wybawił. 355.
MAż jeden imieniem Turpinus/ w Wiedniu modlił się w Kościele przed Ołtarzem: a gdy był w zachwyceniu/ Psalm: Boże na wspomożenie moje/ śpiewał/ ujrzał mnóstwo złych duchów przechodzących ku Lotarygiej/ za nim szedł poletku z daleka podobny murzynowi. Któremu rzekł Dokąd idziesz. Odpoiwedział Do Aquisgrany ku śmierci Karłowej abyśmy do piekła duszę jego porwali. Tedy on. Poprzysięgam cię/ prawi/ przez imię Pana naszego Jezusa Chrystusa/ żebyś po odprawieniu tej drogi/ do mnie się wrócił. Zaledwie zmowił Psalm/ tymże się porządkiem wrócili: i rzekł ostatniemu/ z którym pierwej mówił. Coście sprawili? Galician/
wybáwił. 355.
MAż ieden imieniem Turpinus/ w Wiedniu modlił sie w Kośćiele przed Ołtarzem: á gdy był w záchwyceniu/ Psalm: Boże ná wspomożenie moie/ śpiewał/ vyrzał mnostwo złych duchow przechodzących ku Lotarigiey/ zá nim szedł poletku z daleka podobny murzynowi. Ktoremu rzekł Dokąd idźiesz. Odpoiwedźiał Do Aquisgrany ku śmierći Kárłowey ábysmy do piekła duszę iego porwali. Tedy on. Poprzyśięgam ćię/ práwi/ przez imię Páná naszego Iezusa Chrystusá/ żebyś po odprawieniu tey drogi/ do mnie sie wroćił. Zaledwie zmowił Psalm/ tymże sie porządkiem wroćili: y rzekł ostátniemu/ z ktorym pierwey mowił. Cośćie spráwili? Gálician/
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 371
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
płakała; A wtem ich nadjachała zbytnie utroskana Piękna panna, na gładkiej twarzy upłakana. Chcecie wiedzieć, kto to jest i o co się psuje Ustawiczną żałością, o co się frasuje? Fiordyliza to piękna, co wszędzie swojego, Wyjachawszy z Paryża, szukała miłego. PIEŚŃ XXIV.
LIV.
Brandymart ją beł w mieście Karłowem zostawił Ani jej żegnał, kiedy w drogę się wyprawił; Gdzie go ośm albo dziewięć miesięcy czekała, Ale, iż się nie wracał, za nim pojachała. Od morza się jednego do morza puściła Drugiego i Pyreny i Alpy zjeździła, Szukając go po wszytkich miejscach, okrom w owem Pałacu, który dobrze znacie, Atlantowem
płakała; A wtem ich nadjachała zbytnie utroskana Piękna panna, na gładkiej twarzy upłakana. Chcecie wiedzieć, kto to jest i o co się psuje Ustawiczną żałością, o co się frasuje? Fiordyliza to piękna, co wszędzie swojego, Wyjachawszy z Paryża, szukała miłego. PIEŚŃ XXIV.
LIV.
Brandymart ją beł w mieście Karłowem zostawił Ani jej żegnał, kiedy w drogę się wyprawił; Gdzie go ośm albo dziewięć miesięcy czekała, Ale, iż się nie wracał, za nim pojachała. Od morza się jednego do morza puściła Drugiego i Pyreny i Alpy zjeździła, Szukając go po wszytkich miejscach, okrom w owem Pałacu, który dobrze znacie, Atlantowem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 244
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Więc rączo wyprawuje zaraz i czwartego, Aby z Marfizą przywiódł Rugiera dzielnego; Ale ten, co ostatniej pary rządził wodze, Opóźnił się i trochę pozostał na drodze.
XVI.
Z Marfizą Rugier, para już sobie życzliwa, Półgodziniem za niemi nierychlej przybywa. Bo najchytrzejszy diabeł, chcąc chrześcijańskiemu Duże razy przez nich dać wojsku Karłowemu, Opatrzył, aby zamysł niecnotliwy jego Nie wziął wstrętu poswarkiem o Rugierowego Konia; bo pewnieby się zwada odnowiła, Gdyby pospołu z niemi ta para przybyła.
XVII.
Czterej pierwszy na miejscu takiem się zjechali, Skąd namioty ściśnione swoich oglądali, Chorągwie rozwinione, w które wiatry biją, Te różnem po powietrzu kształtem sobie
Więc rączo wyprawuje zaraz i czwartego, Aby z Marfizą przywiódł Rugiera dzielnego; Ale ten, co ostatniej pary rządził wodze, Opóźnił się i trochę pozostał na drodze.
XVI.
Z Marfizą Rugier, para już sobie życzliwa, Półgodziniem za niemi nierychlej przybywa. Bo najchytrzejszy djabeł, chcąc chrześcijańskiemu Duże razy przez nich dać wojsku Karłowemu, Opatrzył, aby zamysł niecnotliwy jego Nie wziął wstrętu poswarkiem o Rugierowego Konia; bo pewnieby się zwada odnowiła, Gdyby pospołu z niemi ta para przybyła.
XVII.
Czterej pierwszy na miejscu takiem się zjechali, Skąd namioty ściśnione swoich oglądali, Chorągwie rozwinione, w które wiatry biją, Te różnem po powietrzu kształtem sobie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 324
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Przez Hiszpanią pojazd chcieli czynić spory. Mniej, niż na jeden łokieć, już od niego była, Nie wiedząc, kupa piasku iż grabię przykryła.
LIX.
Ktoby beł Orland, dawno, dawno zapomniała. Więc furia nieszczęsna tak go udziałała Odmiennym, podobieństwa iż niema żadnego Do wnuka, jako przedtem bywał, Karłowego; Od słońca jest szkaradnie wszystek opalony, Jak murzyn, który osiadł etiopskie strony, Albo jako Maurowie, co podle mieszkają Nilu, a twarzy nakształt uczernionych mają.
LX.
Oczy mu się pod czoło zmarszczone pokryły, Twarz wyschła, członki insze szczerą kością były; Włosy wzgórę wzjeżone, jak kołtonowate, Broda brzydka
Przez Hiszpanią pojazd chcieli czynić spory. Mniej, niż na jeden łokieć, już od niego była, Nie wiedząc, kupa piasku iż grabię przykryła.
LIX.
Ktoby beł Orland, dawno, dawno zapomniała. Więc furya nieszczęsna tak go udziałała Odmiennym, podobieństwa iż niema żadnego Do wnuka, jako przedtem bywał, Karłowego; Od słońca jest szkaradnie wszystek opalony, Jak murzyn, który osiadł etyopskie strony, Albo jako Maurowie, co podle mieszkają Nilu, a twarzy nakształt uczernionych mają.
LX.
Oczy mu się pod czoło zmarszczone pokryły, Twarz wyschła, członki insze szczerą kością były; Włosy wzgórę wzjeżone, jak kołtonowate, Broda brzydka
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 398
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
łzami polewała. Tej jak prędko dojrzeli, wnet się domyślają, Iż ją kłopoty wielkie w swojej mocy mają.
XXXIX.
I Gwidon ich i ci dwa Gwidona poznali, Bo się niedawno, jakom pisał, rozjechali. Powiada Rynaldowi: „Śmiałość obu tobie Zalecam, w jakim jeno bitwy chcesz sposobie. Jeśli do Karłowego pójdą wojska z nami, Dadzą się Afrykanom znać swemi siłami”. Wierzy Rynald, z pierwszego i jemu się zdali Wejrzenia, iż rycerze oba doskonali.
XL.
Poznał ich Gwidon zaraz, a nie bez przyczyny, Bo takiego, jak oni, żaden nie miał inny Stroju: ustawiczny ten oba zwyczaj mieli, Iż
łzami polewała. Tej jak prędko dojrzeli, wnet się domyślają, Iż ją kłopoty wielkie w swojej mocy mają.
XXXIX.
I Gwidon ich i ci dwa Gwidona poznali, Bo się niedawno, jakom pisał, rozjechali. Powiada Rynaldowi: „Śmiałość obu tobie Zalecam, w jakiem jeno bitwy chcesz sposobie. Jeśli do Karłowego pójdą wojska z nami, Dadzą się Afrykanom znać swemi siłami”. Wierzy Rynald, z pierwszego i jemu się zdali Wejrzenia, iż rycerze oba doskonali.
XL.
Poznał ich Gwidon zaraz, a nie bez przyczyny, Bo takiego, jak oni, żaden nie miał iny Stroju: ustawiczny ten oba zwyczaj mieli, Iż
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 438
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
, w nim jest stuczek o jednim diamencię trzydzieści, a o dwóch diamencikach jest ich 32, na jedwabnim sznurku włusowim nawleczone som.
Jedna para mannelek, na czarnych wstąskach przyszytę, w obudwu jest stuczek o jednim dwamenciku! sternaście, a o dwu diąmeneikach jest ich 12, a miedzy temy stuczkamy jest pereł wielkich, karłowych w obudwu 26.
Jedna stuczka we wstoskę robiona, nięwięlka, czarnym i białym szmelczem napuszczana, jest w ny dyamencikuw większych i mniejszych 26, przy ny wisi perła podługowata, piękna.
Jedna spinka do pęreł albo do kanaczka w tył na szyję, czarnym i białym szmelcem napuszczana, podługowata; jest w ny
, w nim iest stuczek o iednim diamencię trzydzieści, a o dwuch diamencikach ięst ich 32, na iedwabnim sznurku włusowim nawleczone som.
Iędna para mannelek, na czarnych wstąskach prziszitę, w obudwu iest stuczek o iednim dwamenciku! sternascie, a o dwu diąmeneikach iest ich 12, a miedzy temy stuczkamy iest pereł wielkych, karłowych w obudwu 26.
Iedna stuczka we wstoskę robiona, nięwięlka, czarnym y białym szmelczem napusczana, iest w ny diamencikuw wiekszich y mnieiszych 26, przi ny wisi perła podługowata, piękna.
Iędna spinka do pęreł albo do kanaczka w tył na sziię, czarnym y białym szmelcem napusczana, podługowata; iest w ny
Skrót tekstu: SzumInw
Strona: 39
Tytuł:
Gdański inwentarz mienia domowego Magdaleny Szumanowej
Autor:
Magdalena Szumanowa
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1706
Data wydania (nie wcześniej niż):
1706
Data wydania (nie później niż):
1706
nieba płyną zdroje
XXVII.
I który urodził się szczęściem wieku tego, Gdy ściśniony Rzym będzie siła cierpiał złego; Bo go przez swoje męstwo, przez swoje dzielności Obroni i do pierwszych przywróci wolności. Ale iż mam tę wolą niżej spraw tknąć jego, Do przedsięwzięcia rzecz swą obrócę pierwszego, Abym południowego godne męstwo słońca Karłowe tu przed wami ukazał do końca.
XXVIII.
Widzicie, jako Ludwik żałuje serdecznie, Iż go do swych państw wezwał, wierząc mu bezpiecznie; A on nie tylko mocą wszystkie zwalczył jego Nieprzyjacioły, ale wygnał i samego. Próżno nań Wenetowie wielkie wojska zwodzą, Próżno i na przeprawach zastąpić mu godzą, Bo gdzie
nieba płyną zdroje
XXVII.
I który urodził się szczęściem wieku tego, Gdy ściśniony Rzym będzie siła cierpiał złego; Bo go przez swoje męstwo, przez swoje dzielności Obroni i do pierwszych przywróci wolności. Ale iż mam tę wolą niżej spraw tknąć jego, Do przedsięwzięcia rzecz swą obrócę pierwszego, Abym południowego godne męstwo słońca Karłowe tu przed wami ukazał do końca.
XXVIII.
Widzicie, jako Ludwik żałuje serdecznie, Iż go do swych państw wezwał, wierząc mu bezpiecznie; A on nie tylko mocą wszystkie zwalczył jego Nieprzyjacioły, ale wygnał i samego. Próżno nań Wenetowie wielkie wojska zwodzą, Próżno i na przeprawach zastąpić mu godzą, Bo gdzie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 36
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zdrowia swego Niewczasów dość zażyli nieba odmiennego.
LXI
Więc tak ich konie dzielne, jako oni sami, Cierpiąc głód, cknęły sobie z próżnemi brzuchami I tłukąc zębem o ząb z wieczora do świtu, Wyrzuceni za bramę od dobrego bytu. Ale ich barziej trapi i ciężej frasuje, To jem wskróś utrapione wnętrzności przejmuje, Iż Karłowego jeszcze wojska nie widzieli, A już tęgiej kopiej francuskiej raz wzięli.
LX
I gotowi lub umrzeć lub pomścić się tego Despektu, co ich potkał wieczora przeszłego, Starać się umyślili sposobem wszelakiem, Aby w mniemaniu u swej paniej ladajakiem Nie zostali; gniew, miłość, wstyd jem serce grzeje, Zaczem, pełni otuchy
zdrowia swego Niewczasów dość zażyli nieba odmiennego.
LXI
Więc tak ich konie dzielne, jako oni sami, Cierpiąc głód, cknęły sobie z próżnemi brzuchami I tłukąc zębem o ząb z wieczora do świtu, Wyrzuceni za bramę od dobrego bytu. Ale ich barziej trapi i ciężej frasuje, To jem wskróś utrapione wnętrzności przejmuje, Iż Karłowego jeszcze wojska nie widzieli, A już tęgiej kopiej francuskiej raz wzięli.
LX
I gotowi lub umrzeć lub pomścić się tego Despektu, co ich potkał wieczora przeszłego, Starać się umyślili sposobem wszelakiem, Aby w mniemaniu u swej paniej ladajakiem Nie zostali; gniew, miłość, wstyd jem serce grzeje, Zaczem, pełni otuchy
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 45
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
zaś nalegają I cnotą bohatyrów wielkich zaklinają. Tak złożywszy wnet drzewo swe, ściera się z niemi I zostawuje z koni zrzuconych na ziemi.
LXVII.
A sama wciąż gościńcem wielkiem się udaje, Aby te, gdzie jest Rugier, ujźrzała wnet kraje. Ci, co dla złotej tarczej z królestwa swojego Umyślnie do obozu biegli Karłowego, Wstawszy z biota, przemówić słowa nie umieją I oczu wzgórę podnieść dla wstydu nie śmieją. Zdumieli, jeden tylko patrzy na drugiego, A potem każdy wsiada na konia swojego.
LXVIII.
Ulania dla więtszej pysznych królów wzgardy, Pomniąc słowa i zamysł w domu wszystkich hardy - Bo jawnie na to przysiąc w Islandiej chcieli
zaś nalegają I cnotą bohatyrów wielkich zaklinają. Tak złożywszy wnet drzewo swe, ściera się z niemi I zostawuje z koni zrzuconych na ziemi.
LXVII.
A sama wciąż gościńcem wielkiem się udaje, Aby te, gdzie jest Rugier, ujźrzała wnet kraje. Ci, co dla złotej tarczej z królestwa swojego Umyślnie do obozu biegli Karłowego, Wstawszy z biota, przemówić słowa nie umieją I oczu wzgórę podnieść dla wstydu nie śmieją. Zdumieli, jeden tylko patrzy na drugiego, A potem każdy wsiada na konia swojego.
LXVIII.
Ulania dla więtszej pysznych królów wzgardy, Pomniąc słowa i zamysł w domu wszystkich hardy - Bo jawnie na to przysiądz w Islandyej chcieli
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 46
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dość uczynił słowu rycerskiemu, Po więźnie jechać kazał zaraz z swych jednemu.
LI.
Sam biegł wciąż i nic o niem nie wiemy inszego, Jedno, iż wszedł w jaskinią u lasu jednego. Tem czasem Bradamanta na cmentarzu onem Przypatruje się zbrojom, wszędzie rozwieszonem, Czyta pisma nad niemi, a którą poznała Z rycerstwa Karłowego, zdjąć prędko kazała; Pogańskiem daje pokój, wszystkie zostawuje, Do inszych wkoło onej wieże postępuje.
LII.
Prócz tej, co była syna Monodantowego, Widzi Sansonetowę, trzecią brata jego, Olwierowę; ci wszyscy Orlanda szukali I razem króla z Sarce w sidła powpadali. Samych w prawdzie nie było: dwiema przed tem
dość uczynił słowu rycerskiemu, Po więźnie jechać kazał zaraz z swych jednemu.
LI.
Sam biegł wciąż i nic o niem nie wiemy inszego, Jedno, iż wszedł w jaskinią u lasu jednego. Tem czasem Bradamanta na cmyntarzu onem Przypatruje się zbrojom, wszędzie rozwieszonem, Czyta pisma nad niemi, a którą poznała Z rycerstwa Karłowego, zdjąć prędko kazała; Pogańskiem daje pokój, wszystkie zostawuje, Do inszych wkoło onej wieże postępuje.
LII.
Prócz tej, co była syna Monodantowego, Widzi Sansonetowę, trzecią brata jego, Olwierowę; ci wszyscy Orlanda szukali I razem króla z Sarce w sidła powpadali. Samych w prawdzie nie było: dwiema przed tem
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_III
Strona: 98
Tytuł:
Orland szalony, cz. 3
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905