spuszczona od danego punktu (t) wpolu: Po wtóre. Od C dostępnego terminu, prowadzić linią do terminu niewidzialnego (B,) byleś się do niego jakim przemysłem mógł przeprawić. Po trzecie. Opowiedzieć jednymże zawodem odległość (BC) niewidzianą i niedostępną. Każ na B, dym gęsty i gruby podniecić w dzień cichy, który dym jeżeli się da widzieć sterminu C: ustaw na C Tablicę Miernicza z kartą przytwierdzoną, i narysuj położenie linii CB: i prowadż po ziemi laskami, abo wzrokiem linią CH, póki z punktu H, nie obaczysz danego punktu L, przez który masz prowadżyć krzyżową LT. Toż przemierzywszy na
spuszczona od dánego punktu (t) wpolu: Po wtore. Od C dostępnego terminu, prowádźić liniią do terminu niewidźiálnego (B,) byleś sie do niego iákim przemysłem mogł przepráwić. Po trzećie. Opowiedźieć iednymże zawodem odległość (BC) niewidźiáną y niedostępną. Każ ná B, dym gęsty y gruby podniećić w dźień ćichy, ktory dym ieżeli się da widżieć zterminu C: vstaw ná C Tablicę Miernicza z kártą przytwierdzoną, y nárysuy położęnie linii CB: y prowadż po żiemi laskámi, ábo wzrokiem liniią CH, poki z punktu H, nie obaczysz dánego punktu L, przez ktory masz prowádżić krzyżową LT. Toż przemierzywszy ná
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 118
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę, Nad naturę się na wiersz miękki zdobywając, A kochaniem niesforność rymów pokrywając. Miłość wielka mistrzyni podczas z podziwieniem, Moc swoję rozpościera i nad przyrodzeniem, Że do czego z natury człek nie był podobnym, Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety zabawy nie miewał, Anim nigdy przy lutni Febowej nie śpiewał Na dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i
odzywam jak panu własnemu I chcąc listowi temu większą zjednać cenę, Poniewolną do siebie zwabiłem Kamenę, Nad naturę się na wiersz miękki zdobywając, A kochaniem niesforność rymow pokrywając. Miłość wielka mistrzyni podczas z podziwieniem, Moc swoję rozpościera i nad przyrodzeniem, Że do czego z natury człek nie był podobnym, Skoro go ta podnieci, wnet będzie sposobnym. I ja ten com z poety zabawy nie miewał, Anim nigdy przy lutni Febowej nie śpiewał Na dwuwierzchnym Parnasie, ani moje stopy Doszły wyniosłej skały pięknej Kalliopy, Skorom cię jednak poznał, Anno ulubiona, Zaraz mię chęć do twoich usług zniewolona W ten humor wprowadziła, że i
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 235
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
ich gubiło ojczyznę, toć gdyby, jak tam niezliczonym godnym ludziom i familijom nic nie ubliżając, tak tu w naszej Rzpltej sześciu, ośmiu, słowem, kilku dystyngwowanych, akredytowanych zupełnie, możniejszych, Ojczyznę kochających i rozumnych ludzi zmówili się na jedno, czym by skutecznie ginącą salwować Ojczyznę, jakby poruszyć, pobudzić, podniecić inszych i dać inszym dobry przykład (bo na tym najwięcej zależy: summarum rerum semper penes paucos initia. Aristoteles), czy wątpiemyż o tym, żeby im się udać dzieło zbawienne nie miało, czyby całej nacji przykładem, zgodą i influencyją swoją nie nakłonili do ratunku skutecznego Ojczyzny? Mogłyby się tu te osoby
ich gubiło ojczyznę, toć gdyby, jak tam niezliczonym godnym ludziom i familijom nic nie ubliżając, tak tu w naszej Rzpltej sześciu, ośmiu, słowem, kilku dystyngwowanych, akkredytowanych zupełnie, możniejszych, Ojczyznę kochających i rozumnych ludzi zmówili się na jedno, czym by skutecznie ginącą salwować Ojczyznę, jakby poruszyć, pobudzić, podniecić inszych i dać inszym dobry przykład (bo na tym najwięcej zależy: summarum rerum semper penes paucos initia. Aristoteles), czy wątpiemyż o tym, żeby im się udać dzieło zbawienne nie miało, czyby całej nacyi przykładem, zgodą i influencyją swoją nie nakłonili do ratunku skutecznego Ojczyzny? Mogłyby się tu te osoby
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 291
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
dzieje niegodnego. A/ że się jednak pióro swoje podnieść ważę/ Nie uporem/ lecz w Pańskie miłosierdzie każę. A ty/ któryś tę śmiałość podał w serce moje: Proszę cię/ przez toż wielkie miłosierdzie twoje/ Przez srogą śmierć i przez krzyż/ przez blizny wyryte: Przez nadroższej krwie twojej strumienie obfite, Podnieć ochotę moję darem wiecznym z nieba/ A przydaj nieukowi zmysłu/ co potrzeba/ Na godne wysłowienie twej krwawej ofiary: Aby/ w pracy mej/ widząc czytelnik/ twe dary/, Chwalił cię zemną wespół/ Boga łaskawego/ Owa/ tym torem zajdziem do królestwa twego. Am. Pierwsza droga Pańska, z Wieczernika
dźieie niegodnego. A/ że się iednák pioro swoie podnieść ważę/ Nie vporem/ lecz w Páńskie miłośierdźie każę. A ty/ ktoryś tę śmiáłość podał w serce moie: Proszę ćię/ przez toż wielkie miłośierdźie twoie/ Przez srogą śmierć y przez krzyż/ przez blizny wyryte: Przez nadroższey krwie twoiey strumienie obfite, Podnieć ochotę moię dárem wiecznym z niebá/ A przyday nieukowi zmysłu/ co potrzebá/ Ná godne wysłowienie twey krwáwey ofiáry: Aby/ w pracy mey/ widząc czytelnik/ twe dáry/, Chwalił ćię zemną wespoł/ Bogá łaskáwego/ Owá/ tym torem zaydźiem do krolestwá twego. Am. Pierwsza drogá Páńska, z Wieczerniká
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 4
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
/ piątego potym dnia lekko i obyczajnie zlejesz/ i będziesz miał ogień barzo klarowny/ bez nieczystości wszelakiej. Zatym tedy wszystkie fusy zlejesz/ któremci chować kazał/ w których jest olej pałający. Te trzy żywioły wlej w wielki Alembik szklany/ a dystyluj je wespół/ podstawiwszy dobrze obwarowany recipient. Naprzód ogień lekki i wolny podniecisz: Potym im dalej tym więtszy/ aż przejdzie ogień z powietrzem/ i Alembik wewnątrz pocznie rumieniejeć/ toż zaś niech skromny i pomierny ogień będzie/ aż wszystek żywiołny przeminie/ a kolba na Alembiku jako krew będzie rumienna/ a woda/ i powietrze przewysszy/ jako olej jaki. Tym sposobem w nawiętszą Quintę Esencją i
/ piątego potym dniá lekko y obyczáynie zleiesz/ y będźiesz miał ogień bárzo klarowny/ bez nieczystośći wszelákiey. Zátym tedy wszystkie fusy zleiesz/ ktoremći chowáć kazał/ w ktorych iest oley pałáiący. Te trzy żywioły wley w wielki Alembik szklány/ á distylluy ie wespoł/ podstáwiwszy dobrze obwárowány recipient. Naprzod ogień lekki y wolny podniećisz: Potym im dáley tym więtszy/ áż przeydźie ogień z powietrzem/ y Alembik wewnątrz pocznie rumienieieć/ toż záś niech skromny y pomierny ogień będźie/ áż wszystek żywiołny przeminie/ á kolbá ná Alembiku iáko kreẃ będźie rumienna/ á wodá/ y powietrze przewysszy/ iáko oley iáki. Tym sposobem w nawiętszą Quintę Essentią y
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 334
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
/ bo tam jest Elementum wody. To postawić w piecku na popiele/ alembik dobrze zalutowawszy/ także rurę z recipientem. Ale potrzeba/ żeby Alembik miał w wierzchu otwór abo dziurę/ to jest w kolbie swej/ żeby mógł przez nie lejkiem wody w Alembik przylewać/ którą po wlaniu zaraz pilnie nakrywać. W piecku podniecić ogień/ naprzód lekki i mały/ potym im dalej tym więtszy/ aż kwaś odejdzie/ jeno niedać wszystkiemu wyniść/ tylko żeby z półkwarty wszytkiego zostało. Bo gdzieby się wszytka wodka wyciągnęła/ ono co nadnie zostało/ skrzepłoby się/ i w bryły stwardniało. Odetkawszy tedy dziurę w wierzchu Kapitela/
/ bo tám iest Elementum wody. To postáwić w piecku ná popiele/ álembik dobrze zálutowawszy/ tákże rurę z recipientem. Ale potrzebá/ żeby Alembik miał w wierzchu otwor ábo dźiurę/ to iest w kolbie swey/ żeby mogł przez nie liykiem wody w Alembik przylewáć/ ktorą po wlaniu záraz pilnie nákrywać. W piecku podniećić ogień/ naprzod lekki y máły/ potym im dáley tym więtszy/ áż kwáś odeydźie/ ieno niedać wszystkiemu wyniść/ tylko żeby z pułkwarty wszytkiego zostáło. Bo gdźieby się wszytká wodká wyćiągnęłá/ ono co nádnie zostáło/ zkrzepłoby się/ y w bryły stwárdniáło. Odetkawszy tedy dźiurę w wierzchu Kápitelá/
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 334
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
Katedrze/ znaczy iż we złościach trwał aż do końca żywota. A iż białegłowy miłował przyz osoby białogłowskie od złych duchów jakoby pałąjącymi pochodniami jest palon i tak zawsze powtarzaniem/ podpalaniem bez końca męki cierpi. A postąpiwszy głębiej w ciemność/ ujrzą człowieka którego źli duchownie żywego łupili/ ułupionego solą nacierali/ a posolonego nagracie żelaznej podnieciwszy pod niąogień/ piekli. Ten/ prawi/ którego widzisz tak potępiony/ możny był na świecie/ mając pod sobą ludzie: A iż był nie ludzkim przeciwko nim i okrutnym/ przeto też podobną sentencją wziął/ iż jako on nie miłosiernie ludziom panował/ zarówno też od żłych duchów okrutnie jest dręczon. Ujrzałteż i drugiego
Káthedrze/ znáczy iż we złośćiách trwał áż do końcá żywotá. A iż białegłowy miłował przyz osoby białogłowskie od złych duchow iákoby pałąiącymi pochodniámi iest palon y tak záwsze powtarzániem/ podpalániem bez końcá męki ćierpi. A postąpiwszy głębiey w ciemność/ vyrzą człowieká ktorego źli duchownie żywego łupili/ vłupionego solą náćieráli/ á posolonego nágraćie żelazney podniećiwszy pod niąogień/ piekli. Ten/ práwi/ ktorego widźisz ták potępiony/ możny był na świećie/ máiąc pod sobą ludźie: A iż był nie ludzkim przećiwko nim y okrutnym/ przeto też podobną sentencią wźiął/ iż iáko on nie miłośiernie ludźiom pánował/ zárowno też od żłych duchow okrutnie iest dręczon. Vyrzałteż y drugiego
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 163
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
sługom pozabijać ich/ i tak oni świętego uczniowie jako barankowie za obronę krzyża ś. dali się zarzezać. co sprawiwszy/ wnet oni Poganie krzyż z wielką radością z ziemie wykopali. Uczynili ucztę przednią/ do której im czart przybył/ i rozkazał on krzyż spalić: i wnet na wielki stos drew włożywszy go/ a podnieciwszy ogień/ skakali około niego i śpiewali: a mnimając że już zgorzał/ i w popiół się obrócił/ odeszli: ale nazajutrz cały znaleźli taki/ jaki na ogień włożyli. Bacząc czart swe pośmiewisko/ rozkazał żeby go siekierami (których na ten czas mosiężnych używali) w trzaski poszczepili: ale pierwej siekiery się padały/
sługom pozábiiáć ich/ y ták oni świętego uczniowie iáko báránkowie zá obronę krzyżá ś. dáli się zárzezáć. co spráwiwszy/ wnet oni Pogánie krzyż z wielką rádośćią z źiemie wykopáli. Uczynili ucztę przednią/ do ktorey im czárt przybył/ y roskazał on krzyż spalić: y wnet ná wielki stos drew włożywszy go/ á podniećiwszy ogień/ skakáli około niego y śpiewáli: á mnimáiąc że iuż zgorzał/ y w popioł się obroćił/ odeszli: ále názáiutrz cáły ználeźli táki/ iáki ná ogień włożyli. Bacząc czárt swe pośmiewisko/ roskazał żeby go śiekierámi (ktorych ná ten czás mośiężnych używáli) w trzaski poszczepili: ále pierwey śiekiery się pádáły/
Skrót tekstu: TorRoz
Strona: 30.
Tytuł:
O rozszerzeniu wiary świętej chrześcijańskiej katolickiej w Ameryce na Nowym Świecie
Autor:
Diego de Torres
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, geografia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1603
Data wydania (nie wcześniej niż):
1603
Data wydania (nie później niż):
1603
nietylko w czasie głodu powszechnego, mógł żywić sąsiady, jako to pod Józefem widział świat dawny; ale też i w pożniejszych wiekach szpiklerzem, i pewną był nadzieją Rzymu, i Carogrodu. Wiem, i że wynaleziona skarga przeciwko Świętemu Atanazemu, którego obwiniono, jakoby miał grozić przeszkodą przesyłania zbóż z Aleksandryj do Stambułu, podnieciła gniew Cesarza Konstantyna, przeciwko temu Świętemu Biskupowi, bo wiedział bardzo dobrze, że to Miasto nie mogło się bez Egipskich obejść worów. Z tejże samej przyczyny, zawsze Rzymscy Cesarze usilnie dbali o Egipt, bo go za ożywiciela Rzymu mieli. Num 11. 4. 5. Exod. 16 5.
A przecię
nietylko w czasie głodu powszechnego, mogł żywić sąsiady, iáko to pod Jozefem widziáł świát dawny; ále też y w pożnieyszych wiekach szpiklerzem, y pewną był nádzieią Rzymu, y Carogrodu. Wiem, y że wynálezioná skarga przećiwko Swiętemu Athanázemu, ktorego obwiniono, iákoby miał groźić przeszkodą przesyłániá zboż z Alexandryi do Stámbułu, podniećiła gniew Cesarza Konstantyná, przećiwko temu Swiętemu Biskupowi, bo wiedziáł bardzo dobrze, że to Miásto nie mogło się bez Egypskich obeyść worow. Z teyże sámey przyczyny, záwsze Rzymscy Cesarze uśilnie dbali o Egypt, bo go zá ożywiciela Rzymu mieli. Num 11. 4. 5. Exod. 16 5.
A przecię
Skrót tekstu: RolJabłADziej
Strona: 151
Tytuł:
Dziejopis starożytny Egipcjanów, Kartainców, Assyryjczyków, Babilonców, Medów, Persów, Macedończyków i Greków
Autor:
Charles Rollin
Tłumacz:
Józef Aleksander Jabłonowski
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743
i na się pobudzonych mając, umyślnie i upornie przyczyniać się jeszcze więcej chcemy, zajźrąc bez rozumu i bez sprawiedliwości, co się nieraz wywiodło, pruskiemu księstwu i przyległym jego województwom, a zatem wszystkiej Koronie z tamtej strony tego, który dał P. Bóg, pokoju, abyśmy także z wszystkich stron temi rozterkami swemi podniecili ojczyznę i co najwięcej nieprzyjaciół onemi na nią przywiedli. A będzieszże WM. chwalił rozum takich ludzi, którym to tak wiele kłopotów i nieszczęścia nas nabawiając, że do inszych niewczasów i niebezpieczeństw stąd domowych ani sobie w dobrych okazjach pomóc, ani w wielkich przygodach ratować się możemy? — Wierzę, że chwalić tego z żadnej
i na się pobudzonych mając, umyślnie i upornie przyczyniać się jeszcze więcej chcemy, zajźrąc bez rozumu i bez sprawiedliwości, co się nieraz wywiodło, pruskiemu księstwu i przyległym jego województwom, a zatem wszystkiej Koronie z tamtej strony tego, który dał P. Bóg, pokoju, abyśmy także z wszystkich stron temi rozterkami swemi podniecili ojczyznę i co najwięcej nieprzyjaciół onemi na nię przywiedli. A będzieszże WM. chwalił rozum takich ludzi, którym to tak wiele kłopotów i nieszczęścia nas nabawiając, że do inszych niewczasów i niebezpieczeństw stąd domowych ani sobie w dobrych okazyach pomóc, ani w wielkich przygodach ratować się możemy? — Wierzę, że chwalić tego z żadnej
Skrót tekstu: DyskZacCz_II
Strona: 384
Tytuł:
Dyskurs o zawziętych teraźniejszych zaciągach, skąd in Republica urosły, i o postępku sejmu 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918