i twierdził filozof z Krotony,
Że dusze ludzkie, doszedszy swojego Kresu i ciała pozbywszy pierwszego, W inszy się łupież na nową słobodę Przenoszą, w inszy kształt, w inszą urodę, I inszej nie masz po tej śmierci szkody, Tylko na starą duszę żupan młody, Możemy z śmierci przeszydzać i tyle Niesmaków sobie nie knować w mogile. Tak i ja, kiedy dni swoich dopędzę, Kiedy ostatnią Parki zwiną przędzę, Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom
i twierdził filozof z Krotony,
Że dusze ludzkie, doszedszy swojego Kresu i ciała pozbywszy pierwszego, W inszy się łupież na nową słobodę Przenoszą, w inszy kształt, w inszą urodę, I inszej nie masz po tej śmierci szkody, Tylko na starą duszę żupan młody, Możemy z śmierci przeszydzać i tyle Niesmaków sobie nie knować w mogile. Tak i ja, kiedy dni swoich dopędzę, Kiedy ostatnią Parki zwiną przędzę, Opuszczę z chęcią zwiotszałe łachmany, A niż na nowy będę zawołany Żywot, będę się, w powietrze zmieniony, Przy Jadze bawił jak wietrzyk pieszczony, Będę ją chłodził podczas kanikuły I poddymając na piersiach przy stuły, Czegom
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 171
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
się kochała, Ale o miłość serce me nie stoi. Ale nie toż to, jak bym kochać chciała, Gdy się myśl myślić o miłym nie boi? Cóż by, gdybym też miłości zarwała? Nie wiem; ale wiem, że mi pęta stroi.
Kocham? Nie kocham? Dziwnie we łbie knuję: Nie chcę, nie kocham, a przecię miłuję.
Kocham czy-li nie? Ach, ogień w miłości Szczerze dopieka, a ja drżąc trupieję. Nie kocham tedy? Ach, do samych kości Wolnym się ogniem spuszczam i topnieję. Ogień się z mrozem ugania w skrytości: I mrozem pałam, i ogniami leję;
się kochała, Ale o miłość serce me nie stoi. Ale nie toż to, jak bym kochać chciała, Gdy się myśl myślić o miłym nie boi? Cóż by, gdybym też miłości zarwała? Nie wiem; ale wiem, że mi pęta stroi.
Kocham? Nie kocham? Dziwnie we łbie knuję: Nie chcę, nie kocham, a przecię miłuję.
Kocham czy-li nie? Ach, ogień w miłości Szczerze dopieka, a ja drżąc trupieję. Nie kocham tedy? Ach, do samych kości Wolnym się ogniem spuszczam i topnieję. Ogień się z mrozem ugania w skrytości: I mrozem pałam, i ogniami leję;
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 185
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
on zgubą tyranom. Daki zmienne ukróci, Dunaj w pław przepłynie, I-po górach chorągwie Hemońskich rozwinie. Napadnie na wielkiego Aleksandra tropy, Po Libera i ślepe eojskie zatopy. I od zorze wieczornej po ranne jej łoże, Gdzie cnota a fortuna przebyć tylko może, Wszystko to miał mu ziścić, co inszego gdzieby Nie knowała Atropo z zawisnemi nieby. Ona w cieniu zapadłszy, głową tylko chwiała, A z ofiar i obietnic tak wielkich się śmiała. Jednak on niewiadomy fortelu i zdrady Bujał sobie po wonnych różańcach Pallady. Hipokreńskie smakując żrzódła poświęcone, Mars bez których nieukiem, i męstwo szalone. I raz róże po jasnym zbierał Helikonie, Raz
on zgubą tyranom. Daki zmienne ukróci, Dunaj w pław przepłynie, I-po górach chorągwie Hemońskich rozwinie. Napadnie na wielkiego Alexandra tropy, Po Libera i ślepe eojskie zatopy. I od zorze wieczornej po ranne jej łoże, Gdzie cnota a fortuna przebyć tylko może, Wszystko to miał mu ziścić, co inszego gdzieby Nie knowała Atropo z zawisnemi nieby. Ona w cieniu zapadłszy, głową tylko chwiała, A z ofiar i obietnic tak wielkich się śmiała. Jednak on niewiadomy fortelu i zdrady Bujał sobie po wonnych różańcach Pallady. Hipokreńskie smakując żrzódła poświęcone, Mars bez których nieukiem, i męstwo szalone. I raz róże po jasnym zbierał Helikonie, Raz
Skrót tekstu: TwarSRytTur
Strona: 41
Tytuł:
Zbiór różnych rytmów
Autor:
Samuel Twardowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1631 a 1661
Data wydania (nie wcześniej niż):
1631
Data wydania (nie później niż):
1661
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Kazimierz Józef Turowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Drukarnia "Czasu"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1861
razą zapłacę też twoję. Ona odpowie: Bóg zna, że i ja nic nie mam, Lecz o Trudzie, że ma co pieniędzy, tak trzymam. Rzekną jej tedy: Trudko, chciej za nas wyłożyć A wino to zapłacić. Ta się pocznie bożyć, Że nie ma i szeląga. Nuż tu z sobą knować, Jakby przecię winiaiza mogły kontentować. I chciały mu dać zastaje. Ow z kwaśną postawą Rzecze: Płaćcie, der deüwel i z waszą zastawą. Kto ją wam będzie chował? Lecz kiedy prosiły Pokornie, na koniec wżdy onego zmiękczyły. Rzecze im tedy: Spytam każdej z was z osobna O jednę rzecz, a
razą zapłacę też twoję. Ona odpowie: Bog zna, że i ja nic nie mam, Lecz o Trudzie, że ma co pieniędzy, tak trzymam. Rzekną jej tedy: Trudko, chciej za nas wyłożyć A wino to zapłacić. Ta się pocznie bożyć, Że nie ma i szeląga. Nuż tu z sobą knować, Jakby przecię winiaiza mogły kontentować. I chciały mu dać zastaje. Ow z kwaśną postawą Rzecze: Płaćcie, der deüwel i z waszą zastawą. Kto ją wam będzie chował? Lecz kiedy prosiły Pokornie, na koniec wżdy onego zmiękczyły. Rzecze im tedy: Spytam każdej z was z osobna O jednę rzecz, a
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 301
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
i zgubę.
Niechaj tu zaś, kto chce, mówi, że nie wszystkie zerwania sejmów są szkodliwe i fatalne Ojczyźnie, że bywały i rwane sejmy dla dobra Ojczyzny, że nieraz bylibyśmy byli wprowadzeni w to, czego nie chcemy, ile w wojny niektóre, gdyby były owe sejmy doszły, na których podobne knuły się materyje, lecz były szczęściem Ojczyzny zerwane. W inszej części tej książki zachowuję na to odpowiedzi rzetelne, bo tu do końca się śpieszę; to tylko tu śmiele twierdzę, że to bajki ,są, kochani bracia, żeby który sejm dotąd aby jeden był z dobrem Ojczyzny zerwany. Jest to jedno, co ogniem
i zgubę.
Niechaj tu zaś, kto chce, mówi, że nie wszystkie zerwania sejmów są szkodliwe i fatalne Ojczyźnie, że bywały i rwane sejmy dla dobra Ojczyzny, że nieraz bylibyśmy byli wprowadzeni w to, czego nie chcemy, ile w wojny niektóre, gdyby były owe sejmy doszły, na których podobne knuły się materyje, lecz były szczęściem Ojczyzny zerwane. W inszej części tej książki zachowuję na to odpowiedzi rzetelne, bo tu do końca się śpieszę; to tylko tu śmiele twierdzę, że to bajki ,są, kochani bracia, żeby który sejm dotąd aby jeden był z dobrem Ojczyzny zerwany. Jest to jedno, co ogniem
Skrót tekstu: KonSSpos
Strona: 177
Tytuł:
O skutecznym rad sposobie
Autor:
Stanisław Konarski
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1760 a 1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1760
Data wydania (nie później niż):
1763
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pisma wybrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Juliusz Nowak-Dłużewski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1955
na Sejm stawić.
Ale czemuż tego Hultaja Chojeckiego nie dotrzymano czemu go strawić kazono czemu tych niewłożono w Mandat zemną, których mianować mu na konfessatach kazono. To jest, kazono mu aby mianował Księdza Primassa, Jego Mości Pana Wojewodę Sandomierskiego, i Jego Mości P. Potockiego Wojewodę Krakowskiego, że zemną pospołu Rokosz knują, dla tego strawiono go, aby nie przyszło do konfrontacji, lubo i on sam nie zeznawał tego, owszem tak wiele jest Wojskowych, którzy co z tym Chojeckim czyniano, i jako go podwodzono, aby na mię plotł, wiedzą dobrze, i dotykali się tego. a czemuż go umorzono umyślnie. Poto
ná Seym stáwić.
Ale czemuż tego Hultaiá Choieckiego nie dotrzymano czemu go strawić kazono czemu tych niewłożono w Mándat zemną, ktorych miánowáć mu ná confessatách kazono. To iest, kazono mu áby miánował Kśiędzá Primássá, Iego Mośći Páná Woiewodę Sendomirskiego, y Iego Mośći P. Potockiego Woiewodę Krákowskiego, że zemną pospołu Rokosz knuią, dla tego strawiono go, áby nie przyszło do confrontátiey, lubo y on sam nie zeznawał tego, owszem ták wiele iest Woyskowych, ktorzy co z tym Choieckim czyniano, y iáko go podwodzono, áby ná mię plotł, wiedzą dobrze, y dotykáli się tego. á czemuż go vmorzono vmyślnie. Poto
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 106
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Litewskiego, ale i Koronne Wojsko miano do promowowania swoich zamysłów obligować, i przez moc dopinać, i dla tego Chorągwie Panięce pozwijano, znacznych ludzi z Wojska pozbywano, jako się i mnie samemu stało, Regimenty mi pozwijano, i tak dysarmowany w Domu zostawać muszę. Do tego celu i owe udają Chymaery, że Rokosz knujemy jakiś, że są tacy w Koronie, którzy Królestwa afektują, aby Pan ulękniony temi suspicjami, dla bezpieczeństwa swego, Wojska trzymając, miał Rzeczpospolitą wolej swej poniewolnie podległą. Co nietylko fałszem jest grubym, ale nic podobnego w myślach Synów Koronnych przez ten wszytek czas postało. Jako co i mnie zadają, że chcę
Litewskiego, ále y Koronne Woysko miano do promowowánia swoich zamysłow obligowáć, y przez moc dopináć, y dla tego Chorągwie Panięce pozwijano, znácznych ludźi z Woyská pozbywano, iáko się y mnie sámemu stáło, Regimenty mi pozwijano, y ták disármowány w Domu zostàwáć muszę. Do tego celu y owe vdáią Chymaery, że Rokosz knuiemy iákiś, że są tácy w Koronie, ktorzy Krolestwá áffektuią, áby Pan vlękniony temi suspicyámi, dla bespieczeństwá swego, Woyská trzymáiąc, miał Rzeczpospolitą woley swey poniewolnie podległą. Co nietylko fałszem iest grubym, ále nic podobnego w myślách Synow Koronnych przez ten wszytek czás postało. Iáko co y mnie zádáią, że chcę
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 114
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
pokazać, Światu w swoim Manifeście, że choć niechciał, musiał dobyć broni, na swawolnych Poddanych, na obronę Majestatu ect. Patrz jako przed Procesem na mnie uformowanym jużeś to dawno myślił, co za sposoby wywrócenia sprawiedliwości, uciążenia niewinności, zepsowania publicznej Wolności, w swojej głowie supremi ministerij dymem opiłej, złośliwie knował.
Na drugą Probacją krótko odpowiadam. Zakonna ta Osoba niech mi odpuści proszę, że ją kłamliwą przez wszystkie Punkta wywiodę, a zatym i nieZakonną, a podobno tak corrumpowaną, jako Księdza Lipskiego corurumpować chciano. A naprzód Dapifer Haliciensis fidissimus Marsalci, ect. Pytam cię kto jest ten Dapifer, czy to Stolnik, czy
pokazáć, Swiátu w swoim Mánifeśćie, że choć niechćiał, muśiał dobyć broni, ná swawolnych Poddánych, ná obronę Májestatu ect. Pátrz iáko przed Processem ná mnie vformowánym iużeś to dawno myślił, co zá sposoby wywrocenia spráwiedliwośći, vćiążenia niewinnośći, zepsowánia publiczney Wolnośći, w swoiey głowie supremi ministerij dymem opiłey, złośliwie knował.
Ná drugą Probátią krotko odpowiádam. Zakonna tá Osobá niech mi odpuśći proszę, że ią kłamliwą przez wszystkie Punctá wywiodę, á zátym y nieZakonną, á podobno ták corrumpowáną, iáko Kśiędzá Lipskiego corurumpowáć chćiano. A naprzod Dapifer Haliciensis fidissimus Marsalci, ect. Pytam ćię kto iest ten Dapifer, czy to Stolnik, czy
Skrót tekstu: LubJMan
Strona: 138
Tytuł:
Jawnej niewinności manifest
Autor:
Jerzy Sebastian Lubomirski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1666
Data wydania (nie wcześniej niż):
1666
Data wydania (nie później niż):
1666
Chorążemu tedy Koronnemu poddana : a starych niekiedy Kozaków Kolonia, niźli Foząnową Starostwa tam nastały Czechrynem ją zowią. Gdzie Chmielnicki niejaki, Futor blisko mając Nie owszem Mąż wzgardzony: Ile który znając I Wojnę, i Litery w-Wojsku niemniej wziety, lako stąd był humorem niezmiernym nadęty, Ze kiedy Król Władysław Wojnę one knował Przeszkodzoną do Turek, z-nim Komunikował Naprzód o tym; i Wielki Regiment mu dawał Morskiej wszytkiej Armaty. Wiec na tym przestawał, Coźkolwiek miał na szable do tego Futoru Gruntu wymierzonego. Aż jako z-dozoru I jego w tym zabiegów, poczęła się sadzić Za czasem tam Słoboda wnet mu to zawadzić U zawisnych musiało.
Chorążemu tedy Koronnemu poddana : a starych niekiedy Kozakow Kolonia, niźli Foząnową Starostwa tam nastały Czechrynem ią zowią. Gdzie Chmielnicki nieiáki, Futor blisko maiąc Nie owszem Mąż wzgardzony: Ile ktory znaiąc I Woyne, i Litery w-Woysku niemniey wźiety, lako ztąd był humorem niezmiernym nadęty, Ze kiedy Krol Władysław Woyne one knował Przeszkodzoną do Turek, z-nim Komunikował Naprzod o tym; i Wielki Regiment mu dawał Morskiey wszytkiey Armaty. Wiec na tym przestawał, Coźkolwiek miał na szable do tego Futoru Gruntu wymierzonego. Aż iako z-dozoru I iego w tym zabiegow, poczeła sie sadźić Za czasem tam Słoboda wnet mu to zawádźić U zawisnych musiało.
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 5
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
Jako niegdy Achilles Patrokla miłego, Zarazbyś buntownika skrócił zuchwałego, I tak skarał, twarde mu włożywszy temruki, Jako kiedyś Sulimy i harde Pawłuki. Jeźli, mogąc przeniknąć w-swojej tej fortunie Polskie wszystkie granice, zawartego w-trunie Bał się ciebie, i nie śmiał blisko przystepować, Lubo byli którzy cię Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlacheckiego zgube: O! krzywdeć w-tym czynili. Chciałeś raczej w-klube Swą wprawiwszy, zapał ten zawsze podejzrzany I grożący Ojczyźnie, wywrzeć na Pogany, Dań sromotną wymazać, i pracującemu W ciężkim razie dopomoc Chrześcijaństwu swemu. A uprzedzić przed czasem lepi to złe było, Niż się
Iáko niegdy Achilles Patrokla miłego, Zarazbyś buntownika skroćił zuchwáłego, I tak skarał, twarde mu włożywszy temruki, Iáko kiedyś Sulimy i hárde Pawłuki. Ieźli, mogąc przeniknąć w-swoiey tey fortunie Polskie wszystkie granice, zawartego w-trunie Bał sie ćiebie, i nie śmiał blisko przystepowáć, Lubo byli ktorzy ćie Machine te knować Z-nim marzyli, na stanu Szlácheckiego zgube: O! krzywdeć w-tym czynili. Chćiałeś raczey w-klube Swą wprawiwszy, zapał ten zawsze podeyzrzany I grożący Oyczyźnie, wywrzeć na Pogany, Dań sromotną wymazać, i pracuiącemu W ćieszkim raźie dopomoc Chrześćiaństwu swemu. A uprzedźić przed czasem lepi to złe było, Niż sie
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 12
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681