: to mężem, ta żoną, Bo inszą wzięła barwę, złożywszy zieloną. W jesieni słońce ojcem, matką ziemia, za tem Dochowają swych dzieci porodzonych latem; Zimie: to dziad, ta baba, każdy mi to przyzna, Mróz ich ziąbi, śniegowa wydaje siwizna. 312 (F). ŁYSY NA POPIELCU
Klęknął między inszymi do Popielcu łysy. Ksiądz wprzód do wody, niźli po popiół do misy. Toż skoro mu porządnie wierzch głowy omoczy, Sypie popiół, inaczej stoczyłby się w oczy, „Pamiętaj — mówiąc — łysy, na ten swój łeb goły, Że się w gówno obróci, gdy drugie w popioły.”
: to mężem, ta żoną, Bo inszą wzięła barwę, złożywszy zieloną. W jesieni słońce ojcem, matką ziemia, za tem Dochowają swych dzieci porodzonych latem; Zimie: to dziad, ta baba, każdy mi to przyzna, Mróz ich ziąbi, śniegowa wydaje siwizna. 312 (F). ŁYSY NA POPIELCU
Klęknął między inszymi do Popielcu łysy. Ksiądz wprzód do wody, niźli po popiół do misy. Toż skoro mu porządnie wierzch głowy omoczy, Sypie popiół, inaczej stoczyłby się w oczy, „Pamiętaj — mówiąc — łysy, na ten swój łeb goły, Że się w gówno obróci, gdy drugie w popioły.”
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 134
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
wszytek strzodek zajęli kościoła; interea officiales dworu et ducatus, interea anteibant senatores w płaszczach czarnych, krótkich, materialnych, na szyi mając łańcuchy złote z kamieńmi. Dla których ława
stała, przykryta aksamitem fioletowym, i poduszki takież w boku, niedaleko tronu. W tym książę młode prowadził za rękę matkę i klęknął obok z matką, potym też i siedzieli na majestacie na krzesłach obok z sobą. Sequebantur tedy damy, wprzód stateczne, znaczne senatorów żony, wszytko godnie wprzód przed ołtarzem kortezją, potym przed księstwem czynią i klękają na ziemi niedaleko beldekina (ponieważ ziemia kobiercami słana była); potym damy dworskie i fraucymer, wszytkie jednaką
wszytek strzodek zajęli kościoła; interea officiales dworu et ducatus, interea anteibant senatores w płaszczach czarnych, krótkich, materialnych, na szyi mając łańcuchy złote z kamienmi. Dla których ława
stała, przykryta aksamitem fioletowym, i poduszki takież w boku, niedaleko tronu. W tym książę młode prowadził za rękę matkę i klęknął obok z matką, potym też i siedzieli na majestacie na krzesłach obok z sobą. Sequebantur tedy damy, wprzód stateczne, znaczne senatorów żony, wszytko godnie wprzód przed ołtarzem kortezją, potym przed księstwem czynią i klękają na ziemi niedaleko beldekina (ponieważ ziemia kobiercami słana była); potym damy dworskie i fraucymer, wszytkie jednaką
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 272
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
gdzie przecież żonę moją cokolwiek do zdrowia przychodzącą znalazłem.
Ale z mymi stryjami tej nocy smutna się stała historia, gdyż niedobrze dla nich przepalana była stancja i swąd był. Ale jeszcze nie tak by to było zaszkodziło, jako że Antoni Matuszewic, cześnik mozyrski, jak był nabożny, tak przed położeniem się spać klęknął do mówienia pacierza przy piecu, łokciami o stołek oparłszy się i kierei wilkami podszytej nie zdjął z siebie, i tak sfatygowany z drogi zasnął klęcząc tak mocno, że nie słyszał, jak kiereja na nim od pieca palić się zaczęła. Człek, który stryjom moim posługiwał, wyszedł od nich i z nimi nie nocował,
gdzie przecież żonę moją cokolwiek do zdrowia przychodzącą znalazłem.
Ale z mymi stryjami tej nocy smutna się stała historia, gdyż niedobrze dla nich przepalana była stancja i swąd był. Ale jeszcze nie tak by to było zaszkodziło, jako że Antoni Matuszewic, cześnik mozyrski, jak był nabożny, tak przed położeniem się spać klęknął do mówienia pacierza przy piecu, łokciami o stołek oparłszy się i kierei wilkami podszytej nie zdjął z siebie, i tak sfatygowany z drogi zasnął klęcząc tak mocno, że nie słyszał, jak kiereja na nim od pieca palić się zaczęła. Człek, który stryjom moim posługiwał, wyszedł od nich i z nimi nie nocował,
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 814
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
, przekładając niebezpieczeństwa, któreby na Koronę przyść musiały, gdzieby małżonkę swą król, panią świątobliwą, odesłać do braciej miał; więc gniew boży, którego zatym i król i R. P. nadziewaćby się mogła, gdyż królowa do niełaski nie dała żadnej przyczyny; o czym dosyć szeroko i mądrze mówiwszy, klęknął, a przytym padł na twarz, prosząc z płaczem króla przez Boga żywego, iżby królowej nie odsyłał, a w zgodzie i miłości z nią tak, jako przystoi, mieszkał; płakać pomagali i senatorowie arcybiskupowi. Zatym król kilka słów rzekszy naonczas, odłożył do jutra odpowiedź swoję i dał ją taką, że tego
, przekładając niebezpieczeństwa, któreby na Koronę przyść musiały, gdzieby małżonkę swą król, panią świątobliwą, odesłać do braciej miał; więc gniew boży, którego zatym i król i R. P. nadziewaćby się mogła, gdyż królowa do niełaski nie dała żadnej przyczyny; o czym dosyć szeroko i mądrze mówiwszy, klęknął, a przytym padł na twarz, prosząc z płaczem króla przez Boga żywego, iżby królowej nie odsyłał, a w zgodzie i miłości z nią tak, jako przystoi, mieszkał; płakać pomagali i senatorowie arcybiskupowi. Zatym król kilka słów rzekszy naonczas, odłożył do jutra odpowiedź swoję i dał ją taką, że tego
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 234
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
/ prosząc go aby się nie lenił przyść do nich. 39. Tedy wstawszy Piotr/ szedł z nimi: a gdy przyszedł/ wprowadzili go na salę/ i obstąpiły go wszystkie wdowy płacząc/ i ukazując suknie i płaszcze/ które im Dorka robiła póki była z nimi. 40. A Piotr wygnawszy precz wszystkie/ klęknął na kolana i modlił się; a obróciwszy się do onego ciała/ rzekł: Tabito wstań. A ona otworzyła oczy swoje/ i ujrzawszy Piotra/ usiadła. 41. A on podawszy jej rękę/ podniósł ją. A zawoławszy świętych i wdów/ stawił ją żywą. 42. I rozsławiło się to po wszystkiej Jopie
/ prosząc go áby śię nie lenił przyść do nich. 39. Tedy wstawszy Piotr/ szedł z nimi: á gdy przyszedł/ wprowádźili go ná salę/ y obstąpiły go wszystkie wdowy płácżąc/ y ukázując suknie y płaszcże/ ktore im Dorká robiłá poki byłá z nimi. 40. A Piotr wygnawszy precż wszystkie/ klęknął ná koláná y modlił śię; á obroćiwszy śię do onego ćiáłá/ rzekł: Tábito wstań. A oná otworzyłá ocży swoje/ y ujrzawszy Piotrá/ uśiádłá. 41. A on podawszy jey rękę/ podniosł ją. A záwoławszy świętych y wdow/ stáwił ją żywą. 42. Y rozsławiło śię to po wszystkiey Ioppie
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 135
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
. 34. Owszem sami wiecie/ że moim potrzebam/ i tych którzy są ze mną/ służyły te ręce. 35. Wszystkomci wam okazał/ iż tak pracując musimy podejmować słabe/ a pamiętać na słowa PAna JEzusowe/ że on rzekł: Szczęśliwsza jest rzecz dawać/ niżeli brać. 36. A to powiedziawszy/ klęknął na kolana swoje/ i modlił się z nimi wszystkimi. 37. I stał się wielki płacz wszystkich: a upadając na szyję Pawłową/ całowali go. 38. Smęcąc się barzo/ nawięcej tych słów które im rzekł: Ze już więcej nie mieli oglądać oblicza jego. I prowadzili go do okrętu. Rozdział XXI.
. 34. Owszem sámi wiećie/ że mojim potrzebam/ y tych ktorzy są ze mną/ służyły te ręce. 35. Wszystkomći wam okazał/ iż ták prácując muśimy podejmowáć słábe/ á pámiętáć ná słowá PAná IEzusowe/ że on rzekł: Szcżęśliwsza jest rzecż dawáć/ niżeli bráć. 36. A to powiedźiawszy/ klęknął ná koláná swoje/ y modlił śię z nimi wszystkimi. 37. Y stał śię wielki płácż wszystkich: á upadájąc ná szyję Páwłową/ cáłowáli go. 38. Smęcąc śię bárzo/ nawięcey tych słow ktore im rzekł: Ze już więcey nie mieli oglądáć oblicża jego. Y prowádźili go do okrętu. ROZDZIAL XXI.
Skrót tekstu: BG_Dz
Strona: 149
Tytuł:
Biblia Gdańska, Dzieje apostolskie
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Daniel Mikołajewski
Drukarnia:
Andreas Hünefeld
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
Biblia
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1632
Data wydania (nie wcześniej niż):
1632
Data wydania (nie później niż):
1632
Jam rzekł. Panie ja nie mam nic/ ani miłuję/ ani chcę nic jedno ciebie/ i dla miłości twojej wzgardziłem złoto i wszytko. Jeśli co tedy najdę zanadra tyś to włożył/ i tobie panującemu nad wszytkim oddaję. I tom uczynił trzykroć. Uczyniwszy tedy tę trojaką ofiarę/ jam klęknął i błogosławiłem Boga/ który mi dał com mu ofiarować mógł. I zaraz dane mi jest wyryzumienie/ co ta trojaka ofiara znaczyła: złote posłuszeństwo/ najwyssze uboztwo/ i najaśniejszą czystość/ które mi Bóg dałtak doskonałe zachować/ iż mię ni wczym sumnienie nie strofując. A jako kiedym kładł rękę za
Iám rzekł. Pánie ia nie mam nic/ áni miłuię/ áni chcę nic iedno ćiebie/ y dla miłośći twoiey wzgárdziłęm złoto y wszytko. Ieśli co tedy naydę zánadrá tyś to włożył/ y tobie pánuiącemu nád wszytkim oddáię. Y tom vczynił trzykroć. Vczyniwszy tedy tę troiáką ofiárę/ iam klęknął y błogosłáwiłem Bogá/ ktory mi dał com mu ofiárowáć mogł. Y zaraz dáne mi iest wyrizumienie/ co tá troiáka ofiárá znáczyłá: złote posłuszeństwo/ naywyssze vboztwo/ y naiáśnieyszą czystość/ ktore mi Bog dałták doskonáłe záchowáć/ iż mię ni wczym sumnienie nie strofuiąc. A iáko kiedym kładł rękę zá
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 138
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
/ iż kiedy miał ołtarz Konwentski/ gdzie naświętszy Sakrament chowano/ żeby mu klęknąwszy/ głowę odkrywszy/ ręce nakrzyż złożywszy/ z wielkim nabożeństwem połon czynił. Młodzieniec tedy zawsze to z wielką pilnością odprawował. Trafiło się tej nocy/ której już chciał Habit złożyć/ potrzeba mu było ołtarz mijać/ gdzi jako zwykł klęknął. Alic zaraz był zachwycony w Duchu/ i ujrzał dziwne widzenie/ jakoby niezliczone mnóstwo przed nim w Procesjej przemijało/ a wszyscy ci błogosławieni byli/ parą a parą szli. ubrani byli barzo kosztownie. Twarzy ich/ ręce/ i cokolwiek widać było z ciała nad słońce jaśniej świeciło/ a śpiewali barzo wdzięcznie z
/ iż kiedy miał ołtarz Conuentski/ gdźie naświętszy Sákráment chowano/ żeby mu klęknąwszy/ głowę odkrywszy/ ręce nákrzyż złożywszy/ z wielkim nabożenstwem połon czynił. Młodźieniec tedy záwsze to z wielką pilnością odpráwował. Trafiło sie tey nocy/ ktorey iuz chćiał Hábit złożyć/ potrzebá mu było ołtarz miiác/ gdźi iáko zwykł klęknął. Alic záraz był záchwycony w Duchu/ y vyrzał dźiwne widzenie/ iákoby niezliczone mnostwo przed nim w Processyey przemiiało/ á wszyscy ći błogosłáwieni byli/ parą á parą szli. vbráni byli bárzo kosztownie. Twarzy ich/ ręce/ y cokolwiek widać było z ćiałá nád słońce iásniey świećiło/ á śpiewali bárzo wdźięcznie z
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 153
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Lecz on nadzieje swoję w Panu Bogu pokładając/ rzekł: Co ludziom niepodobnno/ Bogu podobno. PRzeto w nim nadzieje miejmy/ jemu wierzmy/ który wierzącemu wszytko być podobno obiecał. Nocy tedy przyszłej/ po odprawieniu Jutrznie/ wyszedł tajemnie z namioty/ Brat jeden kriomko szedł za nim/ alić obaczy iż pod jednym drzewem klęknął na modlitwie. Noc na ten czas barzo jasna była/ który gdy się długo modlił/ a iż był wysłuchany przez ducha poznał/ jako mniemał iż tego żaden niewiedział do namiotu się wrócił/ a oto Księżyc i gwiazdy żaden niewiedziałdo namioty się wrócił/ jako mniemał iż tego chmury ciemne zakryły/ tak iż barzo wielka
Lecz on nádźieie swoię w Pánu Bogu pokłádáiąc/ rzekł: Co ludźiom niepodobnno/ Bogu podobno. PRzeto w nim nádźieie mieymy/ iemu wierzmy/ ktory wierzącemu wszytko bydź podobno obiecał. Nocy tedy przyszłey/ po odpráwieniu Iutrznie/ wyszedł táiemnie z namioty/ Brát ieden kryomko szedł zá nim/ álić obaczy iż pod iednym drzewem klęknął ná modlitwie. Noc ná ten czás bárzo iásna byłá/ ktory gdy sie długo modlił/ á iż był wysłuchány przez duchá poznał/ iáko mniemał iż tego żaden niewiedźiał do namiotu sie wroćił/ á oto Kśiężyc y gwiazdy żaden niewiedźiałdo namioty sie wroćił/ iáko mniemał iż tego chmury ćiemne zákryły/ ták iż bárzo wielka
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 305
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
najbardziej Książki kradli Chustki etc. Postrzegł raz Minister i okrutnie się śmiał tak że kazania przed śmiechem nie mógł skończyć. I my także Cośmy nato patrzali musieliśmy się śmiać, stupebant luterani że się śmiejemy i kaznodzieja się znami śmieje Przytoczył potym przykład o owym żołnierzu który prosił eremity żeby się zaniego modlił klęknął Eremita na Modlitwę a on Mu tym czasem porwał Baranka co zanim tłąmoczek nosił i uciekł. Przy dokończeniu tego przykładu exclamavit o Devotionem supra Devotiones,? Alter orat alter furatur od tego czasu kiedy już mieli pokryc głowy to pochowali wprzód Książki i chustki, a postaremu i to nie było bez śmiechu jedna na drugą spojrzawszy
naybardziey Xiąszki kradli Chustki etc. Postrzegł raz Minister y okrutnie się smiał tak że kazania przed smiechęm nie mogł skonczyć. I my także Cosmy nato patrzali musielismy się smiać, stupebant luterani że się smieięmy y kaznodzieia się znami smieie Przytoczył potym przykład o owym zołnierzu ktory prosił eremity zeby się zaniego modlił klęknął Eremita na Modlitwę a on Mu tym czasem porwał Baranka co zanim tłąmoczek nosił y uciekł. Przy dokonczeniu tego przykładu exclamavit o Devotionem supra Devotiones,? Alter orat alter furatur od tego czasu kiedy iuż mieli pokryc głowy to pochowali wprzod Xiąszki y chustki, a postaremu y to nie było bez smiechu iedna na drugą spoyrzawszy
Skrót tekstu: PasPam
Strona: 56v
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Jan Chryzostom Pasek
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1656 a 1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1656
Data wydania (nie później niż):
1688