ś o rodzonej siostrze myślić nie chciał. Acz tedy nie jedno życzę, abyś WKM. znowu w tym stanie będąc, długo w nim fortunnie a z pociechą swą i naszą żył, ale i o to, że się dotąd zwlokło, z wielu miar jestem żałosny, jednak resolutive podług rozkazania WKMci i mego kandoru pisząc, z tej miary nie życzę, widzę bowiem, iż takie małżeństwa tak Pan Bóg potępił, że się
dotąd nikomu na świecie nie nadały, choć i przeżegnanie Ojców świętych przystępowało, ale się prawie w przeklęctwo obracały. Uważam i tę repulsę od tamtych ludzi uczynioną małżeństwa już wszytkiemu światu ogłoszonego, czego choćbyśmy my
ś o rodzonej siestrze myślić nie chciał. Acz tedy nie jedno życzę, abyś WKM. znowu w tym stanie będąc, długo w nim fortunnie a z pociechą swą i naszą żył, ale i o to, że się dotąd zwlokło, z wielu miar jestem żałosny, jednak resolutive podług rozkazania WKMci i mego kandoru pisząc, z tej miary nie życzę, widzę bowiem, iż takie małżeństwa tak Pan Bóg potępił, że się
dotąd nikomu na świecie nie nadały, choć i przeżegnanie Ojców świętych przystępowało, ale się prawie w przeklęctwo obracały. Uważam i tę repulsę od tamtych ludzi uczynioną małżeństwa już wszytkiemu światu ogłoszonego, czego choćbyśmy my
Skrót tekstu: SkryptWojCz_II
Strona: 265
Tytuł:
Mikołaj Zebrzydowski, Skrypt p. Wojewody krakowskiego, na zjeździe stężyckim niektórym pp. senatorom dany, 1606
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1606
Data wydania (nie wcześniej niż):
1606
Data wydania (nie później niż):
1606
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma polityczne z czasów rokoszu Zebrzydowskiego 1606-1608
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1918
Piękne Lilie na ojczystej ziemi, Nieraz kroplami skropione krwawymi, Odważnych przodków i dziś wydawają, Wdzięczne wonności i dziś rozwijają Listki swe, lubo, cóż nieszczęściu radzić? Przyszło się drugim w cudzy grunt przesadzić. A żeby było jeszcze tyle dwoje, I macierzyńskie pomogły mu Kroje Przy pięknej Roży: tak te oba kwiaty Śnieżne kandory i wstydu szarłaty, Nie biorąc miejsca bluszczowej koronie, Wielkiego męża ozdobiły skronie. W takowym tedy gnieździe urodzony, Jak do dobrego nie miał być skłoniony?
Bo jeżeli to rzecz jest nieomylna, Ze choć jednaż broń nie jednako silna Nie w jednej ręce, tak komu to nieba Z żywotem wlały, czego drugim trzeba Naprzod
Piękne Lilie na ojczystej ziemi, Nieraz kroplami skropione krwawymi, Odważnych przodkow i dziś wydawają, Wdzięczne wonności i dziś rozwijają Listki swe, lubo, coż nieszczęściu radzić? Przyszło się drugim w cudzy grunt przesadzić. A żeby było jeszcze tyle dwoje, I macierzyńskie pomogły mu Kroje Przy pięknej Roży: tak te oba kwiaty Śnieżne kandory i wstydu szarłaty, Nie biorąc miejsca bluszczowej koronie, Wielkiego męża ozdobiły skronie. W takowym tedy gniaździe urodzony, Jak do dobrego nie miał być skłoniony?
Bo jeżeli to rzecz jest nieomylna, Ze choć jednaż broń nie jednako silna Nie w jednej ręce, tak komu to nieba Z żywotem wlały, czego drugim trzeba Naprzod
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 422
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
wielm. imć p. referendarz koron. Przerembski. Jaśnie wielm. imć p. chełmski Koniecpolski.
Zakochanie w pokoju i darach Junony, Znacznym cię uczyniło stróżem tej korony, Toż cię niebo konarskim uczciło kurułem Cny Przerębski, którego ostrożnym i czułym Zna patronem, gdzie prawo, gdzie wolność się chyli, Ani na twym kandorze szczerym się nie myli. Twoją stoją powagą tameczne sejmiki, Gdzie w powinnych terminach pierzchliwe Afryki Trzymasz i Akwilony, w pięknej żeby zgodzie Pańska cześć przy koronnej została swobodzie. Tak w sieradzkiem imieniu zakochawszy cnota, Do nieba już samego otwiera mi wrota. Ale komu pod słońcem i nieby różnemi, Tobie dała fortuna sieść w
wielm. jmć p. referendarz koron. Przerembski. Jaśnie wielm. jmć p. chełmski Koniecpolski.
Zakochanie w pokoju i darach Junony, Znacznym cię uczyniło stróżem tej korony, Toż cię niebo konarskim uczciło kurułem Cny Przerębski, którego ostrożnym i czułym Zna patronem, gdzie prawo, gdzie wolność się chyli, Ani na twym kandorze szczerym się nie myli. Twoją stoją powagą tameczne sejmiki, Gdzie w powinnych terminach pierzchliwe Afryki Trzymasz i Akwilony, w pięknej żeby zgodzie Pańska cześć przy koronnej została swobodzie. Tak w sieradzkiem imieniu zakochawszy cnota, Do nieba już samego otwiera mi wrota. Ale komu pod słońcem i nieby różnemi, Tobie dała fortuna sieść w
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 77
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
któż mógł i prędzej, I w wieku tak niedoszłym pojąć nad cię więcej? Kto pojąwazy uważyć i złożyć układniej? Nadewszystko, co w myśli, wymówić to snadniej? Jakobyć Hibla wieczna i zaraz gotowe Wypryskały, gdzie stąpisz, żródła Pegazowe. Kto bystrość postanowić młodego humoru Starym umieć rozumem? kto i do kandoru Serca ludzkość przysądzić, i w obojej cerze Jednę twarz uformować, w jakiej była mierze Katonowa powaga, Scypionowemi Osłodzona wdziękami. Ale przed inszemi, Niech ja tylko nie sama przymiotów twych chwalę, Lubo wszystkim (przyznam się) ku żaglom twym galę, Życzliwsze Fawonie; jeden to dowodnie Sejm oświadczył dwuletni: gdzie jakoś i
któż mógł i pręcej, I w wieku tak niedoszłym pojąć nad cię więcej? Kto pojąwazy uważyć i złożyć układniej? Nadewszystko, co w myśli, wymówić to snadniej? Jakobyć Hibla wieczna i zaraz gotowe Wypryskały, gdzie stąpisz, żródła Pegazowe. Kto bystrość postanowić młodego humoru Starym umieć rozumem? kto i do kandoru Serca ludzkość przysądzić, i w obojej cerze Jednę twarz uformować, w jakiej była mierze Katonowa powaga, Scypionowemi Osłodzona wdziękami. Ale przed inszemi, Niech ja tylko nie sama przymiotów twych chwalę, Lubo wszystkim (przyznam się) ku żaglom twym galę, Życzliwsze Fawonie; jeden to dowodnie Sejm oświadczył dwuletni: gdzie jakoś i
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 129
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, Żeby w tej okazji od kogo był wtóry. Ale i tu przy swoim zostając urzędzie, Boku gospodarskiego bliżej się przysiądzie I częstować pomoże. Cóż? trunki subtelne, Jako które nie z prasy, ani są śmiertelne, Przecię jednak zwyczajnej doda swej ochoty Mąż żywy i swobodny, i którego cnoty Same tylko piastują i kandor wrodzony, W przyjacielskich wielekroć pracach wyświadczony. Jeszcze prosi i samej usieść gospodyni Która domu korona. O! jako przyczyni Wiele i ta ozdoby pałacowi temu! Jeśli co wojewodzie przyznać sieradzkiemuOjcu, jest dziś. On to jest Dynhof, nad którego W łasce świętej pamięci u pana przeszłego, Nie był nikt znakomitszy, nie
, Żeby w tej okazyi od kogo był wtóry. Ale i tu przy swoim zostając urzędzie, Boku gospodarskiego bliżej się przysiędzie I częstować pomoże. Cóż? trunki subtelne, Jako które nie z prasy, ani są śmiertelne, Przecię jednak zwyczajnej doda swej ochoty Mąż żywy i swobodny, i którego cnoty Same tylko piastują i kandor wrodzony, W przyjacielskich wielekroć pracach wyświadczony. Jeszcze prosi i samej usieść gospodyni Która domu korona. O! jako przyczyni Wiele i ta ozdoby pałacowi temu! Jeżli co wojewodzie przyznać sieradzkiemuOjcu, jest dziś. On to jest Dynhoff, nad którego W łasce świętej pamięci u pana przeszłego, Nie był nikt znakomitszy, nie
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 138
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
należitego pomiarkowania; największe cnoty stają się nie znośne vitia; i tak nie pohamowana i bez refleksyj odwaga, co jest inszego? tylko lekkomyślna temeritas; generositas zbyteczna, nie może się nazwać, tylko niepomiarkowaną rozrzutnością, sprawiedliwość zbyt surowa, nie wiele się różni od okrucieństwa, jako i łaskawość zbyt miękka od nikczemnej słabości; kandor bez uwagi uchodzi za prostotę, jako i bystrość rozumu, za wykrętną nieszczerość, chęć nawet nabycia sławy, obróci się w pychę, i sama poboźność w superstycją; tak dalece że człowiek najdoskonalszy przestaje nim być, jeżeli swoje doskonałość w tym nie zakłada, aby rozumem porządek utrzymywał, a porządkiem wszystkie swoje akcje miarkował.
naleźytego pomiárkowania; naywiększe cnoty stáią się nie znośne vitia; y tak nie pohamowana y bez reflexyi odwaga, co iest inszego? tylko lekkomyślna temeritas; generositas zbyteczna, nie moźe się nazwáć, tylko niepomiarkowáną rozrzutnośćią, sprawiedliwość zbyt surowa, nie wiele się roźni od okrućieństwa, iako y łaskáwość zbyt miękka od nikczemney słabośći; kandor bez uwagi uchodźi za prostotę, iako y bystrość rozumu, za wykrętną nieszczerość, chęć nawet nabycia sławy, obroći się w pychę, y sama poboźność w superstycyą; tak dalece źe człowiek naydoskonálszy przestáie nim bydź, ieźeli swoie doskonáłość w tym nie zákłada, aby rozumem porządek utrzymywał, á porządkiem wszystkie swoie ákcye miárkował.
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 154
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
ostatek bóstwem przez wcielenie się Syna Swojego welgnął, usiłując ludzką Boską, a Boską ludzką zgoła jedną mieć twarz swoję. O twarzy, słońca raczej, a nie oka, nieba, nie ziemi godna, kędyżeś się tymi czasy podziała? Kędyż są twoje życia długiego, albo raczej wiecznego linie? W cóżeście poszły kandory, rumieńce i cała przyjemności proporcja? O was mówię, cnoty święte, któreście człowieka w życiu, w człowieku Boga skompendyjowały, któreście przez trzydzieści lat w życiu Jego na świecie ustawicznie kwitnęły, dlatego aby człowiek w tychże duszy ozdobach przez żywe naśladowanie Stwórcy i współczłowieka swojego niezwiędły utrzymował wigor, wtenczas tylko będąc
ostatek bóstwem przez wcielenie się Syna Swojego welgnął, usiłując ludzką Boską, a Boską ludzką zgoła jedną mieć twarz swoję. O twarzy, słońca raczej, a nie oka, nieba, nie ziemi godna, kędyżeś się tymi czasy podziała? Kędyż są twoje życia długiego, albo raczej wiecznego linie? W cóżeście poszły kandory, rumieńce i cała przyjemności proporcyja? O was mówię, cnoty święte, któreście człowieka w życiu, w człowieku Boga skompendyjowały, któreście przez trzydzieści lat w życiu Jego na świecie ustawicznie kwitnęły, dlatego aby człowiek w tychże duszy ozdobach przez żywe naśladowanie Stwórcy i współczłowieka swojego niezwiędły utrzymował wigor, wtenczas tylko będąc
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 164
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nagość, zmysłów umartwienie, w zgromadzeniu zgoda i miłość, doczesności wzgarda, przełożeństwa praca, w powinności czynienie, zgoła we wszytkim prawdziwie i nieobłudne duchowieństwo? Gdzie duchowni, świętobliwi mężowie, charakter w sobie życiem nader przyzwoitym wysoko ważyli i szanowali, siebie jako najcichsze uniżali i pogardzali stworzenia. Gdzie się w czystości sumnienia z kandorem liliji szacować mogli, z cnotami i uczynkami swoimi, aby ich ludzkie nie taksowało oko, w groby między zgniłe trupy, w jaskinie, pieczary i lasy między bestyje i zwierzęta chronili i nocy, a nie światła chełpliwie akcjom swoim szukali. Gdzie tak do oka żyli w akomodowaniu stanu i straszliwego powołania własnego, aby z
nagość, zmysłów umartwienie, w zgromadzeniu zgoda i miłość, doczesności wzgarda, przełożeństwa praca, w powinności czynienie, zgoła we wszytkim prawdziwie i nieobłudne duchowieństwo? Gdzie duchowni, świętobliwi mężowie, charakter w sobie życiem nader przyzwoitym wysoko ważyli i szanowali, siebie jako najcichsze uniżali i pogardzali stworzenia. Gdzie się w czystości sumnienia z kandorem liliji szacować mogli, z cnotami i uczynkami swoimi, aby ich ludzkie nie taksowało oko, w groby między zgniłe trupy, w jaskinie, pieczary i lasy między bestyje i zwierzęta chronili i nocy, a nie światła chełpliwie akcyjom swoim szukali. Gdzie tak do oka żyli w akomodowaniu stanu i straszliwego powołania własnego, aby z
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 224
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
ominie z daleka diabelska przeszkoda i cielesna pokusa. Tej nie będzie, przepadłeś na wieki, nieszczęśliwy kapłanie, bo grzych twój najmniejszy, choć że powszedni, jest ciężkim przed Bogiem kryminałem, grzyszysz bowiem, jako sam powiadasz, jak człowiek, ale sprawować się będziesz jako kapłan, który w czystości sumnienia wszytkie lilije i kandory przechodzić powinien. Jakoż zaś ma być osobliwsza stanowi do pomagania łaska Boska w tobie, kiedy sam sobie nie pomagasz do niej. Święcisz się naprzód nieprzyzwoitym powołania swojego końcem i intencyją, abyś z poddaństwa od przyrodzonej sobie pracy, robocizny i powinności uwolnił się i wyszedł. Żebyś tłustym Chrystusa chlebem grubą kompleksyją wyfutrował
ominie z daleka dyjabelska przeszkoda i cielesna pokusa. Tej nie będzie, przepadłeś na wieki, nieszczęśliwy kapłanie, bo grzych twój najmniejszy, choć że powszedni, jest ciężkim przed Bogiem kryminałem, grzyszysz bowiem, jako sam powiadasz, jak człowiek, ale sprawować się będziesz jako kapłan, który w czystości sumnienia wszytkie lilije i kandory przechodzić powinien. Jakoż zaś ma bydź osobliwsza stanowi do pomagania łaska Boska w tobie, kiedy sam sobie nie pomagasz do niej. Święcisz się naprzód nieprzyzwoitym powołania swojego końcem i intencyją, abyś z poddaństwa od przyrodzonej sobie pracy, robocizny i powinności uwolnił się i wyszedł. Żebyś tłustym Chrystusa chlebem grubą kompleksyją wyfutrował
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 225
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
procul à curis. Żółwie bierze do góry, podniósłszy rożbija na skałach, z inskrypcją: Elevat ut allidat. Tak BÓG i Monarchowie czynią, imponunt, deponunt. Orzeł gdy nie dojada i głód ponosi, białości nabiera, według Pliniusza: dlatego wziął napis białawy Orzeł: ab in edia candor. Tak Post Katolieki w kandorze niewinności konserwuje duszę. AQUILA, ma do siebie, że non capit muscas. Piorunów się nie boi, jest Jovis Ministra. Wody nie pije jako inne zarłoczne Ptactwa, krew mając pro potu. W starości jednak dla zbyt zagiętego nosa, mięsa jeść nie mogąc, napojem się wody posila, teste Ionstono. Na pogrzebie
procul à curis. Zołwie bierze do gory, podniosłszy rożbiia na skałach, z inskrypcyą: Elevat ut allidat. Tak BOG y Monarchowie czynią, imponunt, deponunt. Orzeł gdy nie doiada y głod ponosi, białości nabiera, według Pliniusza: dlatego wziął napis białawy Orzeł: ab in edia candor. Tak Post Katolieki w kandorze niewinności konserwuie duszę. AQUILA, ma do siebie, że non capit muscas. Piorunow się nie boi, iest Iovis Ministra. Wody nie piie iako inne zarłoczne Ptactwa, krew maiąc pro potu. W starości iednak dla zbyt zagiętego nosa, mięsa ieść nie mogąc, napoiem się wody posila, teste Ionstono. Na pogrzebie
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 613
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755