koniuszy, Szwank twój wielkiemu z przodków Twoich domu Nie czyni sromu.
Godzien pochwały Zamoyski podstoli, Gdy mocno Turków po zawojach goli, Sam się ciężkiego szwanku nie uchroni Tureckiej broni.
Mężny Lipnicki, pułkowniku stary, Nie jedneżeś ty już oddał ofiary Z nieprzyjacielskiej krwie i własnej swojej Ojczyźnie twojej.
Tylkoć się szyja na krtani została, Dziw, że się też już dusza nie rozstała Z martwym wpoł ciałem, zawsze ta w potrzebie Gościem u ciebie.
Oberszter Morsztyn, choć już postrzelony I pchnięty dzidą, żywot odważony
Niosł i nie schodził z marsowego tańcu, Aż był na szańcu;
Teraz w komendzie miasta stołecznego, Tak interegnum pod czas niedawnego
koniuszy, Szwank twoj wielkiemu z przodkow Twoich domu Nie czyni sromu.
Godzien pochwały Zamoyski podstoli, Gdy mocno Turkow po zawojach goli, Sam się ciężkiego szwanku nie uchroni Tureckiej broni.
Mężny Lipnicki, pułkowniku stary, Nie jedneżeś ty już oddał ofiary Z nieprzyjacielskiej krwie i własnej swojej Ojczyźnie twojej.
Tylkoć się szyja na krtani została, Dziw, że się też już dusza nie rozstała Z martwym wpoł ciałem, zawsze ta w potrzebie Gościem u ciebie.
Oberszter Morsztyn, choć już postrzelony I pchnięty dzidą, żywot odważony
Niosł i nie schodził z marsowego tańcu, Aż był na szańcu;
Teraz w komendzie miasta stołecznego, Tak interegnum pod czas niedawnego
Skrót tekstu: MorszZWierszeWir_I
Strona: 493
Tytuł:
Wiersze
Autor:
Zbigniew Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
pieśni
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1675
Data wydania (nie wcześniej niż):
1675
Data wydania (nie później niż):
1675
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Wirydarz poetycki
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Lwów
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo dla Popierania Nauki Polskiej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1910
pierś żenie: „Moja — rzecze — wina.” 196 (P). NA WILKA PRZY STOLE GOSPODARSKIM GOŚCIA NIE BYWAŁEGO WILKIEM CZĘSTUJĄ
Wilkiem mnie wczora dusił gospodarz; przyczyna, Żebym się w skok zalawszy, nie psował mu wina. Sekret, ale przed skąpym niechaj każdy milczy, Że koń przepuszczonego owsa przez krztań wilczy Nie skosztuje i wszytek zostawi mu w żłobie. Przetom ci i ja wrócił twoje wino tobie. 197. DO PANÓW PODCZASZYCH
Czas do czasze, podczaszy albo podczaszowie! Więc ja do najbliższego: daj ci, Boże, zdrowie. Choć nam wina nie dano przy stworzeniu świata, A wżdy w Polsce i w
pierś żenie: „Moja — rzecze — wina.” 196 (P). NA WILKA PRZY STOLE GOSPODARSKIM GOŚCIA NIE BYWAŁEGO WILKIEM CZĘSTUJĄ
Wilkiem mnie wczora dusił gospodarz; przyczyna, Żebym się w skok zalawszy, nie psował mu wina. Sekret, ale przed skąpym niechaj każdy milczy, Że koń przepuszczonego owsa przez krztań wilczy Nie skosztuje i wszytek zostawi mu w żłobie. Przetom ci i ja wrócił twoje wino tobie. 197. DO PANÓW PODCZASZYCH
Czas do czasze, podczaszy albo podczaszowie! Więc ja do najbliższego: daj ci, Boże, zdrowie. Choć nam wina nie dano przy stworzeniu świata, A wżdy w Polszczę i w
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 284
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
Zawsze wyrzuca krople zielonej oliwy. Jeśli cię rzadkie zębów błękitnych szeregi Albo po ospowatej twarzy cieszą piegi, Kędy na zupnej maści lepione flejtuchy Jak żywe wyrażają owe wielkie muchy? Pyszczaszek królikowy; załamana bródka; Dołek w niej na pół palca; ostra starczy kłódka Z brudnej i chudej szyje, gdzie wszytkie kawałki,
Wszytkie przez krztań puszczone policzysz michałki. Ucho trochę obwisłe i tu, nową modą, Trzęsidło czy starego indyka pod brodą? Że rdza padnie na wargi, że ropą opuchną, Pianka zawsze w kącikach, że dziąsła kęs cuchną, Nic cię to nie odraża, kiedy bez przestanku, Siedzący w ubrukanym na głowie baranku, Zwierciadło twa zabawka
Zawsze wyrzuca krople zielonej oliwy. Jeśli cię rzadkie zębów błękitnych szeregi Albo po ospowatej twarzy cieszą piegi, Kędy na zupnej maści lepione flejtuchy Jak żywe wyrażają owe wielkie muchy? Pyszczaszek królikowy; załamana bródka; Dołek w niej na pół palca; ostra starczy kłódka Z brudnej i chudej szyje, gdzie wszytkie kawałki,
Wszytkie przez krztań puszczone policzysz michałki. Ucho trochę obwisłe i tu, nową modą, Trzęsidło czy starego indyka pod brodą? Że rdza padnie na wargi, że ropą opuchną, Pianka zawsze w kącikach, że dziąsła kęs cuchną, Nic cię to nie odraża, kiedy bez przestanku, Siedzący w ubrukanym na głowie baranku, Zwierciadło twa zabawka
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 396
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
nas w robocie dwoje widzi zorze. Tobie krzycząc pod niebem, trójpot ciecze z czoła, A mnie przy moim pługu strugiem płynie żoła. Bóg pomóż, skowroneczku! Dodawaj nadzieje I tobie z mojej prace swa poczta przyśpieje. PIJANICY ZABITEMU
Kto w kościele, ja w polu tu leżę schowany, Rzadko, by kiedy trunkiem krztań nie był nalany. Dusza, gdzie li się działa, gdyż pijana była? Wiem, do nieba nie poszła, boby tam zbłądziła. KOKOSZY ZABITEJ
Niewinnam ja kokoszka, kiedym żywą była, Zbieraniem ziarn po ziemi, tym-em się żywiła. Jam za to swemu panu co dzień niosła
nas w robocie dwoje widzi zorze. Tobie krzycząc pod niebem, trójpot ciecze z czoła, A mnie przy moim pługu strugiem płynie żoła. Bóg pomóż, skowroneczku! Dodawaj nadzieje I tobie z mojej prace swa poczta przyśpieje. PIJANICY ZABITEMU
Kto w kościele, ja w polu tu leżę schowany, Rzadko, by kiedy trunkiem krztań nie był nalany. Dusza, gdzie li się działa, gdyż pijana była? Wiem, do nieba nie poszła, boby tam zbłądziła. KOKOSZY ZABITEJ
Niewinnam ja kokoszka, kiedym żywą była, Zbieraniem ziarn po ziemi, tym-em się żywiła. Jam za to swemu panu co dzień niosła
Skrót tekstu: GawHelBar_II
Strona: 121
Tytuł:
Gaj zielony... [Helikon]
Autor:
Jan Gawiński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
. Albowiem żołądek barzo nią oziębniony/ i w swych sprawach osłabiały/ rozgrzewa i posila. (Turn.) Kolice.
Kolikę i morzenie w Trzewach z zimnej przyczyny układa/ Nasienie z korzeniem w winie pijąc. Kurczom.
Kurcze i pokrzywione leczy/ nasienie warząc a pijąc/ albo prochem go używając. Krztaniu zostrzałemu.
Krztań w garle/ przez którą dech idzie wychędaża zostrzały. Głos gładki czyni/ Sok tego ziela pijąc. Toż też Serce uwesela.
Serce frasowliwe i smętne uwesela: Kaszlącem.
Kaszel zimny leczy. Kamieniu.
Na kamień/ jest doświadczonym lekarstwem z mięsem kozim/ nasienie i korzenie jego warząc/ a polewkę z kwintą Rakowek
. Albowiem żołądek bárzo nią oźiębniony/ y w swych spráwách osłábiáły/ rozgrzewa y pośila. (Turn.) Kolice.
Kolikę y morzenie w Trzewách z źimney przyczyny vkłáda/ Naśienie z korzeniem w winie piiąc. Kurczom.
Kurcze y pokrzywione leczy/ naśienie wárząc á piiąc/ álbo prochem go vżywáiąc. Krztániu zostrzáłemu.
Krztań w gárle/ przez ktorą dech idźie wychędaża zostrzáły. Głos głádki czyni/ Sok tego źiela piiąc. Toż też Serce vwesela.
Serce frásowliwe y smętne vwesela: Kászlącem.
Kászel źimny leczy. Kámieniu.
Ná kámień/ iest doświadczonym lekárstwem z mięsem koźim/ nasienie y korzenie iego wárząc/ á polewkę z kwintą Rákowek
Skrót tekstu: SyrZiel
Strona: 136
Tytuł:
Zielnik
Autor:
Szymon Syreński
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Tematyka:
botanika, zielarstwo
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1613
Data wydania (nie wcześniej niż):
1613
Data wydania (nie później niż):
1613
i zaś go w tymże osieść czesie: To zbroja, to ich puklerz; lecz i na te kugle Już naszy sposób mieli: przytrzymawszy cugle Zamierzyć się, a skoro poganin, od strachu Zmylił raz, powtórnego nie uszedł zamachu, Albo na krzyżach, albo na grzywie u konia, Ze łbem nadstawionego razem pozbył krztonia. Sześćdziesiąt ich dziś padło, kilku żywcem wzięto; Nierównie nastrzelano więcej i nacięto WOJNA CHOCIMSKA
Przedniego komunnika, gdyż na takie gony Nie zejdzie się tylko mąż i żołnierz ćwiczony. Znać było, choć się kryli, gdy samym wieczorem Wracali do taboru imo namiot, w którym Naszy stali posłowie, gdy łby, ręce,
i zaś go w tymże osieść czesie: To zbroja, to ich puklerz; lecz i na te kugle Już naszy sposób mieli: przytrzymawszy cugle Zamierzyć się, a skoro poganin, od strachu Zmylił raz, powtórnego nie uszedł zamachu, Albo na krzyżach, albo na grzywie u konia, Ze łbem nadstawionego razem pozbył krztonia. Sześćdziesiąt ich dziś padło, kilku żywcem wzięto; Nierównie nastrzelano więcej i nacięto WOJNA CHOCIMSKA
Przedniego komunnika, gdyż na takie gony Nie zejdzie się tylko mąż i żołnierz ćwiczony. Znać było, choć się kryli, gdy samym wieczorem Wracali do taboru imo namiot, w którym Naszy stali posłowie, gdy łby, ręce,
Skrót tekstu: PotWoj1924
Strona: 283
Tytuł:
Transakcja Wojny Chocimskiej
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Tematyka:
wojskowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1670
Data wydania (nie wcześniej niż):
1670
Data wydania (nie później niż):
1670
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Aleksander Brückner
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1924
niebie,
Gdyby wszytko i człek miał, i Bóg wedla siebie, Który, żeby tylko miał miłosierdzie nad kijem Pokazać, żywi człeka najgorszego świadkiem. 315 (D). PRAWDA
Jeśli starzy mówili: prawda w oczy kole, Czemuż na niej półmiski stawiali na stole? Żeby je gościom zbrzydzić? Jako przepuszczony Przez krztań wilczy, zostaje we żłobie nietkniony Owies gospodarzowi, tak na prawdzie i tu Potrawy, ujmującej do nich apetytu. Lecz daleko inaczej rozumieć to trzeba, Bo jako psa różnych sztuk nauczy do chleba, Słodzą dzieciom lekarstwa, nie masz czemu dziwić, Że chcą ludzie do prawdy słuchania przychciwić. Z półmiskami ją mieszał, kto
niebie,
Gdyby wszytko i człek miał, i Bóg wedla siebie, Który, żeby tylko miał miłosierdzie nad kiem Pokazać, żywi człeka najgorszego świadkiem. 315 (D). PRAWDA
Jeśli starzy mówili: prawda w oczy kole, Czemuż na niej półmiski stawiali na stole? Żeby je gościom zbrzydzić? Jako przepuszczony Przez krztań wilczy, zostaje we żłobie nietkniony Owies gospodarzowi, tak na prawdzie i tu Potrawy, ujmującej do nich apetytu. Lecz daleko inaczej rozumieć to trzeba, Bo jako psa różnych sztuk nauczy do chleba, Słodzą dzieciom lekarstwa, nie masz czemu dziwić, Że chcą ludzie do prawdy słuchania przychciwić. Z półmiskami ją mieszał, kto
Skrót tekstu: PotFrasz2Kuk_II
Strona: 378
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część wtora
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy, Częściej obchodź zamknione z swoim bydłem kopy. 45. PANIEJ JEDNEJ, KTÓRA ZDROWĄ BYWSZY UMARŁA NA LEKI
Zdrowam była jak trzeba, zdrowa z każdej miary; Ksiądz (jeśli nim być może) leczył mnie na czary; Chociażem od nich była daleka, atoli
pszczół nie bywał mi srogi: Jeślim się nie mógł wysiec, uciekłem do sieni; Ale skoro mnie starość niezbędna odmieni, Zjadł mnie wilk, nie słuchając szczwania i bałuchu. Więc mi taki nagrobek pisz na jego brzuchu: Dopiero dziś nie szczeka, dopiero dziś milczy Stary Stopa, gdy go śmierć przemknie przez krztań wilczy. Przestrzegam, gospodarzu: gdy nie stanie Stopy, Częściej obchodź zamknione z swoim bydłem kopy. 45. PANIEJ JEDNEJ, KTÓRA ZDROWĄ BYWSZY UMARŁA NA LEKI
Zdrowam była jak trzeba, zdrowa z każdej miary; Ksiądz (jeśli nim być może) leczył mnie na czary; Chociażem od nich była daleka, atoli
Skrót tekstu: PotNagKuk_I
Strona: 448
Tytuł:
Nagrobki
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
treny, lamenty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987