na cię. Nawyzszemu Chrystusowi chciałeś być podobny; stałeś się nalizszemu/ i namniejszemu masztalerzowi potym. Tak Bóg pokarał hardość twoję/ i wyniosłą dumę serca twego. Patrzcie jako na śmierć prowadzą Osmana Jańczarowie/ i Szpahiowie jego: kaftanik bagazjowy na nim/ pancerzem pokryty; na głowie zwojek błahy barzo/ w kapciach bez papuci; na szyj chustka gruba. Tak się był sam ubrał/ aby się łatwiej mógł z Szarajów do Szarajów przekradać/ a potym jako za morze umknąć do Skudenu/ a z tamtąd jako do Arabiej. O jako daleki ubior od ubioru który miał na sobie/ gdy do Konstantynopola jako triumphator wjeżdżał? jako
ná ćię. Nawyzszemu Chrystusowi chćiałeś być podobny; sstałeś się nalizszemu/ y namnieyszemu másztálerzowi potym. Ták Bog pokarał hárdość twoię/ y wyniosłą dumę sercá twego. Pátrzćie iáko ná śmierć prowádzą Osmaná Iáńczárowie/ y Szpahiowie iego: káftanik bágázyowy ná nim/ páncerzem pokryty; ná głowie zwoiek błáhy bárzo/ w kápciách bez pápući; ná szyi chustká gruba. Ták się był sam vbrał/ áby się łatwiey mogł z Szaráiow do Szaráiow przekradáć/ á potym iáko zá morze vmknąć do Skudenu/ á z támtąd iáko do Arábiey. O iáko dáleki vbior od vbioru ktory miał ná sobie/ gdy do Konstántynopolá iáko triumphator wieżdżał? iáko
Skrót tekstu: BirkOboz
Strona: 44
Tytuł:
Kazania obozowe o Bogarodzicy
Autor:
Fabian Birkowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1623
Data wydania (nie wcześniej niż):
1623
Data wydania (nie później niż):
1623
i zapalczywości, chybiwszy Radamanta, dałem niechcący w paszczękę Plutonowi, tak potężnie, że mu z chrząstką pospołu z nosa ładunek wyleciał. Radamant wtąż za uchyleniem się moim chyżo, z trefunku chlustnął go w twarz, że mu prawe wylazło oko. T. Pospolita to, iż ten ledwie nie zawsze ma oberwać na kapcie co więc rad rozwadza, i Pan Pluton, nie wtrąciwszy się między dwóch Zwadców byłby pewnie zdrowszy. B. Postrzegszy straconych narodów Monarcha Pluton, że mu oko wylazlo, i chrząstkę z gruchotano w nosie, wielkim desperackim pocznie wołać głosem gęgliwym, ratuj, gwałt, gwałt. T. Dobrze to na Diabła,
y zápálczywośći, chybiwszy Rádámánthá, dałem niechcący w pászczekę Plutonowi, ták potężnie, że mu z chrząstką pospołu z nosá ładunek wylećiał. Rádámánth wtąż zá vchyleniem się moim chyzo, z trefunku chlustnął go w twarz, że mu práwe wylázło oko. T. Pospolitá to, iż ten ledwie nie záwsze ma oberwáć ná kápćie co więc rad rozwadza, y Pan Pluton, nie wtrąćiwszy się między dwoch Zwadcow byłby pewnie zdrowszy. B. Postrzegszy stráconych narodow Monárchá Pluton, że mu oko wylázlo, y chrząstkę z gruchotáno w nośie, wielkim desperáckim pocznie wołáć głosem gęgliwym, rátuy, gwałt, gwałt. T. Dobrze to ná Diabłá,
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 42
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
górnego daje znać przez pisanie swoje. Tą srogą ligę i coniuracją widząc w responsie moim dołożyłem, iż lada w dzień załapiwszy Kupidona, miałem swymi własnemi obłupić, jak węgorza z skory rękoma, rozkazując aby mi z niej zrobiono parę skorzni o dwóch podszewkach na zimę. T. Subtelna tam skoreczka, lepiejby kapci kazać narobić, z jerchy tego delikacika górnego, strzeż sięCupidonie już cięwidzę prawie obłupionego. B. To pisanie moje ani wiem tak dopadło ręku: Kupidynowych, który zląkszy się rozgniewanej w pomście odwagi mojej opuściwszy pałace obłoczyste, gdzie się mego przybycia spodziewał, uciekł na tę naszę piaszczysta niskość, kryjąc się tu i owdzie przez
gornego dáie znáć przez pisanie swoie. Tą srogą ligę y coniuratią widząc w responśie moim dołożyłem, iż ládá w dźień záłápiwszy Cupidoná, miałem swymi własnemi obłupić, iák węgorzá z skory rękomá, roskázuiąc áby mi z niey zrobiono parę skorźni o dwuch podszewkách ná źimę. T. Subtelna tám skoreczká, lepieyby kápći kázáć nárobić, z ierchy tego delikaćiká gornego, strzez sięCupidonie iuż cięwidzę práwie obłupionego. B. To pisanie moie áni wiem ták dopádło ręku: Cupidynowych, ktory zląkszy się rozgniewáney w pomśćie odwagi moiey opuśćiwszy páłáce obłoczyste, gdźie się mego przybyćia spodźiewał, vćiekł ná tę nászę piaszczysta niskość, kryiąc się tu y owdźie przez
Skrót tekstu: AndPiekBoh
Strona: 81
Tytuł:
Bohatyr straszny
Autor:
Francesco Andreini
Tłumacz:
Krzysztof Piekarski
Drukarnia:
Mikołaj Aleksander Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Gatunek:
dialogi
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695