przed ubóstwem;
Niech i drugi, nad trudną algebrą Kawęcząc, schnie jako wnętrzną frebrą, Niechaj ołówkiem, niech liczmanem brudzi Melancholiczną w swej nauce rękę; Mniej się potrzebnie i ten wdaje w mękę, I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę, Co codzienną życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy Czas niedościgły w głowie zrachowany, A widząc lat swych i bieg, i odmiany, Zegarka słucha i godziny liczy. ERATO POESIS
Wesołej myśli są wymysłem rymy; Komu żałośnie psi wyją za uchem, Próżno się sadzi śpiewać co smacznego. Mnie serdecznego żalu głowę dymy Rozdęły; próżno mam się wieszczym
przed ubóstwem;
Niech i drugi, nad trudną algebrą Kawęcząc, schnie jako wnętrzną frebrą, Niechaj ołówkiem, niech liczmanem brudzi Melancholiczną w swej nauce rękę; Mniej się potrzebnie i ten wdaje w mękę, I tamten nad tym, co już trzyma, trudzi.
Ten potrzebną sam zaczął rachubę, Co codzienną życia swego zgubę
Karbuje sobie i mieć sobie życzy Czas niedościgły w głowie zrachowany, A widząc lat swych i bieg, i odmiany, Zegarka słucha i godziny liczy. ERATO POESIS
Wesołej myśli są wymysłem rymy; Komu żałośnie psi wyją za uchem, Próżno się sadzi śpiewać co smacznego. Mnie serdecznego żalu głowę dymy Rozdęły; próżno mam się wieszczym
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 145
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
/ choć się niemi niepamiętnie zdobiła familia/ gdy te klejnoty serce pokrają od kochających podane. Za nic i sława/ i rodziciele/ za nic i która następuje wieczna sromota/ gdy się rozświecą takie na sercu świetności od ulubionych posłane. Woli dla tego cierniową JEZUS koronę/ która choć głowę rani. przecię nic serca nie karbuje. Włożyć chciej temu Dzieciątku i z wonnej roży uwity wieniec/ niech się rumianość z kwiatu wybija białego/ obłoż kubeczek samymi kwiatków listkami/ powiąż już nie kręconym ale drapanym jedwabiem/ niech zgoła głowy nic nie dolega JEZUSOWEJ, niech się wszelaka miękkość najduje/ garnąć się będzie Dziecina do ostrości. Widzi bowiem że wonne
/ choć się niemi niepámiętnie zdobiłá familia/ gdy te kleynoty serce pokráią od kocháiących podáne. Zá nic y sławá/ y rodźićiele/ zá nic y ktora nástępuie wieczna sromotá/ gdy się rozświecą tákie ná sercu świetnośći od vlubionych posłáne. Woli dla tego ćierniową IEZVS koronę/ ktora choć głowę ráni. przećię nic sercá nie kárbuie. Włożyć chćiey temu Dźiećiątku y z wonney roży vwity wieniec/ niech się rumiáność z kwiátu wybiia białego/ obłoż kubeczek sámymi kwiatkow listkami/ powiąż iuż nie kręconym ále drapánym iedwabiem/ niech zgołá głowy nic nie dolega IEZUSOWEY, niech się wszeláká miękkość náyduie/ gárnąć się będźie Dźiećina do ostrośći. Widźi bowiem że wonne
Skrót tekstu: HinPlęsy
Strona: 269
Tytuł:
Plęsy Jezusa z aniołami
Autor:
Marcin Hińcza
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636
podała: Trzykroć go laską tknęła/ troj rym przebieżała. Ten mnogi: lecz biegowi nad zwyczaj rączemu Dziwując się/ po ciału dojźrzał pierza swemu/ I na gniew przypadając zatymże surowy/ Iż Latskim borom z niego/ ptak się zdarzył nowy/ Twardym nosem w dębinę srogą ciężko kluje/ I zurzący się długie gałęzie karbuje. Szkarłatną/ sajanową maść pierze porwało: Zankiel/ i złoto które szatę zapinało W mech poszła: bram ze złotaszyja ma żółtego/ Prosto krom miana/ Pikus nic nie ma dawnego. Tym czasem czeladź darmo wzbyt się nawoławszy Pika po polach/ lecz go niegdzie nie nalawszy/ Zeszli Cyrce; powietrze jako przeczyściła/
podáłá: Trzykroć go laską tknęłá/ troy rym przebieżáłá. Ten mnogi: lecz biegowi nád zwyczay rączemu Dźiwuiąc się/ po ćiáłu doyźrzał pierza swemu/ Y ná gniew przypadáiąc zátymże surowy/ Iż Látskim borom z niego/ ptak się zdárzył nowy/ Twárdym nosem w dębinę srogą ćiężko kluie/ Y zurzący się długie gáłęźie kárbuie. Szkárłatną/ sáianową máść pierze porwáło: Zánkiel/ y złoto ktore szátę zápináło W mech poszłá: bram ze złotászyiá ma żołtego/ Prosto krom miáná/ Pikus nic nie ma dawnego. Tym czásem czeladź dármo wzbyt się náwoławszy Piká po polách/ lecz go niegdźie nie nálawszy/ Zeszli Cyrce; powietrze iáko przeczyśćiłá/
Skrót tekstu: OvŻebrMet
Strona: 359
Tytuł:
Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Jakub Żebrowski
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1636
Data wydania (nie wcześniej niż):
1636
Data wydania (nie później niż):
1636