Dziękują i powtórę Wmciom wszytkim swym i własnego Domu swego imieniem/ żeście się WM. do tak żałosnego Aktu nie lenili stawić. Zawarte zmarłe oczy już na to nie patrzą/ próżny proch i spruchniałe ciało o to niedba/ ale Bóg sam widzi/ i ludzie znają? także ta zacna Familia w koł stojąca/ tę ludzkość WM. wdzięcznie przyjmuje. Niech zdarzy Pan Bóg/ żeby nie w takiej potrzebie WM. służyć mogli. Niech zdarzy aby nic tak nieszczęsnego na WM. nie przychodziło/ ale jeśli co według ludzkiego przypadku przypadnie. Niech naostatek zdarzy aby każdy z Wm. takie miał leuamen ciężkości swojej jako dziś
Dźiękuią y powtorę Wmćiom wszytkim swym y własnego Domu swego imieniem/ żeśćie sie WM. do ták żáłosnego Aktu nie lenili stáwić. Záwárte zmárłe ocży iuż na to nie pátrzą/ prożny proch y spruchniałe ćiáło o to niedba/ ále Bog sam widźi/ y ludźie znáią? tákże tá zacna Fámilia w koł stoiąca/ tę ludzkość WM. wdźięcżnie przyimuie. Niech zdárzy Pan Bog/ żeby nie w tákiey potrzebie WM. służyć mogli. Niech zdárzy aby nic ták nieszcżęsnego na WM. nie przychodźiło/ ále ieśli co według ludzkiego przypádku przypádnie. Niech náostátek zdárzy aby káżdy z Wm. tákie miał leuamen ćiężkośći swoiey iáko dźiś
Skrót tekstu: SpiżAkt
Strona: G2
Tytuł:
Spiżarnia aktów rozmaitych przy zalotach, weselach, bankietach, pogrzebach
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
mowy okolicznościowe
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1638
Data wydania (nie wcześniej niż):
1638
Data wydania (nie później niż):
1638
cóż borowe przydadzą się szysze? Strzeż się ich wszędy, jednak najwięcej na czele, Chyba jeślibyś w niej chciał barci dłubać pczele. Tobie się wierzba zdała, tak masz rozum miałki; Pytam się, na co przyda, tylko na piszczałki, Te będą nieomylnie, zwłaszcza jeśli złota, Bo górska wronom krakać i koły do płota. Sośnia przypadła tobie, pięknej drzewo krasy; Czy szkuty, czy ty myślisz budować dubasy? Bez szkuty, bez dubasa na tę jednę wsiędziesz, Nie we Gdańsku, bez Wisły we Francyjej będziesz. Wesołe drzewo lipa, wdzięcznym człeka chłodem, A pracowitą pczołę delektuje miodem; Ślicznie pachnie kwitnący, pewnieć
cóż borowe przydadzą się szysze? Strzeż się ich wszędy, jednak najwięcej na czele, Chyba jeślibyś w niej chciał barci dłubać pczele. Tobie się wierzba zdała, tak masz rozum miałki; Pytam się, na co przyda, tylko na piszczałki, Te będą nieomylnie, zwłaszcza jeśli złota, Bo górska wronom krakać i koły do płota. Sośnia przypadła tobie, pięknej drzewo krasy; Czy szkuty, czy ty myślisz budować dubasy? Bez szkuty, bez dubasa na tę jednę wsiędziesz, Nie we Gdańsku, bez Wisły we Francyjej będziesz. Wesołe drzewo lipa, wdzięcznym człeka chłodem, A pracowitą pczołę delektuje miodem; Ślicznie pachnie kwitnący, pewnieć
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 197
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ta konfidencja; Potem widząc, że głupstwem, nie czym inszym grzeszy, Niż rozgniewa, więcej mię prostak ów rozśmieszy: Mój panie, czemużeście, że nie rzekę dalej, Naprawić tego wozu doma nie kazali; Jedźcie — dosyć, że sadła dano, miasto smoły — Na takich, z jakimiście przyjechali, koły. 497. CZŁOWIEK SIĘ LENI Z WŁOSÓW NA STAROŚĆ
Żartowałem ci z łysych, ali jedną razą I mnie włosy na starość za grzebieniem lazą. Rozmaicie przed śmiercią człowiek się tu mieni: Najpierwej osiwieje, potem się wyleni; I owszem, właśnie wedle cyrulickiej mody, Który, nim głowę goli, namydli ją wprzódy
ta konfidencyja; Potem widząc, że głupstwem, nie czym inszym grzeszy, Niż rozgniewa, więcej mię prostak ów rozśmieszy: Mój panie, czemużeście, że nie rzekę dalej, Naprawić tego wozu doma nie kazali; Jedźcie — dosyć, że sadła dano, miasto smoły — Na takich, z jakimiście przyjechali, koły. 497. CZŁOWIEK SIĘ LENI Z WŁOSÓW NA STAROŚĆ
Żartowałem ci z łysych, ali jedną razą I mnie włosy na starość za grzebieniem lazą. Rozmaicie przed śmiercią człowiek się tu mieni: Najpierwej osiwieje, potem się wyleni; I owszem, właśnie wedle cyrulickiej mody, Który, nim głowę goli, namydli ją wprzódy
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 222
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Bolesław zaś z nieukontentowania zdrady i swojej Rycerskiej imprezy zachorował i dyspozycją uczynił miedzy Synów Państwa swego, Władysławowi starszemu Krakowskie, Sierackie, Łęczyckie Województwa i rząd generalny, Bolesławowi Kryspowi Mazury, Kujawy, Dobrzyńską i Chełmińską Ziemie; Miecisławowi Poznańską, Kaliską, i Gnieźnieńską Ziemi[...] , Henrykowi Sandomierskie, i Lubelskie. A Kazimierzowi miedzy czterema kołami wóz, to jest samę Opatrzność Boską. Umarł Roku 1139. w Roku 54. życia 36. Lat panując, w Płocku przy Ojcu pochowany, wygrał 47. Batalii znacznych, pomniejszych niezliczoną moc, jako Miechowski, Kromer, Długosz, i inni twierdzą. Po śmierci Bolesława Stany zgromadzone wolą i dyspozycją wypełniły. WŁADYSŁAW
Bolesław zaś z nieukontentowania zdrady i swojey Rycerskiey imprezy zachorował i dyspozycyą uczynił miedzy Synów Państwa swego, Władysławowi starszemu Krakowskie, Sierackie, Łęczyckie Województwa i rząd generalny, Bolesławowi Kryspowi Mazury, Kujawy, Dobrzyńską i Chełmińską Ziemie; Miećisławowi Poznańską, Kaliską, i Gnieznieńską Ziemi[...] , Henrykowi Sendomirskie, i Lubelskie. A Kaźimierzowi miedzy czterema kołami wóz, to jest samę Opatrzność Boską. Umarł Roku 1139. w Roku 54. żyćia 36. Lat panując, w Płocku przy Oycu pochowany, wygrał 47. Batalii znacznych, pomniéyszych niezliczoną moc, jako Miechowski, Kromer, Długosz, i inni twierdzą. Po śmierći Bolesława Stany zgromadzone wolą i dyspozycyą wypełniły. WŁADYSŁAW
Skrót tekstu: ŁubHist
Strona: 21
Tytuł:
Historia polska z opisaniem rządu i urzędów polskich
Autor:
Władysław Łubieński
Drukarnia:
Drukarnia Societatis Jesu
Miejsce wydania:
Wilno
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
podręczniki
Tematyka:
historia, prawo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1763
Data wydania (nie wcześniej niż):
1763
Data wydania (nie później niż):
1763
Żeby we wszytkim życiu jego cale Nie było Ale;
Żeby na ten świat i jego szalone Dumy i fochy myśli zapatrzone Nie wpadły wespół z jego służebniki W zdradliwe wniki.
Dawno ci byli, których okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, których odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrót uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich
Żeby we wszytkim życiu jego cale Nie było Ale;
Żeby na ten świat i jego szalone Dumy i fochy myśli zapatrzone Nie wpadły wespoł z jego służebniki W zdradliwe wniki.
Dawno ci byli, ktorych okazała Cnota do nieba żywo porywała, Dzisiaj takiego za naszego wieka Niemasz człowieka.
Wszyscy my zgoła, ktorych odmiennymi Hekate koły oświeca na ziemi, Wszyscy nieprawi, że niemasz jednego Doskonałego.
Wszyscy błądzimy a co starsze lata, To dalej bieżym w błędną puszczą świata. Rzadki na dobry tor powrot uczyni Z dzikiej pustyni.
Tak przeciw wodzie płynąc gdy ramiona Opuścisz, prędko powodź niewściągniona Tam cię zaniesie, kędy niezebrniony Nurt zakręcony.
Wszytkich
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 338
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
cię deszcz z śniegiem w same siekąc oczy Do szczętu zmoczy,
Trwaj przecię i stój, bo jak ruszonego Z pierwszego miejsca abo zdrzymanego Najdzie cię strażnik a powieć trzy słowa, Toć spadnie głowa.
Będziesz Ii też stał i na dniowej straży, Źle cię deszcz zmoczył, lepiej cię wysmaży Słońce, gdy ziemię ognistymi koły Pali w popioły.
Ach! wtenczas pomnę gdy się nam trafiało Potykać, jako garło usychało, Jako już dusza była na ramieniu W ciężkim pragnieniu.
Pojdziesz na podjazd a w nagłej przygodzie Padł koń, inszego niemasz na powodzie, Masz być językiem u nieprzyjaciela, Swój ci w łeb strzela.
A kiedy przyjdzie do
cię deszcz z śniegiem w same siekąc oczy Do szczętu zmoczy,
Trwaj przecię i stoj, bo jak ruszonego Z pierwszego miejsca abo zdrzymanego Najdzie cię strażnik a powieć trzy słowa, Toć spadnie głowa.
Będziesz Ii też stał i na dniowej straży, Źle cię deszcz zmoczył, lepiej cię wysmaży Słońce, gdy ziemię ognistymi koły Pali w popioły.
Ach! wtenczas pomnę gdy się nam trafiało Potykać, jako garło usychało, Jako już dusza była na ramieniu W ciężkim pragnieniu.
Pojdziesz na podjazd a w nagłej przygodzie Padł koń, inszego niemasz na powodzie, Masz być językiem u nieprzyjaciela, Swoj ci w łeb strzela.
A kiedy przyjdzie do
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 342
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
, Pełna ryb, pełna tworów nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptaków skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny, Niechybny dowód, że jednej godziny Większe i mniejsze nie uchybią sfery, Skąd i świat w rożne ubiera się cery. Gdyby ku ziemi słońce swymi koły Zbliżyć się miało, poszłaby w popioły; Gdyby się morskie przepaści ruszyły Wiadomą drogą, ziemięby okryły A kiedyby się niesforne żywioły Zmieszały, światby rozdarły na poły. Ale od tego, co władnie zastępy, Wszytko to w twarde ujęto jest krępy
Na czasy wieczne. Takie tedy czyny Widząc najpierwszej wszytkiego przyczyny
, Pełna ryb, pełna tworow nieznajomych; Co po powietrzu lata nieścignionych Ptakow skrzydlatych? Ale od początku Tego wszytkiego, z dziwnego porządku, Z tej hatmonii tak wielkiej machiny, Niechybny dowod, że jednej godziny Większe i mniejsze nie uchybią sfery, Zkąd i świat w rożne ubiera się cery. Gdyby ku ziemi słońce swymi koły Zbliżyć się miało, poszłaby w popioły; Gdyby się morskie przepaści ruszyły Wiadomą drogą, ziemięby okryły A kiedyby się niesforne żywioły Zmieszały, światby rozdarły na poły. Ale od tego, co władnie zastępy, Wszytko to w twarde ujęto jest krępy
Na czasy wieczne. Takie tedy czyny Widząc najpierwszej wszytkiego przyczyny
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 399
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
Boć się to stanie na wdzięcznym policzku, Co bywa muchom u Włocha w kieliszku. 714. Gdy książę Imć Bogusław Radziwił u stołu kurfirsta Imci Królewcu siedział, a przeciw niemu trzy księżniczki kurlandzkie in anno 1669
.
Znowu ziemskiego Jowisza biesiady Pamiętne światu wznieciły nam zwady, Kiedy za pełnym ambroziej stołem Pięknym usiadszy trzy boginie kołem W wielkiej o gładkość zazdrosną niezgodzie Ciebie pierwszego w śmiertelnej urodzie, Cny Radziwile, sędzim obierają, Od ciebie jabka Eridos czekają, Luboby pono druga z nich wolała, Żebyć jak Ewa Adamowi dała. Patrz jako piękne, wdzięczne na wejrzeniu, A że i smaczne i że podniebieniu Smakować będzie, wątpić nie potrzeba
Boć się to stanie na wdzięcznym policzku, Co bywa muchom u Włocha w kieliszku. 714. Gdy książę Imć Bogusław Radziwił u stołu kurfirsta Imci Krolewcu siedział, a przeciw niemu trzy księżniczki kurlandzkie in anno 1669
.
Znowu ziemskiego Jowisza biesiady Pamiętne światu wznieciły nam zwady, Kiedy za pełnym ambroziej stołem Pięknym usiadszy trzy boginie kołem W wielkiej o gładkość zazdrosną niezgodzie Ciebie pierwszego w śmiertelnej urodzie, Cny Radziwile, sędzim obierają, Od ciebie jabka Eridos czekają, Luboby pono druga z nich wolała, Żebyć jak Ewa Adamowi dała. Patrz jako piękne, wdzięczne na wejrzeniu, A że i smaczne i że podniebieniu Smakować będzie, wątpić nie potrzeba
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 459
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
o własnym staraniu. I jam w tych leciech już nie siedział w domu, Przeglądałem się, co przystoi komu. Oddać cię myślę do zacnego dworu, Ale pamiętaj na twój Punkt Honoru. Bo się to teraz brawur namnożyło, Jakich, pamiętam, przed laty nie było. Na głowie drugi chciałby ciesać koły, A ty, że zaraz wychodzisz ze szkoły, Chciałby-ć lada bies grać potem na nosie, Więc o twój honor pamiętaj i o się.” Syn na to: „Ojcze dobrodzieju, panie, Pamiętać będę twe upominanie, Bo i sam widzę, jak jest lud złośliwy, Kiedy waszeci sąsiad niepoczciwy Wykroił gębę i
o własnym staraniu. I jam w tych leciech już nie siedział w domu, Przeglądałem się, co przystoi komu. Oddać cię myślę do zacnego dworu, Ale pamiętaj na twój Punkt Honoru. Bo się to teraz brawur namnożyło, Jakich, pamiętam, przed laty nie było. Na głowie drugi chciałby ciesać koły, A ty, że zaraz wychodzisz ze szkoły, Chciałby-ć lada bies grać potem na nosie, Więc o twój honor pamiętaj i o się.” Syn na to: „Ojcze dobrodzieju, panie, Pamiętać będę twe upominanie, Bo i sam widzę, jak jest lud złośliwy, Kiedy waszeci sąsiad niepoczciwy Wykroił gębę i
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 480
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
prosząc, aby był P. Starosta Brański napomniony, żeby z prowiantem, a zwłaszcza z owsem, nieomieszkiwał, do tego czasu żadnego efectu napominania J. K. Mści nieuczyniły: co nie tylko z wielkim niewczasem jest wojska, ale i z wielkiem niebezpieczeństwem: bo coby żołnierzowi powinna rzecz była ustawicznie u kołu konia trzymać, na nim pracować, to teraz mil dwie i trzy po trawie chodzić muszą. Jakoż się tu w takim rządzie pod nieprzyjaciela bliżej zemknąć? jako jego ekscursie wcześnie zrażać? racz Wm. M. M. P. sam uważyć. Oddaję się i t. d. REGESTR WOJSKA NIEPRZYJACIELSKIEGO.
Regiment gwardiej
prosząc, aby był P. Starosta Brański napomniony, żeby z prowiantem, a zwłaszcza z owsem, nieomieszkiwał, do tego czasu żadnego effectu napominania J. K. Mści nieuczyniły: co nie tylko z wielkim niewczasem jest wojska, ale i z wielkiém niebespieczeństwem: bo coby żołnierzowi powinna rzecz była ustawicznie u kołu konia trzymać, na nim pracować, to teraz mil dwie i trzy po trawie chodzić muszą. Jakoż się tu w takim rządzie pod nieprzyjaciela bliżej zemknąć? jako jego excursie wcześnie zrażać? racz Wm. M. M. P. sam uważyć. Oddaję się i t. d. REGESTR WOJSKA NIEPRZYJACIELSKIEGO.
Regiment gwardiéj
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 99
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842