Nie mam nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło, Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi, Macie ćwiczenie dać Moskwicinowi. Jeżelić w polu tak stawać będziecie, Jako w Warszawie w twoim kabarecie, Zlęknie się Wiazma pono i w stolicy Pobledną z strachu zdradliwi zmiennicy. Czy to dni Flore? czyli też to owe Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było kiedy między szyki Gęste kieliszków z wielkimi okrzyki Harcownik wpadał a sporsze kryształy Te się najpierwej pod szablę puszczały. Toż się i śrzednim, co wielkim
Nie mam nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło, Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi, Macie ćwiczenie dać Moskwicinowi. Jeżelić w polu tak stawać będziecie, Jako w Warszawie w twoim kabarecie, Zlęknie się Wiazma pono i w stolicy Pobledną z strachu zdradliwi zmiennicy. Czy to dni Florae? czyli też to owe Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było kiedy między szyki Gęste kieliszkow z wielkimi okrzyki Harcownik wpadał a sporsze kryształy Te się najpierwej pod szablę puszczały. Toż się i śrzednim, co wielkim
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 448
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Jean Tilleri moine Allemand.
23 Mai. Nająwszy barkę po śniadaniu, wsiedliśmy na wodę, na którą z nami wsiadł IM. Pan Niemirycz z IMP. Lubienieckim, prowadząc Ich M. aż do Nantes mil 15; tu dla przeciwnego wiatru, nie mogąc dalej zajść, przenocowaliśmy w pięciu milach w lichym jednym Kabarecie.
24 Mai. Wsiedliśmy rano na barkę tu od noclegu we dwóch milach, wjeżdżamy do Brytanii, po nad rzeką są miasteczka i miejsca wesołe. Pokarmiwszy trocką w sześciu mil w jednym Kabarecie potem na noc do miasta Brytańskiego Nantes wcześnie przed wieczorem stanęliśmy gospodą au Pelican d’or. Gospoda wczesna i porządna
Jean Tilleri moine Allemand.
23 Mai. Nająwszy barkę po śniadaniu, wsiedliśmy na wodę, na którą z nami wsiadł JM. Pan Niemirycz z JMP. Lubienieckim, prowadząc Ich M. aż do Nantes mil 15; tu dla przeciwnego wiatru, nie mogąc dalej zajść, przenocowaliśmy w pięciu milach w lichym jednym Kabarecie.
24 Mai. Wsiedliśmy rano na barkę tu od noclegu we dwóch milach, wjeżdżamy do Brytaniej, po nad rzeką są miasteczka i miejsca wesołe. Pokarmiwszy trocką w sześciu mil w jednym Kabarecie potem na noc do miasta Brytańskiego Nantes wcześnie przed wieczorem stanęliśmy gospodą au Pelican d’or. Gospoda wczesna i porządna
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 81
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
do Nantes mil 15; tu dla przeciwnego wiatru, nie mogąc dalej zajść, przenocowaliśmy w pięciu milach w lichym jednym Kabarecie.
24 Mai. Wsiedliśmy rano na barkę tu od noclegu we dwóch milach, wjeżdżamy do Brytanii, po nad rzeką są miasteczka i miejsca wesołe. Pokarmiwszy trocką w sześciu mil w jednym Kabarecie potem na noc do miasta Brytańskiego Nantes wcześnie przed wieczorem stanęliśmy gospodą au Pelican d’or. Gospoda wczesna i porządna, kędy wiele dostatnich zawsze paniąt stawa, traktują pięknie, tam może się więcej nad sto człeka zmieścić kędy wszystkich podejmują. Zastaliśmy też jarmark, który się tegoż dnia począł. To miasto
do Nantes mil 15; tu dla przeciwnego wiatru, nie mogąc dalej zajść, przenocowaliśmy w pięciu milach w lichym jednym Kabarecie.
24 Mai. Wsiedliśmy rano na barkę tu od noclegu we dwóch milach, wjeżdżamy do Brytaniej, po nad rzeką są miasteczka i miejsca wesołe. Pokarmiwszy trocką w sześciu mil w jednym Kabarecie potem na noc do miasta Brytańskiego Nantes wcześnie przed wieczorem stanęliśmy gospodą au Pelican d’or. Gospoda wczesna i porządna, kędy wiele dostatnich zawsze paniąt stawa, traktują pięknie, tam może się więcej nad sto człeka zmieścić kędy wszystkich podejmują. Zastaliśmy też jarmark, który się tegoż dnia począł. To miasto
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 82
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
Ludzi nadobnych zwłaszcza białychgłów siła i politycznych. Owoców też rozmaitych nie drogich dostanie.
6 Julii. Zostawiwszy P. Orchowskiego z rzeczami i z paziem, sami jachaliśmy temiż końmi najętemi za mil 10 do miasta Perpinian śniadanie zjadłszy za mil 6, do pokarmu drogi niecnotliwe, góry, skały. Tu pokarmiwszy w ladajakim kabarecie, jachaliśmy dalej do miasta mianowanego kędy od pokarmu w półtoru mil tuż podle mijaliśmy fortecę jedną potężną Hiszpańską, która przedtem do Kataloniej przeszkadzała Francuzom, bo z jedne stronę góry skały, a z drugą morskie odnogi wielkie, pod którą leżał ociec teraźniejszego Princa Konde dwa miesiąca albo i więcej ze trzydziestą tysięcy wojska i
Ludzi nadobnych zwłaszcza białychgłów siła i politycznych. Owoców też rozmaitych nie drogich dostanie.
6 Julii. Zostawiwszy P. Orchowskiego z rzeczami i z paziem, sami jachaliśmy temiż końmi najętemi za mil 10 do miasta Perpinian śniadanie zjadłszy za mil 6, do pokarmu drogi niecnotliwe, góry, skały. Tu pokarmiwszy w ladajakim kabarecie, jachaliśmy dalej do miasta mianowanego kędy od pokarmu w półtoru mil tuż podle mijaliśmy fortecę jedną potężną Hiszpańską, która przedtem do Cathaloniej przeszkadzała Francuzom, bo z jedne stronę góry skały, a z drugą morskie odnogi wielkie, pod którą leżał ociec teraźniejszego Princa Konde dwa miesiąca albo i więcej ze trzydziestą tysięcy wojska i
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 102
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
. To obaczywszy powróciliśmy nazad kędy nas deszcz srodze wielki napadł, a jeszcze płaszczów nie mieliśmy. Pokarmiwszy w jednem miasteczku błahem w mili od tego miasta, potem jachaliśmy do Grenoble, kędy nam dobrze deszcz dokuczył i opuźniliśmy się barzo, żeśmy zastali bramy zamknione miejsckie, zaledwieśmy się wprosili do jednego kabaretu na noc á la Etoile.
4 Augusti. Wysłuchawszy Mszy Św. jachaliśmy ustawicznie w srogą górę mil 2, w pół drogi koniom wypocząwszy i samym sobie; tu wjachawszy na górę tak zboża jako też owoce, orzechy, nic nie dojrzałe a wyżej jeszcze na górach kędy śniegi zawsze leżą, rok od roku:
. To obaczywszy powróciliśmy nazad kędy nas deszcz srodze wielki napadł, a jeszcze płaszczów nie mieliśmy. Pokarmiwszy w jednem miasteczku błahem w mili od tego miasta, potem jachaliśmy do Grenoble, kędy nam dobrze deszcz dokuczył i opuźniliśmy się barzo, żeśmy zastali bramy zamknione miejsckie, zaledwieśmy się wprosili do jednego kabaretu na noc á la Etoile.
4 Augusti. Wysłuchawszy Mszy Św. jachaliśmy ustawicznie w srogą górę mil 2, w pół drogi koniom wypocząwszy i samym sobie; tu wjachawszy na górę tak zboża jako też owoce, orzechy, nic nie dojrzałe a wyżej jeszcze na górach kędy śniegi zawsze leżą, rok od roku:
Skrót tekstu: GawarDzien
Strona: 121
Tytuł:
Dziennik podróży po Europie Jana i Marka Sobieskich
Autor:
Sebastian Gawarecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1646 a 1648
Data wydania (nie wcześniej niż):
1646
Data wydania (nie później niż):
1648
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Wincenty Dawid
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Redakcja "Wędrowca"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1883
nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło — Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał, a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi Macie ćwiczenie dać, Moskwicinowi. Jeżeli-ć w polu tak stawać będziecie Jako w Warszawie, w twoim kabarecie, Zlęknie się Wiaźma, pono i w stolicy Pobledną z strachu zdradliwi zmiennicy. Czy to dni Flore, czyli też to owe Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było, kiedy między szyki Gęste kieliszków, z wielkimi okrzyki, Harcownik wpadał, a sporsze kryształy, Te się najpierwej pod szable puszczały; Toż się i
nic nad ten birkut i bułaty, Ćwiczonej ręki Czerkiesina dzieło — Tak wiele się też pod Żwańcem zdobyło. Wiem, że cię zastał, a ty z swą drużyną Liczysz godziny, rychłoli przeminą, Wiarołomnemu kiedy Rusinowi Macie ćwiczenie dać, Moskwicinowi. Jeżeli-ć w polu tak stawać będziecie Jako w Warszawie, w twoim kabarecie, Zlęknie się Wiaźma, pono i w stolicy Pobledną z strachu zdradliwi zmiennicy. Czy to dni Florae, czyli też to owe Nastały były czasy Bachusowe? Widzieć was było, kiedy między szyki Gęste kieliszków, z wielkimi okrzyki, Harcownik wpadał, a sporsze kryształy, Te się najpierwej pod szable puszczały; Toż się i
Skrót tekstu: MorszZWybór
Strona: 20
Tytuł:
Wybór wierszy
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1658 a 1680
Data wydania (nie wcześniej niż):
1658
Data wydania (nie później niż):
1680
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Pelc
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1975