— kiedy posag bierze Małżonek za małżonką tylko na papierze. Drogiemi kamieniami sadzona korona, Gdy większej parentele niżeli mąż — żona. Takowy drogi klejnot — według mego zdania — Potrzebuje wielkiego zbyt poszanowania: Ani tchni, ani co mów, bo jak na twą głowę Diament który spadnie, — nieszczęście gotowe! Bo choć i karbunkuły do szczętu wygasną, Przecię ona swą wspomni familią jasną. — Pomieścić się tu musi cierniowa na dole Korona, która owo swoje głowę kole. 22. CO BÓG DAŁ
... 23. PO STAREMU SROKA PSTRA
Choć dworowi pochlebia, nowinki szczebioce Za okny, — przecie barwa łatana na sroce. 24. PAN
— kiedy posag bierze Małżonek za małżonką tylko na papierze. Drogiemi kamieniami sadzona korona, Gdy większej parentele niżeli mąż — żona. Takowy drogi klejnot — według mego zdania — Potrzebuje wielkiego zbyt poszanowania: Ani tchni, ani co mów, bo jak na twą głowę Dyjament który spadnie, — nieszczęście gotowe! Bo choć i karbunkuły do szczętu wygasną, Przecię ona swą wspomni familiją jasną. — Pomieścić sie tu musi cierniowa na dole Korona, która owo swoje głowę kole. 22. CO BÓG DAŁ
... 23. PO STAREMU SROKA PSTRA
Choć dworowi pochlebia, nowinki szczebioce Za okny, — przecie barwa łatana na sroce. 24. PAN
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 9
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
raz umykać. Co raz one Razy na wiatry wytoczone. Wyście pioruny, wy mu biczem, Cny Kamieniecki z Daniłowiczem, Nie mógł tak prędko podnieść głowy, Jako nań przypadł raz gotowy. Czyli tak szczuple moje Muze, Nie piwszy nigdy Aretuze, Wspomną tu wszystkich? ... Sam tej mocy Karbunkuł, że się wyda w mocy. WIERSZ JEDENASTY.
Oto rączemi pióry, Merkury leci wesoły, Który kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który kres sławie twojej zamierzony? ... Dosiągłeś ręką długą Przy lodowym Hiperborze, Zraziłeś Hidrę drugą. Tam gdzie powstawąją zorze.
raz umykać. Co raz one Razy na wiatry wytoczone. Wyście pioruny, wy mu biczem, Cny Kamieniecki z Daniłowiczem, Nie mógł tak prędko podnieść głowy, Jako nań przypadł raz gotowy. Czyli tak szczuple moje Muze, Nie piwszy nigdy Aretuze, Wspomną tu wszystkich? ... Sam tej mocy Karbunkuł, że się wyda w mocy. WIERSZ JEDENASTY.
Oto rączemi pióry, Merkury leci wesoły, Który kąt i świat który, Z Faetontowemi koły, Tobie monarcho wielki zagrodzony, Który kres sławie twojej zamierzony? ... Dosiągłeś ręką długą Przy lodowym Hiperborze, Zraziłeś Hidrę drugą. Tam gdzie powstawąją zorze.
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 22
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
złotokręte pierścienie śliczne potrafione. Oczy gwiazdom równały a zaś w twarzy białej Alabastry z purpurą wdzięcznie się mieszały. Członki bielsze nad papier, zasłony nie miały, Szyję mleczną kosztowne perły otaczały, Jakie kiedyś królestwy płacił Egipt dawny, Które wsławił ow bankiet Kleopatry sławny. Ręce pieszczone drogie manele okuły, Z których żywe ciskały ognie karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, która Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na której ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Których kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie
złotokręte pierścienie śliczne potrafione. Oczy gwiazdom rownały a zaś w twarzy białej Alabastry z purpurą wdzięcznie się mieszały. Członki bielsze nad papier, zasłony nie miały, Szyję mleczną kosztowne perły otaczały, Jakie kiedyś krolestwy płacił Egipt dawny, Ktore wsławił ow bankiet Kleopatry sławny. Ręce pieszczone drogie manele okuły, Z ktorych żywe ciskały ognie karbunkuły. W stanie taśmą subtelną przepasana, ktora Tam się kończy, gdzie niżej piękna garniturą (Jak niegdy w Kolchach) strzeże runa bogatego, Kradnąc je przed promieniem oka śmiertelnego. Nawet ziemia, na ktorej ozdobne stawiła Stopy, zaraz się w kwiaty rożne przystroiła, Ktorych kolor i zapach przechodził dziardyny Włoskie i wszytkie wonie
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 252
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
wielka około Bretanii, która wiele szkody uczyniła obywatelom tej Prowincyj.
Wysokość wody deszczowej w Paryżu 13 calów 10 ¾ linij: w Montbriant 22 cale 6 ¼ linij: wLugdunie 22 calów 9 linij: w Upminster 16, 93 calów Angielskich:
Około roku 1705 widziano przez miesiąc na wierzchołku góry Table światło, które miano za karbunkuł. Lud tym widokiem tak był przestraszony, iż żaden nieśmiał iść obaczyć coby było.
1706
417 W Styczniu.
27 Lipca o 8 z rana w Denbigh deszcz nieustanny przez 30 godzin, rzeki wylawszy zboża, i siano ścięte zniosły: więcej niż 12 mostów zerwały, dęby wielkie i inne drzewa, płoty z
wielka około Bretanii, ktora wiele szkody uczyniła obywatelom tey Prowinciy.
Wysokość wody deszczowey w Paryżu 13 calow 10 ¾ linij: w Montbriant 22 cale 6 ¼ linij: wLugdunie 22 calow 9 linij: w Upminster 16, 93 calow Angielskich:
Około roku 1705 widziano przez miesiąc na wierzchołku góry Table światło, ktore miano za karbunkuł. Lud tym widokiem tak był przestraszony, iż żaden nieśmiał iść obaczyć coby było.
1706
417 W Styczniu.
27 Lipca o 8 z rana w Denbigh deszcz nieustanny przez 30 godzin, rzeki wylawszy zboża, y siano ścięte zniosły: więcey niż 12 mostow zerwały, dęby wielkie y inne drzewa, płoty z
Skrót tekstu: BohJProg_II
Strona: 161
Tytuł:
Prognostyk Zły czy Dobry Komety Roku 1769 y 1770
Autor:
Jan Bohomolec
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. i Rzeczypospolitej w Kollegium Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki, traktaty
Tematyka:
astronomia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1770
Data wydania (nie wcześniej niż):
1770
Data wydania (nie później niż):
1770
weneckiego; w tym różnych galanterii barzo bogatych i misternych niemało. Miedzy inszemi jest na kształt ołtarzyka małego z wysokości na piędź z jednej perły wyrobiony effigies - w Ogrójcu się Pan Jezus modlący. Niepospolita wielkość perły, prawda, że nie okrągła ani równa, jeno że tak wielka na piędź, było się czemu dziwić. Karbunkułów dwa tak wielkich, jako kokosze jaje, mniejszych trochę ze sześć. Dzbanek smaragdowy tak wielki, w który by się więcej niż pół kwarty zmieścić mogło. Z turkusu jednego barzo wybornego czara, z wierzchu osoby wytoczone, tak wielka, w którą by się więcej niż kwarta wlać mogła. 27v Kociołek z granatu
weneckiego; w tym różnych galanterii barzo bogatych i misternych niemało. Miedzy inszemi jest na kształt ołtarzyka małego z wysokości na piędź z jednej perły wyrobiony effigies - w Ogrójcu się Pan Jezus modlący. Niepospolita wielkość perły, prawda, że nie okrągła ani równa, jeno że tak wielka na piędź, było się czemu dziwić. Karbunkułów dwa tak wielkich, jako kokosze jaje, mniejszych trochę ze sześć. Dzbanek smaragdowy tak wielki, w który by się więcej niż pół kwarty zmieścić mogło. Z turkusu jednego barzo wybornego czara, z wierzchu osoby wytoczone, tak wielka, w którą by się więcej niż kwarta wlać mogła. 27v Kociołek z granatu
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 156
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, prosił, aby jemu ociec dał w moc wóz i konie Słoneczne: Na co młodzieniec ledwie od ojca pozwolenie otrzymał, i to z przydaniem jemu wiela potrzebnych nauk, i przestróg. Powieść Pierwsza.
A PAłac Słońca wysoki był/ i ozdobnymi Do góry wywiedziony słupy wyniosłymi: I jasny łskniącym złotem/ i jakby płomieniem Karbunkułem ognistym świecił się kamieniem: Miasto dachówki/ wszystek zwierzchu słoniowymi Pozornie stał przykryty kościami białemi. Drzwi które się na dwoje śrzodkiem otwierały Od podwojów/ srebrem się kosztownych błyszczały. Materią robota jednak przechodzieła/ B Bo tam Malcyberowa praca znaczna beła: Który i morza na nich/ swoimi rękami/ Opasujące ziemię przez śrzodek
, prośił, aby iemu oćiec dał w moc woz y konie Słoneczne: Ná co młodzieniec ledwie od oycá pozwolenie otrzymał, y to z przydániem iemu wiela potrzebnych náuk, y przestrog. Powieść Pierwsza.
A PAłac Słońcá wysoki był/ y ozdobnymi Do gory wywiedziony słupy wyniosłymi: Y iásny łskniącym złotem/ y iákby płomieniem Kárbunkułem ognistym świećił się kámieniem: Miásto dáchowki/ wszystek zwierzchu słoniowymi Pozornie stał przykryty kośćiami białemi. Drzwi ktore się ná dwoie śrzodkiem otwieráły Od podwoiow/ srebrem się kosztownych błyszczáły. Máteryą robotá iednák przechodźiełá/ B Bo tam Malcyberowa praca znáczna bełá: Ktory y morzá ná nich/ swoimi rękámi/ Opásuiące źiemię przez śrzodek
Skrót tekstu: OvOtwWPrzem
Strona: 48
Tytuł:
Księgi Metamorphoseon
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Walerian Otwinowski
Drukarnia:
Andrzej Piotrkowczyk
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
/ ogień i wosk. I inszych podobieństw co niemiara. Lecz osobliwie z Pliniusza przywodzi podobieństwo wielkie naszych czasów zacny Skryptor i Historyk kościelny/ a Ojczyzny naszej ozdoba wielka Abraham Bzowski/ o kamieniu drogim Opalusie rzeczonym Dyskurs swój czyniąc. O którym to kamieniu tak Plinius pisze mówiąc: Między kamieńmi powiada drogiemi/ pierwsze miejsce ma karbunkuł/ bo się świeci jako wągiel rozżarzony od ognia/ jakoby żółtawo trochę/ i kiedy go w nocy omacko ruszy/ tedy blask z siebie wydaje/ i promienie nakształt ognia/ po nim powiada jest drugi kamień Ametyst rzeczony, który ma w sobie farbę szarłatną/ miłą oczom/ i wzniecającą miłość ludzką/ przeciwko temu
/ ogień y wosk. Y inszych podobieństw co niemiárá. Lecz osobliwie z Pliniuszá przywodźi podobieństwo wielkie nászych czásow zacny Skryptor y Historyk kośćielny/ á Oyczyzny nászey ozdobá wielka Abráham Bzowski/ o kámieniu drogim Opaluśie rzeczonym dyszkurs swoy czyniąc. O ktorym to kámieniu ták Plinius pisze mowiąc: Między kámieńmi powiáda drogiemi/ pierwsze mieysce ma kárbunkuł/ bo się świeći iáko wągiel rozżarzony od ogniá/ iákoby żołtáwo trochę/ y kiedy go w noćy omacko ruszy/ tedy blásk z siebie wydáie/ y promienie nakształt ogniá/ po nim powiáda iest drugi kamien Amethyst rzeczony, ktory ma w sobie fárbę szárłatną/ miłą oczom/ y wzniecáiącą miłość ludzką/ przećiwko temu
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 4
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
/ która znaczy dobra w każdej rzeczy nadzieję. Ten ma taką cnotę/ iż nie rad się bawi przy człowieku wszetecznym/ w nieczystości się kochającym/ ale abo się złupa w pierścieniu/ abo wyskoczy i zginie. Z tych trzech powiada/ jest od natury uformowany najprzedniejszej kamień rzeczony opalus, który i świeci się jako karbunkuł/ i rumieni się jako Ametyst farbą purpurową/ i zieloność wydaje z siebie/ jako Szmaragd/ tak jako kiedyby kto na wodę morską z góry pojźrzał/ a wszytkiemi oraz farbami połyskuje się. Ten kamień jednym kamieniem jest/ a przecię troistą farbę różną ma w sobie; i zaś jeden tylko glans wydaje z siebie
/ ktora znáczy dobra w káżdey rzeczy nádźieię. Ten ma táką cnotę/ iż nie rad się báwi przy człowieku wszetecznym/ w nieczystośći się kocháiącym/ ále ábo się złupa w pierśćieniu/ abo wyskoczy y zginie. Z tych trzech powiáda/ iest od nátury vformowány nayprzednieyszey kámień rzeczony opalus, ktory y świeći się iáko kárbunkuł/ y rumieni się iáko Amethyst fárbą purpurową/ y źieloność wydáie z siebie/ iáko Szmárágd/ ták iáko kiedyby kto ná wodę morską z gory poyźrzał/ á wszytkiemi oraz fárbámi połyskuie się. Ten kámień iednym kámieniem iest/ á przećię troistą fárbę rożną ma w sobie; y záś ieden tylko gláns wydáie z siebie
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 4
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
z góry pojźrzał/ a wszytkiemi oraz farbami połyskuje się. Ten kamień jednym kamieniem jest/ a przecię troistą farbę różną ma w sobie; i zaś jeden tylko glans wydaje z siebie/ prawie niewypowiedziany. Tak powiada Trójca święta jest jeden Bóg w naturze/ a przecię trzy persony są różne. Ociec pała miłością ognistą jako karbunkuł. Syn czerwieni się wylaną krwią dla zbawienia naszego/ jako Ametyst purpurowy; a Duch święty zieleni się łaską ożywiającą nas pomarłych w grzechach naszych/ wzbudzając ku żywotowi wiecznemu przez dary swoje niebieskie Trinus illic color, sed vnica gemma, tres hic personae, ast vnus tamen Deus. Subtelnie to bardzo zamykały w sobie/ trzy
z gory poyźrzał/ á wszytkiemi oraz fárbámi połyskuie się. Ten kámień iednym kámieniem iest/ á przećię troistą fárbę rożną ma w sobie; y záś ieden tylko gláns wydáie z siebie/ práwie niewypowiedźiány. Ták powiáda Troycá święta iest ieden Bog w náturze/ a przećię trzy persony są rożne. Oćiec pała miłośćią ognistą iáko kárbunkuł. Syn czerwieni się wylaną krwią dla zbáwienia nászego/ iáko Amethyst purpurowy; á Duch święty źieleni się łáską ożywiáiącą nas pomárłych w grzechách nászych/ wzbudzáiąc ku żywotowi wiecznemu przez dáry swoie niebieskie Trinus illic color, sed vnica gemma, tres hic personae, ast vnus tamen Deus. Subtelnie to bárdzo zámykáły w sobie/ trzy
Skrót tekstu: StarKaz
Strona: 4
Tytuł:
Arka testamentu zamykająca w sobie kazania niedzielne cz. 2 kazania
Autor:
Szymon Starowolski
Drukarnia:
Krzysztof Schedel
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1649
drzwi żelaznych wchodzić musisz/ gdzie jedne przeszedszy/ za sobą zawrze/ nim drugie otworzy. Tam obaczysz dwu Jednorozców/ między któremi jeden czerwony samcza/ ten drugi żółty samicze znaczy. Przytym Książęci Róg albo Mitrę/ i Sceptrum/ dwie Rozdze Aarona/ 2. wielkich srebrnych Litcharzy i ośm małych/ jeden wielki kamień Karbunkuł/ światło z siebie jak świeca wydający. Dwanaście Koron/ Państwu Venetów należących/ 12. Pektórałów od drogich kamieni/ między któremi jeden/ wpośrzoku wielki Szafir i Śmiraldo mający/ jakiego temu równego więcej nieznajdzie/ 2. Safiry wielkie 2 naczynia Gagatkowego/ jedno Calcedonowe a drugie Turkusowe. Jeden Gra- natowy Kociełek/ jeden
drzwi żeláznych wchodźić muśisz/ gdźie iedne przeszedszy/ zá sobą zawrze/ nim drugie otworzy. Tám obaczysz dwu Iednorozcow/ między ktoremi ieden czerwony sámczá/ ten drugi zołty sámicze znáczy. Przytym Xiążęći Rog álbo Mitrę/ y Sceptrum/ dwie Rozdze Aároná/ 2. wielkich srebrnych Litcharzy y ośm máłych/ ieden wielki kámień Kárbunkuł/ świátło z śiebie iák świecá wydáiący. Dwanáśćie Koron/ Páństwu Venetow należących/ 12. Pektorałow od drogich kámieni/ między ktoremi ieden/ wpośrzoku wielki Száfir y Smiraldo máiący/ iákiego temu rownego więcey nieznaydźie/ 2. Sáphiry wielkie 2 naczynia Gágátkowego/ iedno Cálcedonowe á drugie Turkusowe. Ieden Grá- natowy Koćiełek/ ieden
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 25
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665