, palec weń co najgłębiej włoży; Wżdy bochen jak i drugi, nie wadzi mu dziura. A ciebie przecz ma smucić pierworodna córa? Znajdziem podobny palec, co tę dziurę zatka, Będzie synem, samego biorę cię za świadka. Mówią księża: kto Bogu pierwszy bochen znaczy, Siła bochnów, siła mu narodzi kołaczy. Bodajże się na świecie taki święcił dołek, Który swego piekarza nauczy kukiołek. 213 (D). CIAŁO LUDZKIE FORTECA, ROZUM JEJ ZAŁOGA
Jako żołnierz w fortecy, tak w człowieczym ciele Rozumna dusza, żeby go nieprzyjaciele: Grzech, świat, pokusa i śmierć, szturmujący srodze, Nie dobyli, od Boga
, palec weń co najgłębiej włoży; Wżdy bochen jak i drugi, nie wadzi mu dziura. A ciebie przecz ma smucić pierworodna córa? Znajdziem podobny palec, co tę dziurę zatka, Będzie synem, samego biorę cię za świadka. Mówią księża: kto Bogu pierwszy bochen znaczy, Siła bochnów, siła mu narodzi kołaczy. Bodajże się na świecie taki święcił dołek, Który swego piekarza nauczy kukiołek. 213 (D). CIAŁO LUDZKIE FORTECA, ROZUM JEJ ZAŁOGA
Jako żołnierz w fortecy, tak w człowieczym ciele Rozumna dusza, żeby go nieprzyjaciele: Grzech, świat, pokusa i śmierć, szturmujący srodze, Nie dobyli, od Boga
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 98
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
cmentarzu kołacze i rozlicznej mody Szołdry zwykle święconej oczekują wody. Lecz gdy się powadziwszy, pójdą do ręczników — Aż kaci, aż zabójcy z onych nabożników; I ksiądz ledwie z kropidłem do kościoła, i ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to
cmentarzu kołacze i rozlicznej mody Szołdry zwykle święconej oczekują wody. Lecz gdy się powadziwszy, pójdą do ręczników — Aż kaci, aż zabójcy z onych nabożników; I ksiądz ledwie z kropidłem do kościoła, i ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
fraszki weszły, tak wyprawnej roli Nie masz, gdzie by w pszenicy nie było kąkoli. Wżdy i te ujdą w korcu; różne też i zęby: Jednym mąka, a drugim należą otręby; Bowiem i te nie same tylko świnie jedzą: Słychałem od kucharzów, że z nich barszcze cedzą. Więc jeśli kto kołacze lubi i pampuchy, Po cóż siągać do barszczu? po co mu do juchy? Kto się rad historyją bawi, wzdycha, smuci, Niech weźmie inszą księgę, niech fraszki porzuci. Cóż i mnie potka z fraszek czytania za myto? Pisał broda, bodaj go haniebnie zabito. 2. NA PLESZE
Ktoś na
fraszki weszły, tak wyprawnej roli Nie masz, gdzie by w pszenicy nie było kąkoli. Wżdy i te ujdą w korcu; różne też i zęby: Jednym mąka, a drugim należą otręby; Bowiem i te nie same tylko świnie jedzą: Słychałem od kucharzów, że z nich barszcze cedzą. Więc jeśli kto kołacze lubi i pampuchy, Po cóż siągać do barszczu? po co mu do juchy? Kto się rad historyją bawi, wzdycha, smuci, Niech weźmie inszą księgę, niech fraszki porzuci. Cóż i mnie potka z fraszek czytania za myto? Pisał broda, bodaj go haniebnie zabito. 2. NA PLESZE
Ktoś na
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 207
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Tylko mi Waszmość pozwól, a posiedź z pokojem, Wszytkie te muchy z twarzy waszmościnej pojem. 210 KATOLIK Z LUTREM
W Wielki Czwartek wieczerzy Pańskiej była wzmianka. Aż luter: „Trzeba dziś jeść koniecznie baranka Przykładem Chrystusowym.” Katolik niewiele Myśląc: „Toteż będziecie śledzia jeść w niedzielę; Wolę szołdrę i lada kołacza poskrobek. Panie, kto dziś je jagnię, ten w niedzielę bobek.” 211. DO MARCJALISA
Jako więc mięsopustne zwykły maszkarady, Starym między dobrymi zwyczajem sąsiady Cieszyć przyjaciół cudzej przybieraniem twarzy, Tak też i ja, acz nie wiem, jeżeli się zdarzy (O, jakoż tu niejeden, jakoż siła traci!
, Tylko mi Waszmość pozwól, a posiedź z pokojem, Wszytkie te muchy z twarzy waszmościnej pojem. 210 KATOLIK Z LUTREM
W Wielki Czwartek wieczerzy Pańskiej była wzmianka. Aż luter: „Trzeba dziś jeść koniecznie baranka Przykładem Chrystusowym.” Katolik niewiele Myśląc: „Toteż będziecie śledzia jeść w niedzielę; Wolę szołdrę i leda kołacza poskrobek. Panie, kto dziś je jagnię, ten w niedzielę bobek.” 211. DO MARCJALISA
Jako więc mięsopustne zwykły maszkarady, Starym między dobrymi zwyczajem sąsiady Cieszyć przyjaciół cudzej przybieraniem twarzy, Tak też i ja, acz nie wiem, jeżeli się zdarzy (O, jakoż tu niejeden, jakoż siła traci!
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 288
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go
krężelowej dziurze, A szczygiełek wodę nosił w czerwonym kapturze. Indyk wszędzie burmistrzował, postrzegał wszystkiego, Aby szczury na policy nie pogryźli czego. Wrona piekła korowaje, kawka pomagała, Przetoż sobie obie nodze ciastem pomazała. W tym żurawie tańcowali snadź taniec goniony, A pawowie, jak panowie, podnieśli ogony. Wrona, kołacze upiększy, siadła na opałce, Przyniosła jej czapla rybek coś trochę w kobiałce. Od godnych trunków kulik klucze nosił I każdego uczęstował, kto go tylko prosił. A wilk siedzi sromieźliwy, jako to młodzieniec, Przyskoczyła pani wrona, włożyła nań wieniec. Wilk powstawszy w taniec idzie, chyżo się uwija, Ożenić go
Skrót tekstu: ZbierDrużBar_II
Strona: 611
Tytuł:
Wiersze zbieranej drużyny
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
boli, otym mówić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet pójdzie precz swą złą mową.
Trudniejsza rzecz jest nabożnie się modlić, niż orać.
Trzymaj język za ząboma.
Taki na takiego. Nie godzien lepszego.
Tłustego połcia nietrzeba mazać.
Bez prace nie będą Kołacze. Leżąc wilk nie utyje.
Początek dobry, połowica roboty.
Gdyś się nabożnie modlił, jakbyś napoły zrobił.
Ucząć się umieramy.
Szata wydaje człeka obyczaje.
Błażeńskie rzeczy rychlej niż dobre pojmujemy.
Jednemu się pop podaba, a drugiemu popadia.
Nie każdy dobry kto bogaty.
Bogatych pokuta, ubogich biesiada
boli, otym mowić boli.
Trudno żarty strojić, gdy co dolega.
Obmowcy staw twarz surową, Wnet poydzie precz swą złą mową.
Trudnieysza rzecz jest nabożnie śię modlić, niż orać.
Trzymay język za ząboma.
Taki na takiego. Nie godźien lepszego.
Tłustego połcia nietrzeba mazać.
Bez prace nie będą Kołacze. Leżąc wilk nie utyje.
Początek dobry, połowica roboty.
Gdyś śię nabożnie modlił, jakbyś napoły zrobił.
Ucząć śię umieramy.
Szata wydaie człeka obyczaje.
Błażeńskie rzeczy rychley niż dobre poymuiemy.
Jednemu śię pop podaba, a drugiemu popadia.
Nie każdy dobry kto bogaty.
Bogatych pokuta, ubogich bieśiada
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 45
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
szeląga.
Lepsza trocha w pokoju, niż wielka hojność wniepokoju.
Szczęście podwyższa, szczęście poniża. Szczęście jednemu wnet Pancerole, wnet kinala przyrzuci.
Nalazł swój swego.
Równość matka przyjaźni.
Chodzi jako owca, a tryka jak baran.
Kto z kim nakłada, w równą Karę wpada.
Bez prace, nie będą Kołacze.
Trudno ptakowi latać bez skrzydeł.
By nie ale, byłoby wszytko w cale.
Kiedyć dobrze, to siędź.
Zone obieraj stanu równego, chceszli gomonu ujsc codziennego.
Darownemu Koniowi nie patrz wzęby.
Gdy każdy przed swemi drzwiami umiecie, wszytko miasto chędogie będzie.
Kto konia niema,
szeląga.
Lepsza trocha w pokoju, niż wielka hoyność wniepokoju.
Szczęśćie podwyższa, szczęśćie poniża. Szczęśćie jednemu wnet Pancerole, wnet kinala przyrzuci.
Nalazł swoy swego.
Rowność matka przyjaźni.
Chodzi jako owca, a tryka jak baran.
Kto z kim nakłada, w rowną Karę wpada.
Bez prace, nie będą Kołacze.
Trudno ptakowi latać bez skrzydeł.
By nie ale, byłoby wszytko w cale.
Kiedyć dobrze, to śiędź.
Zone obieray stanu rownego, chceszli gomonu uysc codziennego.
Darownemu Koniowi nie patrz wzęby.
Gdy każdy przed swemi drzwiami umiećie, wszytko miasto chędogie będzie.
Kto konia niema,
Skrót tekstu: FlorTriling
Strona: 166
Tytuł:
Flores Trilingues
Autor:
Anonim
Drukarnia:
Johannes Zacharias Stollius
Miejsce wydania:
Gdańsk
Region:
Pomorze i Prusy
Typ tekstu:
mieszany
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przysłowia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1702
Data wydania (nie wcześniej niż):
1702
Data wydania (nie później niż):
1702
napiec, Do wszytkiego cybulki drobniusieńko nasiec, Więc też do żółtej juchy karz kurę uwarzyć. Drugą tak słodziusieńko z pietruszką usmażyć. Możesz też jaki kąsek borowej zwierzyny Nagotować smaczniuchno dla miłej drużyny. W ostatku możesz sama potrafić wybornie. Tylko przyjrzyj swym okiem wszytkiego dozornie. A piekarzowi tortów, pasztetów z kreplami Każ napiec i kołaczów z cukrem, z rozenkami, A ja tymczasem w karty z gośćmi się zabawię, Aza im jaką inszą krotofilę sprawię. Kart na stół daj, skoczkosiu, proś o gorzałeczkę, Albo moję z pokoju podaj sam flaszeczkę. To nasz napój, panowie! Ta godność do niego: Może, niewiele jedząc, być pijanym
napiec, Do wszytkiego cybulki drobniusieńko nasiec, Więc też do żółtej juchy karz kurę uwarzyć. Drugą tak słodziusieńko z pietruszką usmażyć. Możesz też jaki kąsek borowej zwierzyny Nagotować smaczniuchno dla miłej drużyny. W ostatku możesz sama potrafić wybornie. Tylko przyjrzyj swym okiem wszytkiego dozornie. A piekarzowi tortów, pasztetów z kreplami Każ napiec i kołaczów z cukrem, z rozenkami, A ja tymczasem w karty z gośćmi się zabawię, Aza im jaką inszą krotofilę sprawię. Kart na stół daj, skoczkosiu, proś o gorzałeczkę, Albo moję z pokoju podaj sam flaszeczkę. To nasz napój, panowie! Ta godność do niego: Może, niewiele jedząc, być pijanym
Skrót tekstu: MorszHSumBar_I
Strona: 254
Tytuł:
Sumariusz
Autor:
Hieronim Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
przeciętym, po która przybieży, załamie się, a papier znowu wstanie. Albo też nad beczką głęboką, daj walec prędko się mogący obrócić w nim na środku deszczołeczkę, jak u tych młynków, co chłopcy przy strumykach robią, na końcach tych deszczułek daj przynętę, alias syra kawałek tłustego, a nie słonego, albo kołacza, lub siemienia w trochę gliny w cisnionego, jeno mysz polizie po walcu do owego jadła, pzzeważy się, spadnie, ale potrzeba tam wody, to się utopi: toż się z szczurem stanie. Paxamus Autor in secretis, radzi jednę mysz złowić, głowę jej obedrzyć, puścić, inne uciekać będą. Syra mysz
przeciętym, po ktora przybieży, załamie się, a papier znowu wstanie. Albo też nad beczką głęboką, day walec prędko się mogący obrocić w nim na srodku deszczołeczkę, iak u tych młynkow, co chłopcy przy strumykach robią, na końcach tych deszczułek day przynętę, alias syra kawałek tłustego, a nie słonego, albo kołacza, lub siemienia w troche gliny w cisnionego, ieno mysz polizie po walcu do owego iadła, pzzeważy się, spadnie, ale potrzeba tam wody, to się utopi: toż się z szczurem stanie. Paxamus Autor in secretis, radzi iednę mysz złowić, głowę iey obedrzyć, puscić, inne uciekać będą. Syra mysz
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 409
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
wzajemnie: Chrystos woskres: i odpowiadają: Woistenno woskres. Rezurrekcje albo Wielkanoc prości Ruś zowią Wełyk den, tojest Wielki dzień, jak Polacy zowią Wielkonocą, iż w nocy Cu d Rezurekcyj swojej z Grobu Chrystus uczynił. Jak Łacinnicy, tak Greko Ruś święcą na to Święto Baranka, prosięta, kiełbasy, jajca, kołacze. Ruś je jedzą siedząc i przestrzegając, żeby najmniejsza okruszyna na ziemię nie padła: niektórzy superstiosi mają za grzech jeść święcone po zachodzie Słońca; drudzy tak są prości, że z Ciałem Chrystusowym komparują. Łacinnicy zaś ile rozeznańsi Święconego przed potrawami powszechnemi zażywają, stojący, lub chodzący, obzierając się na Pismo Święte Exodi 12
wzaiemnie: Chrystos woskres: y odpowiadaią: Woistenno woskres. Rezurrekcye albo Wielkanoc prości Ruś zowią Wełyk den, toiest Wielki dzień, iak Polacy zowią Wielkonocą, iż w nocy Cu d Rezurrekcyi swoiey z Grobu Chrystus uczynił. Jak Łacinnicy, tak Greko Ruś święcą na to Swięto Baranka, prosięta, kiełbasy, iayca, kołacze. Ruś ie iedzą siedząc y przestrzegaiąc, żeby naymnieysza okruszyna na ziemię nie padła: niektorzy superstiosi maią za grzech ieść święcone po zachodzie Słońca; drudzy tak są prości, że z Ciałem Chrystusowym komparuią. Łacinnicy zaś ile rozeznańsi Swięconego przed potrawami powszechnemi zażywaią, stoiący, lub chodzący, obzieraiąc się na Pismo Swięte Exodi 12
Skrót tekstu: ChmielAteny_IV
Strona: 41
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 4
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1756
Data wydania (nie wcześniej niż):
1756
Data wydania (nie później niż):
1756