Łanie Polskim jednym, iczy Wstaju łokci 84: a wdrugim łanie, który kmiecznym nazywa, rachuje stop wstaju: 50. zktórych dwoch staj, gdyby były równe, musiałaby stopa być tylko calów 13, i 33 części ze 75. Lecz rzecz pewna że jako w Statucie różny jest Łan Polski od kmiecego, tak i staja różne. Zaczym się nie może brać to pomiarkowanie stopy złokciem na calów 13. i 33. od 75, ale raczej calów 16. Teodor Zawadzki in stosculis pag: 81, opisując wymiar Włoki; stopie naznacza calów 14: gdy mówi. Pręt jeden liczy, łokci połoośma, i ma
Łanie Polskim iednym, iczy Wstáiu łokći 84: á ẃdrugim łanie, ktory kmiecznym nażywa, ráchuie stop wstáiu: 50. zktorych dẃoch stay, gdyby były rowne, muśiáłáby stopá bydź tylko calow 13, y 33 częśći ze 75. Lecz rzecz pewna że iáko w Státućie rożny iest Łan Polski od kmiecego, ták y stáiá rożne. Záczym się nie może bráć to pomiárkowánie stopy złokćiem ná calow 13. y 33. od 75, ále raczey calow 16. Theodor Záwádzki in stosculis pag: 81, opisuiąc wymiar Włoki; stopie náznácza calow 14: gdy mowi. Pręt ieden liczy, łokći połoosmá, y ma
Skrót tekstu: SolGeom_II
Strona: 145
Tytuł:
Geometra polski cz. 2
Autor:
Stanisław Solski
Drukarnia:
Jerzy i Mikołaj Schedlowie
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
matematyka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1684
Data wydania (nie wcześniej niż):
1684
Data wydania (nie później niż):
1684
dwie sąsiedzie/ A Lewej ręki NIEWOLSTWO Płaczliwy Rej wiedzie/ A poprawej przewrotna SWAWOLA stanęła Ja zaś środek spokojny na mieszkanie wzięła. NIEWOLSTWO opłakane nic skarbu naszego/ Nie może mieć zdaleka ja stronie od niego. Twarz z hańbioną ponosi/ ospalstwo miłuje/ Lamentujac obenie rado sięfrasuje. W lekkości zawsze mieszka wstyd je kmiecy rządzi/ Cnot nie znając w swym życiu dość szkaradzie błądzi. Rozkazania Tyranów we wszytkim pilnuje/ By miało wyść zniewoli już nie obiecuje. Ale choć nieznośnego Bogacz co podaje/ Przeciw Bogu i prawu chociaż on powstaje. Gotowo do wszytkiego dla możności jego. Ochędostwem się hydzi szuka co sprosnego. Uwazną śmiałość gardzy sama jest
dwie sąśiedźie/ A Lewey ręki NIEWOLSTWO Płáćzliwy Rey wiedźie/ A popráwey przewrotna SWAWOLA stánęłá Ia záś środek spokoyny ná mieszkánie wźięłá. NIEWOLSTWO opłákáne nic skárbu nászego/ Nie może mieć zdáleká ia stronie od niego. Twarz z háńbioną ponośi/ ospálstwo miłuie/ Lámentuiac obenie rádo sięfrásuie. W lekkośći záwsze mieszka wstyd ie kmiecy rządźi/ Cnot nie znáiąc w swym życiu dość szkáradźie błądźi. Roskazánia Tyranow we wszytkim pilnuie/ By miáło wyść zniewoli iuż nie obiecuie. Ale choć nieznośnego Bogacz co podáie/ Przeciw Bogu y práwu choćiaż on powstáie. Gotowo do wszytkiego dla moznośći iego. Ochędostwem się hydźi szuka co sprosnego. Vwazną śmiáłość gárdzy sámá iest
Skrót tekstu: WitkWol
Strona: C
Tytuł:
Złota wolność koronna
Autor:
Stanisław Witkowski
Drukarnia:
Szymon Kempini
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1609
Data wydania (nie wcześniej niż):
1609
Data wydania (nie później niż):
1609
, w latach, w postępkach, i w mieniu. a żebym ci ten krótki wierszyk porządkiem szerzej objaśniła/ tak wywodzę. Naprzód/ kiedy o Dom i Urodzenie pytasz tej o którą się myślisz starać/ poradź się wprzód swojej Genealogiej. Jeśliś szlachcić/ bierz szlachciankę: mieszczanineś/ mieszczkę: rolnik/ kmiecą dziewkę; tak nie będzie miało jedno drugiemu czym urągać. Bo pismo mówi. Nie będziesz orał wołem i osłem pospołu,
Pytasz o twarz i urodę przyszłej Zony/ choćci chłopu nie wadzi/ ze będzie jak nasiekany kosztur; atoli przecie nie zawadzi/ choć w cudze zajrzeć zwierciadło; a jeślić na twarzy niczego
, w látách, w postępkách, y w mieniú. á żebym ći ten krotki wierszyk porządkiem szerzey obiáśniłá/ ták wywodzę. Naprzod/ kiedy o Dom y Vrodzenie pytasz tey o ktorą się myślisz stáráć/ poradź się wprzod swoiey Geneálogiey. Ieśliś ślachćić/ bierz śláchćiankę: mieszczánineś/ mieszczkę: rolnik/ kmiecą dźiewkę; ták nie będźie miáło iedno drugiemu czym urągáć. Bo pismo mowi. Nie będźiesz orał wołem y osłem pospołu,
Pytasz o twarz y urodę przyszłey Zony/ choćći chłopu nie wádźi/ ze będźie iák náśiekány kosztur; átoli przećie nie záwádźi/ choć w cudze záyrzeć zwierćiádło; á ieślić ná twarzy niczego
Skrót tekstu: GorzWol
Strona: 43
Tytuł:
Gorzka wolność młodzieńska
Autor:
Andrzej Żydowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1670 a 1700
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1700
krótkim czasie Przestanie być nim, bo go to bydło popasie. 50. EPITAFIUM CIOŁKOWI
Tu szlachcic herbu Ciołek, dożywszy jak w pługu Wieku swego, naturze wypłaca się z długu. Szlachcic się Ciołkiem w herbie, choć nie orze, zdobi. A kmieć czym, który pługiem na szlachcica robi? Przyzna, kto żywot kmiecy uważy, i powie, Że wszyscy są ciołkowie, wszyscy są wołowie. Ba, gorzej, bo wół tylko na się a na pana Ciałem aż do wieczora pracuje od rana, Oni zaś ciałem we dnie, a kiedy śpi bydło, Myślą w nocy, skąd wołom i sobie wziąć żydło, Skąd meszne księdzu
krótkim czasie Przestanie być nim, bo go to bydło popasie. 50. EPITAFIUM CIOŁKOWI
Tu szlachcic herbu Ciołek, dożywszy jak w pługu Wieku swego, naturze wypłaca się z długu. Szlachcic się Ciołkiem w herbie, choć nie orze, zdobi. A kmieć czym, który pługiem na szlachcica robi? Przyzna, kto żywot kmiecy uważy, i powie, Że wszyscy są ciołkowie, wszyscy są wołowie. Ba, gorzej, bo wół tylko na się a na pana Ciałem aż do wieczora pracuje od rana, Oni zaś ciałem we dnie, a kiedy śpi bydło, Myślą w nocy, skąd wołom i sobie wziąć żydło, Skąd meszne księdzu
Skrót tekstu: PotPoczKuk_III
Strona: 416
Tytuł:
Poczet herbów szlachty
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
herbarze
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1696
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
O. D. Przeor, zważywszy jego niedbalstwo i po tylu napomnieniach niepoprawę, zleca O. Ekonomowi Kasińskiemu, aby na tym młynie inszego pilniejszego i sposobniejszego osadził. (Ij. 340)
3725. (1055) Dodaje się dla doskonałego wyrozumienia pierwszej sprawy successoribus, że wszyscy zagrodnicy i chałupnicy mają swoje chyże w rolach kmiecych i pola sobie według proporcji wydzielone. Gdyby się pozwoliło Putom, aby ten kawałek roli odebrali Ziębiakom, wszyscy kmiecie oburzyliby się i chcieli poodbierac zagrodnikom i chałupnikom wydzielone jem kawałki gruntów, jako się pokazało oczywiście na sądach teraźniejszych, gdy Szymon Łukasik, kmiec, z tym się odezwał, że, gdy Putowie odbiorą Ziebiakowi
O. D. Przeor, zwazywszy iego niedbalstwo y po tylu napomnieniach niepoprawę, zleca O. Ekonomowi Kasinskiemu, aby na tym młynie inszego pilnieyszego y sposobnieyszego osadził. (II. 340)
3725. (1055) Dodaie się dla doskonałego wyrozumienia pierszey sprawy successoribus, że wszyscy zagrodnicy y chałupnicy maią swoie chyże w rolach kmiecych y pola sobie według proporcyi wydzielone. Gdyby się pozwoliło Putom, aby ten kawałek roli odebrali Ziębiakom, wszyscy kmiecie oburzyliby się y chcieli poodbierac zagrodnikom y chałupnikom wydzielone iem kawałki gruntow, iako się pokazało oczywiście na sądach teraznieyszych, gdy Szymon Łukasik, kmiec, z tym się odezwał, że, gdy Putowie odbiorą Ziebiakowi
Skrót tekstu: KsKasUl_4
Strona: 418
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Kasina Wielka, cz. 4
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kasina Wielka
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1751 a 1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1751
Data wydania (nie później niż):
1767
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
, wedle przypowieści, w studni się opędza. 165. LEKARZU, ULECZ SAMEGO SIEBIE
Szlachcic na jednej wiosce, i to na żeninej, Z młodu w szkołach przez trzecie chwyciwszy łaciny, Gdy górnej opinijej dochód nie nadąży, Wioskę naprzód wielkimi długami obciąży, A potem azarduje, złożywszy z humoru, Sam się na pustkę kmiecą przeniósszy ze dworu. Więc kiedy na sejmiku o tym przyszło radzić, Jako by województwo z długu wyprowadzić, Różne i on sposoby, ale niepodobne Podaje; za czym ktoś go na miejsce osobne Wziąwszy: „Mój panie bracie, pierwej radzić sobie Doktorowi należy niż komu w chorobie. Kilkunastu tysięcy z wioski zadłużonej Znieść
, wedle przypowieści, w studni się opędza. 165. LEKARZU, ULECZ SAMEGO SIEBIE
Szlachcic na jednej wiosce, i to na żeninej, Z młodu w szkołach przez trzecie chwyciwszy łaciny, Gdy górnej opinijej dochód nie nadąży, Wioskę naprzód wielkimi długami obciąży, A potem azarduje, złożywszy z humoru, Sam się na pustkę kmiecą przeniósszy ze dworu. Więc kiedy na sejmiku o tym przyszło radzić, Jako by województwo z długu wyprowadzić, Różne i on sposoby, ale niepodobne Podaje; za czym ktoś go na miejsce osobne Wziąwszy: „Mój panie bracie, pierwej radzić sobie Doktorowi należy niż komu w chorobie. Kilkunastu tysięcy z wioski zadłużonej Znieść
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 98
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mię ukęsi. Choćby o tym nie myślił, sama okazja Wzywa złego, nie widząc do obrony kija. Nie masz cię, mój Stefanie, nie masz cię, mój Jerzy! Sową lata, skoro śmierć sokoła wypierzy. 369. SIŁU KREWNYCH, KTO SIĘ MA DOBRZE
Nikt nie zna, nikt nie widzi szlachcica na kmiecej Rolej, póki dziurawe gunią łata plecy; Wstydzą się go możniejszy pokrewni zwać bratem. Niechże wsi nakupiwszy zostanie bogatem (Bo tym władnie fortuna, serce i nauka; Najduje drugi w ziemi skarb, choć go nie szuka): Nie brat, ale jegomość i dobrodziej wielki! Ja siostrzeńcem, ja wnukiem jego rodzicielki
mię ukęsi. Choćby o tym nie myślił, sama okazyja Wzywa złego, nie widząc do obrony kija. Nie masz cię, mój Stefanie, nie masz cię, mój Jerzy! Sową lata, skoro śmierć sokoła wypierzy. 369. SIŁU KREWNYCH, KTO SIĘ MA DOBRZE
Nikt nie zna, nikt nie widzi szlachcica na kmiecej Rolej, póki dziurawe gunią łata plecy; Wstydzą się go możniejszy pokrewni zwać bratem. Niechże wsi nakupiwszy zostanie bogatem (Bo tym władnie fortuna, serce i nauka; Najduje drugi w ziemi skarb, choć go nie szuka): Nie brat, ale jegomość i dobrodziej wielki! Ja siestrzeńcem, ja wnukiem jego rodzicielki
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 220
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ich na złomane z mocnej ławki siada, Siłu się ich też tłucze, siłu na łeb spada. Przedawszy z pewnym prawem małą, ale wczesną, Kupi drugi z niepewnym wielką wieś poczesną: Późno ze złego krzesła do swej ławki wzdycha, Skoro go lepszym prawem inszy z niego spycha. Sprawuj rolą, kto na wsi kmiecym rodził synem, Nie staraj, żebyś z kmiecia został mieszczaninem; Jeśliś w mieście urodził, w ulicy lub w rynku, O szlachectwo się nie kuś; pilnuj handlu, szynku, Pilnuj warstatu tego, w którymeś, rzemiesła. Niejednemu ta nędzę odmiana przyniesła. Że abo znalazł, abo pieniędzy nazbierał,
ich na złomane z mocnej ławki siada, Siłu się ich też tłucze, siłu na łeb spada. Przedawszy z pewnym prawem małą, ale wczesną, Kupi drugi z niepewnym wielką wieś poczesną: Późno ze złego krzesła do swej ławki wzdycha, Skoro go lepszym prawem inszy z niego spycha. Sprawuj rolą, kto na wsi kmiecym rodził synem, Nie staraj, żebyś z kmiecia został mieszczaninem; Jeśliś w mieście urodził, w ulicy lub w rynku, O szlachectwo się nie kuś; pilnuj handlu, szynku, Pilnuj warstatu tego, w którymeś, rzemiesła. Niejednemu ta nędzę odmiana przyniesła. Że abo znalazł, abo pieniędzy nazbierał,
Skrót tekstu: PotMorKuk_III
Strona: 255
Tytuł:
Moralia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1688
Data wydania (nie wcześniej niż):
1688
Data wydania (nie później niż):
1688
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, gdy cię ból ogarnie, Zdychaj na gnoju w niedostatku marnie. Na tak bluźnierskie Job odpowie słowa: Rzekłaś jak jedna z głupich białagłowa, Czemuż tyle dóbr wziąwszy z ręki Boski Nie mamy przyjąć ubóstwa i troski? A zaż nie wolno z Monarszego Stanu Zebrakiem zrobić Wszechmocnemu Panu; I wzajem z kmiecej i ubogiej chaty Wziąwszy posadzić między Potentaty? Czylisz się przeciw twórcy swego glina, Albo podniesie na wiatr walny trzcina? I proch nikczemny tym stworzony końcem, Ażeby się miał z jasnym równać Słońcem? Powierzył nam Pan dóbr swoich szafunku, I z nowu odjął jako do rachunku, Iżaliż mu się czynić tak niegodzi,
, gdy ćie bol ogarnie, Zdychay ná gnoiu w niedostátku marnie. Ná ták bluźnierskie Iob odpowie słowá: Rzekłáś iák iedna z głupich białágłowá, Czemuż tyle dobr wźiąwszy z ręki Boski Nie mamy przyiąć ubostwá i troski? A zaż nie wolno z Monarszego Stánu Zebrakiem zrobić Wszechmocnemu Pánu; I wzáiem z kmiecey i ubogiey chaty Wźiąwszy posadźić między Potentaty? Czylisz się przećiw tworcy swego glina, Albo podnieśie ná wiátr walny trzćina? I proch nikczemny tym stworzony końcem, Ażeby się miał z iasnym rownáć Słoncem? Powierzył nam Pan dobr swoich száfunku, I z nowu odiął iáko do ráchunku, Iżaliż mu się czynić ták niegodźi,
Skrót tekstu: ChrośJob
Strona: 14
Tytuł:
Job cierpiący
Autor:
Wojciech Stanisław Chrościński
Drukarnia:
Drukarnia Ojców Scholarum Piarum
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1705
Data wydania (nie wcześniej niż):
1705
Data wydania (nie później niż):
1705
Rodzicow,niech się słusznie trwożą. Alboż to nieprawdziwe przykładów Zwierciadło? Jakie na Absalona ukaranie spadło, Darł się Ojcu do Głowy, drzewo się żemściło Krzywdy Ojca, bo go wprzód za głowę chwyciło. Trzy strzały które serce Absalona bodły, Wytknęły grzech troisty, i Geniusz podły.
Ze niejako Królewic ale jak Syn kmiecy Podał pod grube plagi twardej skory plecy. Pierwsza strzała za Ojca a druga za Brata, Trzecia w moim umyśle na powietrzu lata. Przypomnę sobie zaraz, odpocząwszy trochy Ale podobno za to ze zelżył Macochy. Tać to Mądrość Przedwieczna Dobroć niepojęta Puszcza nas na swobodę jak lotne ptaszęta, Lecz nie nato żebyśmy złotą
Rodzicow,niech się słusznie trwożą. Alboż to niepráwdziwe przykłádow Zwierciadło? Jákie ná Absalona ukáranie spádło, Darł się Oycu do Głowy, drzewo się żemściło Krzywdy Oyca, bo go wprzod zá głowę chwyciło. Trzy strzáły ktore serce Absalona bodły, Wytknęły grzech troisty, y Geniusz podły.
Ze nieiáko Krolewic ále iák Syn kmiecy Podał pod grube plági twárdey skory plecy. Pierwsza strzáła zá Oyca á druga zá Brata, Trzecia w moim umyśle ná powietrzu láta. Przypomnę sobie záraz, odpocząwszy trochy Ale podobno zá to ze zelżył Macochy. Tać to Mądrość Przedwieczna Dobroć niepoięta Puszcza nas ná swobodę iák lotne ptaszęta, Lecz nie náto żebyśmy złotą
Skrót tekstu: DrużZbiór
Strona: 124
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Elżbieta Drużbacka
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pieśni, poematy epickie, satyry, żywoty świętych
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1752
Data wydania (nie wcześniej niż):
1752
Data wydania (nie później niż):
1752