umorzy.” Cieszy go Żyd i widzieć gwałtem się napiera, Jeśli się już zebrała, czy dopiero zbiera: „Ksiądz a doktor — powieda — niczym się nie brzydzi.” Ten jak się wyrzec wstydził, tak ukazać wstydzi. Toż poczuwszy, że się już na panewce pali, Wlazł na stół i nabity kartaon wywali. Podsadzi się Żyd, wszytko chcąc widzieć opatrznie, Gdy mu ten w oczy, w uszy, w gębę nawet natrznie; Pełne smrodu zanadrza, i broda, i suknie. „Tedy się wrzód na samo pojźrenie przepuknie?” — Rzecze Słowik. Żyd na łeb przemierzywszy wschody, Ku Krakowu nieborak pospieszył w
umorzy.” Cieszy go Żyd i widzieć gwałtem się napiera, Jeśli się już zebrała, czy dopiero zbiera: „Ksiądz a doktor — powieda — niczym się nie brzydzi.” Ten jak się wyrzec wstydził, tak ukazać wstydzi. Toż poczuwszy, że się już na panewce pali, Wlazł na stół i nabity kartaon wywali. Podsadzi się Żyd, wszytko chcąc widzieć opatrznie, Gdy mu ten w oczy, w uszy, w gębę nawet natrznie; Pełne smrodu zanadrza, i broda, i suknie. „Tedy się wrzód na samo pojźrenie przepuknie?” — Rzecze Słowik. Żyd na łeb przemierzywszy wschody, Ku Krakowu nieborak pospieszył w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 235
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory. Wprzód utaiwszy skrytą ranę, Przypuszcza więźnie na zamianę, Ale czas trawi, i w czem sztuka, Z posiłki czeka na Manstruka. A jednak w zbroi Mars gotowy, Nie rozbiera się, oraz słowy. Raz grzmi kartany ogromnemi. Że dźwięk w ostatniej słyszeć ziemi. Czem nieprzyjaciel się nie kusi, O górę znowu? Ale musi Co raz umykać. Co raz one Razy na wiatry wytoczone. Wyście pioruny, wy mu biczem, Cny Kamieniecki z Daniłowiczem, Nie mógł tak prędko podnieść głowy, Jako nań przypadł raz gotowy
żadnej strony, Z codziennych razów mdły i chory, Wda się w traktaty, wda w rozgwory. Wprzód utaiwszy skrytą ranę, Przypuszcza więźnie na zamianę, Ale czas trawi, i w czem sztuka, Z posiłki czeka na Manstruka. A jednak w zbroi Mars gotowy, Nie rozbiera się, oraz słowy. Raz grzmi kartany ogromnemi. Że dźwięk w ostatniej słyszeć ziemi. Czem nieprzyjaciel się nie kusi, O górę znowu? Ale musi Co raz umykać. Co raz one Razy na wiatry wytoczone. Wyście pioruny, wy mu biczem, Cny Kamieniecki z Daniłowiczem, Nie mógł tak prędko podnieść głowy, Jako nań przypadł raz gotowy
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 22
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
. Księgi 4.
Ojczystą Muzą.
Wieczną, na wielkiej krępakowskiej skale Rysuję piosnkę: umiejcie ją cale Potomne czasy; niewinne dziewczęta, Niech ją i późne śpiewają wnuczęta. Próżno Polacy miasta murujemy, Próżno i zamki do zamków łączemy, Jeśli w kościołach pustki, a wyniosłe Świątnic fabryki chwastami zarosłe. Próżno hucznemi z fortec kartanami Puskarze miecą swemi piorunami, Jeżeli chóry kościelne pauzują, A nieme dzwony wieże swe piastują. Jeśli też w jednym będących kościele Wyznania Boga jest przeciwnych wiele, A gminu ludzi, prze ich dzikie zdanie, Prawa i wiary dziwne pomieszanie.
Za jedną bramą źle w mieście siedziemy, Żle w jednym szyku ojczyzny bronimy, Ofiary
. Księgi 4.
Ojczystą Muzą.
Wieczną, na wielkiej krępakowskiej skale Rysuję piosnkę: umiejcie ją cale Potomne czasy; niewinne dziewczęta, Niech ją i późne śpiewają wnuczęta. Próżno Polacy miasta murujemy, Próżno i zamki do zamków łączemy, Jeśli w kościołach pustki, a wyniosłe Świątnic fabryki chwastami zarosłe. Próżno hucznemi z fortec kartanami Puskarze miecą swemi piorunami, Jeżeli chóry kościelne pauzują, A nieme dzwony wieże swe piastują. Jeśli też w jednym będących kościele Wyznania Boga jest przeciwnych wiele, A gminu ludzi, prze ich dzikie zdanie, Prawa i wiary dziwne pomięszanie.
Za jedną bramą źle w mieście siedziemy, Żle w jednym szyku ojczyzny bronimy, Ofiary
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 151
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
, w pałacu jednego grafa, gdzie dnia 28 Octobris mszy św. słuchaliśmy.
Skąd publice jechało Księstwo IM z kalwakatą przez miasto, ducentibus superioribus ex magistratu, do cekauzu, gdzieśmy takowy porządek et multitudinem armaty et armorum widzieli, tak, iż się było czemu dziwować. NB
Samych dział mniejszych i większych, kartanów potężnych, moździerzów komput excedebat sześciuset, krom inszych organków, szmygownic, granatów i innych varii generis armaty, której bez liczby, bo trzy szopy (które wzdłuż każda z nich po stukilkunastu kroków miała) pełne. Miedzy innemi dwa kartany potężne, jeszcze i nieosadzone leżą, każdy z nich waży po 300 cetnarów
, w pałacu jednego grafa, gdzie dnia 28 Octobris mszy św. słuchaliśmy.
Skąd publice jechało Księstwo IM z kalwakatą przez miasto, ducentibus superioribus ex magistratu, do cekauzu, gdzieśmy takowy porządek et multitudinem armaty et armorum widzieli, tak, iż się było czemu dziwować. NB
Samych dział mniejszych i większych, kartanów potężnych, moździerzów komput excedebat sześciuset, krom inszych organków, szmygownic, granatów i innych varii generis armaty, której bez liczby, bo trzy szopy (które wzdłuż kożda z nich po stukilkunastu kroków miała) pełne. Miedzy innemi dwa kartany potężne, jeszcze i nieosadzone leżą, kożdy z nich waży po 300 cetnarów
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 126
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
, iż się było czemu dziwować. NB
Samych dział mniejszych i większych, kartanów potężnych, moździerzów komput excedebat sześciuset, krom inszych organków, szmygownic, granatów i innych varii generis armaty, której bez liczby, bo trzy szopy (które wzdłuż każda z nich po stukilkunastu kroków miała) pełne. Miedzy innemi dwa kartany potężne, jeszcze i nieosadzone leżą, każdy z nich waży po 300 cetnarów. Zbroi, muszkietów 8v i innego porządku żołnierskiego jest w tym cekauzie tak wiele, jakby ex nunc 20 tysięcy żołnierza mógł w żelazo ubrać: połowa całych kirysjów, półkirysjów drugich połowa. Także blach i czapek żelaznych na muszkieterów, innych różnych i
, iż się było czemu dziwować. NB
Samych dział mniejszych i większych, kartanów potężnych, moździerzów komput excedebat sześciuset, krom inszych organków, szmygownic, granatów i innych varii generis armaty, której bez liczby, bo trzy szopy (które wzdłuż kożda z nich po stukilkunastu kroków miała) pełne. Miedzy innemi dwa kartany potężne, jeszcze i nieosadzone leżą, kożdy z nich waży po 300 cetnarów. Zbroi, muszkietów 8v i innego porządku żołnierskiego jest w tym cekauzie tak wiele, jakby ex nunc 20 tysięcy żołnierza mógł w żelazo ubrać: połowa całych kirysjów, półkirysjów drugich połowa. Także blach i czapek żelaznych na muszkieterów, innych różnych i
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 126
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
I Wałowych obronach. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dział po Kozackich Taborach uderzą Jednostajnym rumorem, i sam się im z-góry Prezentuje Chmielnicki: na Rumaku który Strojnym Turskim biegając, tak to pokazował, Ze był wesoł i z-szczęścia swego triumfował. Jako także i nasi z-których nie strzelali Do tąd jeszcze Kartanów, im się odezwali. Tak, że w-ogniu straszliwym, i kurzawie szczery, Słońca tedy jasnego niemal godzin cztery Znać nie było. Zaczym też od Króla posłany Minor do nich nadiedzie, który podpisany Pokoj im ten przyniesie, i o ich Wolności Już upewni. Ze jednak będąc w-tej ciasności Sto tysięcy Hanowi
I Wáłowych obronách. Dopiero uwierzą Kiedy z-Dźiał po Kozáckich Táborach uderzą Iednostaynym rumorem, i sam się im z-gory Prezentuie Chmielnicki: na Rumaku ktory Stroynym Turskim biegaiąc, tak to pokazował, Ze był wesoł i z-szczęśćia swego tryumfował. Iáko także i nasi z-ktorych nie strzelali Do tąd ieszcze Kartanow, im się odezwáli. Ták, że w-ogniu straszliwym, i kurzáwie szczery, Słońca tedy iasnego niemal godźin cztery Znać nie było. Záczym też od Krolá posłány Minor do nich nadiedźie, ktory podpisany Pokoy im ten przyniesie, i o ich Wolnośći Iuż upewni. Ze iednak będąc w-tey ciásnośći Sto tysięcy Hánowi
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 96
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
żyły zacięcie mdleje i obumiera. Darmo mi, miły inżynierze, przy kuflu i piwnym zaciągu swoim armaty rychtujesz, fortece, wały, aprosze i szyki po stołach delinujesz, kiedy sam na to wszytko albo przez perspektywę patrzysz z daleka, albo wstyd i obelgę serca swojego łożysz, kiedy ci stempel w oczach jako kartan straszny, kiedy ci huk lada strzelby nogi zaraz podcina. Darmo miejscem rejestru swojego gorujesz, kiedy to do każdej okazji wakuje zawsze, kiedy dla przeraźliwej serca palpitacji w nogi po tebinkach albo na sromotny odwód pobudkę bijesz, uciekasz i konia oślep i bez miary silisz. Ucha czujnego i ochotnego Marsowa trąba, szyk miejsca,
żyły zacięcie mdleje i obumiera. Darmo mi, miły indzinierze, przy kuflu i piwnym zaciągu swoim armaty rychtujesz, fortece, wały, aprosze i szyki po stołach delinujesz, kiedy sam na to wszytko albo przez perspektywę patrzysz z daleka, albo wstyd i obelgę serca swojego łożysz, kiedy ci stempel w oczach jako kartan straszny, kiedy ci huk lada strzelby nogi zaraz podcina. Darmo miejscem rejestru swojego gorujesz, kiedy to do każdej okazyi wakuje zawsze, kiedy dla przeraźliwej serca palpitacyi w nogi po tebinkach albo na sromotny odwód pobudkę bijesz, uciekasz i konia oślep i bez miary silisz. Ucha czujnego i ochotnego Marsowa trąba, szyk miejsca,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 185
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Delicje Ziemie Włoskiej MILANO. Delicje Ziemie Włoskiej Castelo della Porta Jouja.
CAstel ten albo Zamek/ jest to jedna i niedobyta Forteca/ tak potężnemi/ jednym wedle drugiego opasana szańczy/ zetrzy zjednego/ zrobićby mógł. Ma jeszcze dwie (z samego ciosanego Kamienia) potężne wieże/ trzema każda na wierzchu opatrzona Kartany/ na Murach zaś pod 500. Dział walnych leży na łozach/ cale gotowych. Tam zawsze/ na Obronę Fortece/ 700. Hiszpanów a 40 Niemieckiego zostaje się Żołnierza/ a tych z Zonmi i z dziećmi pod 1000. Osób rachować może. Ten Castelo/ ma pewny Młyn/ któremu wody odjąć nie może/
Delicye Ziemie Włoskiey MILANO. Delicye Ziemie Włoskiey Cástello della Portá Iouia.
CAstel ten álbo Zamek/ iest to iedná i niedobyta Fortecá/ ták potężnemi/ iednym wedle drugiego opasána szanczy/ zetrzy ziednego/ zrobićby mogł. Ma iescze dwie (z sámego ćiosánego Kámieniá) potężne wieże/ trzemá kázda ná wierzchu opátrzona Kártány/ ná Murách záś pod 500. Dźiał wálnych lezy ná łozách/ cále gotowych. Tám záwsze/ ná Obronę Fortece/ 700. Hiszpanow á 40 Niemieckiego zostáie się Zołnierzá/ á tych z Zonmi y z dźiećmi pod 1000. Osob ráchowáć moze. Ten Cástello/ ma pewny Młyn/ ktoremu wody odiąc nie może/
Skrót tekstu: DelicWłos
Strona: 251
Tytuł:
Delicje ziemie włoskiej
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne
Tematyka:
geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1665
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1665
rokiem, którego znalezione. SPECIES i IMIONA DZIAŁ
PO Polsku ponazywane, czyli też, ż Hiszpańskiego, Włoskiego, Niemieckiego języka wztłumaczone, te są Primi Generis: SMOK, albo BAZYLISZEK, lubo też WĄZ, albo KOLUBRYNA, to jest długa armata: SOKOŁ, albo FALCONETTA, GRYF, KROGUŁEC. Secundi Generis są DUPEL KARTAUNY, które Obudzającemi, mur burzącemi zowią: Pospolite KARTAUNY, które ŚpiewAKAMI; PUŁKARTAUNY, które BURZYCIELAMI: małe KARTAUNY, które KUSICIELAMI denominują Archelicy, albo Altileristae. Tertii Generis są wszystkie działa żelazne wielkie, i małe, MoździeRZE, PETARDY, wiele waży które działo z wyliczonych, wiele prochu potrzebuje do nabicia, wiele koni
rokiem, ktorego znalezione. SPECIES y IMIONA DZIAŁ
PO Polsku ponazywane, czyli też, ż Hiszpańskiego, Włoskiego, Niemieckiego ięzyka wztłumaczone, te są Primi Generis: SMOK, albo BAZYLISZEK, lubo też WĄZ, albo KOLUBRYNA, to iest długa armata: SOKOŁ, albo FALCONETTA, GRYF, KROGUŁEC. Secundi Generis są DUPEL KARTAUNY, ktore Obudzaiącemi, mur burzącemi zowią: Pospolite KARTAUNY, ktore SPIEWAKAMI; PUŁKARTAUNY, ktore BURZYCIELAMI: małe KARTAUNY, ktore KUSICIELAMI denominuią Archelicy, albo Altileristae. Tertii Generis są wszystkie działa żelazne wielkie, y małe, MOZDZIERZE, PETARDY, wiele waży ktore działo z wyliczonych, wiele prochu potrzebuie do nabicia, wiele koni
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 238
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Polsku ponazywane, czyli też, ż Hiszpańskiego, Włoskiego, Niemieckiego języka wztłumaczone, te są Primi Generis: SMOK, albo BAZYLISZEK, lubo też WĄZ, albo KOLUBRYNA, to jest długa armata: SOKOŁ, albo FALCONETTA, GRYF, KROGUŁEC. Secundi Generis są DUPEL KARTAUNY, które Obudzającemi, mur burzącemi zowią: Pospolite KARTAUNY, które ŚpiewAKAMI; PUŁKARTAUNY, które BURZYCIELAMI: małe KARTAUNY, które KUSICIELAMI denominują Archelicy, albo Altileristae. Tertii Generis są wszystkie działa żelazne wielkie, i małe, MoździeRZE, PETARDY, wiele waży które działo z wyliczonych, wiele prochu potrzebuje do nabicia, wiele koni do prowadzenia, wiele razy strzelic może, tu się
Polsku ponazywane, czyli też, ż Hiszpańskiego, Włoskiego, Niemieckiego ięzyka wztłumaczone, te są Primi Generis: SMOK, albo BAZYLISZEK, lubo też WĄZ, albo KOLUBRYNA, to iest długa armata: SOKOŁ, albo FALCONETTA, GRYF, KROGUŁEC. Secundi Generis są DUPEL KARTAUNY, ktore Obudzaiącemi, mur burzącemi zowią: Pospolite KARTAUNY, ktore SPIEWAKAMI; PUŁKARTAUNY, ktore BURZYCIELAMI: małe KARTAUNY, ktore KUSICIELAMI denominuią Archelicy, albo Altileristae. Tertii Generis są wszystkie działa żelazne wielkie, y małe, MOZDZIERZE, PETARDY, wiele waży ktore działo z wyliczonych, wiele prochu potrzebuie do nabicia, wiele koni do prowádzenia, wiele razy strzelic może, tu się
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 238
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755