Jako zawsze źle było człekowi żyć samem,
Jako niemiłosiernie Kain zabił Abla. Wtem go czyjaś niechcący w bok trąciła szabla, A ten szast panu ojcu, szast pań matce potem, Toż pannie z niskim do nóg upada obrotem, Że Kain Abla zabił; trąci go ów, żeby Tak barzo się bez wszelkiej nie kłaniał potrzeby. A ten znowu, dziękując, do ziemie się zgina, Że Kain Abla zabił, nie Abel Kaina. Niepodobna utrzymać śmiechu było w sercu. Na koniec mu się nogi uplącą w kobiercu, Padnie jak długi, w ziemię uderzywszy nosem; Co gorsza, na cały dom trzaśnie spodnim głosem. Skończy się oracja
Jako zawsze źle było człekowi żyć samem,
Jako niemiłosiernie Kain zabił Abla. Wtem go czyjaś niechcący w bok trąciła szabla, A ten szast panu ojcu, szast pań matce potem, Toż pannie z niskim do nóg upada obrotem, Że Kain Abla zabił; trąci go ów, żeby Tak barzo się bez wszelkiej nie kłaniał potrzeby. A ten znowu, dziękując, do ziemie się zgina, Że Kain Abla zabił, nie Abel Kaina. Niepodobna utrzymać śmiechu było w sercu. Na koniec mu się nogi uplącą w kobiercu, Padnie jak długi, w ziemię uderzywszy nosem; Co gorsza, na cały dom trzaśnie spodnim głosem. Skończy się oracyja
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 127
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i chwał niebieskich rozwodzi; Ty, gdy się rodzisz, do boskiego krzyku W niemym ojcowskim gwałt czynisz języku; Zaś kiedy zorza ustępuje słońcu, Krwawym szkarłatem rudzi się przy końcu; Ty, kiedy słońce nowe świat szeroki Oświeca, krwie twej wylewasz potoki. NA KSIĄŻKI PACIORKOWE
Co Bogu milsza nad wonne ofiary, Którymi Zakon kłaniał się mu Stary, Czym od własnego nie pogardził Syna,
Gdy go ostatnia trapiła godzina, Z czym i po dziś dzień na gniew Boży śmiele Nacierać zwykli grzesznicy w kościele — Daję-ć dwojakie, chociaż w jednej wierze, Na sznurku i na papierze pacierze. NA TOŻ
Życzliwa ręka i z wderzchu pacierze,
i chwał niebieskich rozwodzi; Ty, gdy się rodzisz, do boskiego krzyku W niemym ojcowskim gwałt czynisz języku; Zaś kiedy zorza ustępuje słońcu, Krwawym szkarłatem rudzi się przy końcu; Ty, kiedy słońce nowe świat szeroki Oświeca, krwie twej wylewasz potoki. NA KSIĄŻKI PACIORKOWE
Co Bogu milsza nad wonne ofiary, Którymi Zakon kłaniał się mu Stary, Czym od własnego nie pogardził Syna,
Gdy go ostatnia trapiła godzina, Z czym i po dziś dzień na gniew Boży śmiele Nacierać zwykli grzesznicy w kościele — Daję-ć dwojakie, chociaż w jednej wierze, Na sznurku i na papierze pacierze. NA TOŻ
Życzliwa ręka i z wderzchu pacierze,
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 220
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
uniżoność ma się do uczczenia ludzi jednakowo.
Wacław: Prawda to jest, ale przecie ma niemałą od osoby i do osoby dystynkcją.
Zygmunt: Proszę mi ją uczynić.
Wacław: Skłonność ma się do proporcji stopniów dającego i odbierającego ukłony, uniżoność zaś przechodzi je w proporcji obudwu. Zygmunt: On mi się tak nisko kłaniał, że mu się niżej, choć sobie fałdów nałamałem, ukłonić nie mogłem.
Wacław: To widzisz, on senator, a ty szlachcic, w różnych od siebie stopniach jesteście, gdy tedy tak bardzo w ukłonie z tobą emulował, spuścił się dużo na dół z stopnia swojego, to jest uniżył, a
uniżoność ma się do uczczenia ludzi jednakowo.
Wacław: Prawda to jest, ale przecie ma niemałą od osoby i do osoby dystynkcją.
Zygmunt: Proszę mi ją uczynić.
Wacław: Skłonność ma się do proporcyi stopniów dającego i odbierającego ukłony, uniżoność zaś przechodzi je w proporcyi obudwu. Zygmunt: On mi się tak nisko kłaniał, że mu się niżej, choć sobie fałdów nałamałem, ukłonić nie mogłem.
Wacław: To widzisz, on senator, a ty szlachcic, w różnych od siebie stopniach jesteście, gdy tedy tak bardzo w ukłonie z tobą emulował, spuścił się dużo na dół z stopnia swojego, to jest uniżył, a
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 272
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Anglii, że wszystkim Wiarom Liberum dano Eksercitium, samym negatum Katolikom, co temu Państwu kiedyż tedyż causabit ruinam. o Rreczyposipolitej, i co jej jest Eversivum.
Szóste EVERSIVUM Państw BALWOCHWALSTWO, wtych Królestwach, gdzie Prawdziwego BOGA konserwowana była znajowość. Salomon, że in gratiam swoich Bogiń, aliàs Metres, Bożkom kłaniał się, i na ich w Państwie swoim pozwolił cultum, zaraz po śmierci jego z jednego Izraelskiego dwie się stało Królestw, Judzkie i Izraelskie: Dwanaście Pokolenia poróżniło się i rozerwało. W Samaryj Stolicy Israelitici Dominii, że Bałwonów cultus floruit, zwiądł honor tego Krelestwa przez Salmazara: Na co Izajasz napisał: Gentes et
Anglii, że wszystkim Wiarom Liberum dano Exercitium, samym negatum Katolikom, co temu Państwu kiedyż tedyż causabit ruinam. o Rrecżyposipolitey, y co iey iest Eversivum.
Szoste EVERSIVUM Panstw BALWOCHWALSTWO, wtych Krolestwach, gdzie Prawdziwego BOGA konserwowana była znaiowość. Salomon, że in gratiam swoich Bogiń, aliàs Metres, Bożkom kłaniał się, y na ich w Państwie swoim pozwolił cultum, zaraz po śmierci iego z iednego Izrâélskiego dwie się stało Krolestw, Iudzkie y Izràélskie: Dwanaście Pokolenia porożniło się y rozerwało. W Samaryi Stolicy Isràélitici Dominii, że Bałwonow cultus floruit, zwiądł honor tego Krelestwa przez Salmazara: Na co Izaiasz napisał: Gentes et
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 439
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
tymże Roku cudowny był Koń, czyli tak wycwiczony, czyli Czarno Księstwa arte imbutus (co jest pewniej) że przez obręcze na powietrzu przeskakiwał, przełaził, na spyłanie i pokazanie sobie Zegarka od Majstra, nogą stuknął tyle razy, ile godziń indeks na Zegarku prezentowanym pokazywał, raz zadem, drugi raz przodem przysiadał: Kłaniał się, kładł, wino z kieliszka wypijał, co za walor karty kopyta uderzeniem oznajmywał, jak pieś siadał. Magister jego był Jerzy Kunsticb, z Miasteczka Jeveven, w Hrabstwie Oldenburskim w Brandenburgii. Była klacz taka u Szlachcica Polskiego która listy różne i drobiazgi na sobie do konfidenta sama nosiła, respons przynosząca, nikomu złowić
tymże Roku cudowny był Kòń, czyli tak wycwiczony, czyli Czarno Księstwa arte imbutus (co iest pewniey) że przez obręcze na powietrzu przeskakiwał, przełaził, na spyłanie y pokazanie sobie Zegarka od Maystra, nogą stuknął tyle razy, ile godziń index na Zegarku prezentowanym pokazywał, raz zadem, drugi raz przodem przysiadał: Kłaniał się, kładł, wino z kieliszka wypiiał, co za walor karty kopyta uderzeniem oznaymywał, iak pieś siadał. Magister iego był Ierzy Kunsticb, z Miasteczka Ieveven, w Hrabstwie Oldenburskim w Brandeburgii. Była klacz taka u Szlachcica Polskiego ktora listy rożne y drobiazgi na sobie do konfidenta sama nosiła, respons przynosząca, nikomu złowić
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 579
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
byłem u niego admisji, a gdy kilka dni w Brześciu zabawiwszy odjechał, zostałem się ja dopiero poznawający się z wojewodzanami. Grabowski na mnie złośliwym zawsze okiem i jego adherenci patrzali. Miałem naówczas rok dwudziesty piąty wieku mego, trzeźwo zawsze trzymałem się, ale, chcąc kaptować łaskę i afekt wojewodzanów, kłaniałem i częstowałem, ile możności mojej być mogło. Nie mniej częstowałem kolegów podstarościego i sędziego, a tak za miłosierdziem boskim zacząłem mieć u wojewodzanów łaskę i afekt.
Po odprawionych roczkach, wziąwszy list kanclerza do Przezdzieckiego, kasztelanica inflanckiego, marszałka naówczas trybunalskiego, teraźniejszego referendarza lit., i posławszy do
byłem u niego admisji, a gdy kilka dni w Brześciu zabawiwszy odjechał, zostałem się ja dopiero poznawający się z wojewodzanami. Grabowski na mnie złośliwym zawsze okiem i jego adherenci patrzali. Miałem naówczas rok dwudziesty piąty wieku mego, trzeźwo zawsze trzymałem się, ale, chcąc kaptować łaskę i afekt wojewodzanów, kłaniałem i częstowałem, ile możności mojej być mogło. Nie mniej częstowałem kolegów podstarościego i sędziego, a tak za miłosierdziem boskim zacząłem mieć u wojewodzanów łaskę i afekt.
Po odprawionych roczkach, wziąwszy list kanclerza do Przezdzieckiego, kasztelanica inflantskiego, marszałka naówczas trybunalskiego, teraźniejszego referendarza lit., i posławszy do
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 146
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
sobie idące. Uprzykrzyła się ta mitręga obodwom adwersarzom moim i tak mię odstąpili, a ja wolniejszym będąc, zacząłem mocniej z Borkowskim, wiceregentem moim, pracować, nie bez nabrania się z pogniłych wielu ksiąg kataru.
Przejeżdżała naówczas z Białej księżna Radziwiłłówna Wiśniowiecka, wojewodzina wileńska, hetmanowa wielka lit., której gdy się kłaniałem, znalazłem łaskę i kazała mi do Opola w piński powiat przyjeżdżać, chcąc mię mężowi swemu rekomendować. Po roczkach tedy odprawiałem kilka egzekucji za dekretami i gdy byłem w Jahołkach, nocując u ubogiej, ale z serca radej mi szlachty, przybiegł umyślny bojarzyn od księżny Radziwiłłowej, wojewodziny nowogródzkiej, z domu
sobie idące. Uprzykrzyła się ta mitręga obodwom adwersarzom moim i tak mię odstąpili, a ja wolniejszym będąc, zacząłem mocniej z Borkowskim, wiceregentem moim, pracować, nie bez nabrania się z pogniłych wielu ksiąg kataru.
Przejeżdżała naówczas z Białej księżna Radziwiłłówna Wiśniowiecka, wojewodzina wileńska, hetmanowa wielka lit., której gdy się kłaniałem, znalazłem łaskę i kazała mi do Opola w piński powiat przyjeżdżać, chcąc mię mężowi swemu rekomendować. Po roczkach tedy odprawiałem kilka egzekucji za dekretami i gdy byłem w Jahołkach, nocując u ubogiej, ale z serca radej mi szlachty, przybiegł umyślny bojarzyn od księżny Radziwiłłowej, wojewodziny nowogródzkiej, z domu
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 158
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
justyfikacje akceptował. Na resztę rzekł, że:
— Mci panie, co było, to było, żyjmy sobie w dawnej przyjaźni i poufałości. Przyjadę zaraz po Nowym Roku do Wołczyna,
bądźże tam wm. pan u mnie, abyśmy wcześnie ułożyli następujący sejmik deputacki.
Ja, w żadne deklaracje nie wchodząc, kłaniałem się księciu kanclerzowi, dziękując za łaskawsze serce jego, któremu jednak nie ufałem. Chciał książę i więcej ze mną mówić, ale mu dano znać, że książę wojewoda ruski i Fleming podskarbi przyjechali. Poszedł tedy do nich, a ja z Mostowskim, starostą piotrkowskim, wyjechaliśmy z pałacu.
Gdyśmy tedy
justyfikacje akceptował. Na resztę rzekł, że:
— Mci panie, co było, to było, żyjmy sobie w dawnej przyjaźni i poufałości. Przyjadę zaraz po Nowym Roku do Wołczyna,
bądźże tam wm. pan u mnie, abyśmy wcześnie ułożyli następujący sejmik deputacki.
Ja, w żadne deklaracje nie wchodząc, kłaniałem się księciu kanclerzowi, dziękując za łaskawsze serce jego, któremu jednak nie ufałem. Chciał książę i więcej ze mną mówić, ale mu dano znać, że książę wojewoda ruski i Fleming podskarbi przyjechali. Poszedł tedy do nich, a ja z Mostowskim, starostą piotrkowskim, wyjechaliśmy z pałacu.
Gdyśmy tedy
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 462
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
jak był zawsze skłonny do podejrzenia, tak obawiając się, aby jakiej o mnie przeciwnej nie zawziął suspicji, upatrywałem po odejściu hetmańskim czasu, abym o moim dyskursie uczynił marszałkowi nadwornemu relacją. Jakoż tej pory doczekawszy się, opowiedziałem o wszystkim, a tymczasem starosta brański, wziąwszy na konferencją marszałka nadwornego koronnego, kłaniał mu się od hetmana wielkiego koronnego i list oddał, ale to zimno i pyszno marszałek nadworny przyjmował. Przecież go starosta brański ułagodziwszy, zaczął i o mnie mówić, dając mi dobre słowa,
a zatem in casum wakancji, zaczął mnie promowować do kasztelanii brzeskiej.
Odpowiedział marszałek nadworny, że to tak prędko być nie może
jak był zawsze skłonny do podejrzenia, tak obawiając się, aby jakiej o mnie przeciwnej nie zawziął suspicji, upatrywałem po odejściu hetmańskim czasu, abym o moim dyskursie uczynił marszałkowi nadwornemu relacją. Jakoż tej pory doczekawszy się, opowiedziałem o wszystkim, a tymczasem starosta brański, wziąwszy na konferencją marszałka nadwornego koronnego, kłaniał mu się od hetmana wielkiego koronnego i list oddał, ale to zimno i pyszno marszałek nadworny przyjmował. Przecież go starosta brański ułagodziwszy, zaczął i o mnie mówić, dając mi dobre słowa,
a zatem in casum wakancji, zaczął mnie promowować do kasztelanii brzeskiej.
Odpowiedział marszałek nadworny, że to tak prędko być nie może
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 528
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
awersją do żony mojej, z którą ani się przywitać, ani patrzeć na nią nie chciał, o czym będąc informowany, nic sobie pomyślnego z jego propozycji nie obiecywałem. Tym zaś gorszy był podkanclerzy, gdy marszałek kowieński moją mu na piśmie oddał rezolucją. Nadjechałem ja potem przed wieczorem do Kowna i gdy się kłaniałem podkanclerzemu, łagodnie to, ale skomponowaną miną i dobrocią przyjął. Jedliśmy wieczerzę u kasztelana witebskiego, po której z marszałkiem kowieńskim odjechaliśmy do Czerwonego Dworu, dokąd nazajutrz na noc miał przyjechać podkanclerzy, który się jeszcze został w Kownie dla kończenia interesu swego z kasztelanem witebskim. Jako bowiem Zabiełłowi, marszałkowi kowieńskiemu,
awersją do żony mojej, z którą ani się przywitać, ani patrzeć na nią nie chciał, o czym będąc informowany, nic sobie pomyślnego z jego propozycji nie obiecywałem. Tym zaś gorszy był podkanclerzy, gdy marszałek kowieński moją mu na piśmie oddał rezolucją. Nadjechałem ja potem przed wieczorem do Kowna i gdy się kłaniałem podkanclerzemu, łagodnie to, ale skomponowaną miną i dobrocią przyjął. Jedliśmy wieczerzę u kasztelana witebskiego, po której z marszałkiem kowieńskim odjechaliśmy do Czerwonego Dworu, dokąd nazajutrz na noc miał przyjechać podkanclerzy, który się jeszcze został w Kownie dla kończenia interesu swego z kasztelanem witebskim. Jako bowiem Zabiełłowi, marszałkowi kowieńskiemu,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 659
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986