strzały: Pan Młody w Łozku (pchnion) niepogotowiu Grotem zołowiu. Ej otrząśni się Stelo a kaz sercu Wykonać: coś jej przysiągł na kobiercu Czuła to ona niechcący przez dzięki Podać ci ręki Jako niechciała przestąpić i proga Jako rzewne łzy roniła nieboga Jak słowa ślubne/ za nią/ co z nią były Kmoszki mówiły. Wrozyło serce niewiadomej Damie Ześ miał być marnym leniwcem w Talamie I nad Szarajskie bez dziatek otuchy Płonszy Eunuchy. A jakąż z jarzma tego korzyść macie? Zawiodszy zwłaszcza ty ją/ Ewiracie Trzeba cię pono/ mdłego Juncze karku Zbyć na Jarmarku. Albo się wstydzcie za tę hańbę Męże Albo nierówną parę/
strzáły: Pan Młody w Łozku (pchnion) niepogotowiu Grotem zołowiu. Ey otrząśni się Stello á kaz sercu Wykonáć: coś iey przyśiągł ná kobiercu Czuła to oná niechcący przez dźięki Podác ći ręki Iáko niechćiáłá przestąpić y progá Iáko rzewne łzy roniłá niebogá Iák słowá slubne/ zá nię/ co z nią były Kmoszki mowiły. Wrozyło serce niewiádomey Dámie Ześ miał bydź márnym leniwcem w Thálámie Y nád Száráyskie bez dźiatek otuchy Płonszy Eunuchy. A iákąż z iárzmá tego korzyść maćie? Záwiodszy zwłaszczá ty ią/ Ewiraćie Trzebá ćię pono/ mdłego Iuncze kárku Zbydź ná Iármárku. Albo się wstydzćie zá tę háńbę Męze Albo nierowną parę/
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 199
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
urazi, zaraz i nie lubi. Pożyczy-ć on? w osobnej ma to zły duch pieczy, Że nie mogą być spełna pożyczane rzeczy; Stąd swary, stąd przyrzuty, stąd ratuszne zwody, I już tam do prawdziwej nie może przyść zgody. Cóż mówić, gdy się zejdą ciotuchny, dewotki, Siostry, kmoszki, jakież tam bajki, jakie plotki, Co było, co nie było, bezecne niewiasty Prawiący wywracają domy, trzęsą miasty. Nie niewiasta, mężczyzna znajduje się drugi, Co go sto razy szpeci, co ma język długi. Z takich dowodów każdy obaczy, że raźniej Z daleka niźli z bliska wiodą się przyjaźni
urazi, zaraz i nie lubi. Pożyczy-ć on? w osobnej ma to zły duch pieczy, Że nie mogą być spełna pożyczane rzeczy; Stąd swary, stąd przyrzuty, stąd ratuszne zwody, I już tam do prawdziwej nie może przyść zgody. Cóż mówić, gdy się zejdą ciotuchny, dewotki, Siostry, kmoszki, jakież tam bajki, jakie plotki, Co było, co nie było, bezecne niewiasty Prawiący wywracają domy, trzęsą miasty. Nie niewiasta, mężczyzna znajduje się drugi, Co go sto razy szpeci, co ma język długi. Z takich dowodów każdy obaczy, że raźniej Z daleka niźli z bliska wiodą się przyjaźni
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 224
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
mnie są obie.” Nie mógł tego od razu myślą pojąć tępą, Żem wczorajszą pikietę odwetowa! krępą. 357 (N). ŚLEPY ZGUBĘ ZNALAZŁ BEZ POMOCY
Mieszczanin jeden żonę miał pijaczkę ślepy. Nie ostały się skrzynki, nie ostały sklepy: Kędy tylko grosz schował, wszytkiego dociekła I wszytko na gorzałkę z kmoszkami wywlekła. Miał też dawnego zbioru sto czerwonych złotych, Które w szkaplerzu nosił zaszyte; i o tych Czując u męża chytra, niecnotliwa baba I we dnie nieboraka, i w nocy nagaba. Widząc ten, że ich żadną miarą nie ustrzeże, Lada kiedy mu szkaplerz na szyi porzeże, Zakopie je przy pewnej na
mnie są obie.” Nie mógł tego od razu myślą pojąć tępą, Żem wczorajszą pikietę odwetowa! krępą. 357 (N). ŚLEPY ZGUBĘ ZNALAZŁ BEZ POMOCY
Mieszczanin jeden żonę miał pijaczkę ślepy. Nie ostały się skrzynki, nie ostały sklepy: Kędy tylko grosz schował, wszytkiego dociekła I wszytko na gorzałkę z kmoszkami wywlekła. Miał też dawnego zbioru sto czerwonych złotych, Które w szkaplerzu nosił zaszyte; i o tych Czując u męża chytra, niecnotliwa baba I we dnie nieboraka, i w nocy nagaba. Widząc ten, że ich żadną miarą nie ustrzeże, Lada kiedy mu szkaplerz na szyi porzeże, Zakopie je przy pewnej na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 341
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, niewiele — Rzecze dziewka — a nie wiem, gdzie cnota w mym ciele.” Więc podniósszy koszule, miasto odpowiedzi: „Tu u dziewek, tu cnota i u ciebie siedzi.” Ta na owe pomyśli jej napominania: Godniejsza uczciwszego była pomieszkania. Potem, gdy mięsopustne nastąpią ostatki, Siostry, ciotki i kmoszki wymogą u matki, Że ją pośle do karczmy, lecz sto razy powie, Żeby cnoty jak oka pilnowała w głowie. Więc pomniąc na matczyne dziewczyna przestrogi, Zajźry sobie po każdym tańcu między nogi. „O, jest ci, nie zginęłać” — co raz rzecze sobie. Siedział służały w sieni przy koniu
, niewiele — Rzecze dziewka — a nie wiem, gdzie cnota w mym ciele.” Więc podniósszy koszule, miasto odpowiedzi: „Tu u dziewek, tu cnota i u ciebie siedzi.” Ta na owe pomyśli jej napominania: Godniejsza uczciwszego była pomieszkania. Potem, gdy mięsopustne nastąpią ostatki, Siostry, ciotki i kmoszki wymogą u matki, Że ją pośle do karczmy, lecz sto razy powie, Żeby cnoty jak oka pilnowała w głowie. Więc pomniąc na matczyne dziewczyna przestrogi, Zajźry sobie po każdym tańcu między nogi. „O, jest ci, nie zginęłać” — co raz rzecze sobie. Siedział służały w sieni przy koniu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 359
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ale ja nanędzniejsza, ze mię zagwią zowiesz, obym ze to umarła, choćbym rada, wspomniałbyś pono na mię starą jako drudzy. Miałam ja nieboszczyka, a bodaj był nie umierał, który mi złego słowa nie rzekł, chociam na to zarabiała, ba i napijałam się mędroszki z kmoszkami. Zjadszy lada co, szedł precz z domu — teraz za ciebie wszytko mi niszczeje. Ni ja do kościoła idę, ni na wesele; siedzę w domu jako pies na łańcuchu, a przeciem zła, a ty sobie paniczkujesz.
In plaustris equus, qui penultimus est, plus confert ad motum plaustri, quam
ale ja nanędzniejsza, ze mię zagwią zowiesz, obym ze to umarła, choćbym rada, wspomniałbyś pono na mię starą jako drudzy. Miałam ja nieboszczyka, a bodaj był nie umierał, który mi złego słowa nie rzekł, chociam na to zarabiała, ba i napijałam się mędroszki z kmoszkami. Zjadszy leda co, szedł precz z domu — teraz za ciebie wszytko mi niszczeje. Ni ja do kościoła idę, ni na wesele; siedzę w domu jako pies na łańcuchu, a przeciem zła, a ty sobie paniczkujesz.
In plaustris equus, qui penultimus est, plus confert ad motum plaustri, quam
Skrót tekstu: MatłBabBad
Strona: 177
Tytuł:
Baba abo stary inwentarz
Autor:
Prokop Matłaszewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1690
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1690
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Wilnie wsławienie, Po córce, po pieniądzach, jeśli nie po żenie. Źle nabyte, źle zginie - w ministrowym synie
Masz wizerunk: tak twoje w cudzej ręce zginie. Lepiej się nawróciwszy odkup swoje grzechy Jałmużną, radzę-ć, ujdziesz tak piekielnej wiechy. Prze Bóg, jakie szalbierstwo ministrze czynicie, I wy kmoszki - dość drogo tę spowiedź solicie. Przyczyna ta jest czemu ochotnie słuchają Spowiedzi - omamieni bo tam ludzie dają! Nie nagnałbyś ministra do swojej spowiedni, By nie tak przyspasabiał lutry do obiedni. Gdyby-ć co raz samemu przyszło dać talary Od spowiedzi, wolałbyś rychlej iść na mary, Aniżli się
Wilnie wsławienie, Po córce, po pieniądzach, jeśli nie po żenie. Źle nabyte, źle zginie - w ministrowym synie
Masz wizerunk: tak twoje w cudzej ręce zginie. Lepiej się nawróciwszy odkup swoje grzechy Jałmużną, radzę-ć, ujdziesz tak piekielnej wiechy. Prze Bóg, jakie szalbierstwo ministrze czynicie, I wy kmoszki - dość drogo tę spowiedź solicie. Przyczyna ta jest czemu ochotnie słuchają Spowiedzi - omamieni bo tam ludzie dają! Nie nagnałbyś ministra do swojej spowiedni, By nie tak przyspasabiał lutry do obiedni. Gdyby-ć co raz samemu przyszło dać talary Od spowiedzi, wolałbyś rychlej iść na mary, Aniżli się
Skrót tekstu: TajRadKontr
Strona: 275
Tytuł:
Tajemna rada
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Jezuicka
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
gęsie żłopac, A przynamniej z niemiecka jako przedtem klopać. Trzy drewna to po grecku ,,gama" odprawuje, I na dwóch zadziergniesz się, jeśli-ć to smakuje. PODZIĘKOWANIE SASKICH BAB MINISTROWI ZA SZPRACH I PREDYK GRECKI Z ŚPIEWANIEM NA NOTĘ: "Po straconej o polskich synach".
Biada, biada, kmoszki miłe, Mowy ministra zawiłe Paciorkom mym przeszkadzają, Gdy nas gryką otykają. Gdzie greka przedtem bywała? Ba, zgoła tu nie postała. Wolę ja mieć stare moje W Postyli Lutra pokoje. Bez gryki on nas wychwala, Rozkoszy wszelkiej pozwala. Teraz się lękać potrzeba, By nam pszennego chleba Nie zakazał potem jadać,
gęsie żłopac, A przynamniej z niemiecka jako przedtem klopać. Trzy drewna to po grecku ,,gamma" odprawuje, I na dwuch zadziergniesz się, jeśli-ć to smakuje. PODZIĘKOWANIE SASKICH BAB MINISTROWI ZA SZPRACH I PREDYK GRECKI Z ŚPIEWANIEM NA NOTĘ: "Po straconej o polskich synach".
Biada, biada, kmoszki miłe, Mowy ministra zawiłe Paciorkom mym przeszkadzają, Gdy nas gryką otykają. Gdzie greka przedtem bywała? Ba, zgoła tu nie postała. Wolę ja mieć stare moje W Postyli Lutra pokoje. Bez gryki on nas wychwala, Rozkoszy wszelkiej pozwala. Teraz się lękać potrzeba, By nam pszennego chleba Nie zakazał potem jadać,
Skrót tekstu: WitPierKontr
Strona: 327
Tytuł:
Witanie na pierwszy wjazd
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Drukarnia Bazylianów
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
pisma religijne, satyry
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1642
Data wydania (nie wcześniej niż):
1642
Data wydania (nie później niż):
1642
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Kontrreformacyjna satyra obyczajowa w Polsce XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Zbigniew Nowak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Gdańsk
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Gdańskie Towarzystwo Naukowe
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1968
/ Biegać z Grzesiem/ nie jedna umie to więc Klara I lubo to w Cynarze do nosa mu mierzy/ Trafi się podczas że go i w serce uderzy. I bywa tam nie dobrze gdzie w garść białejgłowy Męski nos wpadnie/ równa się to Judaszowi. Jeszcze trochę znoszniejsza kiedy w Świeczkowego/ Zboku druchna poziera na kmoszka swojego. Lub gdy z ręki magierkę jemu wyszarpywa/ A on jej wtę i w owę stronę uskakiwa. To już więc bies nie sprawa kiedy Gonionego/ Około węgłu biegać rześko poczną swego. Nożka tam Pan/ a komu na ten czas posłuży/ Umknieć w prawdzie z gorąca/ jednak się zadłuży. MAR. Jagnięta
/ Biegáć z Grześiem/ nie iedná umie to więc Klará Y lubo to w Cynárze do nosá mu mierzy/ Tráfi sie podcżás że go y w serce uderzy. Y bywa tám nie dobrze gdzie w garść białeygłowy Męski nos wpádnie/ rowna sie to Iudaszowi. Ieszcze trochę znosznieysza kiedy w Swieczkowego/ Zboku druchná poziera ná kmoszká swoiego. Lub gdy z ręki mágierkę iemu wyszárpywa/ A on iey wtę y w owę stronę uskákiwa. To iuż więc bies nie spráwá kiedy Gonionego/ Około węgłu biegáć rzesko pocżną swego. Nożká tám Pan/ á komu na ten czás posłuży/ Umknieć w prawdzie z gorącá/ iednák sie zádłuży. MAR. Iágniętá
Skrót tekstu: ChełHGwar
Strona: B3
Tytuł:
Gwar leśny
Autor:
Henryk Chełchowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
sielanki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1630
Data wydania (nie wcześniej niż):
1630
Data wydania (nie później niż):
1630
im zdało, Tamże też swoje krzywdy co się jedno stało. Myto zaś upatrzyły, coby nie z kłopotem, Warując wszytek pokój teraz i na potem. DIategom ci to spisał, czytelniku miły, Żebyś sprawy zrozumiał, jakowe tam były.
Pierwsza pani rzecz prawi. Gdyżeśmy się tu zeszły, miele panie kmoszki, Szlachcianki, miejskie panie i wy proste wioski, Trzeba nam o tym radzić i mocno traktować, Jakoby wiek prowadzić, a zdrowie zachować. O nas to wszytkich idzie i o nasze dziatki, Widzicie, jakie ciężkie cierpiemy przypadki. Wiedząc to, ze z nas żadna z orężem nie chodzi, Lada kto, kiedy
im zdało, Tamże też swoje krzywdy co sie jedno sstało. Myto zaś upatrzyły, coby nie z kłopotem, Warując wszytek pokój teraz i na potem. DIategom ci to spisał, czytelniku miły, Żebyś sprawy zrozumiał, jakowe tam były.
Pierwsza pani rzecz prawi. Gdyżeśmy się tu zeszły, miele panie kmoszki, Szlachcianki, miejskie panie i wy proste wioski, Trzeba nam o tym radzić i mocno traktować, Jakoby wiek prowadzić, a zdrowie zachować. O nas to wszytkich idzie i o nasze dziatki, Widzicie, jakie ciężkie cierpiemy przypadki. Wiedząc to, ze z nas żadna z orężem nie chodzi, Leda kto, kiedy
Skrót tekstu: SejmBiałBad
Strona: 64
Tytuł:
Sejm białogłowski
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1617
Data wydania (nie wcześniej niż):
1617
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
Osobliwiej Niewiasty, o których wie, że łatwiej ladaczemu wierzą i snom jakim takim wiarę dają, aby tak przez Zjawienia czyli w próżną chlubę ich wprawił, czyli jakiekolwiek fałsze i omamienia wprowadziwszy, zysk jaki piekielny z duszy pozyskał. Więc do rozeznania takich snów i niby objawienia, czy są z Pana Boga, nie kmoszek albo Bajaczów; ale ludzi roztropnych Świętych zażywać trzeba: i ich zdaniem nie swoim rządzić widzimi się.
XXII. Najczęściej zaś sny pochodzą z racyj naturalnej. To jest z częstych myśli około jakiej rzeczy, te bowiem species swoje, to jest obrazki siebie zostawując w imaginatywie ludzkiej, to sprawują że przez te obrazki wzbudzią fantazją
Osobliwiey Niewiásty, o ktorych wie, że łátwiey ládáczemu wierzą y snom iákim tákim wiárę dáią, áby ták przez ziáwieniá czyli w prożną chlubę ich wpráwił, czyli iákiekolwiek fałsze y omamienia wprowádziwszy, zysk iáki piekielny z duszy pozyskał. Więc do rozeznania tákich snow y niby obiáwienia, czy są z Pana Boga, nie kmoszek álbo Báiáczow; ále ludzi rostropnych Swiętych zazywáć trzeba: y ich zdániem nie swoim rządzić widzimi się.
XXII. Nayczęściey zaś sny pochodzą z racyi náturalney. To iest z częstych mysli około iákiey rzeczy, te bowiem species swoie, to iest obrazki siebie zostáwuiąc w imaginátywie ludzkiey, to spráwuią że przez te obrazki wzbudzią fantazyą
Skrót tekstu: BystrzInfAstrol
Strona: 15
Tytuł:
Informacja astrologiczna
Autor:
Wojciech Bystrzonowski
Miejsce wydania:
Lublin
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
astrologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1743
Data wydania (nie wcześniej niż):
1743
Data wydania (nie później niż):
1743