się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na miejscu czyni jednookiem. „Dziękujęć; gdybyś był tego sposobu Nie zażył, pewnie pozbyłbym był obu.” 104 (P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki
się Niemiec dobrze zbliży; Potem ją szybkim wypuściwszy skokiem, Niemca na miejscu czyni jednookiem. „Dziękujęć; gdybyś był tego sposobu Nie zażył, pewnie pozbyłbym był obu.” 104 (P). NIEPEWNY DOKTOR, PEWNY ZABÓJCA
Trafiło się, że Polak zachorował w Rzymie. Zaraz się go Włoch doktor kurować podymie, Naprzód dyjetą wedle tamtego zwyczaju, Na dzień tylko po jednym jeść mu dając jaju, Że nie tylko wygnana niemoc, ale z ciała Na on świat się od głodu dusza napierała. Postrzegł tego pacyjent, że doktor nie baczy, Że Polaków, niż Włochów, kurują inaczej. Zawsze według natury powinny być leki
Skrót tekstu: PotFrasz4Kuk_I
Strona: 247
Tytuł:
Fraszki albo Sprawy, Powieści i Trefunki.
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1669
Data wydania (nie wcześniej niż):
1669
Data wydania (nie później niż):
1669
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ducha czuję. Już nie masz w ciele moim tylko cząstka dusze, już widzę grób przed sobą – ach, umierać muszę! W ostatku, kto chce moje zrozumieć boleści, dla mnóstw w mym ciele chorób nie dojdzie tej wieści. Na tak stan mój mizerny muszę lamentować, że mię i sam Galenus już nie chce kurować. Wejrzy na twarz, jakom się już srodze zmieniła, ledwie uznasz, jeślim ta, któram pierwej była. Oczy moje już wpadły, mgłą zaszły źrzenice, wielką klęskę ponosi, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż,
ducha czuję. Już nie masz w ciele moim tylko cząstka dusze, już widzę grób przed sobą – ach, umierać muszę! W ostatku, kto chce moje zrozumieć boleści, dla mnóstw w mym ciele chorób nie dojdzie tej wieści. Na tak stan mój mizerny muszę lamentować, że mię i sam Galenus już nie chce kurować. Wejrzy na twarz, jakom się już srodze zmieniła, ledwie uznasz, jeślim ta, któram pierwej była. Oczy moje już wpadły, mgłą zaszły źrzenice, wielką klęskę ponosi, i rumiane lice. Żaden nie mógł tej złości uskromić żelazem, by mi nie zaraziło głowy z twarzą razem. A cóż,
Skrót tekstu: HugLacPrag
Strona: 36
Tytuł:
Pobożne pragnienia
Autor:
Herman Hugon
Tłumacz:
Aleksander Teodor Lacki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Tematyka:
religia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1673
Data wydania (nie wcześniej niż):
1673
Data wydania (nie później niż):
1673
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Krzysztof Mrowcewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
"Pro Cultura Litteraria"
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1997
, teste Radau. O Wierze Katolickiej, którą zdobią Zakony
KONGREGACJA ORATORYJ od Z. Filipa Neriusza fundowana około R. 1570. Wielkiego Miłośnika BOGA.
Zakon HOSPITALITATIS albo BONIFRATRÓW, fundowany przez Z. Jana Bożego R. 157[...] , według drugich Roku jeszcze 1450, Których obligacja koło chorych chodzić, im usługować, w słabościach kurować. Są wszyscy Bracia albo Laicy, jednego Kapłana lub więcej pro necessitate mający.
Zakon Kleryków Regularnych Ubogich MARTIS DEI SCHOLARUM PIARUM wziął initium Roku 621 od Błogosławionego Józefa Kalasanciusza, aprobowany od Grzegorza XV. Roku 1621. Fundamentalnemi naukami Mądrych Ksiąg acutô pisanych stylo Ten Z kon jeszcze meretur nazwać się Scholarum Doctarum.
KAPŁANI MisionARZE
, teste Radau. O Wierze Katolickiey, ktorą zdobią Zakony
KONGREGACYA ORATORII od S. Filipa Neriusza fundowana około R. 1570. Wielkiego Miłośnika BOGA.
Zakon HOSPITALITATIS albo BONIFRATROW, fundowany przez S. Iana Bożego R. 157[...] , według drugich Roku ieszcze 1450, Ktorych obligacya koło chorych chodzić, im usługować, w słabościach kurować. Są wszyscy Bracia albo Laicy, iednego Kapłana lub więcey pro necessitate maiący.
Zakon Klerykow Regularnych Ubogich MARTIS DEI SCHOLARUM PIARUM wziął initium Roku 621 od Błogosławionego Iozefa Kalasanciusza, approbowany od Grzegorza XV. Roku 1621. Fundamentalnemi naukami Mądrych Ksiąg acutô pisanych stylô Ten Z kon ieszcze meretur nazwać się Scholarum Doctarum.
KAPŁANI MISSIONARZE
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 1040
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
piwie abo winie, abo też w inszym likworze, aż do nocy; a potem one oczy, tabakiem potrząsnąwszy, na swe miejsce wprawi, aż pacjent zaśniej jakby go zarznął. Nazajutrz wstanie z oczyma zdrowymi, acz głowa niesposobna, za co powinien ortami płacić. Na łysinę umie pewne lekarstwo, ale łysego nie chce kurować i nie wiele z takim przestaje, dlaczego, nie wiedzą; mnie jednak sekretnie wszytko wypowiedział i nikt tego fortelu nie wie, tylko każdy, bo to mój konfident. Ma też do tego maść jakąś, której nie chce wyjawić, bo służył u jednego doktora, co głowy rozbierał, kto był półtronem, potem mózg
piwie abo winie, abo też w inszym likworze, aż do nocy; a potem one oczy, tabakiem potrząsnąwszy, na swe miejsce wprawi, aż pacyent zaśniej jakby go zarznął. Nazajutrz wstanie z oczyma zdrowymi, acz głowa niesposobna, za co powinien ortami płacić. Na łysinę umie pewne lekarstwo, ale łysego nie chce kurować i nie wiele z takim przestaje, dlaczego, nie wiedzą; mnie jednak sekretnie wszytko wypowiedział i nikt tego fortelu nie wie, tylko każdy, bo to mój konfident. Ma też do tego maść jakąś, której nie chce wyjawić, bo służył u jednego doktora, co głowy rozbierał, kto był półtronem, potem mózg
Skrót tekstu: NowSakBad
Strona: 331
Tytuł:
Sakwy
Autor:
Cadasylan Nowohracki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry
Poetyka żartu:
tak
Data wydania:
nie wcześniej niż 1649
Data wydania (nie wcześniej niż):
1649
Data wydania (nie później niż):
1650
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Polska satyra mieszczańska. Nowiny sowiźrzalskie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Karol Badecki
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1950
traktuję zlecony: »Jest gotowość« — łaziennik rzecze przepłacony Na moje kastraturę, ow balwierz niesławny. Bo nie lekarz, ale to był morderca jawny, Który maściami łotrom w bokach łatał dziury Wypiekłe poprawując po mistrzu tortury. I gdy sprawiedliwości minister żelazem Dekretowanej głowy nie uciął zarazem, Jego to już obrywka była męczenników Takich kurować mimo inszych cerulików, Bo się żaden po kacie ani tknął cechowy Uwolnionej od śmierci takiem kształtem głowy. Jemu to należało, już w tej obwencjej Od konturbernalistów nie miał inwidiej; W łaźni też — kto chciał — bańki stawiał i pijawki — A te rzemiesła jego bywały zabawki. Takiej tedy bezecnej nie uszedłem ręki,
traktuję zlecony: »Jest gotowość« — łaziennik rzecze przepłacony Na moje kastraturę, ow balwierz niesławny. Bo nie lekarz, ale to był morderca jawny, Ktory maściami łotrom w bokach łatał dziury Wypiekłe poprawując po mistrzu tortury. I gdy sprawiedliwości minister żelazem Dekretowanej głowy nie uciął zarazem, Jego to już obrywka była męczennikow Takich kurować mimo inszych cerulikow, Bo się żaden po kacie ani tknął cechowy Uwolnionej od śmierci takiem kształtem głowy. Jemu to należało, już w tej obwencyej Od konturbernalistow nie miał inwidyej; W łaźni też — kto chciał — bańki stawiał i pijawki — A te rzemiesła jego bywały zabawki. Takiej tedy bezecnej nie uszedłem ręki,
Skrót tekstu: KorczWiz
Strona: 31
Tytuł:
Wizerunk złocistej przyjaźnią zdrady
Autor:
Adam Korczyński
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
epika
Gatunek:
poematy epickie
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1698
Data wydania (nie wcześniej niż):
1698
Data wydania (nie później niż):
1698
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Roman Pollak, Stefan Saski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Kraków
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Polska Akademia Umiejętności
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1949