potkał ktoś w polu dziewkę, jadącą na klaczy. I ten, i ów do sprawy, aż trzeci ktoś jedzie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 347
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Skąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione. Jedziesz sarmacki Alcydo, mścić się nad zmiennymi Krzywoprzysięzcy swymi. Którzy nad wagę przymierza i Sakrament srogi, Przepadli twoje progi. Czem nieprzyjacioły swoje słusznie urażony Siecz, pal, na wszystkie strony. Za co dziś porozem trzęsą, karki harde zniżą I nóg twych proch uliżą. Niech ci błogosławią nieba, i niezamierzchnione Gwiazdy świecą
i wiosennej trawie, W błotach przykrych żórawie. Tedy pobudzone sercem i ochotą nową Członki wszystkie za głową. Zkąd podnosi się Karpatus, gdzie Warta się łączy, Gdzie Bug i Dniestr rączy, Zewsząd wybór. Orsza obóz pierwszy zatoczyła, Orsza tak szczęśliwa była, Gdzie z ust kanclerza wielkiego wylały się one Żródła błogosławione. Jedziesz sarmacki Alcydo, mścić się nad zmiennymi Krzywoprzysięzcy swymi. Którzy nad wagę przymierza i Sakrament srogi, Przepadli twoje progi. Czem nieprzyjacioły swoje słusznie urażony Siecz, pal, na wszystkie strony. Za co dziś porozem trzęsą, karki harde zniżą I nóg twych proch uliżą. Niech ci błogosławią nieba, i niezamierzchnione Gwiazdy świecą
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 8
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, chronić się; zgoła za wszelką niewygodę groszem dobrym płacić potrzeba. Wyraził to nie od rzeczy na ścianie noclegu swojego pewny cudzoziemiec, pierwszy raz i świeżo w Polskę wjechawszy, co potem po naszemu przetłumaczono.
Nie chcę cię więcej turbować, mój panie! Niechaj tu z piekła gość u ciebie stanie. Kto za mną jedziesz, piszęć na przestrogę: O inszą pytaj do Polski się drogę. Tędy na spieszne poczty i przebiegi Pluto znać sobie rozpisał noclegi, Bo niepodobna, jeśli się chcę zbawić, Ażeby kiedy miał się tu zabawić. Albo podlejsze, spuściwszy spod warty, Na to tu miejsce rozporządził czarty, Bo w subtelniejszej stworzone naturze Nie
, chronić się; zgoła za wszelką niewygodę groszem dobrym płacić potrzeba. Wyraził to nie od rzeczy na ścianie noclegu swojego pewny cudzoziemiec, pierwszy raz i świeżo w Polskę wjechawszy, co potem po naszemu przetłumaczono.
Nie chcę cię więcej turbować, mój panie! Niechaj tu z piekła gość u ciebie stanie. Kto za mną jedziesz, piszęć na przestrogę: O inszą pytaj do Polski się drogę. Tędy na spieszne poczty i przebiegi Pluto znać sobie rozpisał noclegi, Bo niepodobna, jeśli się chcę zbawić, Ażeby kiedy miał się tu zabawić. Albo podlejsze, spuściwszy spod warty, Na to tu miejsce rozporządził czarty, Bo w subtelniejszej stworzone naturze Nie
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 203
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Nieszczęsną dziwekę zawrze, i pochłonie; Albo, jeśli ta przepaść nie gotowa, Uderzy gromem strzała piorunowa. Niżelibyś miał, Tessalskiemi wiosły Zapienić morza; coby cię z tąd niosły, A jabym z brzegu patrzać miała na nie, Jako uwożą ciebie, me kochanie. Jeśli zaś myślisz z tej powrócić drogi, I jedziesz zwiedzić stwe Ojczyste progi, Nie wielki ciężar w twojej nawie będzie, Kiedy do Pana służebnica wsiądzie. Za mym zwycięzcą, pójdę branka zgubna, I za Małżonkiem dziweka choć nie ślubna, Ani się lękam w tej niewoli nędze, Mam zgodne ręce, do wełny i przęde. Niech na twe, co być najpiękniejsza może
Nieszczęsną dźiwekę záwrze, y pochłonie; Albo, ieśli ta przepáść nie gotowá, Vderzy gromem strzałá piorunowa. Niżelibyś miał, Tessálskiemi wiosły Zápienić morzá; coby ćię z tąd niosły, A iabym z brzegu pátrzáć miałá ná nie, Iáko uwożą ćiebie, me kochánie. Ieśli záś myślisz z tey powroćić drogi, Y iedźiesz zwiedźić stwe Oyczyste progi, Nie wielki ćiężar w twoiey náwie będźie, Kiedy do Páná służebnicá wśiędźie. Zá mym zwyćięzcą, poydę bránká zgubna, Y zá Małżonkiem dźiweká choć nie ślubna, Ani się lękam w tey niewoli nędze, Mam zgodne ręce, do wełny y przęde. Niech ná twe, co bydź naypięknieysza może
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 31
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
trzymają rękami. Ach! z jakim żalem Niemcy się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał miłości Cieszył, jako mógł, choć go rozrzewniały Strony, gdy echo smutne wydawały. Długo mu w oczach łzy grobla trzymała, Lecz się miłości powodzią przerwała. I ty niemniejsze, nimfo, lejesz wody! Twoje z kochankiem upłyną
trzymają rękami. Ach! z jakim żalem Niemcy się żegnają! Ach! jako panny serdecznie wzdychają! Jeden kieliszkiem do swej obiecuje, A napiwszy się — w usta ją całuje. Ona mu fawor na skroń przylepiła: „Nać znak miłości! A jeżelim była Tobie serdeczna, weź i serce moje! Kędy ty jedziesz, tam będziem oboje!” Drugi wziął lutnią, a swe wesołości Żalem przeplatał i postrzał miłości Cieszył, jako mógł, choć go rozrzewniały Strony, gdy echo smutne wydawały. Długo mu w oczach łzy grobla trzymała, Lecz się miłości powodzią przerwała. I ty niemniejsze, nimfo, lejesz wody! Twoje z kochankiem upłyną
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 41
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
strojny i pięknej urody, Brat Fryderyka kochany naszego, Z matki i ojca spłodzony jednego. Którego jako miedzy idącemi Obaczył Frydryk na zielonej ziemi, Żalem serdecznym będąc pobudzony Skoczył z okrętu do gromady onej A przystąpiwszy do brata swojego, Rzekł miłe słowa z serca uprzejmego: „I ty ode mnie, mój bracie rodzony, Jedziesz? skądże ten afekt rozdzielony Miłości naszej, afekt — mówię — złoty, Droższy nad wszytkie skarby i klejnoty? Przecz mię opuszczasz w tak dalekiej drodze, Czyli nie ufasz ze mną w Panie Bodze? Strzeż się ty, jak chcesz, gdy Bóg nie ubroni, W każdej nieszczęście ułowi cię toni I śmierć nie tylko
strojny i pięknej urody, Brat Fryderyka kochany naszego, Z matki i ojca spłodzony jednego. Którego jako miedzy idącemi Obaczył Frydryk na zielonej ziemi, Żalem serdecznym będąc pobudzony Skoczył z okrętu do gromady onej A przystąpiwszy do brata swojego, Rzekł miłe słowa z serca uprzejmego: „I ty ode mnie, mój bracie rodzony, Jedziesz? skądże ten afekt rozdzielony Miłości naszej, afekt — mówię — złoty, Droższy nad wszytkie skarby i klejnoty? Przecz mię opuszczasz w tak dalekiej drodze, Czyli nie ufasz ze mną w Panie Bodze? Strzeż się ty, jak chcesz, gdy Bóg nie ubroni, W każdej nieszczęście ułowi cię toni I śmierć nie tylko
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 98
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Marynarz — dla żalu wielkiego — Nie chciał z Ernestem iść do domu jego, Tylko łzy hojnie z oczu wypuściwszy Począł go żegnać, mile obłapiwszy. Tu znowu Hernest będąc utrapiony Rzecze: ,,Takżem jest zewsząd opuszczony? Żona mię własna a twa siostra miła — Sam widzisz, jako dopier odstąpiła; Ty także jedziesz. Cóż mi najlepszego, Mój szwagrze, czynisz? ach! jak do ciężkiego Żalu żal mnożysz! przynajmniej noclegiem Daruj mię, proszę. Wszak okręt nad brzegiem W pokoju stoi, a jutro, jak rany Dzień zabieleje, gdyć tak pożądany Wyjazd, pojedziesz.” — Takie słowa jego Były; lecz przecię Marynarz
Marynarz — dla żalu wielkiego — Nie chciał z Ernestem iść do domu jego, Tylko łzy hojnie z oczu wypuściwszy Począł go żegnać, mile obłapiwszy. Tu znowu Hernest będąc utrapiony Rzecze: ,,Takżem jest zewsząd opuszczony? Żona mię własna a twa siostra miła — Sam widzisz, jako dopier odstąpiła; Ty także jedziesz. Cóż mi najlepszego, Mój szwagrze, czynisz? ach! jak do ciężkiego Żalu żal mnożysz! przynajmniej noclegiem Daruj mię, proszę. Wszak okręt nad brzegiem W pokoju stoi, a jutro, jak rany Dzień zabieleje, gdyć tak pożądany Wyjazd, pojedziesz.” — Takie słowa jego Były; lecz przecię Marynarz
Skrót tekstu: BorzNaw
Strona: 172
Tytuł:
Morska nawigacyja do Lubeka
Autor:
Marcin Borzymowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1662
Data wydania (nie wcześniej niż):
1662
Data wydania (nie później niż):
1662
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Wydawnictwo Morskie
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
. Kazał tedy Patriarcha dać mu wielki okręt Kościelny/ napełniony pszenicą/ dwudziestą tysięcy korców. Wyjachawszy tedy z Aleksandrii/ jako twierdziłtenże szyper/ iż dwadzieścia dni i nocy potężnym wiatrem bieżąc/ niewiedzieli gdzie byli/ tylko iż sternik widział Patriarchę/ a on trzymał z nim ster i mówił: Nie bój się/ dobrze jedziesz. I tak po dwudziestym dniu przypłynęliśmy do wyspów Brytańskich. A gdyśmy wysiedli/ dowiedzielismy się iż tam byłgłód wielki. I gdyśmy powiedzieli Burmistrzowi miasta/ żeśmy z pszenicą przyjachali/ rzekł: Bóg błogosławiony który was tu przyprowadził. Jako chcecie opierajcie: abo za każdy korzec weźcie ort talera/ abo po
. Kazał tedy Pátryárchá dáć mu wielki okręt Kościelny/ nápełniony pszenicą/ dwudźiestą tyśiecy korcow. Wyiáchawszy tedy z Alexándriey/ iáko twierdźiłtenże szyper/ iż dwádźieśćiá dni y nocy potężnym wiátrem bieżąc/ niewiedźieli gdźie byli/ tylko iż sztyrnik widźiał Pátryárchę/ á on trzymał z nim sztyr y mowił: Nie boy sie/ dobrze iedźiesz. Y ták po dwudźiestym dniu przypłynęlismy do wyspow Brytáńskich. A gdysmy wyśiedli/ dowiedźielismy sie iż tám byłgłod wielki. Y gdysmy powiedźieli Burmistrzowi miástá/ żesmy z pszenicą przyiácháli/ rzekł: Bog błogosłáwiony ktory was tu przyprowádźił. Iáko chcećie opierayćie: abo zá káżdy korzec weźcie ort talerá/ ábo po
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 237
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
osobę w.ks.m. dobrodzieja, nie tylko przede mną, ale i przed różnymi żalącego się, że tu bytności w.ks.m. nie było na tym sejmie. Z łazienki dnia onegdajszego widział wozy z Białej jadące po rzeczy; zaraz mię kazał pytać, jeżeli w.ks.m. jedziesz z afektem. Gdy odpowiedziałem, że nie, kiwnął głową, pytał mię tylko, jak dawno w Białej w.ks.m. dobrodziej stanął. Kozak ten dnia onegdajszego stanął, którego dla poczty krakowskiej i lwowskiej dziś dopiro wyprawuje zaraz. Więcej utrapiony człowiek na niefortunę moję nie mam co wyrazić do diariusza mego
osobę w.ks.m. dobrodzieja, nie tylko przede mną, ale i przed różnymi żalącego się, że tu bytności w.ks.m. nie było na tym sejmie. Z łazienki dnia onegdajszego widział wozy z Białej jadące po rzeczy; zaraz mię kazał pytać, jeżeli w.ks.m. jedziesz z afektem. Gdy odpowiedziałem, że nie, kiwnął głową, pytał mię tylko, jak dawno w Białej w.ks.m. dobrodziej stanął. Kozak ten dnia onegdajszego stanął, którego dla poczty krakowskiej i lwowskiej dziś dopiro wyprawuje zaraz. Więcej utrapiony człowiek na niefortunę moję nie mam co wyrazić do diariusza mego
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 286
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958