nie powinien.”
Nie lada to bies umie po łacinie. Pódźmy no dalej, aż się kto nawinie. A te zaś baby o co się to biją? Pewnie o kądziel, którą wspólnie wiją. Nie, nie zgadliście, bies i tu honoru Przylał oleju do złego humoru. Posiadła młodsza starszą babę w kruchcie, Dziwujcież się tu więc dworskiemu kuchcie, Gdy przed forysiem prym w karczmie zabiera I dziewki sobie do tańca wybiera.
Już widzieliśmy, co się w kruchcie stało, A w kościele też co się będzie działo?
Czy zajrzem? Hola! Niech złe nie tentuje! Pan tam darować afront przykazuje, Wszyscy tam
nie powinien.”
Nie lada to bies umie po łacinie. Pódźmy no dalej, aż się kto nawinie. A te zaś baby o co się to biją? Pewnie o kądziel, którą wspólnie wiją. Nie, nie zgadliście, bies i tu honoru Przylał oleju do złego humoru. Posiadła młodsza starszą babę w kruchcie, Dziwujcież się tu więc dworskiemu kuchcie, Gdy przed forysiem prym w karczmie zabiera I dziewki sobie do tańca wybiera.
Już widzieliśmy, co się w kruchcie stało, A w kościele też co się będzie działo?
Czy zajrzem? Hola! Niech złe nie tentuje! Pan tam darować afront przykazuje, Wszyscy tam
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 482
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
Pewnie o kądziel, którą wspólnie wiją. Nie, nie zgadliście, bies i tu honoru Przylał oleju do złego humoru. Posiadła młodsza starszą babę w kruchcie, Dziwujcież się tu więc dworskiemu kuchcie, Gdy przed forysiem prym w karczmie zabiera I dziewki sobie do tańca wybiera.
Już widzieliśmy, co się w kruchcie stało, A w kościele też co się będzie działo?
Czy zajrzem? Hola! Niech złe nie tentuje! Pan tam darować afront przykazuje, Wszyscy tam równi, kto chce iść do nieba, Czasem i gęby nadstawić mu trzeba. A tenże biesik nie bywa tam kiedy? Tak powiedają, my nie budźmy biedy
Pewnie o kądziel, którą wspólnie wiją. Nie, nie zgadliście, bies i tu honoru Przylał oleju do złego humoru. Posiadła młodsza starszą babę w kruchcie, Dziwujcież się tu więc dworskiemu kuchcie, Gdy przed forysiem prym w karczmie zabiera I dziewki sobie do tańca wybiera.
Już widzieliśmy, co się w kruchcie stało, A w kościele też co się będzie działo?
Czy zajrzem? Hola! Niech złe nie tentuje! Pan tam darować afront przykazuje, Wszyscy tam równi, kto chce iść do nieba, Czasem i gęby nadstawić mu trzeba. A tenże biesik nie bywa tam kiedy? Tak powiedają, my nie budźmy biedy
Skrót tekstu: DembowPunktBar_II
Strona: 482
Tytuł:
Punkt honoru
Autor:
Antoni Sebastian Dembowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1749
Data wydania (nie wcześniej niż):
1749
Data wydania (nie później niż):
1749
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem. 115. MOŻE TEŻ TO I CUDZEGO STAREGO... ZAŻYĆ
... 116. KUKURYKU
Śpiewać za to powinien kur samej naturze, Piękniejsze że mu pierze dała niśli kurze. 117. DO CZYTELNIKA
Przyganisz słyszę fraszkom mym, że
świecie, By w największym tumulcie, to mi nie zginiecie!” A zatym się przybliżył koniec ich żywota: Ojca osądził pierwszym mistrz być w swoje wrota. 114. BURKA MÓWI
Wygodma-m w drodze dla dżdżu, śniegu, wiatru, słońca, Jednak w drogę mię nie bierz kolistego tońca. Gdy sam pójdziesz, w kruchcie mię zostaw przed kościołem. Usłużę-ć na bankiecie, gdy siądziesz przed stołem. 115. MOŻE TEŻ TO I CUDZEGO STAREGO... ZAŻYĆ
... 116. KUKURYKU
Śpiewać za to powinien kur samej naturze, Piękniejsze że mu pierze dała niśli kurze. 117. DO CZYTELNIKA
Przyganisz słyszę fraszkom mym, że
Skrót tekstu: KorczFrasz
Strona: 36
Tytuł:
Fraszki
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1699
Data wydania (nie wcześniej niż):
1699
Data wydania (nie później niż):
1699
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
i paskudnego w pijaństwie narowu i gnoju swojego nie czujesz? Nad wszystkie ci perfumy osobliwiej pachnie? Wierzę, a czemuż z niej zgnilizną płuc i wątroby przeraźliwą jako grobem smrodzisz i oddechem niewstrzymanym inszych ludzi zabijasz. Na ostatek żyć bez niej nie możesz? A za cóż dla niej pod płotem w mizerii umierasz, w kruchcie albo na smentarzu z trupami się poniewierasz i dołu z politowania bliźniego nagi i odrapany czekasz. Pytam, czemu ci tak pożyteczny trunek z domu dach, z głowy czuprynę, z ciała wszelką przyodziewkę odrapał, rzemiosło, sposobność kunsztu i wszystek życia i pożywienia sposób odebrał? Miałbyś był, przemierzły pijaku, co dzień
i paskudnego w pijaństwie narowu i gnoju swojego nie czujesz? Nad wszystkie ci perfumy osobliwiej pachnie? Wierzę, a czemuż z niej zgnilizną płuc i wątroby przeraźliwą jako grobem smrodzisz i oddechem niewstrzymanym inszych ludzi zabijasz. Na ostatek żyć bez niej nie możesz? A za cóż dla niej pod płotem w mizeryi umierasz, w kruchcie albo na smentarzu z trupami się poniewierasz i dołu z politowania bliźniego nagi i odrapany czekasz. Pytam, czemu ci tak pożyteczny trunek z domu dach, z głowy czuprynę, z ciała wszelką przyodziewkę odrapał, rzemiosło, sposobność kunsztu i wszystek życia i pożywienia sposób odebrał? Miałbyś był, przemierzły pijaku, co dzień
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 200
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
pod nim, jakby było na wierzchu, mieć bez nagany, aniżeli usklnić i uklarować do oka, a do obmierzenia uklajstrować od cylu na podobieństwo trumny z wierzchu ozdobnej, wewnątrz smrodu i zgnilizny pełnej. Pytam znowu, gdzie są: karyta, cug, sługi i miejsce strojów przyzwoite? Mąż jako czeladniczysko spod chóru i kruchty z tuzinku i z niepozoru swojego pociesznie wygląda, a JejMć jako wojewodzina cyl trzyma przed ołtarzem i skini się niby w dalmatyce, ostatnia z kościoła, aby jej nie przyganiono, kiedy lektykę swoję pod biczem jako cepami bykowcowym dla niesfory w siłach i sierci bucefałów osiadać będzie. Pytam się jeszcze, kędy jest majętność, pałac
pod nim, jakby było na wierzchu, mieć bez nagany, aniżeli usklnić i uklarować do oka, a do obmierzenia uklajstrować od cylu na podobieństwo trumny z wierzchu ozdobnej, wewnątrz smrodu i zgnilizny pełnej. Pytam znowu, gdzie są: karyta, cug, sługi i miejsce strojow przyzwoite? Mąż jako czeladniczysko spod choru i kruchty z tuzinku i z niepozoru swojego pociesznie wygląda, a JejMć jako wojewodzina cyl trzyma przed ołtarzem i skini się niby w dalmatyce, ostatnia z kościoła, aby jej nie przyganiono, kiedy lektykę swoję pod biczem jako cepami bykowcowym dla niesfory w siłach i sierci bucefałów osiadać będzie. Pytam się jeszcze, kędy jest majętność, pałac
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 288
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
szelągi: „Widywałem draby, I żołnierz, jeżeli w dom szlachecki przyjedzie, Aż go prosi gospodarz, za stół nie usiędzie.” Chce do drzwi: „A po cóż się, panie bracie, kwapić? Nim szkatułę przyniosą, wódki by się napić. Twoja rzecz, francje, siedzieć z babami pod kruchtą. Przy mnieś siadł, przed kucharzem wstałeś i przed kuchtą? Małoć trzy grosze, mało szelągami kopa?” Tu kucharz weźmie go na rożen jako skopa I kiedy się z kuchenną bierze k niemu dzidą, Aż też słudzy z kościoła, aż hajducy wnidą; Toż draba zaraz za łeb wezmą do łańcucha.
szelągi: „Widywałem draby, I żołnierz, jeżeli w dom szlachecki przyjedzie, Aż go prosi gospodarz, za stół nie usiędzie.” Chce do drzwi: „A po cóż się, panie bracie, kwapić? Nim szkatułę przyniosą, wódki by się napić. Twoja rzecz, francie, siedzieć z babami pod kruchtą. Przy mnieś siadł, przed kucharzem wstałeś i przed kuchtą? Małoć trzy grosze, mało szelągami kopa?” Tu kucharz weźmie go na rożen jako skopa I kiedy się z kuchenną bierze k niemu dzidą, Aż też słudzy z kościoła, aż hajducy wnidą; Toż draba zaraz za łeb wezmą do łańcucha.
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 561
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
i bierze ich wiele. Chociaż tu Bogu tylko modlić się należy, Tu ludzie ludzi proszą z ujmą chwały bożej. Najlepiej by gdzie indziej zjazdy przeprowadzić, Żeby nie zawsze prosić, chcieli też i radzić. Lecz jeśli tylko prosić przyszedłeś, zły duch cię Niech weźmie, siedźże z dziady i z babami w kruchcie. Co gorsza, kradną drudzy; bywa tego dosyć, Że gwałtem wydzierają, nie mogąc wyprosić. Nie chcemyli sejmiku potrzebnego stracić, Trzeba się oń targować, trzeba go zapłacić. I tak, o co przekupniów Pan wygania, czynią Z domu świętej modlitwy łotrowską jaskinią, Więc tak, jako ich Chrystus w
i bierze ich wiele. Chociaż tu Bogu tylko modlić się należy, Tu ludzie ludzi proszą z ujmą chwały bożej. Najlepiej by gdzie indziej zjazdy przeprowadzić, Żeby nie zawsze prosić, chcieli też i radzić. Lecz jeśli tylko prosić przyszedłeś, zły duch cię Niech weźmie, siedźże z dziady i z babami w kruchcie. Co gorsza, kradną drudzy; bywa tego dosyć, Że gwałtem wydzierają, nie mogąc wyprosić. Nie chcemyli sejmiku potrzebnego stracić, Trzeba się oń targować, trzeba go zapłacić. I tak, o co przekupniów Pan wygania, czynią Z domu świętej modlitwy łotrowską jaskinią, Więc tak, jako ich Chrystus w
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 583
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
inszych partykułach nie mały dostatek. Kwitnie tu Bractwo Naświętszego Ciała Pańskiego/ które jest wielkiemi Odpustami uprzywilejowane/ dla tego Bractwa bywa Kazanie co Piątek o Męce Pańskiej/ to Bractwo używa w Procesjach kap od spodu białych/ z wierzchu czerwonych kapturów. Kościół to barzo wesoły/ piękny/ ozdobny/ patet videntibus. Ma przy sobie kruchty trzy/ w tej od szkoły jest sznycerską robotą Historia Męki Pańskiej/ przy której ludzie nabożeństwa swego zażywają. Kościół ten i Klasztor de nouo restaurowany/ za staraniem X. Proboszcza wyżej mianowanego/ jest tu Szkoła przy tym Kościele/ Mistrz/ Kantor/ Studenci/ i młodziency do śpiewania: Ci wszyscy z Prowizjej Klasztornej żyją
inszych pártykułách nie máły dostátek. Kwitnie tu Bráctwo Naświętszego Ciáłá Páńskiego/ ktore iest wielkiemi Odpustámi vprzywileiowáne/ dla tego Bráctwá bywa Kazánie co Piątek o Męce Páńskiey/ to Bráctwo vżywa w Processyách kap od spodu białych/ z wierzchu czerwonych kápturow. Kośćioł to bárzo wesoły/ piękny/ ozdobny/ patet videntibus. Ma przy sobie kruchty trzy/ w tey od szkoły iest sznycerską robotą Historya Męki Páńskiey/ przy ktorey ludźie nabożenstwá swego záżywáią. Kośćioł ten y Klasztor de nouo restaurowány/ zá stárániem X. Proboszczá wyżey miánowánego/ iest tu Szkołá przy tym Kośćiele/ Mistrz/ Kántor/ Studenći/ y młodźiency do śpiewánia: Ci wszyscy z Prowizyey Klasztorney żyią
Skrót tekstu: PruszczKlejn
Strona: 69
Tytuł:
Klejnoty stołecznego miasta Krakowa
Autor:
Piotr Hiacynt Pruszcz
Drukarnia:
Franciszek Cezary
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
przewodniki
Tematyka:
architektura, geografia, historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1650
Data wydania (nie wcześniej niż):
1650
Data wydania (nie później niż):
1650
kwadrans nie wzięła czasu dewocja W meczecie. Snadź jej cesarz umyślnie przykrócił, By z tąż pompą, jak przyszedł wcześnie, się powrócił.
A krom tego nie zwyczaj nabożeństwem bawić, Jak wszędzie, tak tu panom. Dość, kiedy się stawić Na nie zwyczaj lub przykład poddanym powinny Każe. Dłuższe pacierze i w kruchcie kto inny Za grosz odprawić może, dziadowie lub baby; Nie wiem, że stąd u nieba profit, czy nie słaby.
Więc stanął cesarz w bramie, nim się zszykowała Kawalkata, która go nieco przytrzymała. Nam zaś stąd wczesność była przy takiej bliskości Przypatrzyć się osobie jego do sytości. Te znaki przyjaźniejszej chęci Turcy
kwadrans nie wzięła czasu dewocyja W meczecie. Snadź jej cesarz umyślnie przykrócił, By z tąż pompą, jak przyszedł wcześnie, się powrócił.
A krom tego nie zwyczaj nabożeństwem bawić, Jak wszędzie, tak tu panom. Dość, kiedy się stawić Na nie zwyczaj lub przykład poddanym powinny Każe. Dłuższe pacierze i w kruchcie kto inny Za grosz odprawić może, dziadowie lub baby; Nie wiem, że stąd u nieba profit, czy nie słaby.
Więc stanął cesarz w bramie, nim się zszykowała Kawalkata, która go nieco przytrzymała. Nam zaś stąd wczesność była przy takiej bliskości Przypatrzyć się osobie jego do sytości. Te znaki przyjaźniejszej chęci Turcy
Skrót tekstu: GośPosBar_II
Strona: 460
Tytuł:
Poselstwo wielkie Stanisława Chomentowskiego...
Autor:
Franciszek Gościecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
relacje
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1732
Data wydania (nie wcześniej niż):
1732
Data wydania (nie później niż):
1732
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Poeci polskiego baroku
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Jadwiga Sokołowska, Kazimiera Żukowska
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1965
A ona: ja go tobie ukażę/ abowiem jeśli mu je dasz/ nie tylko ich nie stracisz/ ale jeszcze lichwę płacić będzie/ i pieniądze które mu damy/ we dwój nasób wróci. Tedy rzekł jej. Podzmy/ ukaż mi go/ a dajmy mv. A ona prowadziła go do Kościoła/ a w kruchcie abo w przysionku ukazała mu ubogie mówiąc: Jeśli tym dasz/ Bóg Chrześcijan jej przyjmie/ bo ci wszyscy są jego. A on wnet z ochotą wszytkie im pieniądze wydał. Po trzech miesiącach gdy im niedostatek dotoczał. Rzekł mąż do żony: Siostro/ jako baczę nic nam nie daje Bóg Chrześcijański. Odpoiwedziała niewiasta:
A oná: ia go tobie vkażę/ abowiem ieśli mu ie dasz/ nie tylko ich nie stracisz/ ale iescze lichwę płáćić będźie/ y pieniadze ktore mu damy/ we dwoy nasob wroći. Tedy rzekł iey. Podzmy/ vkaż mi go/ á daymy mv. A oná prowádźiłá go do Kosćiołá/ á w kruchćie abo w przyśionku vkazałá mu vbogie mowiąc: Iesli tym dasz/ Bog Chrzesćian iey przyimie/ bo ci wszyscy są iego. A on wnet z ochotą wszytkie im pieniądze wydał. Po trzech mieśiącách gdy im niedostátek dotoczał. Rzekł mąż do żony: Siostro/ iáko baczę nic nam nie dáie Bog Chrzesćiański. Odpoiwedźiałá niewiásta:
Skrót tekstu: ZwierPrzykład
Strona: 344
Tytuł:
Wielkie zwierciadło przykładów
Autor:
Anonim
Tłumacz:
Szymon Wysocki
Drukarnia:
Jan Szarffenberger
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty perswazyjne
Gatunek:
przypowieści, specula (zwierciadła)
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1612
Data wydania (nie wcześniej niż):
1612
Data wydania (nie później niż):
1612