się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na miejscu czyni jednookiem. „Dziękujęć; gdybyś był tego sposobu Nie zażył, pewnie pozbyłbym był obu.” 104 (P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki
się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na miejscu czyni jednookiem. „Dziękujęć; gdybyś był tego sposobu Nie zażył, pewnie pozbyłbym był obu.” 104 (P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacyjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki. „Idź — rzecze chłopcu cicho — lecz nie do apteki, Na rynek, niech będzie groch i słoniny sztuka Na obiad; lecz i sam milcz, i przestrzeż hajduka.”
Skoro się chory najadł, wstał, ubrał się, chodził. Widząc doktor: „Prawie
w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacyjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki. „Idź — rzecze chłopcu cicho — lecz nie do apteki, Na rynek, niech będzie groch i słoniny sztuka Na obiad; lecz i sam milcz, i przestrzeż hajduka.”
Skoro się chory najadł, wstał, ubrał się, chodził. Widząc doktor: „Prawie
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
favore. 284 (P). ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCJEJ
W desperackich terminach już zostając, chory Kazał wszytkie zgromadzić z Krakowa doktory; Wszyscy się zgodzą, że w tym umrzeć mu tygodniu. Kiedy się z Padwie dowie o starym przychodniu, Co rychlej poń posyła; a tu Włoch nadęty: „Nie takiem ja kurował — rzecze — pacjenty.
Niech mu zaraz krew puszczą.” Owi z nim w dysputy, Że co mógł żyć kilka dni, umrze tej minuty; Starzec z Hipokratesa koniecznie dowodzi, Że się taką chorobę krwią rozrywać godzi. Owi, że zaraz umrze; Włoch, że zdrowym będzie. Każdy się przy swym zdaniu
favore. 284 (P). ŻADNA REGUŁA BEZ EKSCEPCJEJ
W desperackich terminach już zostając, chory Kazał wszytkie zgromadzić z Krakowa doktory; Wszyscy się zgodzą, że w tym umrzeć mu tygodniu. Kiedy się z Padwie dowie o starym przychodniu, Co rychlej poń posyła; a tu Włoch nadęty: „Nie takiem ja kurował — rzecze — pacyjenty.
Niech mu zaraz krew puszczą.” Owi z nim w dysputy, Że co mógł żyć kilka dni, umrze tej minuty; Starzec z Hipokratesa koniecznie dowodzi, Że się taką chorobę krwią rozrywać godzi. Owi, że zaraz umrze; Włoch, że zdrowym będzie. Każdy się przy swym zdaniu
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 312
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ducha czuję. Już nie masz w ciele moim tylko cząstka dusze, już widzę grób przed sobą – ach, umierać muszę! W ostatku, kto chce moje zrozumieć boleści, dla mnóstw w mym ciele chorób nie dojdzie tej wieści. Na tak stan mój mizerny muszę lamentować, że mię i sam Galenus już nie chce kurować. Wejrzy na twarz, jakom się już srodze zmieniła, ledwie uznasz, jeślim ta, któram pierwej była. Oczy moje już wpadły, mgłą zaszły źrzenice, wielką klęskę ponosi, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż,
ducha czuję. Już nie masz w ciele moim tylko cząstka dusze, już widzę grób przed sobą – ach, umierać muszę! W ostatku, kto chce moje zrozumieć boleści, dla mnóstw w mym ciele chorób nie dojdzie tej wieści. Na tak stan mój mizerny muszę lamentować, że mię i sam Galenus już nie chce kurować. Wejrzy na twarz, jakom się już srodze zmieniła, ledwie uznasz, jeślim ta, któram pierwej była. Oczy moje już wpadły, mgłą zaszły źrzenice, wielką klęskę ponosi, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 36
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
w spowiedniku siła może dla penitenta.
Mikołaj: Tak jest. O nic zabijają i ożywiają.
Stanisław: Mówisz o dobrym i o lada jakim, ja zaś obudwu dla dobrego penitenta jednakowych sądzę. Mikołaj: Ja mam penitenta za pacjenta, a spowiednika za medyka.
Stanisław: Zgadzam się. Medyk należycie kuruje, kiedy chory swój defekt należycie opowi.
Mikołaj: Często zabije, że się o więcej nie pyta.
Stanisław: Sam się zabija, że się do wszytkiego nie przyzna.
Mikołaj: Ja w ostatku obudwu winuję.
Stanisław: Bywa to często, gdzie łaski Boskiej w grzyszącym i w rozgrzyszającym nie będzie.
Mikołaj:
w spowiedniku siła może dla penitenta.
Mikołaj: Tak jest. O nic zabijają i ożywiają.
Stanisław: Mówisz o dobrym i o lada jakim, ja zaś obudwu dla dobrego penitenta jednakowych sądzę. Mikołaj: Ja mam penitenta za pacyjenta, a spowiednika za medyka.
Stanisław: Zgadzam się. Medyk należycie kuruje, kiedy chory swój defekt należycie opowi.
Mikołaj: Często zabije, że się o więcej nie pyta.
Stanisław: Sam się zabija, że się do wszytkiego nie przyzna.
Mikołaj: Ja w ostatku obudwu winuję.
Stanisław: Bywa to często, gdzie łaski Boskiej w grzyszącym i w rozgrzyszającym nie będzie.
Mikołaj:
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 243
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
, teste Radau. O Wierze Katolickiej, którą zdobią Zakony
KONGREGACJA ORATORYJ od Z. Filipa Neriusza fundowana około R. 1570. Wielkiego Miłośnika BOGA.
Zakon HOSPITALITATIS albo BONIFRATRÓW, fundowany przez Z. Jana Bożego R. 157[...] , według drugich Roku jeszcze 1450, Których obligacja koło chorych chodzić, im usługować, w słabościach kurować. Są wszyscy Bracia albo Laicy, jednego Kapłana lub więcej pro necessitate mający.
Zakon Kleryków Regularnych Ubogich MARTIS DEI SCHOLARUM PIARUM wziął initium Roku 621 od Błogosławionego Józefa Kalasanciusza, aprobowany od Grzegorza XV. Roku 1621. Fundamentalnemi naukami Mądrych Ksiąg acutô pisanych stylo Ten Z kon jeszcze meretur nazwać się Scholarum Doctarum.
KAPŁANI MisionARZE
, teste Radau. O Wierze Katolickiey, ktorą zdobią Zakony
KONGREGACYA ORATORII od S. Filipa Neriusza fundowana około R. 1570. Wielkiego Miłośnika BOGA.
Zakon HOSPITALITATIS albo BONIFRATROW, fundowany przez S. Iana Bożego R. 157[...] , według drugich Roku ieszcze 1450, Ktorych obligacya koło chorych chodzić, im usługować, w słabościach kurować. Są wszyscy Bracia albo Laicy, iednego Kapłana lub więcey pro necessitate maiący.
Zakon Klerykow Regularnych Ubogich MARTIS DEI SCHOLARUM PIARUM wziął initium Roku 621 od Błogosławionego Iozefa Kalasanciusza, approbowany od Grzegorza XV. Roku 1621. Fundamentalnemi naukami Mądrych Ksiąg acutô pisanych stylô Ten Z kon ieszcze meretur nazwać się Scholarum Doctarum.
KAPŁANI MISSIONARZE
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1040
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
Ludowika Maria Gonzaga, Królowa Polska Roku 1651.
KO FRATERNIA lub Kongregacja Sióstr MIŁOSIERDZIA, i sług ubogich, rzeczona; od tegoż Z Wincentego z pomocą Ludwiki Le Gras Pobożnej Wdowy fundowana około Roku 16[...] 0 Które passim Polacy zowią od stroju Szaremi Siostrami. Obligacja ich koło ubogich chorych chodzić, na Duszy i na Ciele kurując. Początek tych Sióstr jest z Francyj.
Zakon WW Panien BENEDYKTYNEK od Ustawicznej Adoracyj Najświętszego SAKRAMENTU, vulgo SAKRAMENTEK, fundowany jest od Przewielebnej Panny Katarzyny Mechtyldy de Bar Roku 1614. w Lotaryngii, która będąc wprzód Zakonnicą Annuncjatek Imię tam mając od Z Jana Ewangelisty, przeniosła się do Zakonu Z. Benedykta Opata Roku 1638 odtąd
Ludowika Marya Gonzaga, Krolowa Polska Roku 1651.
KO FRATERNIA lub Kongregacya SIOSTR MIŁOSIERDZIA, y sług ubogich, rzeczona; od tegoż S Wincentego z pomocą Ludwiki Le Gras Pobożney Wdowy fundowana około Roku 16[...] 0 Ktore passim Polácy zowią od stroiu Szaremi Siostrami. Obligacya ich koło ubogich chorych chodzić, na Duszy y na Ciele kuruiąc. Początek tych Siostr iest z Francyi.
Zakon WW Panien BENEDYKTYNEK od Ustawiczney Adoracyi Nayswiętszego SAKRAMENTU, vulgo SAKRAMENTEK, fundowany iest od Przewielebney Pánny Katarzyny Mechtyldy de Bar Roku 1614. w Lotaryngii, ktora będąc wprzod Zakonnicą Annuncyatek Imie tam maiąc od S Iana Ewangelisty, przeniosła się do Zakonu S. Benedykta Opata Roku 1638 odtąd
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1040
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
zdradów Matka Tessalia etc.
Choroby nie raz w Dworach i w siach bywają zarażliwe którym potrzeba z początku zapobieżeć, ne sero medicina paretur. Na co ma być
Cerulik nadworny chowany, w swojej profesyj doskoły, z aplikacją do pacjentów: któryby Autorów o medycynie traktujących nie kart pilnował; ex charitate, nie za oferty kurując. Ma mieć szkatułę z świeżemi medykamentami skarbową: Instrumenta do Chirurgii się regulujące, i od Pana O Ekonomice, mianowicie o Czarach, Ceruliku Cieśli.
zlecenie i rekomendacją, aby każdego pacjenta ratował, czyto Dworskiego, czy w dobrach Pańskich: za co w salarium znaczna dla niego ma być dystynkcja i poszanowanie: Honora medicum
zdradow Matka Tessalia etc.
Choroby nie raz w Dworach y w siach bywaią zarazliwe ktorym potrzeba z początku zapobieżeć, ne sero medicina paretur. Na co ma bydź
Cerulik nadworny chowany, w swoiey professyi doskoły, z applikacyą do pacyentow: ktoryby Autorow o medycynie traktuiących nie kart pilnował; ex charitate, nie za offerty kuruiąc. Ma mieć szkatułę z swieżemi medykamentami skarbową: Instrumenta do Chirurgii się reguluiące, y od Pana O Ekonomice, mianowicie o Czarach, Ceruliku Ciesli.
zlecenie y rekomendacyą, aby każdego pacyenta ratował, czyto Dworskiego, czy w dobrach Pańskich: za co w salarium znaczna dla niego ma bydź dystynkcya y poszanowanie: Honora medicum
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 371
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
piwie abo winie, abo też w inszym likworze, aż do nocy; a potem one oczy, tabakiem potrząsnąwszy, na swe miejsce wprawi, aż pacjent zaśniej jakby go zarznął. Nazajutrz wstanie z oczyma zdrowymi, acz głowa niesposobna, za co powinien ortami płacić. Na łysinę umie pewne lekarstwo, ale łysego nie chce kurować i nie wiele z takim przestaje, dlaczego, nie wiedzą; mnie jednak sekretnie wszytko wypowiedział i nikt tego fortelu nie wie, tylko każdy, bo to mój konfident. Ma też do tego maść jakąś, której nie chce wyjawić, bo służył u jednego doktora, co głowy rozbierał, kto był półtronem, potem mózg
piwie abo winie, abo też w inszym likworze, aż do nocy; a potem one oczy, tabakiem potrząsnąwszy, na swe miejsce wprawi, aż pacyent zaśniej jakby go zarznął. Nazajutrz wstanie z oczyma zdrowymi, acz głowa niesposobna, za co powinien ortami płacić. Na łysinę umie pewne lekarstwo, ale łysego nie chce kurować i nie wiele z takim przestaje, dlaczego, nie wiedzą; mnie jednak sekretnie wszytko wypowiedział i nikt tego fortelu nie wie, tylko każdy, bo to mój konfident. Ma też do tego maść jakąś, której nie chce wyjawić, bo służył u jednego doktora, co głowy rozbierał, kto był półtronem, potem mózg
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 331
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
.
Lubo już serce żałości pełne, choć jeszcze w skrytości Dotąd nowina zostaje, nikt sekretu nie wydaje. Choć też wizyty oddają, pilnie tego przestrzegają, Prosząc, by dla tej racjej nie czynić kondolencyjej.
Wtym mi ktoś powie z trafunku: „Nie chcęć zadawać frasunku, Żem tu widział ciotkę twoję, gdzie kuruje zdrowie swoje. Dość już wiele siły zbyła, w co ją złość męża wprawiła, Gdy zadał takie przysmaki, czego oczywiste znaki.” O ciotce mi mojej powiedzieli, że jest w Lublinie, - leczy się, co ją mąż otruł. TRANSAKCJA ALBO OPISANIE
Więc się wskok do niej wybieram, a wprzód z wizytą
.
Lubo już serce żałości pełne, choć jeszcze w skrytości Dotąd nowina zostaje, nikt sekretu nie wydaje. Choć też wizyty oddają, pilnie tego przestrzegają, Prosząc, by dla tej racyjej nie czynić kondolencyjej.
Wtym mi ktoś powie z trafunku: „Nie chcęć zadawać frasunku, Żem tu widział ciotkę twoję, gdzie kuruje zdrowie swoje. Dość już wiele siły zbyła, w co ją złość męża wprawiła, Gdy zadał takie przysmaki, czego oczywiste znaki.” O ciotce mi mojej powiedzieli, że jest w Lublinie, - leczy się, co ją mąż otruł. TRANSAKCYJA ALBO OPISANIE
Więc się wskok do niej wybieram, a wprzód z wizytą
Skrót tekstu: StanTrans
Strona: 39
Tytuł:
Transakcja albo opisanie całego życia jednej sieroty
Autor:
Anna Stanisławska
Miejsce wydania:
Kraków
Region:
Małopolska
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1685
Data wydania (nie wcześniej niż):
1685
Data wydania (nie później niż):
1685
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ida Kotowa
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1935