IJI. 22) (IJI. 23)
łańcucha ogniwko przepadnione rozwiodłam, wyszłam ze szpiklerza i poszłam za kowala, tamem leżała w pszenicy; dziewka p. Adama i z białogłową znalazły, wzięny mię do sieni, tu mię zaś przyprowadził chłop jakiś po sprawiedliwość świętą. — Sąd niniejszy, wyrozumiawszy konfesaty Katarzyny Wuisiełczyny o kradziesz, jako sama zeznała, nakazał, aby jej na srod gruntu dano plag 100 i na potym sądowi Krakowskiemu na ratusz oddana była. (IJI. 24)
4368. (48) Aktum f. 5ta ante fest. B Marie V. (d. 4 Septembris 1698). W sprawie
III. 22) (III. 23)
łańcucha ogniwko przepadnione rozwiodłam, wyszłam ze szpiklerza y poszłam za kowala, tamęm leżała w pszenicy; dziewka p. Adama y z białogłową znalazły, wzięny mię do sieni, tu mię zaś przyprowadził chłop iakiś po sprawiedliwość świętą. — Sąd ninieyszy, wyrozumiawszy konfesaty Katarzyny Wuisiełczyny o kradziesz, iako sama zeznała, nakazał, aby iey na srod gruntu dano plag 100 y na potym sądowi Krakowskiemu na ratusz oddana była. (III. 24)
4368. (48) Actum f. 5ta ante fest. B Marie V. (d. 4 Septembris 1698). W sprawie
Skrót tekstu: KsKrowUl_2
Strona: 643
Tytuł:
Księgi gromadzkie wsi Krowodrza, cz. 2
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
Krowodrza
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty urzędowo-kancelaryjne
Gatunek:
księgi sądowe
Tematyka:
sprawy sądowe
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1698 a 1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Księgi sądowe wiejskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bolesław Ulanowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1921
Pana zabitego pilnującego trzy dni dla pożywienia nie odchodzącego, kazał Ciało pochować, Psa do swego wziął pokoju. W krótkim czasie, gdy Wojsko Król lustruje. Pies wiatrem poczuwszy Zabójców Pana swego w Wojsku, z wiełkim impetem, szczekaniem, ujadaniem. skoczył na nich, szarpiąc ich i kąsając. Król ich kazał wziąć na konfesaty, wyznali swoje facinus, i ro- o Zwierzętach osobliwych
wną ekscesowi odnieśli karę. Rzecz podobną Scaliger Autor o Psie wspomi na. Jak Dworzanina Królewskiego w polu zabitego i zagrzebionego nie odsłę pował w mogile. Do Dworu fame stimulane Pies tenże gdy chodził, smutną bardzo pokazując minę, wzbudził ciekawość w niektórych aby za nim
Pana zabitego pilnuiącego trzy dni dla pożywienia nie odchodzącego, kazał Ciáło pochować, Psa do swego wzioł pokoiu. W krotkim czasie, gdy Woysko Krol lustruie. Pies wiatrem poczuwszy Zaboycow Pana swego w Woysku, z wiełkim impetem, szczekaniem, uiadaniem. skoczył na nich, szarpiąc ich y kąsaiąc. Krol ich kazał wziąć na konfesaty, wyznali swoie facinus, y ro- o Zwierzętach osobliwych
wną excesowi odnieśli kárę. Rzecz podobną Scaliger Autor o Psie wspomi na. Iak Dworzanina Krolewskiego w polu zabitego y zagrzebionego nie odsłę pował w mogile. Do Dworu fame stimulane Pies tenże gdy chodził, smutną bardzo pokazuiąc minę, wzbudził ciekawość w niektorych aby za nim
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 181
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
się Palamedes, te litery namienione w Greckim zinwentował Alfabecie. Zurawie eruditè zowią się Ibyci ultores, że gdy Ibyka Poetę zabijano, nadlecieli i krzyczeli Zurawie, wkrótce potym ujzrzawszy ich lecących zabójcy, żartem do siebie rzekli: Oto lecą Ibyci ultores; a tak capti od słyszących in verbo, wzię- o Ptactwie osobliwym
ci na konfesaty, wyznali facinus, że byli Zabójcami Ibyka.
ZOŁTACZEK po Łacinie Charadrius, z tej racyj dziwny, że gdy wesołym na chorego człeka patrzy okiem, zdrowia melioracją i życie obiecuje; lecz wyciągnionemi w siebie z pacjenta humorami; znaczną przynofi w zdrowiu sobie szkodę; a tak według Lukaryna: sanat vicemque subit.
ZIMORODEK Alcjon
się Palamedes, te litery namienione w Greckim zinwentował Alfabecie. Zurawie eruditè zowią się Ibyci ultores, że gdy Ibyka Poetę zabiiano, nadlecieli y krzyczeli Zurawie, wkrotce potym uyzrzawszy ich lecących zaboycy, żartem do siebie rzekli: Oto lecą Ibyci ultores; á tak capti od słyszących in verbo, wzię- o Ptactwie osobliwym
ci na konfesaty, wyznali facinus, że byli Zaboycami Ibyka.
ZOŁTACZEK po Łacinie Charadrius, z tey racyi dziwny, że gdy wesołym na chorego człeka patrzy okiem, zdrowia melioracyą y życie obiecuie; lecz wyciągnionemi w siebie z pacyenta humorami; znaczną przynofi w zdrowiu sobie szkodę; a tak według Lukarina: sanat vicemque subit.
ZIMORODEK Alcyon
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 617
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Przyjechałem do Stokliszek. Gniewała się matka moja, żem nie intentował w trybunale o to z plebanem procederu, a że roczki septembrowe naówczas sądziły się w Kownie, więc dogadzając rozkazowi matki mojej, pojechałem z tym pastuchem na roczki do Kowna. Była taka rada patronów kowieńskich, aby tego pastucha dać na korporalne konfesaty, na których jeżeli toż samo co i na egzaminie konsystorskim wileńskim wyzna, że go pleban i Rodomański, plebański czeladnik, namawiali na zapalenie dworu, można tedy księdza plebana konwinkować. Abhorrui od tej propozycji. Lubo ksiądz Jarocki napijał się i inne nieprzystojne stanowi swemu akcje czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się
Przyjechałem do Stokliszek. Gniewała się matka moja, żem nie intentował w trybunale o to z plebanem procederu, a że roczki septembrowe naówczas sądziły się w Kownie, więc dogadzając rozkazowi matki mojej, pojechałem z tym pastuchem na roczki do Kowna. Była taka rada patronów kowieńskich, aby tego pastucha dać na korporalne konfesaty, na których jeżeli toż samo co i na egzaminie konsystorskim wileńskim wyzna, że go pleban i Rodomański, plebański czeladnik, namawiali na zapalenie dworu, można tedy księdza plebana konwinkować. Abhorrui od tej propozycji. Lubo ksiądz Jarocki napijał się i inne nieprzystojne stanowi swemu akcje czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 196
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się zdawał barzo głupim, nie chciało mi się tego znęcania czynić. Jednakże ponieważ już ta rzecz była rozpublikowana i pastuch constanter twierdził, że był od plebana namówiony, pozwoliłem na to, obligując, aby nad nim wielkiego okrucieństwa nie robiono. Poszedł pastuch na letkie konfesaty. Wyznał toż samo przed instygatorem grodzkim i przydanymi szlachtą. Zaniosłem tedy manifest imieniem matki mojej na plebana. Wziąłem pozew i areszt na Rodomańskiego, i tak sprawa do następujących roczek nowembrowych odłożona.
Powróciłem z Kowna do Stokliszek. Znalazłem nieukontentowaną matkę moją o tę moją nieskwapliwość. Jeździłem potem na
czynił, przecież nad tym pastuchem, który mi się zdawał barzo głupim, nie chciało mi się tego znęcania czynić. Jednakże ponieważ już ta rzecz była rozpublikowana i pastuch constanter twierdził, że był od plebana namówiony, pozwoliłem na to, obligując, aby nad nim wielkiego okrucieństwa nie robiono. Poszedł pastuch na letkie konfesaty. Wyznał toż samo przed instygatorem grodzkim i przydanymi szlachtą. Zaniosłem tedy manifest imieniem matki mojej na plebana. Wziąłem pozew i areszt na Rodomańskiego, i tak sprawa do następujących roczek nowembrowych odłożona.
Powróciłem z Kowna do Stokliszek. Znalazłem nieukontentowaną matkę moją o tę moją nieskwapliwość. Jeździłem potem na
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 196
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
podkomorzankę brzeską, i na innych odgrażał, tedy Grabowski horodniczy z Suzinami i Paszkowskimi (nie bez azardu swego, gdyż się ten człek zawsze miał na ostrożności, miał strzelbę i ludzi około sobie) złapał tego Grabowskiego, a wyjąwszy jeszcze przed złapaniem dekret trybunalski kryminalny, wyżej wspomniony, zaprowadził go do Piotrkowa, gdzie po konfesatach i cywilnych, i korporalnych, wyznawających subordynacje pana swego, był stracony.
Miał tedy Suzin i konfesaty Grabowskiego straconego zapieczętowane z sobą. Tego także książę hetman obligował barzo, ażeby się u króla nie napierał audiencji. Radził się mnie Suzin, co miał czynić. Ja wiedząc, że już książę hetman serio myślił coer-
podkomorzankę brzeską, i na innych odgrażał, tedy Grabowski horodniczy z Suzinami i Paszkowskimi (nie bez azardu swego, gdyż się ten człek zawsze miał na ostrożności, miał strzelbę i ludzi około sobie) złapał tego Grabowskiego, a wyjąwszy jeszcze przed złapaniem dekret trybunalski kryminalny, wyżej wspomniony, zaprowadził go do Piotrkowa, gdzie po konfesatach i cywilnych, i korporalnych, wyznawających subordynacje pana swego, był stracony.
Miał tedy Suzin i konfesaty Grabowskiego straconego zapieczętowane z sobą. Tego także książę hetman obligował barzo, ażeby się u króla nie napierał audiencji. Radził się mnie Suzin, co miał czynić. Ja wiedząc, że już książę hetman serio myślił coer-
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 280
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
swego, gdyż się ten człek zawsze miał na ostrożności, miał strzelbę i ludzi około sobie) złapał tego Grabowskiego, a wyjąwszy jeszcze przed złapaniem dekret trybunalski kryminalny, wyżej wspomniony, zaprowadził go do Piotrkowa, gdzie po konfesatach i cywilnych, i korporalnych, wyznawających subordynacje pana swego, był stracony.
Miał tedy Suzin i konfesaty Grabowskiego straconego zapieczętowane z sobą. Tego także książę hetman obligował barzo, ażeby się u króla nie napierał audiencji. Radził się mnie Suzin, co miał czynić. Ja wiedząc, że już książę hetman serio myślił coer-
cere księcia krajczego i czynić ukrzywdzonym satysfakcje, radziłem mu, ażeby na supersedowanie swoje od audiencji prosił
swego, gdyż się ten człek zawsze miał na ostrożności, miał strzelbę i ludzi około sobie) złapał tego Grabowskiego, a wyjąwszy jeszcze przed złapaniem dekret trybunalski kryminalny, wyżej wspomniony, zaprowadził go do Piotrkowa, gdzie po konfesatach i cywilnych, i korporalnych, wyznawających subordynacje pana swego, był stracony.
Miał tedy Suzin i konfesaty Grabowskiego straconego zapieczętowane z sobą. Tego także książę hetman obligował barzo, ażeby się u króla nie napierał audiencji. Radził się mnie Suzin, co miał czynić. Ja wiedząc, że już książę hetman serio myślił coer-
cere księcia krajczego i czynić ukrzywdzonym satysfakcje, radziłem mu, ażeby na supersedowanie swoje od audiencji prosił
Skrót tekstu: MatDiar
Strona: 280
Tytuł:
Diariusz życia mego, t. I
Autor:
Marcin Matuszewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1754 a 1765
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1765
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Bohdan Królikowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1986
serca mego spytać, co on tam miał za sprawę w Jarosławiu, i kazać go było wziąć w areszt, a mnie znać dać. Ale nie było tak cnotliwego. - Oto mię sobie, widzę, wzięli w opiekę ci hultaje, że mię szarpią jako jaki groch przy drodze.- To pisząc, przysłał mi konfesata Tatara wziętego pod Żałoźcami książę. Nie powiada nic nowszego, tylko że ich kosze już się poczęły stanowić koło Żałoziec. Turków kładzie ośmdziesiąt tysięcy, a Tatarów rzecz niezliczoną; bawili się pod Zbarażem, osadzając i naprawiając działa, które wzięli w Zbarażu, a fortecę do szczętu rozrzucają. Ja z tęskności, przy bólu okrutnym
serca mego spytać, co on tam miał za sprawę w Jarosławiu, i kazać go było wziąć w areszt, a mnie znać dać. Ale nie było tak cnotliwego. - Oto mię sobie, widzę, wzięli w opiekę ci hultaje, że mię szarpią jako jaki groch przy drodze.- To pisząc, przysłał mi konfesata Tatara wziętego pod Załoźcami książę. Nie powiada nic nowszego, tylko że ich kosze już się poczęły stanowić koło Załoziec. Turków kładzie ośmdziesiąt tysięcy, a Tatarów rzecz niezliczoną; bawili się pod Zbarażem, osadzając i naprawiając działa, które wzięli w Zbarażu, a fortecę do szczętu rozrzucają. Ja z tęskności, przy bólu okrutnym
Skrót tekstu: SobJListy
Strona: 446
Tytuł:
Listy do Marysieńki
Autor:
Jan Sobieski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1665 a 1683
Data wydania (nie wcześniej niż):
1665
Data wydania (nie później niż):
1683
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Czytelnik"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962