w sercu swoim odpoczynku żadnego nie miał.
Wej! do czego tych Mężów pijaństwo przywiodło: oto przez nie nie tylko przeciw szóstemu/ ale i przeciw piątemu przykażaniu Bożemu sprośnie zgrzeszyli. VII.
Przeciw Siódmemu przykazaniu Bożemu grzeszą Pijanicy/ kiedy dobra swoje przez pijaństwo utracają: Ubogim Zonom i Dziatkom swoim chleb jakoby przed gębą kradną: wszystko co mają/ oraz przez gardziel przedystylują; a potym z Zonami i Dziatkami swymi łapę sać i nędzę klepać muszą. Toć to jest/ co powiedział Salomon: Który się w dobrej myśli kocha: stawa się ubogim. Vid. Post. Schönfliss. in Dominic. Laetar. Conc. I. et VIII
w sercu swoim odpoczynku żadnego nie miał.
Wey! do czego tych Mężow pijáństwo przywiodło: oto przez nie nie tylko przećiw szostemu/ ále y przećiw piątemu przykażániu Bożemu sprośnie zgrzeszyli. VII.
Przećiw Siodmemu przykazániu Bożemu grzeszą Pijánicy/ kiedy dobrá swoje przez pijáństwo utracáją: Ubogim Zonom y Dźiatkom swoim chleb jákoby przed gębą krádną: wszystko co máją/ oraz przez gardźiel przedystylują; á potym z Zonámi y Dźiatkámi swymi łápę sáć y nędzę klepáć muszą. Toć to jest/ co powiedźiał Salomon: Ktory śię w dobrey myśli kocha: stawa śię ubogim. Vid. Post. Schönfliss. in Dominic. Laetar. Conc. I. et VIII
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 21.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
której kazała iść do niektórego Młodzieńca/ który wszystko/ co miał/ przez pijaństwo utracił. Luc. 15. v. 16.
Chciał przez to dać znać/ że Ubóstwo i Nędza za Pijanicami chodzi/ i one na ostatek Zebrakami czyni/ którzy albo z onym marnotratnym Synem słodziny jadają; albo żebrzą/ albo kradną/ albo nawet po drogach rozbijają a potym je za to czwartują/ wieszają/ ścinają/ etc. VIII.
Przeciw ośmemu przykazaniu Bożemu Pijanicy grzeszą/ w którym Bóg rozkazuje/ abyśmy bliźniego naszego fałszywie nie udawali/ nie zdradzali/ w mowie go nie chwytali/ nie lżyli/ nie sromocili/ ale dobrze o
ktorey kazáłá iść do niektorego Młodźieńcá/ ktory wszystko/ co miał/ przez pijáństwo utráćił. Luc. 15. v. 16.
Chćiał przez to dáć znáć/ że Ubostwo y Nędzá zá Pijánicámi chodźi/ y one ná ostátek Zebrakámi czyni/ ktorzy álbo z onym márnotrátnym Synem słodźiny jadáją; álbo żebrzą/ álbo krádną/ álbo náwet po drogách rozbijáją á potym ie zá to czwártują/ wieszáją/ śćináją/ etc. VIII.
Przećiw osmemu przykazániu Bożemu Pijánicy grzeszą/ w ktorym Bog roskázuje/ abysmy bliźniego nászego fáłszywie nie udawáli/ nie zdradzáli/ w mowie go nie chwytáli/ nie lżyli/ nie sromoćili/ ále dobrze o
Skrót tekstu: GdacKon
Strona: 22.
Tytuł:
Dyszkursu o pijaństwie kontynuacja
Autor:
Adam Gdacjusz
Drukarnia:
Jan Krzysztof Jakub
Miejsce wydania:
Brzeg
Region:
Śląsk
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1681
Data wydania (nie wcześniej niż):
1681
Data wydania (nie później niż):
1681
/ Ze twą Wenera ciemięzy drużynę. I śpiewąm sobie przy ostatnim zgonie/ Kształtem łabęci mnogich na strymoine/ Które witając śmierć/ snadź wdzięcznie nocą/ Czując żywota ze się im dni krocą. Ach? złe Syreny co szalbiersko biją/ Zbandur swych dając głośną melodią/ Ale niecnoty Melodią zdradną Bo młodź kwitnącą tym powabem kradną. Szczęśliwy Uliss/ który tego bydła/ Ustrzegł się ani w padł w pochlebne sidła/ Przywarszy uszu. Bóg by to dał aby I jam się zdradnej tej chronił powaby. Lirycorum Polskich Księgi Trzecie. Pieśń XXXIII. Skarga jednego grzecznego Kawalera.
NIe fortunna ma doli/ Razie niesłychany/ Stękąm choć nic nieboli
/ Ze twą Wenerá ćięmięzy druzynę. Y spiewąm sobie przy ostátnim zgonie/ Kształtem łábęći mnogich ná strymoine/ Ktore witáiąc śmierć/ snádź wdźięcznie nocą/ Czuiąc żywotá ze się im dni krocą. Ach? złe Syręny co szalbiersko biią/ Zbándur swych dáiąc głośną melodyą/ Ale niecnoty Melodyą zdrádną Bo młodź kwitnącą tym powabem krádną. Szczęśliwy Vliss/ ktory tego bydłá/ Vstrzegł się áni w padł w pochlebne śidłá/ Przywárszy vszu. Bog by to dał áby Y iam się zdrádney tey chronił powaby. Lyricorum Polskich Kśięgi Trzećie. PIESN XXXIII. Skárgá iednego grzecznego Káwálerá.
NIe fortunná ma doli/ Ráźie niesłychány/ Stękąm choć nic nieboli
Skrót tekstu: KochProżnLir
Strona: 212.
Tytuł:
Liryka polskie
Autor:
Wespazjan Kochowski
Drukarnia:
Wojciech Górecki
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1674
Data wydania (nie wcześniej niż):
1674
Data wydania (nie później niż):
1674
, i tak je ślepił. By chciał cesarz turecki kiedy sprawiedliwość nam uczynić (jako obiecował) z tych dobrych Murzów i komunników tatarskich, niezłaby taka była jaka przedtem, aby oczy tracili ci, którzy bez wstydu, prawa żadnego niemając do nas, wpadają jako zbójcy we włości nasze, i jako złodzieje nocni kradną ludzie, bydło, palą miasta, wsi i ś. kościoły. Prawo uczynił niegdy Job z oczyma, aby niemyśliły o pannie, niesą tak doskonali ci żydowscy wnukowie Tatarowie, aby sami nad sobą prawa te stanowili, a zawodzą ich oczy łakome, oczy wilcze, drapieżne do wielu drapiestw; niegodni tedy innego
, i tak je ślepił. By chciał cesarz turecki kiedy sprawiedliwość nam uczynić (jako obiecował) z tych dobrych Murzów i komunników tatarskich, niezłaby taka była jaka przedtem, aby oczy tracili ci, którzy bez wstydu, prawa żadnego niemając do nas, wpadają jako zbójcy we włości nasze, i jako złodzieje nocni kradną ludzie, bydło, palą miasta, wsi i ś. kościoły. Prawo uczynił niegdy Job z oczyma, aby niemyśliły o pannie, niesą tak doskonali ci żydowscy wnukowie Tatarowie, aby sami nad sobą prawa te stanowili, a zawodzą ich oczy łakome, oczy wilcze, drapieżne do wielu drapiestw; niegodni tedy innego
Skrót tekstu: BirkBaszaKoniec
Strona: 268
Tytuł:
Kantymir Basza Porażony albo o zwycięstwie z Tatar, przez Jego M. Pana/ P. Stanisława Koniecpolskiego, Hetmana Polnego Koronnego.
Autor:
Fabian Birkowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
kazania
Tematyka:
historia, wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1624
Data wydania (nie wcześniej niż):
1624
Data wydania (nie później niż):
1624
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Pamiętniki o Koniecpolskich. Przyczynek do dziejów polskich XVII wieku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Stanisław Przyłęcki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Leon Rzewuski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1842
z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem. Lecz gdy żyje dyjetą, nie to je, co kradnie, Wyłacniał, że za sadłem łańcuch z niego spadnie. Toż pozbierawszy z żerdzi nad piecem kiełbasy, Żeby się zaś poprawił, poszedł w dutepasy. Mógł ci wytrwać do jutra, usłyszawszy, powiem, Bo się pewnie otruje i przypłaci zdrowiem, Wszak jeszcze świeże były; i to piękna foza: Dać gardło od
z zadkiem, Który gdy we zwierciedle obaczyć się nie da, Nie masz dziwu, że co raz o sobie powieda.” 71 (F). POWRÓZ A KIEŁBASA NIEDALEKO SIEBIE
Przywiedziono złodzieja do mnie z wielkim brzuchem. Każę go w poły mocnym opasać łańcuchem. Lecz gdy żyje dyjetą, nie to je, co kradnie, Wyłacniał, że za sadłem łańcuch z niego spadnie. Toż pozbierawszy z żerdzi nad piecem kiełbasy, Żeby się zaś poprawił, poszedł w dutepasy. Mógł ci wytrwać do jutra, usłyszawszy, powiem, Bo się pewnie otruje i przypłaci zdrowiem, Wszak jeszcze świeże były; i to piękna foza: Dać gardło od
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 40
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Mnie tego stary ociec uczył.” „Wierę, dziadu — kazawszy zawołać go sobie — Synkaś uczył, co dotąd uchodziło tobie?” Gdy przyszło w oczy mówić: „Niecnotliwy synu, Kiedyżem ja cię uczył złodziejskiego czynu?” „I bardzo, panie ojcze — odpowie ten znowu — Rozkazaliście mi kraść liszki podczas łowu.” „Chartami, nie rękami rozkazałem” — rzecze. A syn: „Nie zrozumiałem.” Tak mu się przepiecze. 125 (F). OMYŁKA W Sentencji PANIEŃSKA
Jedna wielmożna pani, przyszedszy z kościoła, Wedle swego zwyczaju wszytkich panien zwoła I każdej pojedynkiem o kazanie pyta Albo
Mnie tego stary ociec uczył.” „Wierę, dziadu — kazawszy zawołać go sobie — Synkaś uczył, co dotąd uchodziło tobie?” Gdy przyszło w oczy mówić: „Niecnotliwy synu, Kiedyżem ja cię uczył złodziejskiego czynu?” „I bardzo, panie ojcze — odpowie ten znowu — Rozkazaliście mi kraść liszki podczas łowu.” „Chartami, nie rękami rozkazałem” — rzecze. A syn: „Nie zrozumiałem.” Tak mu się przepiecze. 125 (F). OMYŁKA W SENTENCJEJ PANIEŃSKA
Jedna wielmożna pani, przyszedszy z kościoła, Wedle swego zwyczaju wszytkich panien zwoła I każdej pojedynkiem o kazanie pyta Albo
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 62
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
dziesięć przewinie, panu nic nie szkodzi. Pochlebstwo, któremu był podległy król Michał, I datek: jednych na to wsadzał, drugich spychał. Dziwuję się wielickich urzędników fozie: Dla marnego pożytku wisieć na powrozie? Pożyteczno, lecz szpetnie. Każdy powie snadnie, Że w Polsce nikt nie wisi, tylko ten, co kradnie; Inaczej niepodobna rozumieć, czemuż by Przez głowę się tej swojej domagali służby. Dopiero wiem, lecz tego nie powiem przed nikiem, Że wraz może złodziejem być i urzędnikiem. Bachmistrz, ponieważ w żupach wielickich dziedziczy, W tamtecznych urzędników komput się nie liczy. Tak ci ja to żartuję, aleć by mnie
dziesięć przewinie, panu nic nie szkodzi. Pochlebstwo, któremu był podległy król Michał, I datek: jednych na to wsadzał, drugich spychał. Dziwuję się wielickich urzędników fozie: Dla marnego pożytku wisieć na powrozie? Pożyteczno, lecz szpetnie. Każdy powie snadnie, Że w Polszczę nikt nie wisi, tylko ten, co kradnie; Inaczej niepodobna rozumieć, czemuż by Przez głowę się tej swojej domagali służby. Dopiero wiem, lecz tego nie powiem przed nikiem, Że wraz może złodziejem być i urzędnikiem. Bachmistrz, ponieważ w żupach wielickich dziedziczy, W tamtecznych urzędników komput się nie liczy. Tak ci ja to żartuję, aleć by mnie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 90
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
rozkaże. Czeka we dnie i w nocy, z wieczora i z rana. Cóż tedy jest ten żywot ludzki? Śmierć czekana, Strach śmierci ustawiczny, który jeszcze gorzej Aniżeli sama śmierć serce ludzkie morzy. 205 (D). CO OKO OBACZY, RĘKA ZAPŁACI
(KRAKÓW)
Niepotrzebnie sylaba pierwsza straszy ludzi: Nie kradnie Kraków, tylko że pieniądze łudzi. Bez wielu się obejdzie rzeczy człowiek w domu; Wiele ujźry potrzebnych, przyszedszy do kramu. Idąc po lewej stronie kamienice szarej, Między inszym towarem widząc okulary, Chcę je sobie do oczu przybierać i z sporem Pieniędzy do onego kramu idę worem. Kupiłem okulary i puzderko na nie
rozkaże. Czeka we dnie i w nocy, z wieczora i z rana. Cóż tedy jest ten żywot ludzki? Śmierć czekana, Strach śmierci ustawiczny, który jeszcze gorzej Aniżeli sama śmierć serce ludzkie morzy. 205 (D). CO OKO OBACZY, RĘKA ZAPŁACI
(KRAKÓW)
Niepotrzebnie sylaba pierwsza straszy ludzi: Nie kradnie Kraków, tylko że pieniądze łudzi. Bez wielu się obejdzie rzeczy człowiek w domu; Wiele ujźry potrzebnych, przyszedszy do kramu. Idąc po lewej stronie kamienice szarej, Między inszym towarem widząc okulary, Chcę je sobie do oczu przybierać i z sporem Pieniędzy do onego kramu idę worem. Kupiłem okulary i puzderko na nie
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 95
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to między swaty, Ręce krają; kwituję z takiej alternaty. 349 (N). CHŁOPIEC
Wziąłem dziecię szlacheckie, żeby przy posłudze Miał ćwiczenie. Ledwie był raz czy dwa w kańczudze (Bez tego
ja.
Awoż ci nabożeństwo, awoż procesyja! Chciał mią jeden wziąć z sobą. Mój drogi Mazurze, Nie chcę kołacza, nie chcę twej szołdry w purpurze. Niechaj was tu Pan Bóg ma i z święconym jajem, I z takim nabożeństwem, nowym obyczajem. 348 (F). ALTERNATA
Że ręce w nocy kradły, zadek biją we dnie, Nie dziw: wina na przodku, karanie poślednie. Siedzi też na weselu za to między swaty, Ręce krają; kwituję z takiej alternaty. 349 (N). CHŁOPIEC
Wziąłem dziecię szlacheckie, żeby przy posłudze Miał ćwiczenie. Ledwie był raz czy dwa w kańczudze (Bez tego
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
im rośnie w domu, pomyślę, jałatem. Więc we wsi poddanego a sierotę bierę: Skoro dworską w młodości przejmie manijerę, Może potem być sługa łaski mojej godny. Jakoż mi, przez cały rok, barzo był wygodny; Aż kiedy pakłak wdzieje, guńka z niego spadnie, Naprzód autoryzuje, a potem mię kradnie. Zrazu nóż, łyżka i co tym podobne ginie, Do szkatuły w ostatku siągnie i do skrzynie. I tyś nie mój, natury kiedy przywilejem, Zawsze humorowatym szlachcic, chłop złodziejem. Bywszy potem z ziemiańskim we Gdańsku towarem, Niemczyk mi się spodobał. Więc oń z ojcem starem Kontraktuję, i krótko
im rośnie w domu, pomyślę, jałatem. Więc we wsi poddanego a sierotę bierę: Skoro dworską w młodości przejmie manijerę, Może potem być sługa łaski mojej godny. Jakoż mi, przez cały rok, barzo był wygodny; Aż kiedy pakłak wdzieje, guńka z niego spadnie, Naprzód autoryzuje, a potem mię kradnie. Zrazu nóż, łyżka i co tym podobne ginie, Do szkatuły w ostatku siągnie i do skrzynie. I tyś nie mój, natury kiedy przywilejem, Zawsze humorowatym szlachcic, chłop złodziejem. Bywszy potem z ziemiańskim we Gdańsku towarem, Niemczyk mi się spodobał. Więc oń z ojcem starem Kontraktuję, i krótko
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 148
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987