myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siostrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija, czcze połykając z apetytu ślinki. Dopieroż kiedy widzi pstrego dudka w czubie, Pisane jemiołuchy, albo jeśli skubie
Młoda soja farbami nakrapiane piórka: O, jako, myśli, matce niepodobna córka. Widzi iry i zięby, i papuże dzwońce, A już się też schylało ku zachodu słońce; Oczy napasł, garła nic, wszytko jak w regiestrze Piękne widząc. Czy słowa dotrzymywać siostrze? Myśli potem sam z
myszy. Toż, gdy lotem nad puszczą krąży niedościgłem, Widzi zieloną żołnę, widzi czyża z szczygłem, Szaromodre grzywacze, purpurowe gile, I jako na siestrzeńców patrzy na nich mile; Malowane dzięcioły, na kobuzach cynki Mija, czcze połykając z apetytu ślinki. Dopieroż kiedy widzi pstrego dudka w czubie, Pisane jemiołuchy, albo jeśli skubie
Młoda soja farbami nakrapiane piórka: O, jako, myśli, matce niepodobna córka. Widzi iry i zięby, i papuże dzwońce, A już się też schylało ku zachodu słońce; Oczy napasł, garła nic, wszytko jak w regiestrze Piękne widząc. Czy słowa dotrzymywać siestrze? Myśli potem sam z
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 81
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mu głóg, nie chce się jąć trześni;
Powie, że na bylicy wisieć mu najwcześniej. Ale jeśli chwast z drzewy nie wchodzi do braku, Bo nań piorun nie bije, dobrze na szakłaku. Najlepiej by, żadną się nie pętając sforą, Z drzewka latać na drzewko, jednako z sikorą, Kiedyby jemiołucha piekielnego sklepu Na takowe sikory nie stawiała lepu. 446. DO PANA LIPIEGO WE WSI LIPIE
„Jak tę wieś zową, chłopku?” „Lipa, Mości panie; Ta, co Rzemienowice pan Lipi dał za nię.” Pięknie w Lipie Lipiemu, tyloć też ma w zysku, Kiedy rzemień za łyczko da
mu głóg, nie chce się jąć trześni;
Powie, że na bylicy wisieć mu najwcześniej. Ale jeśli chwast z drzewy nie wchodzi do braku, Bo nań piorun nie bije, dobrze na szakłaku. Najlepiej by, żadną się nie pętając sforą, Z drzewka latać na drzewko, jednako z sikorą, Kiedyby jemiołucha piekielnego sklepu Na takowe sikory nie stawiała lepu. 446. DO PANA LIPIEGO WE WSI LIPIE
„Jak tę wieś zową, chłopku?” „Lipa, Mości panie; Ta, co Rzemienowice pan Lipi dał za nię.” Pięknie w Lipie Lipiemu, tyloć też ma w zysku, Kiedy rzemień za łyczko da
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 199
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Kury stare, Gołembie młode, Gesi stare, Gąski młode, Indyki stare, Indyczki młode, Kaczki, Króliki Zwierzyna. Łosie
Żubry, Jelenie, Daniele. Wieprze dzikie, Kozy dzikie. Sarny, Zające. Ptaki różne. Dropie, Jarzebie, Kuropatwy, Gluszcze, Cietrzewie, MEMORIAŁ
Pardwy, Kwiczoły, Śnieguły, Jemiołuchy, Kłeski, Przepiórki, Gęsi dzikie, Cyranki. Kaczki dzikie, Kuligi, Ptaszki drobne różnego rodzaju Potrzeby Domowe. Słonina. Masło. Mąka pszenn Mąka żytna, Jajca Kokosze, Jajca Gęsie, Cebula, Sól, Groch Turecki, Wielo Groch, Groch prosty, Ser suchy, Ser mokry, Śmietana, Mleko.
Kury stáre, Gołęmbie młode, Geśi stáre, Gąski młode, Indyki stáre, Indyczki młode, Káczki, Kroliki Zwierzyná. Łośie
Zubry, Ielenie, Dániele. Wieprze dźikie, Kozy dźikie. Sárny, Záiące. Ptaki rożne. Dropie, Iarzebie, Kuropátwy, Gluszcze, Cietrzewie, MEMORYAŁ
Pardwy, Kwiczoły, Snieguły, Iemiołuchy, Kłeski, Przepiorki, Gęśi dzikie, Cyranki. Kaczki dźikie, Kuligi, Ptaszki drobne rożnego rodzaiu Potrzeby Domowe. Słoniná. Másło. Mąka pszenn Mąká żytna, Iáycá Kokosze, Iáycá Gęśie, Cebulá, Sol, Groch Turecki, Wielo Groch, Groch prosty, Ser suchy, Ser mokry, Smietáná, Mleko.
Skrót tekstu: CzerComp
Strona: 2
Tytuł:
Compendium ferculorum albo zebranie potraw
Autor:
Stanisław Czerniecki
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
poradniki
Tematyka:
kulinaria
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1682
Data wydania (nie wcześniej niż):
1682
Data wydania (nie później niż):
1682
mnie w serce kole: I lipy, i topole. DOTKNIENIE
Każdy ptak śpiewa głosem swojego rodzaju, Inszy przyszłą pociechę wysiadują w jaju. Pełen krzyku każdy las, pełna każda knieja, Każdego swoja cieszy oprócz mnie nadzieja. Mnie, choć pieją syreny, Po staremu płacz, treny.
Niech się skarżą słowicy, wabią jemiołuchy, Kanarki, szczygły, czyże śpiewają, jam głuchy; Nie ptaszek, niech Orfeus swej zażyje lutni, Im kto gra albo śpiewa piękniej, tym mnie smutniej Za swym wdzięcznym Stefanem Kluję pierś z pelikanem. SŁUCH
O, kiedyżbym cię wskrzesić mógł krwią swego ciała, Nie w piersiach, aleby
mnie w serce kole: I lipy, i topole. DOTKNIENIE
Każdy ptak śpiewa głosem swojego rodzaju, Inszy przyszłą pociechę wysiadują w jaju. Pełen krzyku każdy las, pełna każda knieja, Każdego swoja cieszy oprócz mnie nadzieja. Mnie, choć pieją syreny, Po staremu płacz, treny.
Niech się skarżą słowicy, wabią jemiołuchy, Kanarki, szczygły, czyże śpiewają, jam głuchy; Nie ptaszek, niech Orfeus swej zażyje lutni, Im kto gra albo śpiewa piękniej, tym mnie smutniej Za swym wdzięcznym Stefanem Kluję pierś z pelikanem. SŁUCH
O, kiedyżbym cię wskrzesić mógł krwią swego ciała, Nie w piersiach, aleby
Skrót tekstu: PotNabKuk_I
Strona: 521
Tytuł:
Pieśni nabożne ...
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
bożym Nie zejdzie się do kuchnie, prócz co zarzną nożem, Tak ptaka, jako zwierza, niczego nie duszą, Biednych przepiórek, co ich nachwytawszy suszą; Dziś wróbel i cielęca specjałem główka, Skoro sparzy ukropem na szabat Żydówka. Pocą się na twym stole od korzennej juchy Jelenie, sarny, łosie, pardwy, jemiołuchy; A po nich, przy ochocie, madziar słodki stary, Choć go kto nie zasłuży, z kryształowrej czary. 12 (P). CZEGO OCZY NIE WIDZĄ, TEGO SERCU NIE ŻAL (NA ZAĆMIENIE OCZU W STAROŚCI)
Mgłą mi oczy zachodzą, ani okulary Pomogą. Nie wiem, czemu; podobno, że
bożym Nie zejdzie się do kuchnie, prócz co zarzną nożem, Tak ptaka, jako zwierza, niczego nie duszą, Biednych przepiórek, co ich nachwytawszy suszą; Dziś wróbel i cielęca specyjałem główka, Skoro sparzy ukropem na szabat Żydówka. Pocą się na twym stole od korzennej juchy Jelenie, sarny, łosie, pardwy, jemiołuchy; A po nich, przy ochocie, madziar słodki stary, Choć go kto nie zasłuży, z krzyształowrej czary. 12 (P). CZEGO OCZY NIE WIDZĄ, TEGO SERCU NIE ŻAL (NA ZAĆMIENIE OCZU W STAROŚCI)
Mgłą mi oczy zachodzą, ani okulary Pomogą. Nie wiem, czemu; podobno, że
Skrót tekstu: PotFrasz5Kuk_III
Strona: 360
Tytuł:
Ogroda nie wyplewionego część piąta
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1688 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
tureckie wyroku, Nie daj ziemią przypadać i w wiecznym zgnić mroku, Aż się zemszczę, aż utrę na najniższym progu Mojego majestatu psom giaurskim rogu!” Tak mówi głupi Osman i już w sobie maca Sposobu owej pomsty, już pod Chocim wraca; Złe mu to wojsko, insze chce zaciągnąć, ślepy, Że jako jemiołucha robi na się lepy Oną imprezą, której nim chudzina dopnie, W drobny się proch obróci i w popiół roztopnie. Turcy się biorą w drogę CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Bo jej Mufty postrzegszy, janczarom potuszy A ci mu wnet cięciwą podwiązali uszy. I nie widział, o co się dziś nieborak swarzył, Czym go na bezrok wielki
tureckie wyroku, Nie daj ziemią przypadać i w wiecznym zgnić mroku, Aż się zemszczę, aż utrę na najniższym progu Mojego majestatu psom giaurskim rogu!” Tak mówi głupi Osman i już w sobie maca Sposobu owej pomsty, już pod Chocim wraca; Złe mu to wojsko, insze chce zaciągnąć, ślepy, Że jako jemiołucha robi na się lepy Oną imprezą, której nim chudzina dopnie, W drobny się proch obróci i w popiół roztopnie. Turcy się biorą w drogę CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Bo jej Mufty postrzegszy, janczarom potuszy A ci mu wnet cięciwą podwiązali uszy. I nie widział, o co się dziś nieborak swarzył, Czym go na bezrok wielki
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 330
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
P). PRZY AUTORZE WIARA (Z NIECHCENIA ZJADŁA BABA PROSIĘ)
Jadę z pola z krogulcem ku domowi lasem Dla chłodu, srodze był dzień gorący; tymczasem Tuż przy drodze pod cieniem oganistej sośnie, Którą z daleka gęsta ostręga zarośnie, Leżący jeleń kiwa uszyma na muchy. Rwie się ptak; myślę sobie, postrzegł jemiołuchy. Ale gdy tego będzie aż do uprzykrzenia, Puszczę; a mój krogulec za ucho jelenia. Zląkłem się, słysząc w bliskim srogi łoskot krzaku, I rozumiejąc, że dzik, upatruję pniaku: Aż wielki rogacz, mając dzwonków pełne uszy, Jakoby go ztem chartów poszczwał, z miejsca ruszy I nie mogąc
P). PRZY AUTORZE WIARA (Z NIECHCENIA ZJADŁA BABA PROSIĘ)
Jadę z pola z krogulcem ku domowi lasem Dla chłodu, srodze był dzień gorący; tymczasem Tuż przy drodze pod cieniem oganistej sośnie, Którą z daleka gęsta ostręga zarośnie, Leżący jeleń kiwa uszyma na muchy. Rwie się ptak; myślę sobie, postrzegł jemiołuchy. Ale gdy tego będzie aż do uprzykrzenia, Puszczę; a mój krogulec za ucho jelenia. Zląkłem się, słysząc w bliskim srogi łoskot krzaku, I rozumiejąc, że dzik, upatruję pniaku: Aż wielki rogacz, mając dzwonków pełne uszy, Jakoby go stem chartów poszczwał, z miejsca ruszy I nie mogąc
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 402
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Trochę się na tym rozumiem. Zastawiłem kilka sideł na ptaki w tym lesie. Teraz spatrzę/ jeśli co uwiązło. Wezmę też pręt † drążek) sowkę i lep/ jeśliby co chciało wpaść. Tum ułapił jednego/ tam drugiego/ a dalej jeszcze drugiego. A cóż za ptacy są? Kwiczoły albo Jemiołuchy/ zięby/ wywielgi/ dzięcioły/ sikory/ piegży/ ludarki/ strzyżykowie. Będzie ich na dobrą milę. Tego dutka przyniosę dzieciom na kro- tochwilę. Przepiórka w izbie może biegać. Srokę i soję wsadzę w klatkę miasto papugi. Wleź w gołębiniec/ a dostań parę gołąbiąt albo dwie na dół. Niechaj je nagotują
Trochę śię ná tym rozumiem. Zástáwiłem kilká śideł ná ptaki w tym leśie. Teraz spátrzę/ jeśli co uwiązło. Wezmę też pręt † drążek) sowkę y lep/ jeśliby co chćiáło wpáść. Tum ułápił jednego/ tám drugiego/ á dáley jeszcże drugiego. A coż zá ptacy są? Kwicżoły álbo Iemiołuchy/ źięby/ wywielgi/ dźięćioły/ śikory/ piegży/ ludarki/ strzyżykowie. Będźie ich ná dobrą milę. Tego dutká przyniosę dźiećiom ná kro- tochwilę. Przepiorká w izbie może biegáć. Srokę y soję wsádzę w klatkę miásto pápugi. Wleź w gołębiniec/ a dostań parę gołąbiąt álbo dwie ná doł. Niechay je nágotują
Skrót tekstu: VolcDial
Strona: 135
Tytuł:
Viertzig dialogi
Autor:
Nicolaus Volckmar
Miejsce wydania:
Toruń
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
rozmówki do nauki języka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612