obcowanie tego świata kładzie, Nim Bogu śpiewać w jego wybranych gromadzie Będziemy z aniołami święte one pieśni; Im kto więcej zaciągnął brudu, tym boleśniej. 456. JAKO DAWNE ŻARTY NA ŚWIECIE
Żartów, póki i ludzi, rzecz skazuje sama. Skoro szatan z czystości obnażył Adama, Sprawiwszy mu z baraniej, na grzbiet, kurtę skóry, Żartuje Bóg: Wej, Adam, jakoby z nas który. Więc ponieważ dał czart z nas okazją żartów, Oddając mu wet wetem, żartujmy też z czartów: Wej, co latał po niebie, co się równał Bogu, Dziś się diabeł po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha,
obcowanie tego świata kładzie, Nim Bogu śpiewać w jego wybranych gromadzie Będziemy z aniołami święte one pieśni; Im kto więcej zaciągnął brudu, tym boleśniej. 456. JAKO DAWNE ŻARTY NA ŚWIECIE
Żartów, póki i ludzi, rzecz skazuje sama. Skoro szatan z czystości obnażył Adama, Sprawiwszy mu z baraniej, na grzbiet, kurtę skóry, Żartuje Bóg: Wej, Adam, jakoby z nas który. Więc ponieważ dał czart z nas okazyją żartów, Oddając mu wet wetem, żartujmy też z czartów: Wej, co latał po niebie, co się równał Bogu, Dziś się diabeł po piekle tłucze na ożogu. My-ć, dodarszy kożucha,
Skrót tekstu: PotFrasz1Kuk_II
Strona: 203
Tytuł:
Ogród nie plewiony
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987
ty, coś planetą, błądzi Ani (w tymeście nierówne do końca) Jako ty światła zasięga od słońca: Słońcu go daje; tyś Endymijona Do zabaw swoich uśpiła, a ona Nie tylko pociech tych nie umie użyć — Gniewa się, gdy jej chcę, choć darmo, służyć. DO PIESKA
Pieszczony Kurto, co u mojej panny Na łonie leżysz, takeś nierachmanny, Że mi się przymknąć do niej nie pozwolisz, (Lecz raczej inszych złodziejów strzec wolij-ż:
Choć ja co wezmę, wszytko będzie w cale), Nazbyt-eś pilny szyi wacht przy tym wale! Zarazem szczekasz, ledwo co się ruszę, Już
ty, coś planetą, błądzi Ani (w tymeście nierówne do końca) Jako ty światła zasięga od słońca: Słońcu go daje; tyś Endymijona Do zabaw swoich uśpiła, a ona Nie tylko pociech tych nie umie użyć — Gniewa się, gdy jej chcę, choć darmo, służyć. DO PIESKA
Pieszczony Kurto, co u mojej panny Na łonie leżysz, takeś nierachmanny, Że mi się przymknąć do niej nie pozwolisz, (Lecz raczej inszych złodziejów strzec wolij-ż:
Choć ja co wezmę, wszytko będzie w cale), Nazbyt-eś pilny szyi wacht przy tym wale! Zarazem szczekasz, ledwo co się ruszę, Już
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 172
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
Na łonie leżysz, takeś nierachmanny, Że mi się przymknąć do niej nie pozwolisz, (Lecz raczej inszych złodziejów strzec wolij-ż:
Choć ja co wezmę, wszytko będzie w cale), Nazbyt-eś pilny szyi wacht przy tym wale! Zarazem szczekasz, ledwo co się ruszę, Już cię Cerberem zwać, nie Kurtą, muszę. Jednak widząc cię na jej szaty kraju Tuszę, żeś stróżem nie piekła, lecz raju; Zaś kiedy siędziesz podle niej na ławie, A mnie jej oczy palą w popiół prawie, Nowy astrolog, tak wierzę do końca, Że kanikuła siadła podle słońca. OGRODNICZKA
Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj
Na łonie leżysz, takeś nierachmanny, Że mi się przymknąć do niej nie pozwolisz, (Lecz raczej inszych złodziejów strzec wolij-ż:
Choć ja co wezmę, wszytko będzie w cale), Nazbyt-eś pilny szyi wacht przy tym wale! Zarazem szczekasz, ledwo co się ruszę, Już cię Cerberem zwać, nie Kurtą, muszę. Jednak widząc cię na jej szaty kraju Tuszę, żeś stróżem nie piekła, lecz raju; Zaś kiedy siędziesz podle niej na ławie, A mnie jej oczy palą w popiół prawie, Nowy astrolog, tak wierzę do końca, Że kanikuła siadła podle słońca. OGRODNICZKA
Nie wiem, skąd nad swój zwyczaj
Skrót tekstu: MorszAUtwKuk
Strona: 173
Tytuł:
Utwory zebrane
Autor:
Jan Andrzej Morsztyn
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1654
Data wydania (nie wcześniej niż):
1654
Data wydania (nie później niż):
1654
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Utwory zebrane
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1971
o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały im płaty,
Z których dołoman, także kazjaka będzie, Kurta, delura, żupan, a co od tych zbędzie, Na drobiazg przybędzie:
Rękawice i kołpak, magierskie ubranie, Jeszcze na szarafanik krawcowej zostanie, Bo to u nich tanie.
Nuż karwasze na łokcie, do dołu okładki, Na kiełbaski do kitel przydadzą się płatki, Bramować karwatki.
I szlak się u nich zejdzie
o krawcach śpiewali, Że na sławnym jarmarku Toruńskim bywali, Sukna kupowali.
Nim się nazad do domu z towary wrócili, Tym więtszą połowicę na drodze przepili, Dobrej myśli byli.
A chcąc zaś powetować onej swej utraty Wnet sukno rozmierzyli na rozliczne szaty, Zostały im płaty,
Z których dołoman, także kazyaka będzie, Kurta, delura, żupan, a co od tych zbędzie, Na drobiazg przybędzie:
Rękawice i kołpak, magierskie ubranie, Jeszcze na szarafanik krawcowej zostanie, Bo to u nich tanie.
Nuż karwasze na łokcie, do dołu okładki, Na kiełbaski do kitel przydadzą się płatki, Bramować karwatki.
I szlak się u nich zejdzie
Skrót tekstu: WychWieś
Strona: 16
Tytuł:
Kiermasz wieśniacki
Autor:
Jan z Wychylówki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
dialogi, fraszki i epigramaty, pieśni
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1618
Data wydania (nie wcześniej niż):
1618
Data wydania (nie później niż):
1618
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Teodor Wierzbowski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
K. Kowalewski
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1902
. A mój sagatus we krwi łowi, śmiercią żyje, z wojny pokoje, pałace i dwory buduje, pieniądze, aparencyje i dostatki gromadzi, pobratymstwa z nieprzyjacioły i różne interesa wyrabia i praktykuje, kolosy sławie swojej albo trony potędze i imaginacjom stawia i eryguje, zgoła krótkiego sagu i kusej w domu i w rzeczach swoich kurty na szlak dłuższy pociągnąć i poprawić usiłuje. Dlaczego rad by, i tak pewnie wyrabia, aby utrapiona ojczyzna z kłótni swoich, z zamieszania i nieszczęśliwego odmętu nigdy nie wychodziła, w którym by mógł ustawicznie aż po uszy bobrować, łowić i pożytkować. Jednym słowem, łzami by pisać potrzeba, co się tymi czasy przez
. A mój sagatus we krwi łowi, śmiercią żyje, z wojny pokoje, pałace i dwory buduje, pieniądze, aparencyje i dostatki gromadzi, pobratymstwa z nieprzyjacioły i różne interesa wyrabia i praktykuje, kolosy sławie swojej albo trony potędze i imaginacyjom stawia i eryguje, zgoła krótkiego sagu i kusej w domu i w rzeczach swoich kurty na szlak dłuższy pociągnąć i poprawić usiłuje. Dlaczego rad by, i tak pewnie wyrabia, aby utrapiona ojczyzna z kłótni swoich, z zamieszania i nieszczęśliwego odmętu nigdy nie wychodziła, w którym by mógł ustawicznie aż po uszy bobrować, łowić i pożytkować. Jednym słowem, łzami by pisać potrzeba, co się tymi czasy przez
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 178
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
nic nie stracił,Tedy ci jest tak tani. Przodek go wasz krwią zapłacił, Wiedźcie, wy, markietani. Wiedźcie, mówię, co wolnością Handlujecie na Saksy, Że ta perła z swą drogością Jest bez ceny, bez taksy. Żadne morza, żadne nurty I monarchiji gwar antki Tej na zawój, nie do kurty, Nie mają uriantki. Za cóż, że krój długi zdobi, A wam się mniej podoba, Głupia głowa konszakt robi, Aby w targ szła ozdoba. Więc się w jednej sztuce przykrzy Mieć szacunek dostatni, Na którą się rad wyikrzy Świat do szpilki ostatni. Niech się tylko kupić godzi, Wolność twoję,
nic nie stracił,Tedy ci jest tak tani. Przodek go wasz krwią zapłacił, Wiedźcie, wy, markietani. Wiedźcie, mówię, co wolnością Handlujecie na Saksy, Że ta perła z swą drogością Jest bez ceny, bez taksy. Żadne morza, żadne nurty I monarchiji gwar antki Tej na zawój, nie do kurty, Nie mają uryjantki. Za cóż, że krój długi zdobi, A wam się mniej podoba, Głupia głowa konszakt robi, Aby w targ szła ozdoba. Więc się w jednej sztuce przykrzy Mieć szacunek dostatni, Na którą się rad wyikrzy Świat do szpilki ostatni. Niech się tylko kupić godzi, Wolność twoję,
Skrót tekstu: MałpaCzłow
Strona: 194
Tytuł:
Małpa Człowiek
Autor:
Anonim
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
utwory synkretyczne
Gatunek:
satyry, traktaty
Tematyka:
obyczajowość
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1715
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1715
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Archiwum Literackie
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Paulina Buchwaldówna
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wroclaw
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1962
Ovetano. I ro osobliwsza Psów prerogatywa że na Ziemi, w Morzu i między Gwiazdami znajdują się, według Poety następującego Wierszyka
Latrat in AEde Canis, nat in AEquore, fulget in Astris.
Z Psiarni Akteona wyprowadzam Ci propter Eruditionem Psów wszystkich, abyś Psów swoich z Erudycyj wziętemi umiał zwać Imionami, nie Łyskiem, Kurtą, Kasztanem, Bosym, Kruczkiem, każdemu obvijs Nominibus: dopieroż nie nazywaj Psa Wezyrem, Sołtanem, bo te Imiona są Ludziom Znacznym służące: nie zwij Boruchem, bo Baruch jest Z, Prorok. o Zwierzętach osobliwych
PSÓW Osobliwe Denominacje od Poetów skoncypowane z Autorów wytłumaczone co do Etymon.
Melampus. tojest Czarno-Nogi
Ichnobates
Ovetano. Y ro osobliwsza Psow prerogatywa że na Ziemi, w Morzu y między Gwiazdami znayduią się, według Poety następuiącego Wierszyka
Latrat in AEde Canis, nat in AEquore, fulget in Astris.
Z Pśiarni Akteona wyprowadzam Ci propter Eruditionem Psow wszystkich, abyś Psow swoich z Erudycyi wziętemi umiał zwać Imionami, nie Łyskiem, Kurtą, Kasztanem, Bosym, Kruczkiem, każdemu obviis Nominibus: dopieroż nie nazyway Psa Wezyrem, Sołtanem, bo te Imiona są Ludziom Znacznym służące: nie zwiy Boruchem, bo Baruch iest S, Prorok. o Zwierzętach osobliwych
PSOW Osobliwe Denominacye od Poetow skoncypowane z Autorow wytłumaczone co do Etymon.
Melampus. toiest Czarno-Nogi
Ichnobates
Skrót tekstu: ChmielAteny_I
Strona: 582
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 1
Autor:
Benedykt Chmielowski
Drukarnia:
J.K.M. Collegium Societatis Iesu
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1755
Data wydania (nie wcześniej niż):
1755
Data wydania (nie później niż):
1755
, utinam grato, bez zazdrości czynię komunikację. Przyznam się też, bez chluby, BOGA samego mając świadka, i bywających w domu moim, że z łaski BOGA tegoż, jako Zrzodła wszelkiej scjencyj nie jestem tu owa Ezopowa movens cornicula risum wcudze ubrana piórka, ale Nostradamus. Z czego Autorowie przedemną poczynili kurty, ja długie formuję paludamenta; a gdzie oni długie porobili togi, i talares, ja na modne, ale zmudne przerabiam krótkie mantolety, a po większej części ex fundamentis nowe scientiarum et curiositatum wystawiam theatra. In sinu jednak łaskawego CZYTELNIKA tę całą składam pracę; suplikując, aby tu elaborata raczył aprobować, defectuosa pokryć dysimulacją
, utinam grato, bez zazdrości czynię kommunikacyę. Przyznam się też, bez chluby, BOGA samego maiąc swiadka, y bywaiących w domu moim, że z łaski BOGA tegoż, iako Zrzodła wszelkiey scyencyi nie iestem tu owa Ezopowa movens cornicula risum wcudze ubrana piorka, ale Nostradamus. Z czego Autorowie przedemną poczynili kurty, ia długie formuię paludamenta; á gdzie oni długie porobili togi, y talares, iá na modne, ale zmudne przerabiam krotkie mantolety, á po większey części ex fundamentis nowe scientiarum et curiositatum wystawiam theatra. In sinu iednak łaskawego CZYTELNIKA tę całą składam pracę; supplikuiąc, aby tu elaborata raczył approbować, defectuosa pokryć dissimulacyą
Skrót tekstu: ChmielAteny_III
Strona: 5
Tytuł:
Nowe Ateny, t. 3
Autor:
Benedykt Chmielowski
Miejsce wydania:
Lwów
Region:
Ziemie Ruskie
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
teksty naukowo-dydaktyczne lub informacyjno-poradnikowe
Gatunek:
encyklopedie, kompendia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1754
Data wydania (nie wcześniej niż):
1754
Data wydania (nie później niż):
1754
, porządnie, grzeczy, Wszytko popańsku buduje, Familijej naśladuje
Starożytnej: tak w mądrości, W cnotach, urzędach, w godności. W poselstwach był krasomówcą, Różnych języków wymówcą. Wszystko mu dał Pan Bóg z nieba, Co mu na tym świecie trzeba. W tymże pałacu jest furta, Przez którą mi wybiegł kurta ; A ja za nim prędko idę, Znowu w tęż ulicę wnidę. Dwór J.M.P. Grzybowskiego, Podkomorzego Czerskiego, na Reformackiej Ulicy.
Ten dwór nie bardzo jest stary. Spotkałem przed nim rajtary: Pytają mię, co to piszę? Ja, słysząc, jakby nie słyszę. Wszedłem
, porządnie, grzeczy, Wszytko popańsku buduje, Familijej naśladuje
Starożytnej: tak w mądrości, W cnotach, urzędach, w godności. W poselstwach był krasomówcą, Różnych języków wymówcą. Wszystko mu dał Pan Bóg z nieba, Co mu na tym świecie trzeba. W tymże pałacu jest furta, Przez którą mi wybiegł kurta ; A ja za nim prędko idę, Znowu w tęż ulicę wnidę. Dwór J.M.P. Grzybowskiego, Podkomorzego Czerskiego, na Reformackiej Ulicy.
Ten dwór nie bardzo jest stary. Spotkałem przed nim rajtary: Pytają mię, co to piszę? Ja, słysząc, jakby nie słyszę. Wszedłem
Skrót tekstu: JarzGośc
Strona: 93
Tytuł:
Gościniec abo krótkie opisanie Warszawy
Autor:
Adam Jarzębski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
opisy geograficzne, opisy podróży
Tematyka:
architektura, geografia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1643
Data wydania (nie wcześniej niż):
1643
Data wydania (nie później niż):
1643
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Ignacy Chrzanowski, Władysław Korotyński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Towarzystwo Opieki nad Zabytkami Przeszłości
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1909
węgierkę. Niechżeby kto dziś pióro wetknął za magierkę, Biegliby wszyscy na dziw i, że to człek obcy, Rozumiejąc, kamieńmi zaciskali chłopcy. W tym stroju Polskę naszy rozszerzą przodkowie; Skurczyli strój, skurczyli i tę wyrodkowie. Bodaj nie poturczyli rzeczy z fundamentu, Uważywszy, bodaj nie zgubili do szczętu. W kurcie żołnierz na koniu — żeby chyżej wsiadał, Raźniej pałaszem machał i lepiej się składał; Dzisia, czyby mu zwijać koło zadku poły, Kryć, że w dziurawych portkach często bywa goły, Czyby kopiją, czyby wodze trzymać w ręku — Musi pewnie jedno z tych zawiesić na łęku. Bodaj ta czernią,
węgierkę. Niechżeby kto dziś pióro wetknął za magierkę, Biegliby wszyscy na dziw i, że to człek obcy, Rozumiejąc, kamieńmi zaciskali chłopcy. W tym stroju Polskę naszy rozszerzą przodkowie; Skurczyli strój, skurczyli i tę wyrodkowie. Bodaj nie poturczyli rzeczy z fundamentu, Uważywszy, bodaj nie zgubili do szczętu. W kurcie żołnierz na koniu — żeby chyżej wsiadał, Raźniej pałaszem machał i lepiej się składał; Dzisia, czyby mu zwijać koło zadku poły, Kryć, że w dziurawych portkach często bywa goły, Czyby kopiją, czyby wodze trzymać w ręku — Musi pewnie jedno z tych zawiesić na łęku. Bodaj ta czernią,
Skrót tekstu: PotFrasz3Kuk_II
Strona: 615
Tytuł:
Ogrodu nie wyplewionego część trzecia
Autor:
Wacław Potocki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
wiersz
Rodzaj:
liryka
Gatunek:
fraszki i epigramaty
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
1677
Data wydania (nie wcześniej niż):
1677
Data wydania (nie później niż):
1677
Tekst uwspółcześniony:
tak
Tytuł antologii:
Dzieła
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Leszek Kukulski
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Państwowy Instytut Wydawniczy
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1987