Kondycje dwie Które podam, przyjmiecie. Co wymówił ledwie: Acz Książę zaperzony, nieco się sturbuje, Wszakże za te przynamniej cheć mu podziekuje: Którą, mógłby zaczasem po nim znać wzajemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoju, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuje machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wziął nie omylną za swe dawne zbrodnie. Cóż? w-was ufa, i waszą tak srogim jest ligą. Aza kiedyż nasze ją żelaza rozstrzygą Bóg zdarzy sprawiedliwy! który sam to widząc, I wszelkim się ludzi złych towarzystwem brzydząc, Jako
Kondycye dwie Ktore podam, przyymiećie. Co wymowił ledwie: Acz Xiąże zaperzony, nieco sie zturbuie, Wszakże zá te przynamniey cheć mu podźiekuie: Ktorą, mogłby zaczasem po nim znać wzáiemną, Kiedyby go nie probą zwodził tą daremną: Bowiem on tu pokoiu, puszcza im mgłe w-oczy, A tam knuie machiny, i Armaty toczy Ich Pobratym: luboby, co zasłużył godnie Pomste wźiął nie omylną za swe dawne zbrodnie. Cosz? w-was ufa, i waszą tak srogim iest ligą. Aża kiedyż nasze ią żelaza rozstrzygą Bog zdarzy spráwiedliwy! ktory sam to widząc, I wszelkim sie ludźi złych towárzystwem brzydząc, Iáko
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 63
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
grzmotliwe pioruny mieszają obłoki, drugi raz nieba pokój trzymają wysoki. Lecz nad wszytkie odmiany ten niewczas okrutny, że wieść między zwierzęty trzeba żywot smutny. Domy ludzkie zwierzęcych jaskiń postać mają, ledwie się ludzie słusznie ludźmi nazywają, albowiem chytrość, zdrada, zazdrość w nich panuje i to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce zna co wesołego. Ach, jak srogiej Bellony zemsta zewsząd pała! Żadna by ziemia takich zabójstw nie cierpiała. Wpośrzodku nieprzyjaciół, gdzie Mars ogniem ziewa, ta ręka strzały trzyma, co role
grzmotliwe pioruny mieszają obłoki, drugi raz nieba pokój trzymają wysoki. Lecz nad wszytkie odmiany ten niewczas okrutny, że wieść między zwierzęty trzeba żywot smutny. Domy ludzkie zwierzęcych jaskiń postać mają, ledwie się ludzie słusznie ludźmi nazywają, albowiem chytrość, zdrada, zazdrość w nich panuje i to tylko jest prawem, co miecz ostry knuje. Wygnana stąd Pobożność, Słuszność wywołana, Sprawiedliwość wszelaka nogami zdeptana. Przydam i położenie miejsca niewdzięcznego, na którym rzadko serce zna co wesołego. Ach, jak srogiej Bellony zemsta zewsząd pała! Żadna by ziemia takich zabójstw nie cierpiała. Wpośrzodku nieprzyjaciół, gdzie Mars ogniem ziewa, ta ręka strzały trzyma, co role
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 146
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
na nas, ile nieprzyjaciel wydrze, tak dalece że się stanie remedium pejus malo.
Na zawarcie zaś pozitecznych z postronnemi traktatów, trzeba ustawicznie mieć Ministrów swoich u wszystkich Dworów, żeby nie przez publicźne gazety, ale dostatecznie wiedzieliśmy zawsze, co się w całej Europie dzieje; i przestrzeżeni co się w Gabinetach wszystkich Dworów knuje; co za negocjacje i kombinacje różnych interesów; co za koniunktury, które się według rozmaitych okoliczności trafiają, żebyśmy ich mogli opportunè zazić. Bez tych potrzebnych prekaucyj, będziemy zawsze jako jesteśmy igrzyskiem cudzych potencyj, które nami rządzą weług swoich interesów.
Trzecia część budynku, fundamenta żałoziwszy, i wynioźszy ściany, jest
na nas, ile nieprzyiaćiel wydrze, tak dalece źe się stanie remedium pejus malo.
Na zawarćie zaś poźytecznych z postronnemi traktatow, trzeba ustawicznie mieć Ministrow swoich u wszystkich Dworow, źeby nie przez publicźne gazety, ale dostatecznie wiedźieliśmy zawsze, co się w całey Europie dźieie; y przestrzeźeni co się w Gabinetach wszystkich Dworow knuie; co za negocyacye y kombinacye roźnych interessow; co za koniunktury, ktore się według rozmaitych okolicznosći trafiaią, źebyśmy ich mogli opportunè zaźyć. Bez tych potrzebnych prekaucyi, będźiemy zawsze iako iesteśmy igrzyskiem cudzych potencyi, ktore nami rządzą weług swoich interessow.
Trzecia część budynku, fundamenta załoźywszy, y wynioźszy sćiany, iest
Skrót tekstu: LeszczStGłos
Strona: 10
Tytuł:
Głos wolny wolność ubezpieczający
Autor:
Stanisław Leszczyński
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
pisma polityczne, społeczne
Tematyka:
polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1733
Data wydania (nie wcześniej niż):
1733
Data wydania (nie później niż):
1733
SOBOTę O położonym w Grobie i naśladowaniu duchownie umarłego.
Jezu jedyne kochanie,V ,arły o szanowanieSłów niedba, guzów nie czuje,O jedło się nie frasujeNiechce ubioru zacnego,Nie szuka miejsca przedniego. Ziemia, dom, niebo, dach złoty,Nie da do zwady ochoty. Praktyk złych w głowie nie knuje,Grobem się swym kontentuje. Fawory go nie ucieszą,Ani Muzyki rozśmieszą. Ja też umarłbym dla ciebie,Zaprzawszy samego siebieW twym tylko grobie przebywaćChcę, i mile odpoczywać. Tam z twą Matką bolejącą,Y z twą czeladką płaczącą. Będę grzechy oplakiwał. Świat wszytek łzami obmywał. A gdy ujźrze umarłego
SOBOTę O położonym w Grobie y náśládowániu duchownie vmárłego.
IEZV iedyne kochánie,V ,árły o szánowánieSłow niedba, guzow nie czuie,O iedło śię nie frásuieNiechce vbioru zacnego,Nie szuka mieyscá przedniego. Ziemiá, dom, niebo, dách złoty,Nie da do zwady ochoty. Práktyk złych w głowie nie knuie,Grobem się swym kontentuie. Fawory go nie vćieszą,Ani Muzyki rozśmieszą. Ia też vmárłbym dla ćiebie,Záprzawszy sámego śiebieW twym tylko grobie przebywaćChcę, y mile odpoczywáć. Tám z twą Mátką boleiącą,Y z twą czeládką płáczącą. Będe grzechy oplákiwał. Swiát wszytek łzámi obmywał. A gdy vyźrze vmárłego
Skrót tekstu: BanHist
Strona: 255
Tytuł:
Bankiet albo historia jako Adam bankietował
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Mar: 14.
IVż niezbożna Jezabel/ w przedsięwzięciu stała/ Gniewem zapalczywości nieujętym pała. Nabota niewinnego śmierci nader chciwa/ Już zasiada do sądu jej rada fałszywa. Królowej swojej k woli/ jasnej niewinności I gotowi uczynić gwałt sprawiedliwości. Już przywiedziony stoi/ chcąc się sprawić radzie: A ta bezecna/ dekret już knuje na zdradzie. Postawiwszy fałszywe świadki/ przekonywa Prawem/ i sentencji okrutnej zażywa. Już oto Chrystus Jezus, Nabot sprawiedliwy/ Stoi dawno w sekwestrze tej rady fałszywej. Która mu naważyła na krew i na zdrowie; Toć teraz historia wyrażona powie. Książę i wszystek synod świadków zwoływają: Różnych na Zbawiciela dowodów sięgają/
Mar: 14.
IVż niezbożna Iezábel/ w przedśięwźięćiu stała/ Gniewem zápálczywośći nieuiętym pała. Nábotá niewinnego śmierći náder chćiwa/ Iuż záśiada do sądu iey rádá fałszywa. Krolowey swoiey k woli/ iásney niewinnośći I gotowi vczynić gwałt spráwiedliwości. Iuż przywiedźiony stoi/ chcąc się spráwić rádźie: A tá bezecna/ dekret iuż knuie ná zdrádźie. Postáwiwszy fałszywe świádki/ przekonywa Práwem/ y sentencyey okrutney záżywa. Iuż oto CHRISTVS IESVS, Nábot spráwiedliwy/ Stoi dawno w sequestrze tey rády fałszywey. Ktora mu náważyłá ná kreẃ y ná zdrowie; Toć teraz historya wyráżona powie. Kśiążę y wszystek synod świádków zwoływáią: Rożnych ná Zbáwićiela dowodow śięgáią/
Skrót tekstu: RożAPam
Strona: 26.
Tytuł:
Pamiątka krwawej ofiary Pana Zbawiciela Naszego Jezusa Chrystusa
Autor:
Abraham Rożniatowski
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1610
Data wydania (nie wcześniej niż):
1610
Data wydania (nie później niż):
1610
, Mało nad dni dziesiątek, stanął w Carogrodzie. A mając wołny prżystęp, sprawił nie mięszkanie Cesarza, o dość słabym Polskich rzeczy stanie. Jako wojsk pozór tylko, by zamydlić oczy, Nad granicą się kręci. jako we wnątrz toczy Serca Polskie niezgoda; z której profituje Car najbardzi; a z Królem coś sekretnie knuje. Moskwy pełno. swymi je że widział oczyma. O więcej słyszał; których wielka Polska trzyma; I Prusy. że to pewna. tym swą kończy mowę: Cesarzu, w zakład zdaję na hak moję głowę. Poselstwa Wielkiego do Turek. Zdradziecka relacja tego Achmet Beja, która zgubiła Wezera, i Polskę w niebezpieczeństwo
, Mało nád dni dziesiątek, stánął w Cárogrodzie. A máiąc wołny prżystęp, spráwił nie mięszkánie Cesárza, o dość słábym Polskich rzeczy stánie. Jáko woysk pozor tylko, by zámydlić oczy, Nád gránicą się kręci. iako we wnątrz toczy Sercá Polskie niezgoda; z ktorey profituie Car naybardzi; a z Krolem coś sekretnie knuie. Moskwy pełno. swymi ie że widźiał oczyma. O więcey słyszał; ktorych wielka Polska trzyma; I Prusy. że to pewna. tym swą kończy mowę: Cesárzu, w zákład zdáię ná hak moię głowę. Poselstwa Wielkiego do Turek. Zdradziecka relacya tego Achmet Beia, ktora zgubiłá Wezera, y Polskę w niebespieczeństwo
Skrót tekstu: GośPos
Strona: 88
Tytuł:
Poselstwo wielkie [...] Stanisława Chomentowskiego [...] od Augusta II [...] do Achmeta IV
Autor:
Franciszek Gościecki
Drukarnia:
Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
relacje
Tematyka:
egzotyka, polityka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Wykonać com poprzysiągł. Najjaśniejszy Król[...] Niezwyciężony Panie (niedaje mi ucha) SA: Darmo, darmo wrodzona wbrew stawasz miłości: Jak BÓG każe tak będzie; niech i serce boli A niechaj się zadosyć stanie Boskiej woli. - - AK: Cny Saulu (milczy - smutny -) Królu - (i coś knuje Wielkiego w swym umyśle) SA: Milcz proszę, o miękie W mych wnętrznościach serce; milcz - A! cóż tam Akimie? AK: Akim, życzliwy, Panu zwycięstwa winszuje, Lecz cale nie pojmuje, że mu Pana swego Zal jakiś (jeżeli się niemylę) zwycięża. Proszę Panie, uwolniej sługę
Wykonáć com poprzysiągł. Nayiáśnieyszy Król[...] Niezwyciężony Pánie (niedáie mi uchá) SA: Dármo, dármo wrodzona wbrew stawasz miłości: Jak BOG każe ták będzie; niech y serce boli A niechay się zádosyć stánie Boskiey woli. - - AK: Cny Saulu (milczy - smutny -) Krolu - (i coś knuie Wielkiego w swym umyśle) SA: Milcz proszę, o miękie W mych wnętrznościách serce; milcz - A! coż tám Akimie? AK: Akim, życzliwy, Pánu zwycięstwá winszuie, Lécz cále nie poymuie, że mu Páná swego Zal iákiś (ieżeli się niemylę) zwycięża. Prosze Pánie, uwolniey sługę
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 1
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
SA: Czas ostatnią godzinę Śmiertelnym piaskiem mierzy. AK: Toś ty Król? Ty Ojciec? Toś ty od Boga Panem z tysiąca wybrany Do tak niesłudznych rządów? SA: Całe, słowa takie Niewiem jako rozumieć. AK: Któreż rządy, jakie Państwo, który Monarcha,na niewinnych zgubę Prawo knuje? Cały się obruszam na wyrok Tak gwałtowny; i to ci daję do uwagi: Ze gdy twoję krew w synu wylewasz: i mojej Nieprzepuszczasz. SA: Czyliż to podobna, byś ranę Większą na sercu poniósł, niżli skołatane Od żalu Ojca serce? To miej na uwadze; Ze w twym wnuku
SA: Czás ostátnią godzinę Smiertelnym piaskiem mierzy. AK: Toś ty Król? Ty Oyciec? Toś ty od Bogá Pánem z tysiącá wybrány Do ták niesłudznych rządow? SA: Cáłe, słowá tákie Niewiem iáko rozumieć. AK: Któreż rządy, iákie Páństwo, który Monárchá,ná niewinnych zgubę Prawó knuie? Cáły się obruszam ná wyrok Ták gwałtowny; i to ci dáię do uwagi: Ze gdy twoię krew w synu wylewasz: i moiey Nieprzepuszczasz. SA: Czyliż to podobna, byś ránę Większą ná sercu poniósł, niżli skołátane Od żalu Oycá serce? To miey ná uwadze; Ze w twym wnuku
Skrót tekstu: JawJon
Strona: 32
Tytuł:
Jonatas
Autor:
Stanisław Jaworski
Drukarnia:
Drukarnia J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
dramat
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1746
Data wydania (nie wcześniej niż):
1746
Data wydania (nie później niż):
1746
skały. 581. Pochlebca.
Pochlebca jest wąż jadu pełen śmiertelnego, Który zdradą się wkradszy kąsze nieczułego, Iże się nie obaczy, mami jadem swoim. Nieprzyjacielem każdy takowy jest moim, Kto złodziejsko podchodząc usty oszukiwa Fałszywymi a gorszy niż zabojca bywa. Wtenczas kiedy zdradnymi tobie ofiaruje Usty przyjaźń, w sercu swym szczyrą zdradę knuje. Gdy mu słowa z ust płyną juko olej cichy, Natenczas on zadaje niezgojone sztychy. Ta niestetyż zaraza dziś wszędy panuje A rzadki, który się tej trucizny waruje. 582. Pokoj.
Szczęśliwy to jest między szczęśliwymi, Którego pokoj piory ogarnął swoimi.
Tym samym nieba z nami łączą się łaskawe,
skały. 581. Pochlebca.
Pochlebca jest wąż jadu pełen śmiertelnego, Ktory zdradą się wkradszy kąsze nieczułego, Iże się nie obaczy, mami jadem swoim. Nieprzyjacielem każdy takowy jest moim, Kto złodziejsko podchodząc usty oszukiwa Fałszywymi a gorszy niż zabojca bywa. Wtenczas kiedy zdradnymi tobie ofiaruje Usty przyjaźń, w sercu swym szczyrą zdradę knuje. Gdy mu słowa z ust płyną juko olej cichy, Natenczas on zadaje niezgojone sztychy. Ta niestetyż zaraza dziś wszędy panuje A rzadki, ktory się tej trucizny waruje. 582. Pokoj.
Szczęśliwy to jest między szczęśliwymi, Ktorego pokoj piory ogarnął swoimi.
Tym samym nieba z nami łączą się łaskawe,
Skrót tekstu: NaborWierWir_I
Strona: 306
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Daniel Naborowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1620 a 1640
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1640
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, mój milenki ! Pochodzę-ć i tak za czas, byle było zdrowie (Pozwala mąż na wszystko chytrej białejgłowie), Niech się pierwej przypatrzę, co będzie za moda!«. Tak z starcem Dyskurując ona żonka młoda Tu go pod brodę głaszcze, tu mu pochlebuje, A tu tysiąc zdradliwych kunsztów w sercu knuje, W łagodne słówka jako w jedwab czy w bawełnę Obwija jadowite żądła zdrady pełne Przysładzając jak miodem śmiertelne toksyki, Kanarami cukruje gorzkie arszenniki; Brzydkie padalce, węże, jaszczurki i żmije Pod ślicznego na pozór kwiat serduszka kryje. PUNKT IV Argument Tu Polak sklep najmuje i gospodarz siwy O kształtnej mu kradzieży prawi stare dziwy.
, moj milenki ! Pochodzę-ć i tak za czas, byle było zdrowie (Pozwala mąż na wszystko chytrej białejgłowie), Niech sie pierwej przypatrzę, co będzie za moda!«. Tak z starcem dyszkurując ona żonka młoda Tu go pod brodę głaszcze, tu mu pochlebuje, A tu tysiąc zdradliwych kunsztow w sercu knuje, W łagodne słowka jako w jedwab czy w bawełnę Obwija jadowite żądła zdrady pełne Przysładzając jak miodem śmiertelne toksyki, Kanarami cukruje gorzkie arszenniki; Brzydkie padalce, węże, jaszczurki i żmije Pod ślicznego na pozor kwiat serduszka kryje. PUNKT IV Argument Tu Polak sklep najmuje i gospodarz siwy O kształtnej mu kradzieży prawi stare dziwy.
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 43
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949