Nierad widzę gdzie zbior wszytek/ Na stołowy idzie zbytek: Jedzą/ piją/ huczą/ grają: A Wsi całkiem połykają. Dzisia lusztyk/ dzisia husto: A wspizarni potym pusto: Lukullowe dzisiaj gody Tantalowe lutro głody Chwalę co się piędzią mierzą Obiad miarkując z Wieczerzą: I tak Sąsiad swych hodują: Ze na jutro zostawują. Bo uczczęsz ja tym Sąsiady/ Pyszne kładąc im obiady? Kto znich mądry/ gdy to widzi/ Z zbytku szydząc/ zemnie szydzi. Jak za dawnej w Rzymie chwile Sławny bywał bańkiet Sylle Gdzie w Tyber gdy Wina lali Bacha z Tetydą swatali. I na ucztę twą Antoni Kleopatra perłę roni Topiąc/
Nierad widzę gdźie zbior wszytek/ Ná stołowy idźie zbytek: Iedzą/ piią/ huczą/ gráią: A Wśi całkiem połykáią. Dźiśia lusztyk/ dźiśia husto: A wspizárni potym pusto: Lukullowe dźiśiay gody Tántálowe lutro głody Chwalę co się piędźią mierzą Obiad miárkuiąc z Wieczerzą: Y ták Sąśiad swych hoduią: Ze ná iutro zostáwuią. Bo vczczęsz ia tym Sąśiády/ Pyszne kłádąc im obiády? Kto znich mądry/ gdy to widźi/ Z zbytku szydząc/ zemnie szydźi. Iák zá dáwney w Rzymie chwile Sławny bywał báńkiet Sylle Gdźie w Tyber gdy Winá lali Bachá z Tetydą swátáli. Y ná vcztę twą Antoni Kleopátrá perłę roni Topiąc/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 190
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
z prawem, obrać nowego marszałka i dopiero żądać od króla, żeby ekspostulować majestatem in desideriis rzeczypospolitej. Non movit bynajmniej ta racja, i owszem in contrarium, instrukcje swoje za prawo utrzymywali; na tem soluta sesja. Dni tedy consequenter idące, ni na czem inszem, tylko na kontradykcji przez cały czas trawili, od jutra do jutra solwując sesję in spem meliorem, ale nic nie pernoktacje, każdego dnia diversitem sensuum przynosiły, aż do dnia 9^go^ Novembra, na którym dniu ipan marszałek gdy jeszcze proponował denominacją nowego marszałka, aliści różne intruzy we wpadały i interlokutorie nie dają activam vocem, niechcąc inclinare ad unionem okrzyknęli wszyscy: „Zegnaj mości
z prawem, obrać nowego marszałka i dopiero żądać od króla, żeby expostulować majestatem in desideriis rzeczypospolitej. Non movit bynajmniéj ta racya, i owszem in contrarium, instrukcye swoje za prawo utrzymywali; na tém soluta sessya. Dni tedy consequenter idące, ni na czém inszém, tylko na kontradykcyi przez cały czas trawili, od jutra do jutra solwując sessyę in spem meliorem, ale nic nie pernoktacje, każdego dnia diversitem sensuum przynosiły, aż do dnia 9^go^ Novembra, na którym dniu jpan marszałek gdy jeszcze proponował denominacyą nowego marszałka, aliści różne intruzy we wpadały i interlokutorie nie dają activam vocem, niechcąc inclinare ad unionem okrzyknęli wszyscy: „Zegnaj mości
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 416
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
, obrać nowego marszałka i dopiero żądać od króla, żeby ekspostulować majestatem in desideriis rzeczypospolitej. Non movit bynajmniej ta racja, i owszem in contrarium, instrukcje swoje za prawo utrzymywali; na tem soluta sesja. Dni tedy consequenter idące, ni na czem inszem, tylko na kontradykcji przez cały czas trawili, od jutra do jutra solwując sesję in spem meliorem, ale nic nie pernoktacje, każdego dnia diversitem sensuum przynosiły, aż do dnia 9^go^ Novembra, na którym dniu ipan marszałek gdy jeszcze proponował denominacją nowego marszałka, aliści różne intruzy we wpadały i interlokutorie nie dają activam vocem, niechcąc inclinare ad unionem okrzyknęli wszyscy: „Zegnaj mości panie marszałku
, obrać nowego marszałka i dopiero żądać od króla, żeby expostulować majestatem in desideriis rzeczypospolitej. Non movit bynajmniéj ta racya, i owszem in contrarium, instrukcye swoje za prawo utrzymywali; na tém soluta sessya. Dni tedy consequenter idące, ni na czém inszém, tylko na kontradykcyi przez cały czas trawili, od jutra do jutra solwując sessyę in spem meliorem, ale nic nie pernoktacje, każdego dnia diversitem sensuum przynosiły, aż do dnia 9^go^ Novembra, na którym dniu jpan marszałek gdy jeszcze proponował denominacyą nowego marszałka, aliści różne intruzy we wpadały i interlokutorie nie dają activam vocem, niechcąc inclinare ad unionem okrzyknęli wszyscy: „Zegnaj mości panie marszałku
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 416
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem. Lecz gdy żyje dyjetą, nie to je, co kradnie, Wyłacniał, że za sadłem łańcuch z niego spadnie. Toż pozbierawszy z żerdzi nad piecem kiełbasy, Żeby się zaś poprawił, poszedł w dutepasy. Mógł ci wytrwać do jutra, usłyszawszy, powiem, Bo się pewnie otruje i przypłaci zdrowiem, Wszak jeszcze świeże były; i to piękna foza: Dać gardło od kiełbasy, zdarszy się z powroza. 72 (P). UCIEKAJĄCEMU NIEPRZYJACIELOWI MOSTY BUDOWAĆ
Gdy gonili po strychu moi chłopcy szczury, Dziewka też, wziąwszy miotłę, stanęła u dziury.
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem. Lecz gdy żyje dyjetą, nie to je, co kradnie, Wyłacniał, że za sadłem łańcuch z niego spadnie. Toż pozbierawszy z żerdzi nad piecem kiełbasy, Żeby się zaś poprawił, poszedł w dutepasy. Mógł ci wytrwać do jutra, usłyszawszy, powiem, Bo się pewnie otruje i przypłaci zdrowiem, Wszak jeszcze świeże były; i to piękna foza: Dać gardło od kiełbasy, zdarszy się z powroza. 72 (P). UCIEKAJĄCEMU NIEPRZYJACIELOWI MOSTY BUDOWAĆ
Gdy gonili po strychu moi chłopcy szczury, Dziewka też, wziąwszy miotłę, stanęła u dziury.
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 40
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
topora.” 370 (N). NIE ŚLEPA FORTUNA
Źle Apeles malując fortunę oślepił; Lepiej widzi niż Argus. Skoro wszytko przepił Szlachcic jeden, z którego dowodzę przykładu, Że już, okrom jednego, nic nie miał, obiadu, Kupuje główną szczukę i za lichą dosyć Resztę swej substancyjej każe wina nosić, O jutrze, bowiem już być nie mogło inaczej, Psów drażnić i na chleb się gotując żebraczy. Z tym się kładzie pijany. Cóż fortuna czyni, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty
topora.” 370 (N). NIE ŚLEPA FORTUNA
Źle Apelles malując fortunę oślepił; Lepiej widzi niż Argus. Skoro wszytko przepił Szlachcic jeden, z którego dowodzę przykładu, Że już, okrom jednego, nic nie miał, obiadu, Kupuje główną szczukę i za lichą dosyć Resztę swej substancyjej każe wina nosić, O jutrze, bowiem już być nie mogło inaczej, Psów drażnić i na chleb się gotując żebraczy. Z tym się kładzie pijany. Cóż fortuna czyni, Jako w swym rozgarniona domu gospodyni? „Z mojej łaski po ojcu, z mojej brał po stryju; Że mi wrócił, dlatego ma chodzić o kiju? Nie dopuszczę sromoty
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 158
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
niepodowała okazja; teraz wiedząc o takiej potędze nieprzyjacielskiej zwiodłem te dwie kompanie od morza do siebie, używszy panów Gdańszczan, aby tamte brzegi osadzili swemi ludźmi, co oni uczynili ochotnie. Kiedyby P. Bóg dał tego nieprzyjaciela tu znieść, jużby i z okrętami jego niebyło trudnej sprawy. Prima Septembris po jutrze przychodzi, o żadnych jednak dotąd pieniądzach niesłychać: co obawiam się, aby jakiej między wojskiem mieszaniny nieuczyniło. Oddawszy to tedy com rozumiał do wiadomości W. K. Mści, Pana mego miłościwego, być potrzebnego, wierność poddaństwa i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, z obozu
niepodowała okazyja; teraz wiedząc o takiej potędze nieprzyjacielskiej zwiodłem te dwie kompanie od morza do siebie, używszy panów Gdańsczan, aby tamte brzegi osadzili swemi ludźmi, co oni uczynili ochotnie. Kiedyby P. Bóg dał tego nieprzyjaciela tu znieść, jużby i z okrętami jego niebyło trudnéj sprawy. Prima Septembris po jutrze przychodzi, o żadnych jednak dotąd pieniądzach niesłychać: co obawiam się, aby jakiej między wojskiem mieszaniny nieuczyniło. Oddawszy to tedy com rozumiał do wiadomości W. K. Mści, Pana mego miłościwego, być potrzebnego, wierność poddaństwa i t. d. OD PANA HETMANA DO KRÓLA JEGO MOŚCI
, z obozu
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 114
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
ciebie, przyjacielu; Ale zaś znowu, gdyś sam ich i świadek, Sam i powiadasz, całujże się w zadek. 182 (N). BANKIET U SKĄPEGO
Często bez ceremonii w moim domu gości; Które razem chcąc oddać sąsiad mi ludzkości, Kupiwszy u kaczmarza skopowiny ćwiartkę, Pisze do mnie, na jutro zapraszając, kartkę. Ledwie się przywitamy: „Gotuj chyżo — rzecze — Do stołu.” Tu z kolebki mamka obrus wlecze; Rzekłbym, że żółta jucha od niedziele świętej, Ale sam zapach świadczy, że to nie cymenty. Rzepę siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że
ciebie, przyjacielu; Ale zaś znowu, gdyś sam ich i świadek, Sam i powiadasz, całujże się w zadek. 182 (N). BANKIET U SKĄPEGO
Często bez ceremoniej w moim domu gości; Które razem chcąc oddać sąsiad mi ludzkości, Kupiwszy u kaczmarza skopowiny ćwiartkę, Pisze do mnie, na jutro zapraszając, kartkę. Ledwie się przywitamy: „Gotuj chyżo — rzecze — Do stołu.” Tu z kolebki mamka obrus wlecze; Rzekłbym, że żółta jucha od niedziele świętej, Ale sam zapach świadczy, że to nie cymenty. Rzepę siej na talerzu, toż na brudnym trzopie. On powiedał, że
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 280
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
APOSTATY
Dwu lutrów, zacnej szlachty, podczas szwedzkiej zwady Obieszono dla listów i przejętej zdrady. Trzeciego obaczywszy król spyta w kościele: „A dawno katolikiem?” Odpowie ten śmiele: „Jako lutrów poczęto wieszać.” „Dobry sługo — Rzecze król — i u tego pana cię niedługo. A kiedy katolika obieszą do jutra, To ty w Żyda, jeśli się nie obrócisz w lutra; Potem w Turczyna, albo jak wierzą poganie, I rychlej wiar, niżeli szubienic, nie stanie.” Wierę bym ja poradził na takiego zmieńcę: Imo insze najwyższą postawić szubieńcę. Jeśliż ci słusznie wiszą, co zdradzali ludzi, Czemuż
APOSTATY
Dwu lutrów, zacnej szlachty, podczas szwedzkiej zwady Obieszono dla listów i przejętej zdrady. Trzeciego obaczywszy król spyta w kościele: „A dawno katolikiem?” Odpowie ten śmiele: „Jako lutrów poczęto wieszać.” „Dobry sługo — Rzecze król — i u tego pana cię niedługo. A kiedy katolika obieszą do jutra, To ty w Żyda, jeśli się nie obrócisz w lutra; Potem w Turczyna, albo jak wierzą poganie, I rychlej wiar, niżeli szubienic, nie stanie.” Wierę bym ja poradził na takiego zmieńcę: Imo insze najwyższą postawić szubieńcę. Jeśliż ci słusznie wiszą, co zdradzali ludzi, Czemuż
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 282
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
stały, na oknie postawił; A że się sam pilniejszą robotą zabawił, Gdy mnich po proszek, chłopiec przychodzi po drugi, Każe żenie odprawić, gdy nie było sługi. Dała owa, nie wiedząc, co komu należy: Mnich wziął konfortatywę, ten z purgansem bieży. Książę zaraz swój wypił; ksiądz aże o jutrze, Stolec sobie gotuje i czym dupę utrze. Już się dobrze zmroczyło, gdy ku onej wieży Idzie książę samowtór w nieznacznej odzieży I stanie, gdzie w jedwabnym upleciona sznurze Z okna wisi drabina tuż przy samym murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro
stały, na oknie postawił; A że się sam pilniejszą robotą zabawił, Gdy mnich po proszek, chłopiec przychodzi po drugi, Każe żenie odprawić, gdy nie było sługi. Dała owa, nie wiedząc, co komu należy: Mnich wziął konfortatywę, ten z purgansem bieży. Książę zaraz swój wypił; ksiądz aże o jutrze, Stolec sobie gotuje i czym dupę utrze. Już się dobrze zmroczyło, gdy ku onej wieży Idzie książę samowtór w nieznacznej odzieży I stanie, gdzie w jedwabnym upleciona sznurze Z okna wisi drabina tuż przy samym murze. On to dał był urobić; zaniosły ją baby I mocno do żelaznej przywiążą hantaby, Po której skoro
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 363
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Świętej Lawrze naszej Cuda też/ które przedtym za wieków Ojców naszych odprawował; łaskawie czynić nie przestaje; błogosławione imię jego i sprawy na wieki wieków. Nazajutrz najdzie Ociec FILOTEJ, tego czasu Namiesnik Monastyra Pieczarskiego/ oglądał jakby wiele napitku dla gości miała Piwnica; wszedł w tę/ i rzecze: Wiele zostało Bracie piwa na jutro (boć powiedziano mu było/ iż nieoszczędnie rozdawał wczora napitek Piwniczny) Odpowie: Pojźrzy Ojcze/ a widz/ ten obaczywszy pełne naczynia/ zdziwi się/ i spyta/ skąd to tak pełne wszystkie beczki? ponieważ wczora jakom słyszał rozdawałeś przychodzącym? Odpowie ze łzami przesiwiały staruszek: Bóg sam wie/ ja
Swiętey Láwrze nászey Cudá też/ ktore przedtym zá wiekow Oycow nászych odpráwował; łáskáwie czynić nie przestáie; błogosłáwione imię ie^o^ y spráwy ná wieki wiekow. Názáiutrz náydźie Oćiec FILOTHEY, tego czásu Namiesnik Monástyrá Pieczárskiego/ oglądał iákby wiele napitku dla gośći miáłá Piwnicá; wszedł w tę/ y rzecze: Wiele zostáło Bráćie piwá ná iutro (boć powiedźiano mu było/ iż nieoszczędnie rozdawał wczorá napitek Piwniczny) Odpowie: Poyźrzy Oycze/ á widz/ ten obaczywszy pełne naczynia/ zdźiwi się/ y spyta/ zkąd to ták pełne wszystkie beczki? ponieważ wczorá iákom słyszał rozdawałeś przychodzącym? Odpowie ze łzámi prześiwiały stáruszek: Bog sam wie/ ia
Skrót tekstu: KalCuda
Strona: 203.
Tytuł:
Teratourgema lubo cuda
Autor:
Atanazy Kalnofojski
Drukarnia:
Drukarnia Kijowopieczerska
Miejsce wydania:
Kijów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638