na górze. Od Faenzy aż do Cezeny wokoło góry, na których zamki i pałace w perspektywach.
16^go^. Do Rymini, miasto to wielkie nad morzem mil 4, Alla catholica wieś i austeria nie poczciwa, gospodarz jako diabeł: mil 3.
17^go^. Miastami pięknemi nad samem morzem natenczas szumiącem i o koła naszych kolas obijającem się, do Fanno mil 4: to miasto nad morzem piękne; stałem Sub Signo Arabi, byłem na tym Theatrum, który niedawno do komedii wystawiony, bardzo piękny. Do Sinigalli, miasta w potężnych murach, mil 3.
18^go^. Do Ankony mil 3: forteca wielka nad morzem na skale,
na górze. Od Faenzy aż do Cezeny wokoło góry, na których zamki i pałace w perspektywach.
16^go^. Do Rymini, miasto to wielkie nad morzem mil 4, Alla catholica wieś i austerya nie poczciwa, gospodarz jako djabeł: mil 3.
17^go^. Miastami pięknemi nad samém morzem natenczas szumiącem i o koła naszych kolas obijającem się, do Fanno mil 4: to miasto nad morzem piękne; stałem Sub Signo Arabi, byłem na tym Theatrum, który niedawno do komedyi wystawiony, bardzo piękny. Do Sinigalli, miasta w potężnych murach, mil 3.
18^go^. Do Ankony mil 3: forteca wielka nad morzem na skale,
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 85
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
szubienice. Długo na to osieckie prawo nie pozwala: Tu każe sprawiedliwość, tu zaś bez kowala Niewygoda. Na koniec, gdy się długo waha, Obieszą za kowala drugiego Stalmacha. 102. PROSTAK W ZALOTY
Symplak jeden w zaloty przyjechał do dworki; Zaraz z niego zacznie drwić i wybierać wzorki. Ten, szedłszy do kolasy, która stała w stajni: „Zaprzęgaj, Matyjaszu, bo z nas drwi ta pani.” „Chyba — rzecze — z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec na zadzie przez las, Polak w przedzie Gdzieś
szubienice. Długo na to osieckie prawo nie pozwala: Tu każe sprawiedliwość, tu zaś bez kowala Niewygoda. Na koniec, gdy się długo waha, Obieszą za kowala drugiego Stalmacha. 102. PROSTAK W ZALOTY
Symplak jeden w zaloty przyjechał do dworki; Zaraz z niego zacznie drwić i wybierać wzorki. Ten, szedszy do kolasy, która stała w stajni: „Zaprzęgaj, Matyjaszu, bo z nas drwi ta pani.” „Chyba — rzecze — z Waszmości; trudno ma drwić ze mnie, Gdym tam nie był: i mówić szkoda nadaremnie.” 103. NIEMIEC Z POLAKIEM
Niemiec na zadzie przez las, Polak w przedzie Gdzieś
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
, Nużeż obłapcie drugą, bo jej krzywda będzie.” „Moja — rzecze — niech czeka tyle lat bez mała, Aza się jej dostanie, ile ta czekała.” Nazajutrz on, co wszytkie białegłowy straszył, Jakoby go okarał, jakby owałaszył, Siedzi niezwyczajnymi strudzony niewczasy; A pani wstawszy prosi, żeby do kolasy Na bliski jarmark zaprząc swoich kazał koni: „Przedam — rzecze — tę drugą, kiedy wam nic po niej.” „Moja — odpowie chyżo — po dzisiejszej próbie, Jeśli się kupiec trafi, przedajcież i obie.” 401. KSIĄDZ DOKTOR
Pan odjechał, a pani, chora paraliżem, Prosi, żeby
, Nużeż obłapcie drugą, bo jej krzywda będzie.” „Moja — rzecze — niech czeka tyle lat bez mała, Aza się jej dostanie, ile ta czekała.” Nazajutrz on, co wszytkie białegłowy straszył, Jakoby go okarał, jakby owałaszył, Siedzi niezwyczajnymi strudzony niewczasy; A pani wstawszy prosi, żeby do kolasy Na bliski jarmark zaprząc swoich kazał koni: „Przedam — rzecze — tę drugą, kiedy wam nic po niej.” „Moja — odpowie chyżo — po dzisiejszej próbie, Jeśli się kupiec trafi, przedajcież i obie.” 401. KSIĄDZ DOKTOR
Pan odjechał, a pani, chora paraliżem, Prosi, żeby
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 358
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nie lezie/ Jedna za drugą z Smatruza się wiezie. Choć tam baby czarowały paliły zioła/ Wodą święconą kropiły wziąwszy z kościoła. Jednaki targ jako dawno/ a jednym słowem/ Mogę rzecz: iże nie będzie Przemyśl Krakowem. Pręgierz Lwowski.
PRzyjechali Rusini do Lwowa z jagłami/ Mieli z sobą i małdrzyki też z kolasami. I stanęli pod Pręgierzem/ potym pojzrzeli/ Ku gorze: więc dwie osobie w wierzchu ujrzeli. Które stoją na pręgierzu jakieś rzezane/ Jęli pytać: a trafili na Zaki sczwane. Co im powiedzieli że to Apostołowie/ Piotr to z Pawłem/ obaczywszy to Rusinowie. Poczęli natychmiast w Pręgierz wszyscy bić czołem/ Potym
nie leźie/ Iedná zá drugą z Smátruzá się wieźie. Choć tám báby czárowáły paliły źiołá/ Wodą święconą kropiły wźiąwszy z kośćiołá. Iednáki targ iáko dawno/ á iednym słowem/ Mogę rzecz: iże nie będźie Przemyśl Krákowem. Pręgierz Lwowski.
PRzyiecháli Ruśini do Lwowá z iágłámi/ Mieli z sobą y małdrzyki też z kolásámi. Y stánęli pod Pręgierzem/ potym poyzrzeli/ Ku gorze: więc dwie osobie w wierzchu vyrzeli. Ktore stoią ná pręgierzu iákieś rzezáne/ Ięli pytáć: á tráfili ná Zaki sczwáne. Co im powiedźieli że to Apostołowie/ Piotr to z Páwłem/ obaczywszy to Ruśinowie. Poczęli nátychmiast w Pręgierz wszyscy bić czołem/ Potym
Skrót tekstu: FraszSow
Strona: B3
Tytuł:
Fraszki Sowiźrzała nowego
Autor:
Jan z Kijan
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
1614
Data wydania (nie wcześniej niż):
1614
Data wydania (nie później niż):
1614
, na Śląsku, za Babim Mostem, był piekarz, co dwa cale worki mąki w jeden chleb abo bulę wetkał; iż kiedy się upiekł, to ośnym nożem dwaj chłopi ledwie grzankę na palcu ukroili; twardy jak piernik toruński, a smaczny jak biskokt. Kupiłem go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali. Mieli go (słyszę) półszosty niedzieli z dziećmi i dwa obiady.
Z Barłożna do Okradzionowa, Czulip Wszędybylski. Dniem i nocą bieżałem na rumaku cisawym na granice śląskie, iż mi małżonka moja,
, na Śląsku, za Babim Mostem, był piekarz, co dwa cale worki mąki w jeden chleb abo bulę wetkał; iż kiedy się upiekł, to ośnym nożem dwaj chłopi ledwie grzankę na palcu ukroili; twardy jak piernik toruński, a smaczny jak biskokt. Kupiłem go tam był jednę bulę, aż mi się kolasa pod nim złamała u Śmidla. A ze tani kilkanaście wiatraków, młynarze dziwowali się onej chlebicy i ode mnie otrzymali. Mieli go (słyszę) półszosty niedzieli z dziećmi i dwa obiady.
Z Barłożna do Okradzionowa, Czulip Wszędybylski. Dniem i nocą bieżałem na rumaku cisawym na granice śląskie, iż mi małżonka moja,
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 334
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
/ dziwna to i nie wypowiedziana zda się jakie serca/ siły/ i męstwa/ Pan Bóg ludziom tym przeciw nieprzyjaciołom wszytkiego Chrześcijaństwa dodawał/ iż się to śmiele rzec może ledwieby Palma Wenotów nowa w murach siedziąc takowy impet/ i strzelbą z dżyał zbyt ogromną znieść i z trzymać mógł/ co my Taborem jednym a kolasami znieśli i zatrzymali na sobie : na ostatek z Taboru mocnie w pole się już wysypawszy taki pogaństwa szturm wsparli/ ze ustepować i dział odbiegać musieli/ w ten czas dopięro strzelając/ i siekąc/ aż do samego Obozu na nich w jechali/ Namiotów pięć/ i zdobyczą zarwali/ dział iż dla ciężkości podołać im nie
/ dziwna to y nie wypowiedźiána zda sie iákie sercá/ śiły/ y męstwá/ Pan Bog ludźiom tym przećiw nieprzyiaćiołom wszytkiego Chrześćiáństwa dodawał/ iż sie to śmiele rzec może ledwieby Pálmá Wenotow nowa w murách śiedźiąc takowy impet/ y strzelbą z dżiał zbyt ogromną znieść y z trzymáć mogł/ co my Taborem iednym á kolasámi znieśli y zátrzymáli ná sobie : ná ostátek z Taboru mocnie w pole się iuż wysypawszy táki pogáństwá szturm wspárli/ ze vstepowáć y dźiał odbiegáć muśieli/ w ten czás dopięro strzeláiąc/ y śiekąc/ áż do sámego Obozu ná nich w iecháli/ Námiotow pięć/ y zdobyczą zárwáli/ dźiał iż dla ćiężkośći podołáć im nie
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B2v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
dla ciężkości podołać im nie mogli/ Kozacy koła porąbawszy one w rów pozpychali/ a ziemią/ i kamieniem zamietali/ znowu się do Taboru swego wrócili. Z drugą stronę mieli Lisowczykowie także z tym Pogaństwem potrzebę/ i mocnie ich wspierali/ iż ustąpić im przyszło/ tej potrzeby nie mogli uspokoić aż noc sama/ zaciągnąwszy kolasy na godzin dwie w noc. Tegoż dnia opołudniu Sajdahaczny Pułkownik Wojska Zaporoskiego oddał K. I. M. P. Hetmanowi Basze jednego Tureckiego pojmanego/ który dawał za siebie kon taki októrym twierdził/ że go sam Cesarz nie ma/ ale mu to nie poszło/ bo Turcy figlarze wielcy.
5.
dla ćiężkośći podołáć im nie mogli/ Kozacy kołá porąbawszy one w row pozpycháli/ á źiemią/ y kámieniem zámietáłi/ znowu się do Taboru swego wroćili. Z drugą stronę mieli Lisowczykowie tákże z tym Pogánstwem potrzebę/ y mocnie ich wspieráli/ iż vstąpić im przyszło/ tey potrzeby nie mogli vspokoić áż noc sámá/ záćiągnąwszy kolásy ná godźin dwie w noc. Tegoż dniá opołudniu Sáydáháczny Pułkownik Woyská Zaporoskiego oddał K. I. M. P. Hetmánowi Básze iednego Tureckiego poimánego/ ktory dawáł zá śiebie kon táki oktorym twierdźił/ że go sam Cesarz nie ma/ ále mu to nie poszło/ bo Turcy figlarze wielcy.
5.
Skrót tekstu: ZbigAdw
Strona: B2v
Tytuł:
Adwersaria, albo terminata sprawy wojennej
Autor:
Prokop Zbigniewski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
kroniki
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1621
Data wydania (nie wcześniej niż):
1621
Data wydania (nie później niż):
1621
hetman, dowiedział, szedł pospołu z Hreorem Chodkiewiczem, hetmanem polnym, przeciwko nim i pod rzeką Ułą dał temu wojsku, które Sujski wiódł, bitwę i na głowę je poraził, gdzie i kniaź Sujski hetman, zabit. Poległo wtenczas Moskwy blisko ośminastu tysięcy i nadto w pogoni siła ich zginęło. Odbiegła Moskwa wozów, kolas i rysztunków wojennych, miedzy którymi pancerzów najwięcej było.
Nastąpił rok 1565, którego po Zebrzydowskim Stanisław Leśniowolski hetmanił, a nie chcąc próznować, wyprawił Stanisława Cikowskiego z częścią ludzi, żeby w Moskwę wtargnął; jakoż wtargnął i blisko Smoleńska wojował, włości popalił, zaś pod Krasnogrodkiem burzył i siła więźniów przywiódł, ludzie swe
hetman, dowiedział, szedł pospołu z Hreorem Chodkiewiczem, hetmanem polnym, przeciwko nim i pod rzeką Ułą dał temu wojsku, które Sujski wiódł, bitwę i na głowę je poraził, gdzie i kniaź Sujski hetman, zabit. Poległo wtenczas Moskwy blizko ośminastu tysięcy i nadto w pogoni siła ich zginęło. Odbiegła Moskwa wozów, kolas i rysztunków wojennych, miedzy którymi pancerzów najwięcej było.
Nastąpił rok 1565, którego po Zebrzydowskim Stanisław Leśniowolski hetmanił, a nie chcąc próznować, wyprawił Stanisława Cikowskiego z częścią ludzi, żeby w Moskwę wtargnął; jakoż wtargnął i blizko Smoleńska wojował, włości popalił, zaś pod Krasnogrodkiem burzył i siła więźniów przywiódł, ludzie swe
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 233
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Boboli a Fabianowi Klińskiemu; było i pacholąt kilka na wozie i tak wyjachał z Warszawy. Gdy miał przyjeżdżać do Tykocina, z noclegu przed Tykocinem pisał do mnie, żebych nikogo do miasta nie puszczał z tych, co naprzód jadą. Ja uczyniłem dosyć wolej pańskiej; zaczym wielki orszak ludzi z wozmi, z kolasami stał przed miastem. A kiedy król wjeżdżał we wrota miejskie, jęli ludzie krzyczeć, prosić, żeby król puścić je do miasta kazał, a Karwicki oboźny do wozu przystąpiwszy, powiedział: "Miłościwy królu, tu w tym obozie są żony woźnic, masztalerzów; jako tu zostaną przed miastem, tak woźnice, masztalerze odbieżą
Boboli a Fabianowi Klińskiemu; było i pacholąt kilka na wozie i tak wyjachał z Warszawy. Gdy miał przyjeżdżać do Tykocina, z noclegu przed Tykocinem pisał do mnie, żebych nikogo do miasta nie puszczał z tych, co naprzód jadą. Ja uczyniłem dosyć wolej pańskiej; zaczym wielki orszak ludzi z wozmi, z kolasami stał przed miastem. A kiedy król wjeżdżał we wrota miejskie, jęli ludzie krzyczeć, prosić, żeby król puścić je do miasta kazał, a Karwicki oboźny do wozu przystąpiwszy, powiedział: "Miłościwy królu, tu w tym obozie są żony woźnic, masztalerzów; jako tu zostaną przed miastem, tak woźnice, masztalerze odbieżą
Skrót tekstu: GórnDzieje
Strona: 238
Tytuł:
Dzieje w Koronie Polskiej
Autor:
Łukasz Górnicki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
traktaty
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1637
Data wydania (nie wcześniej niż):
1637
Data wydania (nie później niż):
1637
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła wszystkie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Piotr Chmielowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Salomon Lewental
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1886
Bernardynów. Marszałkowie.
II. MM. PP. Chwalibóg, i Pegowski. Pisarze Pokojowi.
II. MM. PP. Niezwojowski, Szpądowski, Bełdowski, Kitniowski, który był potym Kasztelanem Malborskim.
Sług Rękodajnych Jurgieltników Sześćdziesiąt; Którzy Kotcze osiadali, i przed I. Mością jeździli. Tłumaczenie Kotczych.
Kotczy, był kolasa obszerna, Juchtami obita, na sześć koni, albo Cztery, z drabinką do wspierania się: na tej Drabince albo za nią powinno być kobierców ad minimum sześć. Konie w Kotczym.
Najwięcej białe, Grzywy i Ogony, czerwono farbowane, tudzież pies Tarantowaty. Ułożenie Kotczego, bardzo ładne, gladkie. Tych Ich Mościów
Bernárdynow. Márszałkowie.
II. MM. PP. Chwalibog, y Pegowski. Pisarze Pokoiowi.
II. MM. PP. Niezwoiowski, Szpądowski, Bełdowski, Kitniowski, ktory był potym Kásztellánem Malborskim.
Sług Rękodáynych Iurgieltnikow Sześćdźieśiąt; Ktorzy Kotcze ośiadáli, y przed I. Mośćią ieźdźili. Tłumaczenie Kotczych.
Kotczy, był kolásá obszerna, Iuchtámi obita, ná sześć koni, álbo Cztery, z drábinką do wspieránia się: ná tey Drábince álbo zá nią powinno bydź kobiercow ad minimum sześć. Konie w Kotczym.
Naywiecey białe, Grzywy y Ogony, czerwono fárbowáne, tudźiesz pies Tárántowáty. Vłożenie Kotczego, bárdzo łádne, gládkie. Tych Ich Mośćiow
Skrót tekstu: CzerDwór
Strona: A2
Tytuł:
Dwór, wspaniałość, powaga i rządy ... Stanisława Lubomirskiego ...
Autor:
Stanisław Czerniecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
epika
Gatunek:
inwentarze, kroniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1697
Data wydania (nie wcześniej niż):
1697
Data wydania (nie później niż):
1697