/ chcąc się Towarzyszkę. Radam zawsze Sąmsiadom/ i co stoją blisko/ Domu mego Żołnierze/ mając stanowisko. Hoduję/ karmię/ raczę/ gdy co było zjedli/ Ofertów zapomnieli/ jak na konie wsiedli. Nie wierzę ale Wiedma/ gdzieś z Tessalskiej kniei/ Złym Wrogiem mej teskliwej przeszkadza nadziei. Psią mię juchą oblawszy; czy prochem znasienia/ Bazyliszka do tego przywiodła w zmierzjenia. Jest majętność obfita/ w Urodzaje w Dani/ Są dostatki: gładkości jeszcze nikt nie gani. Lata prawie nadobie/ luboć mam już Wnuki/ ALe tyż co mi szkodzi/ zażyję nauki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeka działać świnię
/ chcąc się Towárzyszkę. Rádám záwsze Sąmśiádom/ y co stoią blisko/ Domu mego Zołnierze/ máiąc stánowisko. Hoduię/ karmię/ ráczę/ gdy co było ziedli/ Offertow zápomnieli/ iák ná konie wśiedli. Nie wierzę ále Wiedmá/ gdzieś z Tessalskiey kniei/ Złym Wrogiem mey teskliwey przeszkadza nádźiei. Pśią mię iuchą oblawszy; czy prochem znaśięnia/ Bázyliszká do tego przywiodłá w zmierzienia. Iest máiętność obfita/ w Vrodzáie w Dáni/ Są dostátki: głádkośći ieszcze nikt nie gáni. Látá práwie nadobie/ luboć mąm iuż Wnuki/ ALe tyz co mi szkodźi/ záżyię náuki. Ma Cyrce te sposoby/ Z człeká dźiáłáć świnię
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 168
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
je mieć potrzeba, mój cnotliwy druhu, Bo im tak właśnie w skrzyni, jako leżeć w brzuchu.” „O, niejedenże — rzekę — pełno ma ksiąg w głowie,
A wżdy trzech podle siebie słów dobrze nie powie. Więc gdy w głowie i w gębie potrzebne są wielce, Zaraz je z żółtej juchy biorę na widelce. Jedne księgi do gęby z głowy mają spadek, Drugie z gęby do brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazji naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje
je mieć potrzeba, mój cnotliwy druhu, Bo im tak właśnie w skrzyni, jako leżeć w brzuchu.” „O, niejedenże — rzekę — pełno ma ksiąg w głowie,
A wżdy trzech podle siebie słów dobrze nie powie. Więc gdy w głowie i w gębie potrzebne są wielce, Zaraz je z żółtej juchy biorę na widelce. Jedne księgi do gęby z głowy mają spadek, Drugie z gęby do brzucha, z brzucha idą w zadek; Niewczymci też piśmienny, czegom nie mógł wiedzieć, Że go z tej okazyjej naprzód proszą siedzieć: Czytać, prawda, nie umie, ale pisze wiele I swe kancelaryje
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 28
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
chwasty: Mężowie w kozły, w kozy poszły ich niewiasty. 61 (N). KRAJCZY Z PANNĄ
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek Zrucił kuper indyka pannie na podołek. Zmiesza się ta nieboga, co z tym czynić, nie wie, Widząc swój nowy hatłas w gorącej podlewie; Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha, Gdy się jej ów zawiedzie z widelcy do brzucha, Wstanie, a kuper pod stół, nowe czyniąc zmazy. „Mogłem go ja zdjąć — rzecze — bez wszelkiej obrazy; Aleć i to dobry znak, czego wszyscy życzym, Być Waszmości pod kuprem, byle nie indyczym.” 62 (P)
chwasty: Mężowie w kozły, w kozy poszły ich niewiasty. 61 (N). KRAJCZY Z PANNĄ
Grzeczny jeden do stołu służący pachołek Zrucił kuper indyka pannie na podołek. Zmiesza się ta nieboga, co z tym czynić, nie wie, Widząc swój nowy hatłas w gorącej podlewie; Choć do gołego ciała wskroś przenika jucha, Gdy się jej ów zawiedzie z widelcy do brzucha, Wstanie, a kuper pod stół, nowe czyniąc zmazy. „Mogłem go ja zdjąć — rzecze — bez wszelkiej obrazy; Aleć i to dobry znak, czego wszyscy życzym, Być Waszmości pod kuprem, byle nie indyczym.” 62 (P)
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 36
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka. 100 (P). CZEMU ŻYDZI SZALBIERZAMI
Że Żydzi szalbierują, nie trzeba dowodu, Bo im to od Jakuba jeszcze idzie z rodu, Który jako Ezawa, brata, odrwił w jusze, Potem ojca Izaka w koźlęcej opusze, Jako gdy go teść pstrymi oddzielił jagnięty, Pstre strugał i przed owce kładł do żłobów pręty, Gdy się gziły z barany i takież jagniątka Rodziły, czego w świętych piśmiech jest pamiątka; Jako ukradszy srebrne ojcu Rachel bogi, Kiedy ich szukał wszędy, skryła je pod nogi
nie podrwił z robotą. Dziś, ledwie stamtąd wylazł, nie trzeba mu dudka, Rad by się drugi zaraz skrył do tego smutka. 100 (P). CZEMU ŻYDZI SZALBIERZAMI
Że Żydzi szalbierują, nie trzeba dowodu, Bo im to od Jakuba jeszcze idzie z rodu, Który jako Ezawa, brata, odrwił w jusze, Potem ojca Izaka w koźlęcej opusze, Jako gdy go teść pstrymi oddzielił jagnięty, Pstre strugał i przed owce kładł do żłobów pręty, Gdy się gziły z barany i takież jagniątka Rodziły, czego w świętych piśmiech jest pamiątka; Jako ukradszy srebrne ojcu Rachel bogi, Kiedy ich szukał wszędy, skryła je pod nogi
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 51
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy dowcip na boćwinie. Wyglądają Litewki, jako z czyśca dusze: Darmo, zimny Kupido o brzozowej jusze. Nie idą, jak o winie, rzeczy mu smarowno, Nigdy tego, co Tokaj, nie dokaże Kowno. Wino dobrą krew mnoży w żyłach, ale z miodu Rychlej, niźli do łóżka, pójdziesz do wychodu. Wierę, przeszłego sejmu nie było rwać na czem, Bo jeśli kto gomoły chciał zostać rogaczem,
z zadku kałamarza. 108 (F). NA SEJM GRODZIEŃSKI
Aleć i to rzecz wierszem napisania godna, Że Litwa sejm z Warszawy przeniosła do Grodna, Gdzie dotąd z wilki dzikie sejmowały świnie; Trudno też o inakszy dowcip na boćwinie. Wyglądają Litewki, jako z czyśca dusze: Darmo, zimny Kupido o brzozowej jusze. Nie idą, jak o winie, rzeczy mu smarowno, Nigdy tego, co Tokaj, nie dokaże Kowno. Wino dobrą krew mnoży w żyłach, ale z miodu Rychlej, niźli do łóżka, pójdziesz do wychodu. Wierę, przeszłego sejmu nie było rwać na czem, Bo jeśli kto gomoły chciał zostać rogaczem,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 54
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Na mężne Pogończyki, gdy wzięte jasery, Niewinne chrześcijańskie z rąk pogańskich dusze Rok temu odbierali; tu cię wspomnieć muszę, Odważny Radziwile, w ojczystym splendorze, Wielkich wodzów litewskich i hetmanów wzorze. Acz orzeł, co mu pełne dźwięku waszych czynów Trąby pierś rozdymają, sławy twej terminów
Nie kładzie, lecz w tureckiej omoczone jusze Brzmi pióro: Mikołaje, Krzysztofy, Janusze, Którzy wiecznej pamiątki, wiecznej sławy godni, Gdzie wulturnus wschodowy, gdzie zefir zachodni, Gdzie boreas północny wieje i świat ziąbi, I skąd go grzeje auster, niech lata, niech trąbi, Gdzie słońce głowę kryje i gdzie ją wynosi, Niech dzieła wiekopomnych Radziwiłów głosi.
Na mężne Pogończyki, gdy wzięte jasery, Niewinne chrześcijańskie z rąk pogańskich dusze Rok temu odbierali; tu cię wspomnieć muszę, Odważny Radziwile, w ojczystym splendorze, Wielkich wodzów litewskich i hetmanów wzorze. Acz orzeł, co mu pełne dźwięku waszych czynów Trąby pierś rozdymają, sławy twej terminów
Nie kładzie, lecz w tureckiej omoczone jusze Brzmi pióro: Mikołaje, Krzysztofy, Janusze, Którzy wiecznej pamiątki, wiecznej sławy godni, Gdzie wulturnus wschodowy, gdzie zefir zachodni, Gdzie boreas północny wieje i świat ziąbi, I skąd go grzeje auster, niech lata, niech trąbi, Gdzie słońce głowę kryje i gdzie ją wynosi, Niech dzieła wiekopomnych Radziwiłów głosi.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 187
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
. Hojna natura, wymyślna mistrzyni, Kiedy cud z ciebie, cud gładkości czyni, Chciała-ć z potrzebnej w kształcie twym uwagi Dać z przodku brodę, z tyłu garb dla wagi. Oprócz ozdoby masz z niej służby swoje: Ochrania-ć sukien, chowa białe stroje, Służąc u stołu, gdzie więc żółta jucha, Miasto serwety i miasto fartucha. Ale zaś ust twych jest zazdrosną strażą I całować ich ludzie się nie ważą, Bo kiedy kto chce, broda na zawadzie Stawa przed nimi jak sołdat w paradzie.
Taż piersiom stanie za tarcz, za puklerze, A z nami się w tym obchodzi nieszczerze, Bo piersi,
. Hojna natura, wymyślna mistrzyni, Kiedy cud z ciebie, cud gładkości czyni, Chciała-ć z potrzebnej w kształcie twym uwagi Dać z przodku brodę, z tyłu garb dla wagi. Oprócz ozdoby masz z niej służby swoje: Ochrania-ć sukien, chowa białe stroje, Służąc u stołu, gdzie więc żółta jucha, Miasto serwety i miasto fartucha. Ale zaś ust twych jest zazdrosną strażą I całować ich ludzie się nie ważą, Bo kiedy kto chce, broda na zawadzie Stawa przed nimi jak sołdat w paradzie.
Taż piersiom stanie za tarcz, za puklerze, A z nami się w tym obchodzi nieszczerze, Bo piersi,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 42
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
ście bliski france! Chodzicie jak w karacynie, Przyjdzie wam myślić o chinie, Mądzie nosicie w zawoju, Już tu nie będzie bez znoju! Widzę, żeście szpetnie ranny, Musi to z wami do wanny, Toć więc jutro od wieczora Wsadzę was w tego gąsiora. Tam zażyjecie szaruchy, Turbitu i z salsą juchy, Krew wam puszczę z medianny. Rzeczesz: Jebał was pies, panny! Zwłaszcza, gdy w smrodliwe wrzody
Nakropię wam smacznej wody I w owe na członku rany, Dzierżcież się zębami ściany! A gdy się wam wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha
ście bliski france! Chodzicie jak w karacynie, Przyjdzie wam myślić o chinie, Mądzie nosicie w zawoju, Już tu nie będzie bez znoju! Widzę, żeście szpetnie ranny, Musi to z wami do wanny, Toć więc jutro od wieczora Wsadzę was w tego gąsiora. Tam zażyjecie szaruchy, Turbitu i z salsą juchy, Krew wam puszczę z medyjanny. Rzeczesz: Jebał was pies, panny! Zwłaszcza, gdy w smrodliwe wrzody
Nakropię wam smacznej wody I w owe na członku rany, Dzierżcież się zębami ściany! A gdy się wam wrócą siły, Chodź ze świeczką, duszko miły! Ten browar to piwo warzy: Kto dmucha
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 312
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
kąkoli. Wżdy i te ujdą w korcu; różne też i zęby: Jednym mąka, a drugim należą otręby; Bowiem i te nie same tylko świnie jedzą: Słychałem od kucharzów, że z nich barszcze cedzą. Więc jeśli kto kołacze lubi i pampuchy, Po cóż siągać do barszczu? po co mu do juchy? Kto się rad historyją bawi, wzdycha, smuci, Niech weźmie inszą księgę, niech fraszki porzuci. Cóż i mnie potka z fraszek czytania za myto? Pisał broda, bodaj go haniebnie zabito. 2. NA PLESZE
Ktoś na przeszłym sejmiku księże wspomniał piesze. Aż kanonik i drugi szlachcic za nim krzesze:
kąkoli. Wżdy i te ujdą w korcu; różne też i zęby: Jednym mąka, a drugim należą otręby; Bowiem i te nie same tylko świnie jedzą: Słychałem od kucharzów, że z nich barszcze cedzą. Więc jeśli kto kołacze lubi i pampuchy, Po cóż siągać do barszczu? po co mu do juchy? Kto się rad historyją bawi, wzdycha, smuci, Niech weźmie inszą księgę, niech fraszki porzuci. Cóż i mnie potka z fraszek czytania za myto? Pisał broda, bodaj go haniebnie zabito. 2. NA PLESZE
Ktoś na przeszłym sejmiku księże wspomniał piesze. Aż kanonik i drugi szlachcic za nim krzesze:
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 207
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
” pana swego pyta. 16. NA ZŁE PIWO
Ba, już bym ci pił na taką przynukę, Zjadszy wędzonej baraniny sztukę, Ale z borowych twoje piwo szyszek Gwałtem przez gardło nie chce leźć do kiszek. I jeżeli z nich w lesie drzewa rosną, By jedno człeka nie zrobiły sosną, Albo oblane taką juchą nerki Nie chciały we mnie przetworzyć się w świerki, Skąd, jako o tym Francuz jeden pisze, Szpetne na czoło występują szysze. 17. PODOBNY BANKIET
Łacniej się będzie na dobrą myśl krzepić, Gdy nie tańcować pozwolisz i nie pić, Bowiem przy twoim piwie z starej strzechy O dwu strun gąsłki nie sprawią uciechy.
” pana swego pyta. 16. NA ZŁE PIWO
Ba, już bym ci pił na taką przynukę, Zjadszy wędzonej baraniny sztukę, Ale z borowych twoje piwo szyszek Gwałtem przez gardło nie chce leźć do kiszek. I jeżeli z nich w lesie drzewa rosną, By jedno człeka nie zrobiły sosną, Albo oblane taką juchą nerki Nie chciały we mnie przetworzyć się w świerki, Skąd, jako o tym Francuz jeden pisze, Szpetne na czoło występują szysze. 17. PODOBNY BANKIET
Łacniej się będzie na dobrą myśl krzepić, Gdy nie tańcować pozwolisz i nie pić, Bowiem przy twoim piwie z starej strzechy O dwu strun gąsłki nie sprawią uciechy.
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 213
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987