im gotują. Co żywo się z białychgłów do Wstąg obróciło Daj Boże/ prognostykiem aby to nie było! Ze jako/ nic im teraz milszego nad Wstęgi Tak przykrzejszego potym nic/ nad srogie cięgi Które/ skoro u Pogan tarasy zasiędą/ Słusznym Dekretem Boskim ciężkie znosić będą. Teraz w kliku miejsc/ ręce gdy wstęgą krępują; Jak być mają/ od pogan wiązane rękują. Też zaś ręce/ po łokcie zawijając/ golą: Dając znać/ że do praczek przystaną w niewolą. A piersi/ że jak mamki/ bez wstydu odkryły; Gotują się za Mamki/ by u Pogan były. Wstydżą się/ Modne za wstyd/ bezpieczeństwo ważą
im gotuią. Co żywo się z białychgłow do Wstąg obroćiło Day Boże/ prognostykiem áby to nie było! Ze iáko/ nic im teraz milszego nád Wstęgi Ták przykrzeyszego potym nic/ nad srogie ćięgi Ktore/ skoro v Pogan tárásy záśiędą/ Słusznym Dekretem Boskim ćięszkie znośić będą. Teráz w kliku mieysc/ ręce gdy wstęgą krępuią; Iak bydź máią/ od pogan wiązáne rękuią. Też záś ręce/ po łokćie zawijáiąc/ golą: Dáiąc znáć/ że do praczek przystaną w niewolą. A pierśi/ że iák mámki/ bez wstydu odkryły; Gotuią się zá Mámki/ by v Pogan były. Wstydżą się/ Modne zá wstyd/ bespieczenstwo wáżą
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: C
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
. O Włosach nic nie mówić: Bo to jest męczarnia Tych światowych sidełek; wymysłów spiżarnia. Instrumenta żelazne/ ogniem rozpalone/ Trapią Włosy/ by były do Mody kręcone. Kręcą się w koła inne; buchy robią drugie: Z krącają się z gorąca/ lubo były długie Wstążki/ na to gotowe/ wnet kołka krępują: I nie w przód im/ niż wieczor nadejdzie/ folgują. Jakoby same włosy nie mogły dotrzymać; Biorą Wstęgi/ na pomoc/ gdy chcą serca imać. A Muszczki większe zwłaszcza/ nad brwi zapuszczone/ Pod gładko uczesane kółko/ zawieszone/ Co zacz? czy to jamułki/ w których starzy chodzą? Czy
. O Włosách nic nie mowić: Bo to iest męczárnia Tych świátowych śidełek; wymysłow spiżárnia. Instrumentá żelázne/ ogniem rospalone/ Trapią Włosy/ by były do Mody kręcone. Kręcą się w kołá inne; buchy robią drugie: Z krącáią się z gorącá/ lubo były długie Wstążki/ ná to gotowe/ wnet kołká krępuią: Y nie w przod im/ niż wieczor nádeydźie/ folguią. Iákoby sáme włosy nie mogły dotrzymáć; Biorą Wstęgi/ ná pomoc/ gdy chcą sercá imáć. A Muszczki większe zwłaszczá/ nad brwi zápuszczone/ Pod gładko vczesane kołko/ záwieszone/ Co zacz? czy to iámułki/ w ktorych stárzy chodzą? Czy
Skrót tekstu: ŁączZwier
Strona: D
Tytuł:
Nowe zwierciadło
Autor:
Jakub Łącznowolski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1678
Data wydania (nie wcześniej niż):
1678
Data wydania (nie później niż):
1678
Cię z twarzy i z głosu już słusznie poznała, będę Cię, Oblubieńcze, czujniej pilnowała. Już Cię teraz dotrzymam, po wsiach nie szukając i wartom do pośmiewisk przyczyny nie dając. Choćby mi łańcuchami barki skrępowano, choćby ręce i nogi kajdany skowano, przecię by Cię ujęły mocno palce moje, ściślej, niż gdy krępują winny list powoje. Ale niech Cię, Kochanku, barki nie ściskają, ani Twej szyje błędne ręce obciążają! Wspomnij sobie, żem Cię już dawno nie widziała, trzeba, bym długość czasu Tobą wetowała. A Ty już z skąd nagrodę na oczy wyrzucasz i – ledwiem co poczęła – z sytością mię
Cię z twarzy i z głosu już słusznie poznała, będę Cię, Oblubieńcze, czujniej pilnowała. Już Cię teraz dotrzymam, po wsiach nie szukając i wartom do pośmiewisk przyczyny nie dając. Choćby mi łańcuchami barki skrępowano, choćby ręce i nogi kajdany skowano, przecię by Cię ujęły mocno palce moje, ściślej, niż gdy krępują winny list powoje. Ale niech Cię, Kochanku, barki nie ściskają, ani Twej szyje błędne ręce obciążają! Wspomnij sobie, żem Cię już dawno nie widziała, trzeba, bym długość czasu Tobą wetowała. A Ty już z skąd nagrodę na oczy wyrzucasz i – ledwiem co poczęła – z sytością mię
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 113
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
w sądach i animadwersyjach sprawiedliwość. Wszędzie i we wszytkim pełno zdzierstwa, opresji, łakomstwa, uciemiężenia i okrucieństwa. Zginęło bezpieczeństwo w radzie, bo któż teraz radzi i mówi, co słuszność każe, interes publiczny potrzebuje, poprawa sumnienia i porządku napomina, powołanie i obligacja wyciąga. Jednym bojaźń zęby przycina, drugim usta respekta krępują, innym sposobność nie pozwala, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencji pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi, zadków od krzeseł i drążków
w sądach i animadwersyjach sprawiedliwość. Wszędzie i we wszytkim pełno zdzierstwa, opresyi, łakomstwa, uciemiężenia i okrucieństwa. Zginęło bezpieczeństwo w radzie, bo któż teraz radzi i mówi, co słuszność każe, interes publiczny potrzebuje, poprawa sumnienia i porządku napomina, powołanie i obligacyja wyciąga. Jednym bojaźń zęby przycina, drugim usta respekta krępują, innym sposobność nie pozwala, wszyscy prawie radzą, co muszą, co sercu, woli najwyższej i potrzebie przyjemno. Próżne panegiryki, wielbienia klemencyi pańskiej, ojcowskiego około dobra pospolitego pieczołowania, fatyg, odwag i zdrowia na nie dyspensowania i tam inszych atrybutów naładują mowę. Ustawiczne dygi, zadków od krzeseł i drążków
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 174
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
położywszy, ukropem polała, sparzyła, według Eliana.
Wielką ma antypatią, albo wrodzoną nienawiść z Żółwiem. Łowią je tym kształtem. Upatrzywszy miejsce, gdzie się znajdują, idzie tam Człowiek, i usiadłszy, ręce i nogi sobie plata, mocnemi sznurami, potym sznury zostawiwszy odchodzi: Małpy Ludzkich akcyj imitatorki, sobie też krępują nogi i łapki, a tak idą in praedem Myśliwych. Na Insule Indyjskiej Zeilan Ząb Małpy za Boga wenerowano, quanta stultitia! Rer: Sinicarum p. 4 c. 20 . Dzieci swoje na łapach przednich, jak na rękach piastując, tak ściskają z miłości, że duszą, Teste Plinio o Zwierzętach osobliwych
SŁON po
położywszy, ukropem polała, sparzyła, według Eliana.
Wielką ma antypatyą, albo wrodzoną nienawiść z Zołwiem. Łowią ie tym kształtem. Upatrzywszy mieysce, gdzie się znayduią, idzie tam Człowiek, y usiadłszy, ręce y nogi sobie plata, mocnemi sznurami, potym sznury zostawiwszy odchodzi: Małpy Ludzkich akcyi imitatorki, sobie też krępuią nogi y łapki, a tak idą in praedem Myśliwych. Na Insule Indyiskiey Zeilan Ząb Małpy ża Boga wenerowano, quanta stultitia! Rer: Sinicarum p. 4 c. 20 . Dzieci swoie na łapach przednich, iak na rękach piastuiąc, tak ściskaią z miłości, że duszą, Teste Plinio o Zwierzętach osobliwych
SŁON po
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 584
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Zona; ty nic niemasz do mnie, I pewnie się Mąż zechce ująć o mnie. Lecz on nad morze i nad skały głuższy, Moim wołaniem nic się ni poruszy; Owszem kiedy cię wzywam w mojej biedzie, Pod swój dach gwałtem nie ubraną wiedzie. A mogłażem być od Lacedemonki Lepsza? co ją więc krępują postronki: Albo kiedyby Greckie miał dziewczęta, Srogi Frygijczyk w więzy brać i w pęta? Nie takie gwałty, i nie takie strachy, Trojańskie od was miały Andromachy; Nie tak gdy Pergam osypą płomienie, Ciężkie im było jako mnei więzienie. Więc jeżeli cię hańba moja tyka, Od natrętnego zbaw mię
Zoná; ty nic niemasz do mnie, Y pewnie się Mąż zechce uiąc o mnie. Lecz on nád morze y nád skały głuższy, Moim wołániem nic sie ni poruszy; Owszem kiedy ćię wzywam w moiey biedźie, Pod swoy dách gwałtem nie ubráną wiedźie. A mogłażem bydź od Lácedemonki Lepsza? co ią więc krępuią postronki: Albo kiedyby Greckie miał dźiewczętá, Srogi Frygiyczyk w więzy bráć y w pętá? Nie tákie gwałty, y nie tákie stráchy, Troiáńskie od was miáły Andromáchy; Nie ták gdy Pergam osypą płomienie, Cięszkie im było iáko mnei więźienie. Więc ieżeli ćię háńba moiá tyka, Od nátrętnego zbaw mię
Skrót tekstu: OvChrośRoz
Strona: 101
Tytuł:
Rozmowy listowne
Autor:
Publius Ovidius Naso
Tłumacz:
Wojciech Stanisław Chrościński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Tematyka:
mitologia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1695
Data wydania (nie wcześniej niż):
1695
Data wydania (nie później niż):
1695
schyłku ich życia.
A tak w pokoju dni swoje skończą, dzieci zaś twoje własne, szanując twój przykład, oddadzą ci wzajem też same powinności. ROZDZIAŁ IV. O Braciach.
Jesteście Dziatki jednego Ojca, staraniem jego wychowane, i ssaliście pierś jednej Matki.
Niechże was tedy więzy miłości Braterskiej ścisło między sobą krępują, aby pokoj, który wszelkie dobro rodzi, w domu Ojcowskim był zachowany.
Gdy się oddalicie jeden od drugiego na świecie, pamiętajcież: że bliskość krwi, która was wiąże, wyciąga po was miłość i jedność wzajemną; a nie przekładajcie nigdy obcego nad swego.
Jeżeli twój brat jest w nieszczęściu, ratuj
schyłku ich życia.
A tak w pokoiu dni swoie skończą, dzieci zaś twoie własne, szanuiąc twoy przykład, oddadzą ci wzaiem też same powinności. ROZDZIAŁ IV. O Braciach.
Iesteście Dziatki iednego Oyca, staraniem iego wychowane, y ssaliście pierś iedney Matki.
Niechże was tedy więzy miłości Braterskiey ścisło między sobą krępuią, aby pokoy, ktory wszelkie dobro rodzi, w domu Oycowskim był zachowany.
Gdy się oddalicie ieden od drugiego na świecie, pamiętaycież: że bliskość krwi, ktora was wiąże, wyciąga po was miłość y iedność wzaiemną; á nie przekładaycie nigdy obcego nad swego.
Ieżeli twoy brat iest w nieszczęściu, ratuy
Skrót tekstu: ChesMinFilozof
Strona: 40
Tytuł:
Filozof indyjski
Autor:
Philip Dormer Stanhope Chesterfield
Tłumacz:
Józef Epifani Minasowicz
Drukarnia:
Drukarnia Mitzlerowska
Miejsce wydania:
Warszawa
Region:
Mazowsze
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1767
Data wydania (nie wcześniej niż):
1767
Data wydania (nie później niż):
1767
Piotr odprawy, przyciął na Małcha i wnet po prawej stronie za ostrym ucho żelazem do ziemie krwawe leci za razem. Gromiąc Pan swego, członek przylepi, a oni przecię drą się jak ślepi i dopadszy Go okrutną dłonią, targają włosy, płazują bronią, a że Mu, by nie zniknął, nie wierzą, jedni krępują, drudzy Go dzierżą.
Dał opak ręce katom Syn Boży, niestetyż, uwieł grzech nań powrozy. Pierzchnął wybrany lud po hetmanie, owieczki wolne, bo Pasterz za nie a sam związany idzie powolny, jako gdy jagnię porwie zwierz polny. A gdy tak górę wziąwszy, ciemności prowadzą Słońce sprawiedliwości, wprzód Annaszowym
Piotr odprawy, przyciął na Małcha i wnet po prawej stronie za ostrym ucho żelazem do ziemie krwawe leci za razem. Gromiąc Pan swego, członek przylepi, a oni przecię drą się jak ślepi i dopadszy Go okrutną dłonią, targają włosy, płazują bronią, a że Mu, by nie zniknął, nie wierzą, jedni krępują, drudzy Go dzierżą.
Dał opak ręce katom Syn Boży, niestetyż, uwieł grzech nań powrozy. Pierzchnął wybrany lud po hetmanie, owieczki wolne, bo Pasterz za nie a sam związany idzie powolny, jako gdy jagnię porwie źwierz polny. A gdy tak górę wziąwszy, ciemności prowadzą Słońce sprawiedliwości, wprzód Annaszowym
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 74
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995
przewrotny. Chcąc tedy ulać krwią krwie pragnienie, katowską ręką zwłóczy odzienie temu, co niebo powlókł obłokiem nie przemierzone nabystrzym okiem. Młodzieniec – wstydu wzór – obnażony stanął wszetecznej gromadzie onej; rynek syjoński widział te członki, na które głosów anielskich zwonki nigdy brzmieć patrząc nie przestawają, a tu żołnierze do prągi pchają, krępują ręce stryczki i nogi, a zatym krwawe pławią odnogi. Od rózg, od biczów panieńskie ciało (przejął żal słowa!) aż poczerniało, rumianej pełen piasek posoki ledwie hamuje plecione troki.
Tak oto korzyść, acz jej Praw płaci i w domu własnym zranion od braci; tak oto zamilkł przed tym co strzyże za
przewrotny. Chcąc tedy ulać krwią krwie pragnienie, katowską ręką zwłóczy odzienie temu, co niebo powlókł obłokiem nie przemierzone nabystrzym okiem. Młodzieniec – wstydu wzór – obnażony stanął wszetecznej gromadzie onéj; rynek syjoński widział te członki, na które głosów anielskich zwonki nigdy brzmieć patrząc nie przestawają, a tu żołnierze do prągi pchają, krępują ręce stryczki i nogi, a zatym krwawe pławią odnogi. Od rózg, od biczów panieńskie ciało (przejął żal słowa!) aż poczerniało, rumianej pełen piasek posoki ledwie hamuje plecione troki.
Tak oto korzyść, acz jej Praw płaci i w domu własnym zranion od braci; tak oto zamilkł przed tym co strzyże za
Skrót tekstu: MiasKZbiór
Strona: 80
Tytuł:
Zbiór rytmów
Autor:
Kacper Miaskowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Wielkopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
epitafia, fraszki i epigramaty
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Alina Nowicka-Jeżowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Instytut Badań Literackich PAN, Stowarzyszenie "Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1995