z szkodą/ V tych Pawic/ co włóczą Ogony za Modą. Aleć ujdzie Pawicy/ choć ma ogon długi; Bo jej do noszenia go/ nie potrzeba sługi: Lecz Dam/ wielki niestatek: o Ogony proszą/ A kiedy są/ to samy nie rady ich noszą. Tobie/ ten dźwigać ciężar/ Karliku ubogi/ Pochwili/ każeć Moda/ nieść/ Jej Mości nogi. Jabym radził/ by Damy posłuchać mię chciały; Aby zbytnich Ogonów/ część pourzynały: Byłaby/ znich/ odzieża/ na one sieroty/ Co nagie/ nad kabatem/ ziębną/ jak za wroty. Z ostatka/ gołe ręce
z szkodą/ V tych Pawic/ co włoczą Ogony zá Modą. Aleć vydźie Pawicy/ choc ma ogon długi; Bo iey do noszenia go/ nie potrzebá sługi: Lecz Dám/ wielki niestátek: o Ogony proszą/ A kiedy są/ to sámy nie rády ich noszą. Tobie/ ten dźwigáć ćiężar/ Kárliku vbogi/ Pochwili/ każeć Modá/ nieść/ Iey Mośći nogi. Iabym rádźił/ by Dámy posłucháć mię chćiáły; Aby zbytnich Ogonow/ część pourzynáły: Byłáby/ znich/ odźieża/ ná one śieroty/ Co nágie/ nád kábatem/ źiębną/ iák zá wroty. Z ostatká/ gołe ręce
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: Ev
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
też zgadzała; Z której, gdzie potrzeba wody, Biegła na wszelkie wygody; Teraz nie wiem, co się dzieje, Z rurmusu mało nadzieje; Studnia tego ma wetować, Codzienną wodę gotować.
Wedla kuchnie gmach drewniany, Przytym tynkowane ściany, Gdzie pokojowi jadają Obiad i w wieczór siadają, A z nimi też karlikowie Ucieszni, jak grzymlikowie. Drugie wedle niego, takie Budowanie, jak jednakie; Tam fraucymer: nasze ziemki Stoją spólnie, Włoszki, Niemki; Ich łóżeczka., pultyneczki, Tu skrzyneczka i stołeczki, Jedwab, nici z igiełeczką, Naparsteczek z kądziołeczką. Jedne szyją, złotem robią, Drugie w płótnie wzorki drobią.
też zgadzała; Z której, gdzie potrzeba wody, Biegła na wszelkie wygody; Teraz nie wiem, co się dzieje, Z rurmusu mało nadzieje; Studnia tego ma wetować, Codzienną wodę gotować.
Wedla kuchnie gmach drewniany, Przytym tynkowane ściany, Gdzie pokojowi jadają Obiad i w wieczór siadają, A z nimi też karlikowie Ucieszni, jak grzymlikowie. Drugie wedle niego, takie Budowanie, jak jednakie; Tam fraucymer: nasze ziemki Stoją spólnie, Włoszki, Niemki; Ich łóżeczka., pultyneczki, Tu skrzyneczka i stołeczki, Jedwab, nici z igiełeczką, Naparsteczek z kądziołeczką. Jedne szyją, złotem robią, Drugie w płótnie wzorki drobią.
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 66
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
Ja proszę: „Ratuj, mojeś ty! „Zbłądziłem w ogrodzie Pańskim, „Rozumiałem, że w ziemiańskim." Tam ogarów rzecz okrutna Dobrych, to prawda wierutna. Myśliwcy sokoły noszą,
Drudzy jastrząby unoszą. Białozory — te osobne Miejsce mają swe sposobne. Nuż krogulce, grzymlikowie, Te wprawują karlikowie. Z boku stajniej stoją konie Ze Włoch, z Turek, tam ślą po nie, I drogo ich opłacają, Których ćwiczą, obracają, Na każdy dzień przejeżdżając, W pewne miejsce wyjeżdżając. Są tam kawalkatorowie Pańscy, kawalijerowie Cudzoziemscy, Polak z niemi, Koniuszy starszy nad niemi. Biegają bystro dokoła Na koniach;
Ja proszę: „Ratuj, mojeś ty! „Zbłądziłem w ogrodzie Pańskim, „Rozumiałem, że w ziemiańskim." Tam ogarów rzecz okrutna Dobrych, to prawda wierutna. Myśliwcy sokoły noszą,
Drudzy jastrząby unoszą. Białozory — te osobne Miejsce mają swe sposobne. Nuż krogulce, grzymlikowie, Te wprawują karlikowie. Z boku stajniej stoją konie Ze Włoch, z Turek, tam ślą po nie, I drogo ich opłacają, Których ćwiczą, obracają, Na każdy dzień przejeżdżając, W pewne miejsce wyjeżdżając. Są tam kawalkatorowie Pańscy, kawalijerowie Cudzoziemscy, Polak z niemi, Koniuszy starszy nad niemi. Biegają bystro dokoła Na koniach;
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 73
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
spryska.
Był Król i przytym, Refleksje
Słynoł nieskrytym, Mędrcem u świata,
Wszystkiego doznał, Doznawszy poznał, Światowe fata.
Proba dzierżawy, Wszech dóbr, i Sławy W ręku mu była,
A że nikczemna, To niedaremna Mądrość odkryła.
Próżne są wszelkie Tak świetno wielkie Jak drobne rzeczy,
Prostaczek Frantom, Karlik Atlantom W kontr idąc przeczy. Wzajemne różnych kreatur walczenie i nie trwałość.
Niźsi z wyższemi, Młodsi z starszemi, Wraz się ścierają. DUCHOWNE.
Lasy w popioły, Góry w padoły Gwałtem padają.
Neptun z Wulkanem, Chudak z Tyranem Walczą, certują.
Mury bombami, Ognie rzekami, Rwą się i psują.
zpryska.
Był Krol y przytym, REFLEXYE
Słynoł nieskrytym, Mędrcem u świátá,
Wszystkiego doznał, Doznawszy poznał, Swiátowe fatá.
Probá dźierżáwy, Wszech dobr, y Sławy W ręku mu byłá,
A że nikczemna, To niedáremna Mądrość odkryłá.
Prożne są wszelkie Ták świetno wielkie Iák drobne rzeczy,
Prostaczek Frántom, Kárlik Atlántom W kontr idąc przeczy. Wzáiemne rożnych kreátur walczenie y nie trwałość.
Niźśi z wyższemi, Młodśi z stárszemi, Wraz się śćieráią. DVCHOWNE.
Lásy w popioły, Gory w padoły Gwałtem padáią.
Neptun z Wulkanem, Chudak z Tyránem Walczą, certuią.
Mury bombámi, Ognie rzekami, Rwą się y psuią.
Skrót tekstu: JunRef
Strona: 4
Tytuł:
Refleksje duchowne na mądry króla Salomona sentyment
Autor:
Mikołaj Karol Juniewicz
Drukarnia:
Drukarnia Jasnej Góry Częstochowskiej
Miejsce wydania:
Częstochowa
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1731
Data wydania (nie wcześniej niż):
1731
Data wydania (nie później niż):
1731
Przez te kilka dni, jako wrócić się tuszyła, Swoje Hipokryzjej rządy poruczyła.
XXVIII.
Tak przeklęta Niezgoda, mając Pychę z sobą, W towarzystwie szła śpiesznie w drogę oną dobą I potkała na temże gościńcu stroskaną, Wyschłą, wybladłą Zazdrość i ukłopotaną; A ona do obozu także pogańskiego Szła, mając w towarzystwie karlika małego, Którego Doralika piękna posyłała Do Rodomonta i znać o sobie dawała.
XXIX.
Bo kiedy się dostała Agrykanowemu Synowi - wiecie, jako i kędy - małemu Poleciła swojemu cicho karlikowi, Aby onę nowinę niósł Rodomontowi, Mając pewną otuchę o jego dzielności I o jego wiadomej ku sobie miłości, Że miał dziwy porobić i
Przez te kilka dni, jako wrócić się tuszyła, Swoje Hipokryzyej rządy poruczyła.
XXVIII.
Tak przeklęta Niezgoda, mając Pychę z sobą, W towarzystwie szła śpiesznie w drogę oną dobą I potkała na temże gościńcu stroskaną, Wyschłą, wybladłą Zazdrość i ukłopotaną; A ona do obozu także pogańskiego Szła, mając w towarzystwie karlika małego, Którego Doralika piękna posyłała Do Rodomonta i znać o sobie dawała.
XXIX.
Bo kiedy się dostała Agrykanowemu Synowi - wiecie, jako i kędy - małemu Poleciła swojemu cicho karlikowi, Aby onę nowinę niósł Rodomontowi, Mając pewną otuchę o jego dzielności I o jego wiadomej ku sobie miłości, Że miał dziwy porobić i
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 43
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
I potkała na temże gościńcu stroskaną, Wyschłą, wybladłą Zazdrość i ukłopotaną; A ona do obozu także pogańskiego Szła, mając w towarzystwie karlika małego, Którego Doralika piękna posyłała Do Rodomonta i znać o sobie dawała.
XXIX.
Bo kiedy się dostała Agrykanowemu Synowi - wiecie, jako i kędy - małemu Poleciła swojemu cicho karlikowi, Aby onę nowinę niósł Rodomontowi, Mając pewną otuchę o jego dzielności I o jego wiadomej ku sobie miłości, Że miał dziwy porobić i wrychle nad hardem Odnieść pomstę, co mu ją odjął, Mandrykardem. PIEŚŃ XVIII.
XXX.
Tego karlika Zazdrość w drodze potrafiła I słysząc, z kijem szedł, z niem się
I potkała na temże gościńcu stroskaną, Wyschłą, wybladłą Zazdrość i ukłopotaną; A ona do obozu także pogańskiego Szła, mając w towarzystwie karlika małego, Którego Doralika piękna posyłała Do Rodomonta i znać o sobie dawała.
XXIX.
Bo kiedy się dostała Agrykanowemu Synowi - wiecie, jako i kędy - małemu Poleciła swojemu cicho karlikowi, Aby onę nowinę niósł Rodomontowi, Mając pewną otuchę o jego dzielności I o jego wiadomej ku sobie miłości, Że miał dziwy porobić i wrychle nad hardem Odnieść pomstę, co mu ją odjął, Mandrykardem. PIEŚŃ XVIII.
XXX.
Tego karlika Zazdrość w drodze potrafiła I słysząc, z kiem szedł, z niem się
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 43
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
dostała Agrykanowemu Synowi - wiecie, jako i kędy - małemu Poleciła swojemu cicho karlikowi, Aby onę nowinę niósł Rodomontowi, Mając pewną otuchę o jego dzielności I o jego wiadomej ku sobie miłości, Że miał dziwy porobić i wrychle nad hardem Odnieść pomstę, co mu ją odjął, Mandrykardem. PIEŚŃ XVIII.
XXX.
Tego karlika Zazdrość w drodze potrafiła I słysząc, z kijem szedł, z niem się na on czas złączyła, Bo tak sobie myśliła i tak rozumiała, Że i ona w tej sprawie swe miejsce mieć miała. Niezgoda niezmiękczona rada była srodze, Że się z Zazdrością w on czas potkała na drodze, Wiedząc zwłaszcza, po co
dostała Agrykanowemu Synowi - wiecie, jako i kędy - małemu Poleciła swojemu cicho karlikowi, Aby onę nowinę niósł Rodomontowi, Mając pewną otuchę o jego dzielności I o jego wiadomej ku sobie miłości, Że miał dziwy porobić i wrychle nad hardem Odnieść pomstę, co mu ją odjął, Mandrykardem. PIEŚŃ XVIII.
XXX.
Tego karlika Zazdrość w drodze potrafiła I słysząc, z kiem szedł, z niem się na on czas złączyła, Bo tak sobie myśliła i tak rozumiała, Że i ona w tej sprawie swe miejsce mieć miała. Niezgoda niezmiękczona rada była srodze, Że się z Zazdrością w on czas potkała na drodze, Wiedząc zwłaszcza, po co
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 44
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
i że jej pobrali Miłe syny i z niemi nagle ujachali, Tak się zrze, tak się gryzie wściekłością tak srogą, Tak gore, że jej góry ani rzeki mogą, Ani noc ani grady ani deszcz hamować, Aby swego nie miała zbójce prześladować:
XXXVI.
Do tej wściekłości wściekłość jego równać mogę. Zawoła na karlika: „Ty tam jedź w swą drogę!” Konia i wozu nie chce czekać i żadnemu O swej trosce nie daje znać słudze swojemu. Sam, jako wściekły, pędem niewściągnionem bieży, Tusząc, że gdzie rozbójcę swojego przebieży. Konia nie ma, ale wziąć zamyśla pierwszego, Którego potka, by też i nie
i że jej pobrali Miłe syny i z niemi nagle ujachali, Tak się zrze, tak się gryzie wściekłością tak srogą, Tak gore, że jej góry ani rzeki mogą, Ani noc ani grady ani deszcz hamować, Aby swego nie miała zbójce prześladować:
XXXVI.
Do tej wściekłości wściekłość jego równać mogę. Zawoła na karlika: „Ty tam jedź w swą drogę!” Konia i wozu nie chce czekać i żadnemu O swej trosce nie daje znać słudze swojemu. Sam, jako wściekły, pędem niewściągnionem bieży, Tusząc, że gdzie rozbójcę swojego przebieży. Konia nie ma, ale wziąć zamyśla pierwszego, Którego potka, by też i nie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 45
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Już beła ujachała pięć mil w one czasy, A dotąd ją ci wszyscy, co się z nią potkali, Puszczali ani dokąd jachała, pytali.
XXXIII.
Dopiero po południu, gdy zjeżdżała z góry Na równiny, potkała Rodomonta, który Sam jeden szedł piechotą, a wszytek beł zbrojny, A przed nim śpiesznie bieżał karlik mały, strojny. Skoro jej wejźrzał w oczy, brzydkie rozpoczynał Bluźnierstwa i swe bogi łajał i przeklinał, Że na on czas onego konia tak pięknego Nie nalazł raczej w ręku rycerza jakiego. PIEŚŃ XXIII.
XXXIV.
Przysiągł to beł pohaniec i zaklął się srodze, Pierwszy koń, który mu się miał trafić na drodze
Już beła ujachała pięć mil w one czasy, A dotąd ją ci wszyscy, co się z nią potkali, Puszczali ani dokąd jachała, pytali.
XXXIII.
Dopiero po południu, gdy zjeżdżała z góry Na równiny, potkała Rodomonta, który Sam jeden szedł piechotą, a wszytek beł zbrojny, A przed nim śpiesznie bieżał karlik mały, strojny. Skoro jej wejźrzał w oczy, brzydkie rozpoczynał Bluźnierstwa i swe bogi łajał i przeklinał, Że na on czas onego konia tak pięknego Nie nalazł raczej w ręku rycerza jakiego. PIEŚŃ XXIII.
XXXIV.
Przysiągł to beł pohaniec i zaklął się srodze, Pierwszy koń, który mu się miał trafić na drodze
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_II
Strona: 203
Tytuł:
Orland szalony, cz. 2
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
Societatis IESV przerzeczone Dzieje pracowitym, a oraz szczęśliwym piórem zakończyli, pierwszy we dwunastu wielkich Tomach je obszernie opisując; a drugi krócej je z niego zebrane na język ojczysty przekładając: tam ja dalej też Dzieje zacząwszy wypisować, aż do lat naszych prowadzę. Idę ich torem, lub nie równym krokiem; bo jako za Olbrzymammi Karlik, abo za wielkiemi Orłami drobna i niższa ptaszyna. Zem się na to odważył, oprócz inszych, dość na tej przyczynie było; że tak zacna i pożyteczna rzecz, abo Historyczne lat opisy nie były dokończone; a nie przystało inszych też lat zamilczeć, w których równe abo dziwniejsze rzeczy, rewolucje, i przygody
Societatis IESV przerzeczone Dzieie pracowitym, a oraz szczęśliwym piorem zakonczyli, pierwszy we dwunastu wielkich Tomach ie obszernie opisuiąc; a drugi krocey ie z niego zebrane na ięzyk oyczysty przekładaiąc: tam ia daley tesz Dzieie zacząwszy wypisować, aż do lat naszych prowadzę. Idę ich torem, lub nie rownym krokiem; bo iako za Olbrzymammi Karlik, abo za wielkiemi Orłami drobna i niższa ptaszyna. Zem się na to odważył, oprocz inszych, dośc na tey przyczynie było; że tak zacna i pożyteczna rzecz, abo Historyczne lat opisy nie były dokonczone; a nie przystało inszych też lat zamilczeć, w ktorych rowne abo dziwnieysze rzeczy, rewolucye, i przygody
Skrót tekstu: KwiatDzieje
Strona: 7
Tytuł:
Roczne dzieje kościelne
Autor:
Jan Kwiatkiewicz
Drukarnia:
Drukarnia Kolegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695