bym ja litewskiej nie dał za to grzywny, Że gorsze nad czernieckie nasze rozhowory On mieszał pod Lublinem przez swoje faktory. 450. DO TEGOŻ NALEŻY
Ślący Ksantus Ezopa po mięso do jatek, Każe co najlepszego kupować dostatek, Chcąc przyjaciół częstować; a gdy ten, po groszu Nakupiwszy języków, w pełnym niesie koszu, Łaje mu pan; Ezop zaś: „Co najlepszych rzeczy Kupiłem, bo językiem Boga dobrorzeczy Wszelkie ciało, język cnót i mądrości uczy, Język pokarm smakuje, język ciało tuczy.” Drugi raz dla ubogich, jako gości mniejszych, Każe mu w jatkach kupić rzeczy najpodlejszych. Znowu Ezop języki. „Długo
bym ja litewskiej nie dał za to grzywny, Że gorsze nad czernieckie nasze rozhowory On mieszał pod Lublinem przez swoje faktory. 450. DO TEGOŻ NALEŻY
Ślący Xantus Ezopa po mięso do jatek, Każe co najlepszego kupować dostatek, Chcąc przyjaciół częstować; a gdy ten, po groszu Nakupiwszy języków, w pełnym niesie koszu, Łaje mu pan; Ezop zaś: „Co najlepszych rzeczy Kupiłem, bo językiem Boga dobrorzeczy Wszelkie ciało, język cnót i mądrości uczy, Język pokarm smakuje, język ciało tuczy.” Drugi raz dla ubogich, jako gości mniejszych, Każe mu w jatkach kupić rzeczy najpodlejszych. Znowu Ezop języki. „Długo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 201
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
M. ze cztery godziny zabawiliśmy się igrając z dział przez Wisłę i z szańcu wycieczki czyniąc z nieprzyjacielem. A to za łaską Boga wszechmogącego, a za szczęściem W. K. Mści, Pana mego miłościwego, tak go dobrze kule nasze macały, że rad nierad porzuciwszy portów swoich robotę zaczętą, odbieżawszy tak wiele koszów, z których baterie chciał czynić, ze wszystkim obozem musiał wstać, i sromotnie odejść nazad. Odchodzącego prowadziłem długo z działami po nad Wiślu, gdzie nie bez wielkiej szkody jego być musi, ponieważ mu też nad samą Wisłą wojsko prowadzić przyszło. Nieuczynił z łaski bożej najmniejszej w wojsku W. K. M
M. ze cztery godziny zabawiliśmy się igrając z dział przez Wisłę i z szańcu wycieczki czyniąc z nieprzyjacielem. A to za łaską Boga wszechmogącego, a za sczęściem W. K. Mści, Pana mego miłościwego, tak go dobrze kule nasze macały, że rad nierad porzuciwszy portów swoich robotę zaczętą, odbieżawszy tak wiele koszów, z których baterie chciał czynić, ze wszystkim obozem musiał wstać, i sromotnie odejść nazad. Odchodzącego prowadziłem długo z działami po nad Wiślu, gdzie nie bez wielkiej szkody jego być musi, ponieważ mu też nad samą Wisłą wojsko prowadzić przyszło. Nieuczynił z łaski bożej najmniejszéj w wojsku W. K. M
Skrót tekstu: KoniecSListy
Strona: 85
Tytuł:
Listy Stanisława Koniecpolskiego Hetmana
Autor:
Stanisław Koniecpolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
listy
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1672
Data wydania (nie wcześniej niż):
1672
Data wydania (nie później niż):
1672
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
bez podziwu można — Tak śliczna, strojna, gładka Judyt i pobożna. O prowijancie myśli, ustrojona cudnie, I każe wziąć dzban wina, w skok idąc nieżmudnie. Jakąś tam askoperę Abrze wina dała I oliwy wziąć garniec duży rozkazała, Kaszy wzięła dostatkiem i placków napiekła, Syra nabrała, chleba, a w kosz ten oblekła Jak muła swoją sługę. Gdy zaś chwila przyszła, Z jedną to swoją Abrą cicho z domu wyszła. Całe miasto przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nią czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli
bez podziwu można — Tak śliczna, strojna, gładka Judyt i pobożna. O prowijancie myśli, ustrojona cudnie, I każe wziąć dzban wina, w skok idąc nieżmudnie. Jakąś tam askoperę Abrze wina dała I oliwy wziąć garniec duży rozkazała, Kaszy wzięła dostatkiem i placków napiekła, Syra nabrała, chleba, a w kosz ten oblekła Jak muła swoją sługę. Gdy zaś chwila przyszła, Z jedną to swoją Abrą cicho z domu wyszła. Całe miasto przeszedłszy, obie tylko same Przyszły pod wały miejskie i potężną bramę. Zastały Ozyjasza z wszystkimi kapłany, Którzy na nię czekali, każdy z nich stroskany,
Którzy gdy ją w takowej ozdobie ujrzeli
Skrót tekstu: JabłJHistBar_II
Strona: 528
Tytuł:
Historie arcypiękne do wiedzenia potrzebne ...
Autor:
Jan Kajetan Jabłonowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
było, Ale iż mnie złe szczęście teraz poniżyło, Nie mając drogich pasztów, czym by stół zastawić, Musiałem aż sokołeim ochoty nadstawić. A ta widząc dopiero tak dotkliwe proby Miłości i tak kładąc, że ten człowiek, coby Miał i piekła poruszyć na pomstę swej wzgardy I wet za wet oddanie za on kosz tak hardy, Raczej tak niezwyczajną swej pociechy stratę Jak za najlepszy fawor niesie mi w odpłatę, I przyznawszy, że takim dziełem zwyciężona, Bez wszelkich też ogrodek rzecze wzajem ona: Jakokolwiek już nieba wyrok swój obrócą, Lubo dadzą synowi żywot lub go skrócą, Ja ciebie przyjacielem dziś obieram sobie, Nie tak w
było, Ale iż mnie złe szczęście teraz poniżyło, Nie mając drogich pasztow, czym by stoł zastawić, Musiałem aż sokołeim ochoty nadstawić. A ta widząc dopiero tak dotkliwe proby Miłości i tak kładąc, że ten człowiek, coby Miał i piekła poruszyć na pomstę swej wzgardy I wet za wet oddanie za on kosz tak hardy, Raczej tak niezwyczajną swej pociechy stratę Jak za najlepszy fawor niesie mi w odpłatę, I przyznawszy, że takim dziełem zwyciężona, Bez wszelkich też ogrodek rzecze wzajem ona: Jakokolwiek już nieba wyrok swoj obrocą, Lubo dadzą synowi żywot lub go skrocą, Ja ciebie przyjacielem dziś obieram sobie, Nie tak w
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 263
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
życia dalszy progres wywrożyła, Czy jeszcze kiedyżkolwiek tak szczęśliwym będę, Że z lubym przyjacielem w pokoju usiądę. Czyli ten żart mię czeka od fortuny płochej, Że mi mój szczyry afekt będą płacić fochy, Że choć me z razu będą wdzięczne powolności, Lecz gdy na orzech przyjdzie nastąpić miłości, To mnie zostać na koszu a na me zasługi, Ledwo poznawszy pana, nastąpić ma drugi I tak ukrzywdzonemu na tym cięższą mękę Do krzywdy ow żart przyda: żem dobry na rękę. W takich myślach i żalu kiedy zadumany Stoję, ali usłyszę głos niespodziewany, Który czyli bóg, czyli geniusz życzliwy Jakiś wydał, i dotąd zostaję wątpliwy
życia dalszy progres wywrożyła, Czy jeszcze kiedyżkolwiek tak szczęśliwym będę, Że z lubym przyjacielem w pokoju usiędę. Czyli ten żart mię czeka od fortuny płochej, Że mi moj szczyry afekt będą płacić fochy, Że choć me z razu będą wdzięczne powolności, Lecz gdy na orzech przyjdzie nastąpić miłości, To mnie zostać na koszu a na me zasługi, Ledwo poznawszy pana, nastąpić ma drugi I tak ukrzywdzonemu na tym cięższą mękę Do krzywdy ow żart przyda: żem dobry na rękę. W takich myślach i żalu kiedy zadumany Stoję, ali usłyszę głos niespodziewany, Ktory czyli bog, czyli geniusz życzliwy Jakiś wydał, i dotąd zostaję wątpliwy
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 276
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
jak się dowie, Że mąż odjechał i że ślub fałszywy, I pan ma żonę, o mój Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słów i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za który figiel, mnie się zda bez mała, Na gospodyniej i panu galancie I wittenberskim owym predykancie,
Żeby kościelna spora była wina, Gdyby żył dotąd ksiądz biskup ze Bnina. 840. In quendam principis sui percussorem, crudelissimo supplicio afectum, Praga Bohemorum.
Concepit facinus mens, svasit lingva, peregit Dextra
jak się dowie, Że mąż odjechał i że ślub fałszywy, I pan ma żonę, o moj Boże żywy! Jaki tam lament, jakie narzekanie, O Schelm Polsz Schurke! jakie przeklinanie? Holi im der Deuwell! i innych tam siła Słow i skarg było. I tak duszka miła, Straciwszy wianek, na koszu została. Za ktory figiel, mnie się zda bez mała, Na gospodyniej i panu galancie I wittenberskim owym predykancie,
Żeby kościelna spora była wina, Gdyby żył dotąd ksiądz biskup ze Bnina. 840. In quendam principis sui percussorem, crudelissimo supplicio affectum, Praga Bohemorum.
Concepit facinus mens, svasit lingva, peregit Dextra
Skrót tekstu: TrembWierszeWir_II
Strona: 304
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Jakub Teodor Trembecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty, pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1643 a 1719
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1719
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1911
, I inszem pierwszem wodzom, aby naradzili, Jakoby co najprędzej Paryża dobyli, Ukazując, że go wziąć niepodobne rzeczy Były, skoroby przyszły angielskie odsieczy.
LXVII.
Już było ze wszytkich stron wkoło różne czyny I niezliczone na to zwieziono drabiny, Łodzi, promy i mosty w części rozłożone I drzewa i tarcice i kosze plecione; Ale najwięcej o tem na on czas radzili, Aby dwa wielkie rzędy potężne sprawili, Któreby szły do szturmu z przywojcami swemi, A i sam król Agramant chciał być między niemi.
LXVIII.
Dzień przed tem, którego szturm miał być przypuszczony, Cesarz wszytkie kościoły i wszytkie zakony Obesłał, aby gniewy niebieskie
, I inszem pierwszem wodzom, aby naradzili, Jakoby co najprędzej Paryża dobyli, Ukazując, że go wziąć niepodobne rzeczy Były, skoroby przyszły angielskie odsieczy.
LXVII.
Już było ze wszytkich stron wkoło różne czyny I niezliczone na to zwieziono drabiny, Łodzi, promy i mosty w części rozłożone I drzewa i tarcice i kosze plecione; Ale najwięcej o tem na on czas radzili, Aby dwa wielkie rzędy potężne sprawili, Któreby szły do szturmu z przywojcami swemi, A i sam król Agramant chciał być między niemi.
LXVIII.
Dzień przed tem, którego szturm miał być przypuszczony, Cesarz wszytkie kościoły i wszytkie zakony Obesłał, aby gniewy niebieskie
Skrót tekstu: ArKochOrlCz_I
Strona: 312
Tytuł:
Orland Szalony, cz. 1
Autor:
Ludovico Ariosto
Tłumacz:
Piotr Kochanowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1620
Data wydania (nie wcześniej niż):
1620
Data wydania (nie później niż):
1620
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jan Czubek
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1905
okiem zrzuconemi skałami, gdzie cła wybierają od każdego do Włoch jadącego po czerwonemu złotemu od konia; z tej sumy cedit połowa na cesarza, druga do Wenecji. W tej bromie praesidium i komendant z gromadą służących z białemi głowami mieszka w skale wysokiej, ledwie okiem dojźrzanej. Do której jaskini powrozami, w kosz wsiadszy, windują się i tam mieszkają, jako jaskółki z gniazdek wyglądając.
Na nocleg za mil 2 stanęliśmy we wsi Carpena nazwanej.
Dnia 1 Decembris. Wyjechawszy z noclegu mila 1 byliśmy w kościele niewielkim, do którego po wschodach wysokich wchodzić potrzeba. Minąwszy ten kościół (w którym mszy św. słuchaliśmy
okiem zrzuconemi skałami, gdzie cła wybierają od kożdego do Włoch jadącego po czerwonemu złotemu od konia; z tej sumy cedit połowa na cesarza, druga do Wenecjej. W tej bromie praesidium i komendant z gromadą służących z białemi głowami mieszka w skale wysokiej, ledwie okiem dojźrzanej. Do której jaskini powrozami, w kosz wsiadszy, windują się i tam mieszkają, jako jaskółki z gniazdek wyglądając.
Na nocleg za mil 2 stanęliśmy we wsi Carpena nazwanej.
Dnia 1 Decembris. Wyjechawszy z noclegu mila 1 byliśmy w kościele niewielkim, do którego po wschodach wysokich wchodzić potrzeba. Minąwszy ten kościoł (w którym mszy św. słuchaliśmy
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 143
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
niej. Wieziono tedy hoc ordine. Dwie gunduły były usłane kobiercami na których misy srebrne wielkie uszykowane stały z rybami varii generis morskiemi, z cukrami barzo delikatnemi różnemi, z fruktami, wina różnego w bukałach, muszkateli zaś baryłę, a drugą lachrimy, świec jarzęcych stołowych i lanych, szkła rożnego barzo wybornego, koszów kilkanaście różnych galanterii, całą służbę stołową szklaną i naliwka, noże, łyżki etc.; tak, iż te szkło szacowano więcej niż na sto czerwonych złotych. Przy noszeniu z gunduł na górę tych rzeczy muzyka wojskowa grała alternato z muzyką pokojową. Ten prezent oddawał jeden z szlachty weneckiej, któremu książę IM dał łańcuch złoty
niej. Wieziono tedy hoc ordine. Dwie gunduły były usłane kobiercami na których misy srebrne wielkie uszykowane stały z rybami varii generis morskiemi, z cukrami barzo delikatnemi różnemi, z fruktami, wina różnego w bukałach, muszkateli zaś baryłę, a drugą lachrimy, świec jarzęcych stołowych i lanych, szkła rożnego barzo wybornego, koszów kilkanaście różnych galanterii, całą służbę stołową szklaną i naliwka, noże, łyżki etc.; tak, iż te szkło szacowano więcej niż na sto czerwonych złotych. Przy noszeniu z gunduł na górę tych rzeczy muzyka wojskowa grała alternato z muzyką pokojową. Ten prezent oddawał jeden z szlachty weneckiej, któremu książę JM dał łańcuch złoty
Skrót tekstu: BillTDiar
Strona: 152
Tytuł:
Diariusz peregrynacji po Europie
Autor:
Teodor Billewicz
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy podróży, pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1677 a 1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1678
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Marek Kunicki-Goldfinger
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Biblioteka Narodowa
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
2004
wyuzdanego kup swywolnych więcej, Już od Steru i Bugu. Sam we stu tysięcy Przebierze się pod Zbaraż, który bez obrony Ludzi próżny zastanie. Darmo ułozony Wał z-sieczonych kamieni na trzy zwyż kpie, I Dział na nim pięćdziesiąt; gdy sama nie bije Choć z-Magnesu Forteca. Darmo gotowane Długo spiże, i nowe Kosze posypane, Fijanki, Parapety, kiedy Zamek wziety Reku nie zamierzając. O jakie tam sprzety I dostatki zastane! Aż i ciebie ruszy Bezbożność ta pod ziemią, drogi mój Koniuszy, Z Księżną twoją pospołu. Tolić umarłemu Ważyli się wyrządzić? (Ab!) i Lwu zdechłemu Brode snadno wytargać. Tużem też
wyuzdánego kup swywolnych wiecy, Iuż od Steru i Bugu. Sam we stu tysiecy Przebierze sie pod Zbáraż, ktory bez obrony Ludźi prożny zástánie. Dármo ułozony Wał z-sieczonych kamieni ná trzy zwyż kpie, I Dźiał ná nim pięćdziesiąt; gdy sámá nie biie Choć z-Mágnesu Fortecá. Dármo gotowane Długo spiże, i nowe Kosze posypane, Fiianki, Párápety, kiedy Zámek wźiety Reku nie zámierzáiąc. O iakie tám sprzety I dostatki zástáne! Aż i ćiebie ruszy Bezbożność tá pod ziemią, drogi moy Koniuszy, Z Xiężną twoią pospołu. Tolić umárłemu Ważyli sie wyrządźić? (Ab!) i Lwu zdechłemu Brode snadno wytárgáć. Tużem też
Skrót tekstu: TwarSWoj
Strona: 36
Tytuł:
Wojna domowa z Kozaki i z Tatary
Autor:
Samuel Twardowski
Drukarnia:
Collegium Calissiensis Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Kalisz
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681