jako i żołnierzy idąc marszem, najlepsze mieli kwatery i nadto pieniądze i prowiantów dosyć. Lud bogaty, dla żołnierza przyjemny; owo zgoła rozumieliśmy, że dalej maszerując pod Węgry, będziem mieli wszelki suficiencją. Aliści jakośmy stanęli pod Małemi Koszycami, na samej granicy węgierskiej i rozlokowaliśmy się we wsi, tam nam kurucy nic nie dali prowiantu do jedzenia, oprócz chleba; gdzie stamtąd wszedłszy w wielkie góry węgierskie, trzeciego dnia od tego miejsca stanęliśmy pod Nejhezlem alias Nowem Miastem, które to miejsce dla węgrów złem prezentuje nieszczęściem, albowiem totaliter książę Rakocy jest z wojskiem swem zbity od wojska cesarskiego, które teraz to miejsce nazywa się Leopoldstadem
jako i żołnierzy idąc marszem, najlepsze mieli kwatery i nadto pieniądze i prowiantów dosyć. Lud bogaty, dla żołnierza przyjemny; owo zgoła rozumieliśmy, że daléj maszerując pod Węgry, będziem mieli wszelki sufficiencyą. Aliści jakośmy stanęli pod Małemi Koszycami, na saméj granicy węgierskiéj i rozlokowaliśmy się we wsi, tam nam kurucy nic nie dali prowiantu do jedzenia, oprócz chleba; gdzie ztamtąd wszedłszy w wielkie góry węgierskie, trzeciego dnia od tego miejsca stanęliśmy pod Nejhezlem alias Nowém Miastem, które to miejsce dla węgrów złém prezentuje nieszczęściem, albowiem totaliter książę Rakocy jest z wojskiem swém zbity od wojska cesarskiego, które teraz to miejsce nazywa się Leopoldstadem
Skrót tekstu: ZawiszaPam
Strona: 374
Tytuł:
Pamiętniki
Autor:
Krzysztof Zawisza
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
ziemie Wielkiego Księstwa Litewskiego
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1715 a 1717
Data wydania (nie wcześniej niż):
1715
Data wydania (nie później niż):
1717
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Julian Bartoszewicz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Jan Zawisza
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1862
ani przystąpić pod miasto. Musieli tedy nasi złożyć obóz tak daleko od miasta, żeby nas z dział nie dosiągnęli (a gdy się z naszych który pokazał pod miasto, to na niego po nieprzyjacielsku wypadali nie Niemcy, ale Węgrowie, nazwani Łabancy, którzy za cesarzem trzymali; którzy zaś przy Tekielim byli, nazywali się Kurucy, i gdy się Łabaniec z Kurucem zjachał, to się tak zabijali, jak główni nieprzyjaciele), gdzie tylkośmy się roztaborowali, namioty rozbili, do noclegu zabierali, bo już było po zachodzie słońca, aż tu otrębują do ruszenia zaraz i tak wojsko ekstra praksim nie wiedząc, z jakiej przyczyny musiało się z taborami
ani przystąpić pod miasto. Musieli tedy nasi złożyć obóz tak daleko od miasta, żeby nas z dział nie dosiągnęli (a gdy się z naszych który pokazał pod miasto, to na niego po nieprzyjacielsku wypadali nie Niemcy, ale Węgrowie, nazwani Łabancy, którzy za cesarzem trzymali; którzy zaś przy Tekielim byli, nazywali się Kurucy, i gdy się Łabaniec z Kurucem zjachał, to się tak zabijali, jak główni nieprzyjaciele), gdzie tylkośmy się roztaborowali, namioty rozbili, do noclegu zabierali, bo już było po zachodzie słońca, aż tu otrębują do ruszenia zaraz i tak wojsko extra praxim nie wiedząc, z jakiej przyczyny musiało się z taborami
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 86
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
nasi złożyć obóz tak daleko od miasta, żeby nas z dział nie dosiągnęli (a gdy się z naszych który pokazał pod miasto, to na niego po nieprzyjacielsku wypadali nie Niemcy, ale Węgrowie, nazwani Łabancy, którzy za cesarzem trzymali; którzy zaś przy Tekielim byli, nazywali się Kurucy, i gdy się Łabaniec z Kurucem zjachał, to się tak zabijali, jak główni nieprzyjaciele), gdzie tylkośmy się roztaborowali, namioty rozbili, do noclegu zabierali, bo już było po zachodzie słońca, aż tu otrębują do ruszenia zaraz i tak wojsko ekstra praksim nie wiedząc, z jakiej przyczyny musiało się z taborami, z armatami ruszyć zaraz, gdzie
nasi złożyć obóz tak daleko od miasta, żeby nas z dział nie dosiągnęli (a gdy się z naszych który pokazał pod miasto, to na niego po nieprzyjacielsku wypadali nie Niemcy, ale Węgrowie, nazwani Łabancy, którzy za cesarzem trzymali; którzy zaś przy Tekielim byli, nazywali się Kurucy, i gdy się Łabaniec z Kurucem zjachał, to się tak zabijali, jak główni nieprzyjaciele), gdzie tylkośmy się roztaborowali, namioty rozbili, do noclegu zabierali, bo już było po zachodzie słońca, aż tu otrębują do ruszenia zaraz i tak wojsko extra praxim nie wiedząc, z jakiej przyczyny musiało się z taborami, z armatami ruszyć zaraz, gdzie
Skrót tekstu: DyakDiar
Strona: 86
Tytuł:
Diariusz wiedeńskiej okazji
Autor:
Mikołaj Dyakowski
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki, relacje
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1717 a 1720
Data wydania (nie wcześniej niż):
1717
Data wydania (nie później niż):
1720
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Józef A. Kosiński, Józef Długosz
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Warszawa
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Ministerstwo Obrony Narodowej
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1983
, a królewic im. persewerował do dnia białego, incumbens dispositioni w ratowaniu regiae suppellectilis et custodiae onejże; dla których rzeczy, aby onych nie pokradli, samego pałacu nie ratowano, aż nierychło, kiedy już ze wszystkich stron ogień wybuchnął i z dachówki ołów lał się jako woda, topiąc się, że niejednemu z kuruców i semenów za kołnierz się nalało; co drudzy postrzegłszy, od tej ryny wstręt uczynili ratowania dalszego tak pięknej fabryki, z której obrazów także dorachować się nie mogą, lubo wszystkie wyrzucono z okien. Ognia początek per inanimadversionem podskarbiego królewiczowej im. Wretta, który w swojej izdebce pod dachem drewka miał smolne za piecem; te
, a królewic jm. persewerował do dnia białego, incumbens dispositioni w ratowaniu regiae suppellectilis et custodiae onejże; dla których rzeczy, aby onych nie pokradli, samego pałacu nie ratowano, aż nierychło, kiedy już ze wszystkich stron ogień wybuchnął i z dachówki ołów lał się jako woda, topiąc się, że niejednemu z kuruców i semenów za kołnierz się nalało; co drudzy postrzegłszy, od tej ryny wstręt uczynili ratowania dalszego tak pięknej fabryki, z której obrazów także dorachować się nie mogą, lubo wszystkie wyrzucono z okien. Ognia początek per inanimadversionem podskarbiego królewicowej jm. Wretta, który w swojej izdebce pod dachem drewka miał smolne za piecem; te
Skrót tekstu: SarPam
Strona: 312
Tytuł:
Pamiętnik z czasów Jana Sobieskiego
Autor:
Kazimierz Sarnecki
Miejsce wydania:
nieznane
Region:
nieznany
Typ tekstu:
proza
Rodzaj:
literatura faktograficzna
Gatunek:
pamiętniki
Tematyka:
historia
Poetyka żartu:
nie
Data wydania:
między 1690 a 1696
Data wydania (nie wcześniej niż):
1690
Data wydania (nie później niż):
1696
Tekst uwspółcześniony:
tak
Redaktor wersji uwspółcześnionej:
Janusz Woliński
Miejsce wydania wersji uwspółcześnionej:
Wrocław
Wydawca wersji uwspółcześnionej:
Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Data wydania wersji uwspółcześnionej:
1958