Krawieckiej Izby. Tam łoże od działka, bez jednej kuny. Tamże kół dwie, dzialnych, jedno bose we wszytkim, a drugie skowane żelazem. W tej baszcie juków parę na dwa konie.
W drugiej baszcie od ogroda, kareta stara, staroświecka, skórzana, z przykryciem na karecie, bez pasów spodnich. Tamże karawan sukienny, czerwono przykryty, który będzie trzeba naprawić. Wóz odkaterny, to jest, co ją wiozą, u którego woza trzy koła okowane, a jedno bose. Juków trzy na wielbłądy, do naprawy trzeba ich dać. Linew do tego należących dwie.
Do dział kul żelaznych, kowanych, kowalską robotą robionych, dziesięć
Krawieckiej Izby. Tam łoże od działka, bez jednej kuny. Tamże kół dwie, dzialnych, jedno bose we wszytkim, a drugie skowane żelazem. W tej baszcie juków parę na dwa konie.
W drugiej baszcie od ogroda, kareta stara, staroświecka, skórzana, z przykryciem na karecie, bez pasów spodnich. Tamże karawan sukienny, czerwono przykryty, który będzie trzeba naprawić. Wóz odkaterny, to jest, co ją wiozą, u którego woza trzy koła okowane, a jedno bose. Juków trzy na wielbłądy, do naprawy trzeba ich dać. Linew do tego należących dwie.
Do dział kul żelaznych, kowanych, kowalską robotą robionych, dziesięć
Skrót tekstu: InwŻółkGęb
Strona: 121
Tytuł:
Inwentarz zamku w Żółkwi
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Żółkiew
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
inwentarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1671
Data wydania (nie wcześniej niż):
1671
Data wydania (nie później niż):
1671
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Materiały źródłowe do dziejów kultury i sztuki XVI-XVIII w.
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Mieczysław Gębarowicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1973
we Francyj, w Prowincyj Senoneńskiej, Matrona nosząc brzemie lat 28. kamień porodziła, który tam miraculi causa praesentatur. Thuamus lib: 7. 6.
Gdy Comes Mansfeldus miał ciemny wzrok,natura mu kompensowała, że samym ujęciem, biały i czarny rozeznał kolor, jako świadczy Reckermannus.
HAMAR nie jaki Saracen ślepy Wódz Karawany, vulgo Szur-Emir u Dalsze Mirabilia o Ludziach.
Turków, samym odorem poznawał, na jakim zostawał miejscu, według Leona Afrykańskiego.
Tomasz Szwejgier, wszystko nogami robił, to jest jadł, pił, pióra temperował, Księgi przewracał, pisał Litery. Author Postchius.
Georgius Pictorius pisze, że sam widział Hiszpana ciemnego
we Francyi, w Prowincyi Senoneńskiey, Matrona nosząc brzemie lat 28. kamień porodziła, ktory tam miraculi causá praesentatur. Thuamus lib: 7. 6.
Gdy Comes Mansfeldus miał ciemny wzrok,nátura mu kompensowała, że samym uięciem, biáły y czarny rozeznał kolor, iáko świadczy Reckermannus.
HAMAR nie iáki Saracen ślepy Wodz Karawany, vulgo Szur-Emir u Dálsze Mirabilia o Ludziach.
Turkow, samym odorem poznáwał, ná iákim zostáwał mieyscu, według Leona Afrykáńskiego.
Tomasz Szweygier, wszystko nogami robił, to iest iadł, pił, piora temperował, Księgi przewracáł, pisał Litery. Author Postchius.
Georgius Pictorius pisze, że sam widział Hiszpana ciemnego
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 985
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
. Do tej obligowani Matometanismus, albo Religia Turecka
Mahometani tak strictè, że setną część dóbr swoich dać ubogim powinni, lubo łakomi tego Artykułu obserwować nie chcą.
Piąty punkt, Peregrynacja do Mechy, każdego obligująca nawiedzić lub osobiście, lub przez najętego Substituta Mechę Miasto, miejsce urodzenia Mahometa. Dokąd wielkie mnóstwo idzie Mahometanów kilku Karawanami, alias kilkudziesiąt tysiącznemi kompaniami, z różnych miejsc. Wiary Mahometańskiej. Z Anatolii, Karamannii idący, kupią się u Damaszku: z Persji idący, w Babilonii schodzą się; z Egiptu w Kajrze; tandem wszyscy na gorze Ararat, gdzie odprawują KURBAN, alias pamiątkę Barana, od Abrahama ofiarowanego, baranów bijąc,
. Do tey obligowani Mathometanismus, albo Religia Turecka
Machometani tak strictè, że setną część dobr swoich dać ubogim powinni, lubo łakomi tego Artykułu obserwować nie chcą.
Piąty punkt, Peregrynacya do Mechy, każdego obliguiąca nawiedzić lub osobiście, lub przez naiętego Substituta Mechę Miasto, mieysce urodzeniá Machometa. Dokąd wielkie mnostwo idzie Machometanow kilku Karawanami, alias kilkudziesiąt tysiącznemi kompaniami, z rożnych mieyść. Wiáry Machometanskiey. Z Anatolii, Karàmannii idący, kupią się u Damasżku: z Persii idący, w Babylonii schodzą się; z Egyptu w Kayrze; tandem wszyscy na gorze Ararat, gdzie odprawuią KURBAN, alias pamiątkę Barana, od Abrahama ofiarowanego, baranow biiąc,
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1104
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
z rąk wydarto. Na resztę, znalazłszy lokaja jego Michała, bez którego nie chciał jechać, wtrącono gwałtem do karety, którą zasznurowawszy i wartę przydawszy, wywieziono do Białej. Potem Żyda
jego faworyta Szymona, który wszystkim generalnie rządził i dla wielu ludzi chrześcijan okrucieństwa czynił, znaleziono go i z całą jego familią w kryty karawan wsadziwszy, wywieźli do Białej. Potem, za ukazaniem przez tegoż Żyda, nim go wywieziono, wszystkich depozytów, wziąwszy, jak mówili, dwieście tysięcy zł in paratis, klejnoty i inne rzeczy, wyjechał książę chorąży do Białej i tam w ścisłym księcia krajczego osadził areszcie, nie dając mu ani noża, ani widelec
z rąk wydarto. Na resztę, znalazłszy lokaja jego Michała, bez którego nie chciał jechać, wtrącono gwałtem do karety, którą zasznurowawszy i wartę przydawszy, wywieziono do Białej. Potem Żyda
jego faworyta Szymona, który wszystkim generalnie rządził i dla wielu ludzi chrześcijan okrucieństwa czynił, znaleziono go i z całą jego familią w kryty karawan wsadziwszy, wywieźli do Białej. Potem, za ukazaniem przez tegoż Żyda, nim go wywieziono, wszystkich depozytów, wziąwszy, jak mówili, dwieście tysięcy zł in paratis, klejnoty i inne rzeczy, wyjechał książę chorąży do Białej i tam w ścisłym księcia krajczego osadził areszcie, nie dając mu ani noża, ani widelec
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 286
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św. słuchać w bliskiej cerkwi, spieszył się. Pan Bóg skarał, bo u młynów trościenickich wywrócili jego pijani woźnice karawan z mostu w wodę, zamoczyli wszystkie bogate suknie. Musiał w karczmie trościenickiej półtora dnia suszyć się i miał szkody na kilka tysięcy czerwonych złotych.
Rok 1749 zwyczajnym był prac moich około biegania w województwie na inkwizycje i egzekucje za dekretami początkiem. Nastąpił potem sejmik gromniczny, na którym starał się o deputację Czyż, stolnik smoleński
udarowaliśmy.
Także Ogiński, pisarz polny lit., jadąc z Warszawy w piński powiat do dóbr swoich, nocował w Minkowiczach, folwarku ojca
mego, a nie chcąc na drugi dzień Bożego Narodzenia mszy św. słuchać w bliskiej cerkwi, spieszył się. Pan Bóg skarał, bo u młynów trościenickich wywrócili jego pijani woźnice karawan z mostu w wodę, zamoczyli wszystkie bogate suknie. Musiał w karczmie trościenickiej półtora dnia suszyć się i miał szkody na kilka tysięcy czerwonych złotych.
Rok 1749 zwyczajnym był prac moich około biegania w województwie na inkwizycje i egzekucje za dekretami początkiem. Nastąpił potem sejmik gromniczny, na którym starał się o deputację Czyż, stolnik smoleński
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 287
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
Masztalerzów były łopaty, konwie, cebrzyki, skopce, miarki, grzebła, trzepaczki. Nato wszytko ma być przy stajni Officina vulgo Masztarnia, dobrze zawarta sucha, czysta; tuż blisko i stancja dla koniuszego z stajnią mająca komunikacją, aby był zawsze spektatorem dziejów stajennych. Do KONIUSZEGO też dyspozycyj należą, karety, kolaski, karawany, wozy, dywany, żelaza, lewary, Stelmachy, Rymarze, Kowale, a najbardzej Pacholcy karyciani, wozowi, aby karety, chędożyli, ich pilnowali w wozowniach, mając, szczotki, trzepaczki, miotełki do chędożenia, item pochodnie, latarnie, wachle. Tuz należy KAWALKATOR od słowa Łacińskiego i Włoskiego Cavallus, albo
Masżtalerzow były łopaty, konwie, cebrzyki, skopce, miàrki, grzebła, trzepaczki. Nato wszytko má bydź przy stayni Officina vulgo Masztarnia, dobrze záwartá suchá, czysta; tuż blisko y stáncya dla koniuszego z stáynią máiąca kommunikácyą, áby był záwsze spektatorem dzieiow staiennych. Do KONIUSZEGO też dyspozycyi należą, karety, kolaski, karawany, wozy, dywany, żelaza, lewary, Stelmachy, Rymarze, Kowale, á naybardzey Pacholcy karyciani, wozowi, aby karety, chędożyli, ich pilnowali w wozowniach, maiąc, szczotki, trzepaczki, miotełki do chędożenia, item pochodnie, latarnie, wáchle. Tuz náleży KAWALKATOR od słowa Łacińskiego y Włoskiego Cavallus, albo
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 482
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
rzeką Hanhung, od natury et ab arte umocnione, 25. mil od Sygamu Miasta, w tejże Prowin- Całego świata, praecipue o Japonii
cyj leżącego, dokąd jest droga śrzodkiem góry wyrobiona z mostami z balustratą żelazną przez przepaści przechodnia, koło tej drogi 3. kroć sto tysięcy długo ludzi robiło, a to dla karawan, albo kompanii tędy idącej, to dla Kupców. W Prowincyj HONAN, jest wielka obfitość, stąd zowie się Ogrodem uciechy, nazywa się Medium Orbis, iż w pośrzodku Chin; gdyż Chińczykowie, ile prości i uparci mniemają, iż innej ziemi na świecie nie masz, tylko Chińska. Stolicą tu jest Kaifung, nad
rzeką Hanhung, od natury et ab arte umocnione, 25. mil od Sygamu Miasta, w teyże Prowin- Całego świata, praecipuè o Iaponii
cyi leżącego, dokąd iest droga śrzodkiem góry wyrobiona z mostami z balustratą żelazną przez przepaści przechodnia, koło tey drogi 3. kroć sto tysięcy długo ludzi robiło, a to dla karawan, albo kompanii tędy idącey, to dlá Kupców. W Prowincyi HONAN, iest wielka obfitość, ztąd zowie się Ogrodem uciechy, nazywa się Medium Orbis, iż w pośrzodku Chin; gdyż Chińczykowie, ile prości y uparci mniemaią, iż inney ziemi na świecie nie masz, tylko Chińska. Stolicą tu iest Kaifung, nad
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 538
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756
; z Nissy piszą/ że się tam już znowu wszędzie zaczyna/ między wszytkimi pogranicznymi/ piekna we wszytkim zgoda/ jedność/ miełość/ i należyta Harmonia/ względem Kupowania i przedawania wzajemnego rozmaitych zobojej strony/ towarów/ tak że otym upewniają/ iż już pewny/ z kilku set Kupców złożony Pułk/ lub Karawan/ wybiera się do Cesarskich krajów/ i inszych Państw Chrześcijańskich/ z Persiej/ Armenii/ Egiptu/ Konstantynopola/ Tessaloniki/ i inszych Wschodnich Krajów. z Bajonny/ 10. Septembra.
W Prowincji Biscaje Nazwanej/ wielki nader powstał był od zbuntowanego Chłopstwa tumult/ którzy pod pretekstem starodawnych jakichsi wolności swoich/ do broni
; z Nissy piszą/ że śię tám iusz znowu wszędzie záćzyna/ między wszytkimi pogranicżnymi/ piekna we wszytkim zgodá/ iedność/ miełość/ y nalezyta Hármonia/ względem Kupowánia y przedawáńia wzaiemnego rozmaitych zoboiey strony/ towárow/ ták że otym upewniaią/ iż iusz pewny/ z kilku set Kupcow złozony Pułk/ lub Karawán/ wybiera śię do Cesárskich kráiow/ y inszych Państw Chrzesciáńskich/ z Persiey/ Armeniey/ Egyptu/ Konstántynopolá/ Thessáloniki/ y inszych Wschodnich Kraiow. z Bayonny/ 10. Septembrá.
W Prowinciey Biscáye Názwáney/ wielki náder powstáł był od zbuntowánego Chłopstwa tumult/ ktorzy pod pretextem starodawnych iákichśi wolnośći swoich/ do broni
Skrót tekstu: PoczKról
Strona: 74
Tytuł:
Poczta Królewiecka
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Królewiec
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
wiadomości prasowe i druki ulotne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1718
Data wydania (nie wcześniej niż):
1718
Data wydania (nie później niż):
1718
tak pilnej nie będzie chciał drodze, Ile nieznajomego dotąd sobie człeka? Tymczasem chłopiec wróci i powie, że czeka. Tymczasem się też słudzy od chłopa dowiedzą, Że i owsa dostanie, konie obrok zjedzą, Że i piwa od Żyda, wody z dworskiej studnie Przyniosą; możemy tu odprawić południe. Jest wino, w karawanie kapłon i pieczenia. „Niech się — rzekę — zakrzątnie kucharz do jedzenia. Miejcie się wy tu dobrze, a ja w słowie stawię; Na koniu tam dojadę, długo nie zabawię.” Zsiędę zatem do ganku i wchodzę do sieni, Aż ten pan cześnik ze drzwi: cera mu się zmieni, Wita mię
tak pilnej nie będzie chciał drodze, Ile nieznajomego dotąd sobie człeka? Tymczasem chłopiec wróci i powie, że czeka. Tymczasem się też słudzy od chłopa dowiedzą, Że i owsa dostanie, konie obrok zjedzą, Że i piwa od Żyda, wody z dworskiej studnie Przyniosą; możemy tu odprawić południe. Jest wino, w karawanie kapłon i pieczenia. „Niech się — rzekę — zakrzątnie kucharz do jedzenia. Miejcie się wy tu dobrze, a ja w słowie stawię; Na koniu tam dojadę, długo nie zabawię.” Zsiędę zatem do ganku i wchodzę do sieni, Aż ten pan cześnik ze drzwi: cera mu się zmieni, Wita mię
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 599
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
do Stołu, i żałowałam, żem go u siebie nie zatrzymała. Żyd za długo mi się bawił, byłabym mogła dość się o tym przekonać, żem Steleja nie tylko żałowała, lecz osądziłam za dobre, w tym siebie samę podejść. Wystawiłam to sobie, że podobno Stelej z karawanem kupieckim za Żyda przysługąw niewielu dniach tu stąd mógłby się ruszyć, i już mu w myślach zabraniając, życzyłam sobie, żeby wraz ze mną powrócił. Żyd przyszedł upewniając mię, że swego gościa należycie opatrzył, i w tym go pomieścił domu, który od Nieboszczyka mego męża przed dwiema laty kupił. Zlękłam
do Stołu, i żałowałam, żem go u śiebie nie zatrzymała. Zyd za długo mi śię bawił, byłabym mogła dość śię o tym przekonać, żem Steleia nie tylko żałowała, lecz osądziłam za dobre, w tym śiebie samę podeyść. Wystawiłam to sobie, że podobno Steley z karawanem kupieckim za Zyda przysługąw niewielu dniach tu ztąd mogłby śię ruszyć, i iuż mu w myślach zabraniaiąc, życzyłam sobie, żeby wraz ze mną powroćił. Zyd przyszedł upewniaiąc mię, że swego gośćia należycie opatrzył, i w tym go pomieścił domu, ktory od Nieboszczyka mego męża przed dwiema laty kupił. Zlękłam
Skrót tekstu: GelPrzyp
Strona: 154
Tytuł:
Przypadki szwedzkiej hrabiny G***
Autor:
Christian Fürchtegott Gellert
Tłumacz:
Anonim
Drukarnia:
Jan Chrystian Kleyb
Miejsce wydania:
Lipsk
Region:
zagranica
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
romanse
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755